jogi45, wierzę w prawo serii. Może Jusia ma rację, może się wreszcie odkręci,
A co do mycia - to ciągle słyszę różne informacje, od różnych "części ciała", pewno także dawek i ilości naświetlań.
Ja miałam w kilku pozycjach góra płuca lewego, a więc omijające serce i przełyk. Lekarz powiedział, że mogę się normalnie myć, ale ja przesłuchałam techników (wiedzą najlepiej co i jak). Kazali kupić dobre mydło do higieny intymnej, robić pianę w dłoniach i tym leciutko przemywać, potem spłukiwać małym ciśnieniem. Nie miałam żadnych problemów przez całych 6 tygodni, choć do tej pory z przodu piękna opalenizna, ale z tyłu aż szare z tego opalenia plecy.
Teraz tylko dwa silne naświetlania paliatywne nogi - też nic nie było o myciu.
Pozdrawiam serdecznie, rozumiem z tego, że zdecydowałaś się dojeżdżać na naświetlania. Tak chyba lepiej.
Słuchaj, mam nową metodę leczenia raka. Mianowicie przykładanie żywego kota. Moja kicia, od kiedy mam przerzut do nogi, codziennie rano robi bioenergoterapię na płuco (tj. kładzie się i wyciąga na chorym miejscu na czas porannej herbaty), a codziennie wieczorem rozciąga się na nodze. Jak ją zrzucam, to drze mordę, albo gryzie i dalej z uporem się pcha na swoje miejsce.
Jak wyzdrowieję, to kotkę opatentuję