1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: zawodzę wszystkich |
agus_s_85
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 8710
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2010-08-02, 14:19 Temat: zawodzę wszystkich |
Witaj dragonfly,
doskonale wiem co czujesz miałam 20 lat kiedy chorowała na raka moja Mama do tego babcia zachorowała na alzheimera i musieliśmy (chcieliśmy) ją wziąć do siebie, praca, decyzja o dalszej nauce i chłopak który też chciał ze mną poprzebywać.
Było ciężko. Do dziś żałuję, że i tak za mało czasu poświęciłam Mamie choć oddawałam jej każdą wolną chwilę.
Jest ciężko zawsze gdy pojawia się choroba. Najważniejsze żeby ze sobą rozmawiać i wybierać priorytety. Wiadomo, że chcesz być i z mama i z dziećmi. Nie zawsze udaje nam się wszystko pogodzić. Sam fakt że piszesz o tym jak Ci ciężko świadczy o tym jak Ich kochasz - a to najważniejsze. Ważne że mama wie że ją kochasz i że ma dla kogo żyć. Pomagaj Jej na tyle ile jesteś w stanie. A przy 3 dzieci to zrozumiałe że nie jest łatwo i nie wszystko jesteś w stanie. Jesteś tylko i aż człowiekiem.
Wiem, że jest Ci ciężko z tyloma obowiązkami, ale kiedy ich brak życie traci sens (co nie ozancza że choroba dodaje sensu życiu, ale napewno zmienia jego wartość)
Serdecznie pozdrawiam i śćiskam.
Życzę dużo siły i wytrwałości w pokonywaniu trudnej codzienności.
|
Temat: Rak piersi: Po 4 latach przerzut z sutka na wątrobę |
agus_s_85
Odpowiedzi: 24
Wyświetleń: 21397
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2010-07-28, 01:40 Temat: Rak piersi: Po 4 latach przerzut z sutka na wątrobę |
Cytat: | Mimo , że życie trwa nadal , to nie jest to zycie pelne, bo brak Jej odczuwa sie zawsze:( |
Doskonale rozumiem o czym piszecie i co czujecie...
Mam 25 lat.
Straciłam Mamę 2 lata temu. Była (jak to trudno nawet napisać "była) najwspanialszą Mamą na Świecie. Brakuje mi Jej każdego dnia i każdego dnia bardziej za Nią tęsknię. Brakowało mi Jej na ślubie, przy porodzie, brakuje mi Jej teraz gdy wychowuje synka i mam własną rodzinę. Tej PUSTKI nie da się niczym wypełnić. Każda uroczystość, święto, okazja, pogłębiają Jej brak. Ogrom zajęć nie jest w stanie zagłuszyć tej ciszy.
I tylko maleńka iskierka-Synuś trzyma mnie przy życiu, bo nie wiem gdzie bym dzisiaj była...
Trzymajcie się.
Dobrze że jest to forum, przynajmniej wiemy że ktoś rozumie nasze uczucia. |
Temat: Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki |
agus_s_85
Odpowiedzi: 145
Wyświetleń: 55366
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2010-06-22, 13:30 Temat: Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki |
Kiedyś opowiem Wam ze szczegółami naszą historię- to taka dla wierzących- bo jeśli On naprawę gdzieś tam jest to zaczynam się Go panicznie bać. Całe nasze życie zaplanowane do setnej sekundy - nie musicie w to wierzyć... ja wiem i przeżyłam swoje dlatego zastanawiam się czy nie miałam na nie wpływu. Powiem w skrócie życie za życie - a reszta może w jakimś blogu a lepiej w książce...
Moja Mama to była jedna wielka księga, dlatego nie zostawię TEGO tak na zapomnienie...
jeszcze nie jestem na tyle silna i dojrzała żeby zebrać myśli w logiczny tekst, ale może kiedyś...
Będziesz żyć na wieki Mamusiu... |
Temat: Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki |
agus_s_85
Odpowiedzi: 145
Wyświetleń: 55366
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2010-06-21, 23:06 Temat: Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki |
Serdecznie dziękuję za słowa wsparcia.
Mój synuś to faktycznie wielki skarb i powiem szczerze że to On (ciąża) uratował mi życie w tym ciężkim momencie.
Parę dni przed śmiercią moja Mama zapytała mnie, co będzie jak umrze - powiedziałam jej, że jej na to nie pozwalam i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jeśli ona odejdzie to ja razem z nią - był czas, że pragnęłam umrzeć, aż do momentu kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży.
Wiem, że mam dla kogo żyć, ale to bardzo ciężkie. Wiem też że na śmierć nie ma właściwego momentu, ale Moja Mama odeszła w najgorszym z możliwych.
Tak bardzo jej potrzebuję, potrzebuję jej rad i rozmów, wskazówek jak poradzić sobie z maleństwem, co może a co nie może jeść, jak żyć - nikt nie jest w stanie Jej zastąpić.
Wieczory są najgorsze. W dzień jest dziecko, rodzina, obowiązki. Potrafiłyśmy przegadać całe noce. A teraz nie śpię i myślę co by było gdyby...
Że to może moja wina...
Mamo tęsknię... Kocham Cię... |
Temat: Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki |
agus_s_85
Odpowiedzi: 145
Wyświetleń: 55366
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2010-06-12, 22:20 Temat: Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki |
...Najbardziej mnie boli fakt, że nie zobaczy mnie ani w sukni ślubnej ani nie przytuli swoich wnucząt...
annetteee to jest to czego nie mogła zrozumiec część mojej rodziny w czasie mojego ślubu, który brałam 3 miesiące temu. Skromne, małe przyjęcie bez orkiestry. Rodzina twierdziła, że moja Mama chciałaby żeby miała ślub z całą "pompą". A ja wiem że moja Mama chciałaby żebym była w tym dniu szczęśliwa. Brakowało mi Jej jak nikogo na świecie. Szłam do ołtarza i płakałam, że jej przy mnie nie ma. Już nie wspomnę o wyborze sukienki i całych przygotowaniach. Masakra. Teściowa nawet nie zapytała czy mi w czymś pomóc. Ból jest ogromny. Zamiast cieszyć się z najwspanialszego dnia w życiu ja ciągle zastanawiałam się co Ona by powiedziała i że z Nią by to wszysztko wyglądało inaczej. Codziennie myśle o tym jak byłaby szczęśliwa widząc wnuka.
Kocham Ją i tęsknie...
Czy to nienormalne? Czy ja powinnam się leczyć? Nie chcę. Była najukochańszą osobą w moim życiu - może nie powinnam tak mówić. Ale moja Mama zawsze mówiła, że tak jak kocha matka tak nie kocha nikt - BEZWRUNKOWO
Dziękuję Ci Mamo! |
Temat: Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki |
agus_s_85
Odpowiedzi: 145
Wyświetleń: 55366
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2010-06-10, 22:23 Temat: Jak żyć dalej gdy ukochany zasnął na wieki |
Czas goi rany-podobno...
Mojej Mamy nie ma 1,5 roku, a moja tęsknota jest coraz więkasz. Do dziś co noc śnię i mówię Jej jak bardzo mi Jej brakuje. I nie chcę się budzić...
Moja Mama do samego końca była chodząca, pełna życia i planów. "Wybudowała" dla nas dom w którym sama zdąrzyła pomieszkać zaledwie 3 miesiące, opiekowała się swoją matką chorą na alzhaimera. Jeździła, zwiedzała, korzystała z życia i walczyła z tym paskudztwem.
Żałuję tylko, że nie zdąrzyła się dowiedzieć, że jestem w ciąży bo może wtedy udałoby się Jej jeszcze wykrzesać siłę do życia. Odeszła bardzo niespodziewanie chociaż Ci którzy nie mają styczności z takimi chorymi sądzą że powinnam być przygotowana na to.
Brednie... Jeśli kochasz to zawsze wierzysz i masz nadzieję że i tym razem się uda.Że będzie dobrze i że lekarze pomogą.
Ponieważ bardzo kochałam i nadal kocham swoją Mamę to niestety mam jeszcze do lekarzy żal. Uważam że mogli zrobić coś jeszcze aby Ją uratować.
Codziennie na Nią czekam. Chociaż mam obok siebie 4 wspaniałych facetów (tatę, męża, brata i synka) to niesamowicie brakuje mi Mamy. Oni - mężczyźni, tego nie rozumieją dlatego staram się nie okazywać tej pustki. Mam 25 lat, jestem młodą mamą i bardzo brakuje mi rad Mamy. Wskazówek na życie...
Czas w moim przypadku nie zagoił ran, może trochę osłonił przed światem, ale tam w środku ciągle krwawią...
Pozdrawiam Wszystkich tęskniących... |
Temat: Rak piersi: wznowa i przerzuty do kości po 20 latach |
agus_s_85
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 15472
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2010-02-03, 22:28 Temat: Rak piersi: wznowa i przerzuty do kości po 20 latach |
Witam Piotr,
Jak tak przeczytałam to co napisałeś to w dużym stopniu pokrywa się to z historią mojej Mamy.
Guza piersi wykryto u Niej również w 1989 roku (miała wtedy 38 lat), była operacja, węzły chłonne czyste ale dla bezpieczeństwa usunięte oraz radioterapia i chemia. Oczywiście późniejsze kontrole. Było dobrze. Po 5 latach-jest pani wyleczona.
Wznowa nastąpiła po 15 latach. Mama schudła z 75 kg do 41 kg. Pojawiło się wybrzuszenie w okolicy mostka. Mama spędziła całe 2 miesiące w szpitalu w poszukiwaniu przyczyny, jedyne co dla lekarzy było niepokojące to płyn w płucach który Mamie ściągnięto. 2 dni przed Gwiazdką, kiedy Mama miała zostać wypisana do domu pobrano Mamie próbkę z mostka. Wynik był zadziwiająco szybko bo po 10 minutach - rak kości.
Jeśli chodzi o wagę i kompletny brak apetytu to Mamie pomogło Megace. Mama nie jadła nic, była przeraźliwie chuda a kiedy to dostała to tylko dzwoniła do nas co mamy Jej przywieść do jedzenia.
Tamoksyfen również Mama dostawała. No i chemia, ale kiedy na nią poszła to faktycznie była już w lepszej kondycji.
Początkowo Mama miała mieć radioterapię, ale gdy zgłosiła się do radioterapeuty to też swierdził po co do niego przyszła. Bywają różni ludzie na Świecie - tacy bez serca i emocji też.
Mama do samego końca była chodząca, pełna życia i planów (żyła jeszcze 6 lat). "Wybudowała" dla nas dom w którym sama zdąrzyła pomieszkać zaledwie 3 miesiące, opiekowała się swoją matką chorą na alzhaimera. Jeździła, zwiedzała, korzystała z życia i walczyła z tym paskudztwem.
Żałuję tylko, że nie zdąrzyła się dowiedzieć, że jestem w ciąży bo może wtedy udałoby się Jej jeszcze wykrzesać siłę do życia. Odeszła bardzo niespodziewanie chociaż Ci którzy nie mają styczności z takimi chorymi sądzą że powinnam być przygotowana na to.
Brednie... Jeśli kochasz to zawsze wierzysz i masz nadzieję że i tym razem się uda.Że będzie dobrze i że lekarze pomogą.
Ponieważ bardzo kochałam i nadal kocham swoją Mamę to niestety mam jeszcze do lekarzy żal. Uważam że mogli zrobić coś jeszcze aby Ją uratować.
Dlatego zawsze życzę wszystkim, aby trafiali na "prawdziwych lekarzy" i abyście nie poprzestawali na jednym specjaliście (nikt nie jest nieomylny).
Moja wypowiedź nie jest pomocą ze strony specjalisty- której się spodziewałeś, ale to co mogłam napisałam.
Życzę zdrówka, siły i miłości (bo miłość to jest to co pozostaje gdy zabrane zostanie już wszystko. nawet nadzieja).
Pozdrawiam i wierzę że będzie dobrze.
aga |
Temat: Nowotworowe przerzuty do kości |
agus_s_85
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 6070
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2009-12-09, 02:02 Temat: Nowotworowe przerzuty do kości |
Cytat ten będę powtarzać do końca moich chwil:
"Miłość to jest to, co pozostaje, gdy zabrane zostało już wszystko. Nawet nadzieja"
A wiecie dlaczego? Moja Mama usłyszała najpierw diagnozę-rak kości. A później na pierwszej wizycie u onkologa, że " wie Pani, że cudów nie ma"
Dlatego też życzę wszystkim, aby trafiali na lekarzy z powołaniem, bo tacy bez wątpienia również są.
Kiedy nam z Mamą zaczynało brakować nadzieii przytulałyśmy się z całych sił i miłość zwyciężała, nieraz. Czego dowodem była 6-letnia walka Mamy po nawrocie choroby, a ogółem 20 lat życia z chorobą.
Nie miejcie mi za złe, że pozwolę sobie dziś na prywatę... ale muszę...
Kocham Cię Mamo... na zawsze... |
Temat: Nowotworowe przerzuty do kości |
agus_s_85
Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 6070
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2009-12-08, 01:18 Temat: Nowotworowe przerzuty do kości |
witam paulinQ! rozumiem Cię i jestem z Tobą w tej trudnej dla Was chwili. Bezradność w takiej chwili rozdziera nasze serce. Ja miałam 18 lat kiedy choroba mojej mamy się nawróciła (też do kości) a 24 lata kiedy MAMA odeszła :( Nikt już mi jej nie zastąpi ani w części procenta. Wiem co to ból i cierpienie. I rozumiem jak Ci ciężko. Też płakałam gdy przyszedł nawrót ale tak żeby ONA nie widziała. To ciękie nie móc się z nikim podzielić tym bólem. Ja znalazłam dopiero niedawno to forum. Rok po śmierci Mamy. I powiem szczerze, że mam wrażenie, że dopiero tutaj (na forum) ludzie mnie rozumieją. Znajomi z którymi próbowałam o tym rozmawiać to albo próbowali przygotować mnie na to że z taką chorobą to Mama i tak umrze, albo się nademna litowli. A nie o to mi chodziło. A tutaj widać jak ludzie walczą i widać że warto.
I ja wierzę, że Twoja MAMA da radę i Ty też. Oczywiście że przychodzą chwile zwątpienia, ale to my musimy dodawać Mamie sił i uwierzyć że będzie dobrze. Sama mówisz że nie poradzisz sobie bez niej. Ja powiedziałam też to mojej Mamie. Po to żeby wiedziała że ma dla kogo żyć i dla kogo walczyć. Bo jak człowiek zostanie sam to nie widzi sensu w cierpieniu leczena.
Wiem, że wolałabyś słowa jakiegoś znanego lekarza który obiecałby Ci wyleczenie Mamy...
...ale jestem z Tobą i wierze że w jakimś stopniu uda się poskromić chorobę, trzymaj się. |
Temat: Rak piersi - przerzuty do kości |
agus_s_85
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 83656
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2009-12-01, 01:56 Temat: Rak piersi - przerzuty do kości |
...pewnie że odrosną, lepsz, mocniejsze a czasem nawet w innym kolorze.
Wiem o tym bo mojej mamusi odrastały 3 razy. Jak tak czytam wypowiedzi z tego forum to przypomina mi się moja walka o mamę. Dziś wiem że warto walczyć o każdą sekundę jej życia. Moja mama walczyła 24 lata i mimo tragicznego końca jest największą BOHATERKĄ i ZWYCIĘŻCZYNIĄ dla mnie.Zaczęło się od raka piersi. W najmniejszym jego stadium. Prewencyjnie wycięto mamie węzły chłonne, które były czyste oraz podano naświetlania. To było 25 lat temu. Mama wyzdrowiała. Po 18 latach nagle zaczęłą drastycznie chudnąć z 70 kg na 41 kg. 2 miesiące trwało określanie tej tragicznej diagnozy - rak kości. Stwierdzony na podstawie biopsji i scyntygrafi kości. Rezonans magnetyczny ujawnił go w kręgosłupie i żebrach. Pytaliście o bóle... To nie... Mamę nic nie bolało. Na nogi podniosło ją rzeczywiście megace. Później chemia-czerwona. Sterydy i hormony. I nieustanna modlitwa. W takich momentach zaczyna się wierzyć. Jeśli chodzi o markery to bywało przeróżnie od liczonych w tysiącach na początku, kiedy jeszcze na szczęście nie wiedzieliśmy jakie są granice normy. Później spadały i rosły w granicach 60-90. O stan poniżej 30 chyba nie śmialiśmy prosić, ale o stabilizacje. Wiele razy utrzymywał się na poziomie 60 lub 45 i to był znak że choroba się zatrzymała. Wiem, że mojej mamie bardzo pomagały wyjazdy. Mój brat mieszkał w tym czasie w Niemczech i jak tylko sytuacja się stabilizowała mama wyjeżdżała do niego. Dostawała chemię i na 2 tygodnie wyjazd, poźniej kolejna chemia i cały czas tabletki. No i po jednym takim powrocie markery spadły do 30. To było święto. Nigdy więc nie zamykajcie świata przed swoimi mamami. Choroba pozwala czerpać z życia każdy, najdrobniejszy moment radości. Mama na wyjeździe zapominała o chorobie. Miała raka i jego przerzuty do tego reumatyzm, a jeszcze zajęła się swoją mamą chorą na alzheimera. Bała się każdego dnia i każdej wizyty u lekarza, ale walczyła. Rok temu mam umarła. Bardzo mi jej brakuje. Dlatego zaglądam jeszcze na takie fora. Ale wiem, że wsparcie rodzinne i miłość mogą zdziałać cuda
"Miłość to jest to, co pozostaje, gdy zabrane zostało już wszystko. Nawet nadzieja."
Pozdrawiam i ściskam wszystkie mamy. |
|
|