Wiesz sama najlepiej jak to z tym choróbskiem jest. Niezmiernie mi przykro, że stan Taty jest tak poważny. Mam nadzieje, że dane Wam będzie spędzić jeszcze wiele wspólnych, szczęśliwych chwil.
Tatko juz w domku.
Oto wypisy ze szpitala:
ODDZIAŁ PULMONOLOGICZNY od 9. 11 - 17. 11.
OB 70, Morfologii, gazometrii, nie wpisuję, jak będzie potrzeba to wpiszę.
Badanie bakteriologiczne:
plwocina/-Candida spp
oraz flora fizjologiczna dróg oddechowych.
Cytologia: (12.11.)
płyn z worka osierdziowego - komórek nowotworowych nie stwierdzono.
EKG:
rytm zatokowy miarowy przyspieszony do 100/min Normogram. Niespecyficzne zmiany ST-T.
RTG: (09. 11)
W porównaniu ze zdjęciami poprzednimi: w porównaniu z poprzednim zdjęciem z 30. 10. zagęszczeń w płucu prawym jest mniej, ale w porównaniu ze zdjęciem z 17. 6 nadal zagęszczeń więcej.
Zagęszczenia skupiają się przywnękowo we wszystkich płatach płuca prawego, widoczne są ogniska zagęszczeń, szczególnie w płucu prawym - mogą mieć charakter cieni okrągłych.
Obraz może wskazywać na progresję zmian naciekowych, a ustąpienie zmian zapalnych, które wcześniej prawdopodobnie towarzyszyły zmianom w przebiegu choroby pierwotnej.
Bardzo powiększyła się sylwetka serca - prawdopodobnie bardzo dużo ilość płynu w worku osierdziowym.
USG/ECHO serca:(09. 11.)
Zastawki serca bez istotnych odchyleń.
OCENA CZYNNOŚCI SKURCZOWEJ ( odchylenia), FRAKCJA WYRZUTOWA:
Hyperkinetyczne obie komory.
INNE:bardzo duża ilosc płynu w worku osierdziowym otaczająca serce przed prawą komorą około 38 mm, zapadanie prawej komory jako wyraz tamponady. Wskazane odbarczenie serca.
Na oddziale torakochirurgicznym wykonano perikardiocentezę - uzyskano około 120 ml płynu.
USG SERCA:(12. 11)
Duża ilość płynu w worku osierdziowym otaczająca serce, przed prawą komorą warstwa max do 30 mm z zapadnięciem się ściany przedniej komory, na wysokości koniuszka warstwa płynu szerokości do 39 mm.
RTG:
Płuco po stronie operowanej rozprężone. Status idem.
LECZENIE CHIRURGICZNE:
VATS - fenestracja worka osierdziowego na drodze lewostronnej wideotorakoskopii ( z powodu wysięku w przebiegu raka płuca z objawami tamponady). Dnia:17. 10.
ODDZIAŁ PULMONOLOGICZNY od 20. 11-24.11
Pacjent ponownie przyjęty na oddział celem dalszego leczenia objawowego.
W badaniu przedmiotowym z odchyleń stwierdzano nieznaczne ściszenie szmeru pęcherzykowego nad płucem prawym oraz obrzęk prawej goleni.
Włączono leki krążeniowe, diuretyczne, hypoglikemiczne.
Proponowane leki:
Acard, Spironol, Furosemid, Cyclonamina (w razie krwioplucia), Ketonal (doraźnie przeciwbólowo), ZafironBudiair.
Pacjent w stanie ogólnym wyrównanym zwolniony do domu.
Ogólnie to tata nadal dość mocno się męczy, apetyt ma, dużo odpoczywa. Więc obecnie wszystko w miarę ok.
Mam nadzieję, że potrwa to długo!!
Jusiu -Dobra Duszyczko tego forum cieszę się,że Tata w domu. Życzę, by ten stabilny stan utrzymał się jak najdłużej i byście mogli cieszyć się każdą chwilą razem spędzoną.
Pozdrawiam serdecznie.
Męczy mnie pewna sprawa.
Nie do końca jestem pewna czy dobrze robię, że nie mówię tacie wszystkiego.
Co prawda z drugiej strony gdyby chciał wiedzieć więcej to by wypytywał lekarzy.
Miotają mną sprzeczne odczucia na ten temat.
Widzę, że tata tak nie do końca sobie zdaje sprawę jaki jest jego stan, czasem mam ochotę mu coś bardziej wytłumaczyć, ale nie potrafię.
Nie jestem w stanie mu powiedzieć, że jest aż tak źle.
Boję się, że tym bym mu zabrała resztki spokoju.
Dziś sobie z mężem obiecaliśmy, że jak któreś z nas poważnie się rozchoruje, to chcemy aby druga osoba nie ukrywała niczego, żeby wszystko sobie mówić - nawet najgorsze przewidywania.
jusia, ja myślę że dobrze robisz nie mówiąc tacie całej prawdy. ja mojej mamie tez nie powiedziałąm jakie sa statystyki, nie tłumaczyłam szczególowo dlaczego musi miec chemie i radioterapie, nie mówiłam też ze był to już dosć wysoki stopień zaawansowania choroby i ze przerzuty są kwestią czasu, tak jak mi napisała DSS. Moja mama wierzy ze jest zdrowa i ze tak już będzie, ze wycieli co mieli wyciąc i na tym koniec. Ponoć wiara czyni cuda więc dlaczego pozbawiac chorego tej wiary. Sa różni ludzie, jedni chcą wiedziec na czym stoja inni nie. Moja mama nalezy do tych drugich, nigdy nie wypytywała o szczegóły wiec ja sama nie opowiadam. Myslę ze jak Twój tato chciałby wiedziec więcej niż wie, (a myślę ze wie dużo tylko gra przed Tobą a Ty przed nim) to zapytałby. Ja chyba też naleze do osób które nie lubia znac prawdy i na dzień dzisiejszy (oby nie było takiej okazji) ale nie chciałabym wiedziec jak bardzo jestem chora i ile mi czasu zostało.
Trzymajcie się , życzę Wam wszystkim duzo siły i zdrowia i nie zadreczaj sie ze robisz coś źle
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Skoro piszesz o tym na forum, to pewnie oczekujesz od nas jakiejś rady.
Ale obawiam się, że niewiele możemy pomóc, bo w tych sprawach są różne oczekiwania różnych osób.
Ja sam należę do tych, co chcieliby wiedzieć jak najwięcej i mieć świadomość, jakie są szanse, możliwości, rokowanie, prawdopodobieństwa, możliwy rozwój wypadków, itd.
Ale są też tacy, co boją się usłyszeć niedobrych wieści, które na nich działają źle, odbierają nadzieję, siłę walki, powodują załamanie i poddanie się.
Ty znając Tatę najlepiej, o wiele przecież lepiej od nas, masz najwięcej danych by ocenić, co i w jaki sposób Jemu powiedzieć i kiedy to zrobić.
Uważam, że na pewno podejmiesz decyzję optymalną.
Nasza pomoc polega bardziej na trzymaniu kciuków za Was - co na pewno wszyscy czytający ten wątek czynią od dawna.
Pozdrawiam serdecznie.
Jusiu Ty najbardziej znasz Tatę i wiesz,czy informacje które chcesz mu przekazać nie odbiorą mu chęci walki.Odpowiedz sobie na pytanie, czy to coś zmieni jeśli Tata dowie się prawdy? Może Tata wie więcej niż Ci się wydaje...
Wczoraj rozmawiałam w poczekalni w CO z pacjentką , która walczy z rakiem od 10 lat.Powiedziała mi,że jakby było już z nią bardzo źle to wolałaby nie znać prawdy....
Jusiu nie odbieraj Tacie nadziei, bo gdy jej w życiu zabraknie to nic nie ma sensu....
Jakąkolwiek decyzję podejmiesz, będziemy Cie wspierać! Trzymaj się Jusiu.Przytulam Cię ciepło.
jusiu - tez myślę, ze niepotrzebnie sie zadreczasz Masz już i tak dosyc zmartwień
Moim zdaniem dobrze robisz, ze nie mówisz wszystkiego - pewnie jakby Twój Tato chciał wiedziec to by sie dopytywał; a jezeli wie więcej niz Ty myslisz to być moze w jakiś sposób chce chronić Ciebie
Ja mojej mamie tez nie mówię jak jest źle - bo i po co - widze, że jest mocno przybita i bez tych dodatkowych wiadomości.
Ściskam mocno <uscisk>
Wiesz to odwieczny problem powiedzieć czy nie. Natomiast wszystko zależy od konstrukcji psychicznej człowieka chorującego. Jesli wiesz, że chory świetnie zdaje sobie ze swojej sytuacji i psychicznie jest twardy to można mu powiedzieć choc wydaje mi się, że chorzy świetnie sobie z powagi sytuacji zdają sprawę a jedynie w rachubę wchodzi zabieranie resztek nadzei. ( Jak od najbliższej osoby usłyszysz że twoje szanse są równe 0 to resztki nadzei ulecą )
Natomiast jeśli ma mieć to wpływa na podejście chorego do leczenia to nie wiem czy jest sens.
Natomiast uważam, że poinformowanie chorego, że jest chory na raka jest naszym tzn. najbliższych świętym obowiązkiem. Ja powiedziałem mamie na co jest chora oraz, że stwierdzono komórki nowotworowe w węzłach chłonnych śródpiersia i uważam, że tyle informacji mojej mamie w 100 % starczy. Mama zdaje sobie sprawę na co choruje i znam mamę nie od dziś i informacja o rokowaniach nie byłoby dobry pomysłem.
Zresztą pomyśl jeszcze nie tak dawno wcale rodzina nie mówiła na co się choruje. Mój chrzestny do końca nie wiedział, że choruje na białaczkę i jego szanse są równe 0.
Nie masz sobie nic do zarzucenia, jestem przekonany, że Twój tata świetnie sobie zdaje sprawę z choroby. ( Zakładam, że powidziałaś Tacie, że choruje na raka płuc)
Pozdrawiam Cię serdecznie
Ja mówiłam półprawdę i w zależności od Taty nastroju i widoków na przyszłość w porozumieniu z lekarzem dorabiałam historii, żeby zapalić w nim iskierkę nadziei. Nie wolno dopuścić aby chory się załamał. Jusiu, Ty jesteś z Tatą najbliżej i sama instyktownie będziesz wiedziała jak dozować informacje. A cała prawda czasem może więcej zaszkodzić niż przynieść korzyści. Też miałam takie dylematy, ale ostatecznie nie powiedziałm całej prawdy, i doszliśmy do momentu, że nawzajem z Tatą staraliśmy się o siebie zadbać i przygotować na odejście.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum