u nas gorzej
tato juz nawet sie na nogach nie utrzyma
sam sie podnisc do siedzenia nie potrafi
sadzamy Go na wozek toaletowy zeby mogl potrzeby załatwic ale nie zawsze sie udaje
sterydów doustnie juz nie bierze bo ma problemy z ich polknieciem
teraz leki przeciwbolowe w plynie i sterydy podskornie
zaczely mu tez stopy puchnąc wiec na razie kroplowki odstawili
ale jutro ma przyjsc pielegniarka i sprobowac sie wkłuc ale lekrz powiedzial ze jak sie nie uda to zeby taty nie meczyc
a najgorsz ejest to ze nic juz nie mowi
wiem ze chcialby cos powiedziecale nie moze
czasem jedno jakies podstawowe słowo i tyle a wiem ze chcialby cos powiedziec bo probuje ale wychodzi z tego bla bla bla a czasem to w ogole nic :(
jejku jaka ta choroba jest okropna :(
staram sie wiecej czasu spedzac u rodziców jak sie tylko da
ale czasem nie mam sily
tak sie boje ze sie rozpłacze przy tacie
wczoraj musialam wyjsc z pokoju bo nie dalam rady :(
momika.-Współczuję.
Doskonale zdaję sobie sprawe z tego co czujesz. Aktualnie jesteśmy na podobnym etapie z moim tatą. Choć na szczęście po beznadziejnych dniach zdarzają się lepsze. Najgorsza jest ta bezsilnbość . W takich momentach nie potrzeba zbędnych słów, powinno się po prostu być.
Kochana, bardzo Ci współczuję, doświadczamy podobnych zdarzeń w tym samym momencie. Chyba tylko z tą różnicą, że masz więcej rodzeństwa i osób do pomocy w takich momentach i do wsparcia się na nich.
Ja jestem z Mamą tylko i mój mąż, ale On normalnie żyję, bo musi pracować codziennie, więc tylko a może aż, może przytulić i doradzić coś.
Ja czasem sobie, żebym nawet pogodziła się ze śmiercią Taty i Jego odchodzeniem, ale niech ktoś od mnie i od Taty i Mamy zabierze ten ból temu towarzyszący. Niech nas przestawi na taki poziom, ngdzie nie osiąga się takiej niemocy, bezradności, kucia serca, nog jak z waty i ograniczenego poczucia rzeczywistości.
To jest ciężkie, każdy mi mówi, już tyle przeszłaś to dasz radę i to, ale to słowa tylko.
Momika dużo siły Ci życzę, dużo, strasznie dużo!!!!
To jest ciężkie, każdy mi mówi, już tyle przeszłaś to dasz radę i to, ale to słowa tylko.
dokladnie
a to tyle bólu
ja juz tak strasznie za tata tesknie
to prawda ze moje rodzenstwo teraz duzo robi
wczesniej jakos sie tym nie przejmowali, wszystko ja załatwiałam, musialam mowic, jezdzic, rozmawiac z lekarzami, mama jakos nie umiala tego wszystkiego zrobic
nawet jak ja bylam w szpitalu to tez załatwialam wszystko tel na ile moglam
ale od lutego tego roku faktycznie moje rodzenstwo sie zmobilizowało
ale musialam sie rozchorowac zeby poczuli ze trzeba sie tyum wszystkim zajac
a moj mąz tez musi pracowac z reszta ja tez bo sam maz tez nie da rady ze wszystkim
z reszta ciagle potrzebujemy pieniedzy na nasze leczenie (od 4 lat bezskutecznie staramy sie o dziecko, a odkad tato zachorowal to tak strasznie chcialam zeby wiedzial z ebedzie mial wnuka bo tak strasznie o nim marzy)
ciezkie to jest strasznie
ja podskakuje na dzwiek tel poznym wieczorem albo wczesnie rano bo sie boje ze to Mama ze cos gorzej z Tatą itd
momika,
tata umiera. Jeśli pojawiły się problemy z połykaniem to może być to kwestia nawet jedynie kilku dni.
Jeśli masz siłę na dodatkową odrobinę wiedzy na temat tego okresu choroby- przeczytaj proszę:
Mit "kroplówki wzmacniającej" | Fundacja Onkologiczna DUM SPIRO-SPERO
ściskam.
DumSpiro-Spero, przeczytalam to w sumie juz ze 2 tyg temu...
wiem ze jest zle i to juz malo czasu zostalo
ale dzis tato byl taki bardziej kontaktowy - pewnie po tych sterydach podskornych
zapytal nawet siostre jaki dzis dzien - a normalnie nic nie mowi
z jedzeniem tato nawet nie ma takich wielkich problemów ale tabletek nie połknie
pije troszke sam - dajemy mu kilka lyków jesli chce
moja mam wciaz wierzy ze to jeszcze troche czasu a ja czuje ze nie
tato mi sie snil w przeciagu kilku dni juz 3 razy
snilo mi sie ze lepiej sie czuł...
bylo tak moze nie dobrze ale stabilnie
tato przede wszystkim jadl i pił
nie potrzebowal kroplówek
cos probowal mowic
ale jak tak jadl i mu smakowalo to tak nam sie wydawalo ze lepiej
a ydzien temu przestal jesc i pic
tzn troszke mu dawalismy ale tak bardzie zwilzyc usta
no i dostalam kroplówki
ale juz nawet oczu nie otwiera
wiem ze to juz lada dzien...
lekarz dzis byl i podali tylko jedn akroplówke
i dostal zastrzyk ale nie wiem co to bylo nie bylo mnie przy tym
lekarz powiedzial ze to lada chwila...
wiem ze to nieuniknione ale takie strasznie i tak si eboje
niby sie wie ze juz dobrze nie bedzie ze czeka nas to najgorsze ale i tak sie nie da na to jakos nastawic
straszny ten czas czekania...
dzis byla tylko pielegniarka
zmierzyla cisnienie 80/100
podpieła jedna kroplówke
powiedziala ze myslała ze w pon byla po raz ostatni
jesli Tato do pt wytrzyma to przyjedzie jeszcze w pt...
ale skoro tato jest nieprzytomny to nie cierpi chyba prawda?
oddycha rownmiernie ale jak lezy na wznak lub na lewym boku to strasznie charczy
zwilzamy mu tylko usta i tyle
od pt jest jedynie na kroplowce...
to lada dzien prawda?
mozna cos jeszcze zrobic?
wiem Kochani ze trudno cos napisac
sama nigdy nie wiem co w takiej sytuacji mozna powiedziec, napisac...
musze byc silna dla mamy a dzis jej imieniny...
wczoraj minelo 16 miesiecy od pierwszej diagnozy - guz mózgu
a potem sie okazało ze jest on przerzutem z płuc
momika, najważniejsze, że tata nie cierpi...
Nic już więcej nie można zrobić, prócz dbania o Niego....
Mówcie do taty napewno Was słyszy.
Zostało Wam tak mało czasu.....
Bardzo mi przykro
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum