U nas niestety źle, choć wiem że będzie jeszcze gorzej.
Od wczoraj mamy podlonczoną kroplówkę, ponieważ teściową chciał a coś na wzmocnienie.
Dziś byłam u niej, Niestety leży bo nogi ma bardzo słabe, W tym jedną opuchnięta cala A druga tylko na stopie i kostce.
Ogólnie widać że jest słaba. Nawet jak mówi, tak powoli, cicho.
Szczęście w nieszczęściu nic ja nie boli A plasterek miała naklejany 5 dni temu więc już nie działa.
Niestety doszedł inny problem, który świadczy o postępie choroby.
Skóra jest zażółcona oraz białka oczów, mocz ciemny...
Rozmawia rzeczowo, jednak pewnych rzeczy nie pamięta kiedy miały miejsce.
Wiem, że nie ma już sensu na czyszczenie protezy czy inne rzeczy.
Mam nadzieję że ta kroplówka ja trochę przeplucze...
Je już też mniej, jak małe dziecko, najlepiej wywarki jalowe z zup.
W miarę wzrostu poziomu bilirubiny teściowa będzie słabła, będzie bardziej ospała.
Nie zmuszajcie jej do jedzenia, w przypadku nowotworów przewodu pokarmowego w zaawansowanym stadium każdy posiłek może wywołać ból. Teściowa jest pod opieką hospicjum, kroplówki będą ją nawadniać i "zastępować" posiłki na tyle ile się da.
Wczoraj była pielęgniarka z hospicjum. Niestety ale noga spychała jeszcze bardziej A i brzuch zaczął się powiększać, czyli powoli dochodzi do objawów wodobrzusze.
W tym wypadku kazała odstawić kropowki, aby obrzęki się nie powiększałý. Dziś ma być i powiedziała że od dziś będziemy podawać leki moczopedne, aby choć trochę te obrzęki ustaliły, zdaje się że Furosamid.
Sama pielęgniarka zauważyła, że teściową w ciągu tygodnia strasznie zmarniała i twarz jej się zmieniła.
W tym wszystkim najgorsze jest to, że Ona cały czas pyta jak to będzie dalej, ewidentnie chcąc usłyszeć że będzie dobrze, że wydobrzeje. No i chodzić, kiedy będzie mogła chodzić bo ona chce chodzić, ale nogi takie słabe.
Nie oszukuje jej, nie mówię że będzie dobrze i wyzdrowieje.
Mówię, że robimy wszystko co w naszej mocy. Że lekarze wiedzą co robią i czekamy na decyzję, co dalej.
Przykre to jest....
O wnuczkach nie wspomina, za to chce mieć spakuj i ciszę.
Myślę że wnuki już jej nie zobaczą...to są trudne decyzje ale byli 2 tyg temu jak była całkiem w dobrej kondycji i wyglądała jeszcze ok.
Wolę żeby taką ją zapamiętali. Oczywiście, wiedzą, że z babcią jest źle i że z tą chorobą nie wygramy.
Dobrze, żeby brzuch osłuchał lekarz. Być może to nie woda, a powstające przerzuty dają uczucie twardego i wzdętego brzucha.
Jak waga? Odstawienie płynów powinno wpłynąć na zmniejszenie obrzęku.
Dobrze, że jesteście w tym wszystkim cierpliwi- tak schorowana osoba ma różne nastroje. Z doświadczenia wiem, że mówienie, że nic sie nie da już zrobić nie poprawia sytuacji- to już takiej osobie nie pomoże, a pogorszy tylko jej nastrój.
Na brzuch patrzyła pielęgniarka z hospicjum i sama zauważyła że po kroplowkach się powiększył.
Jeśli chodzi o wagę, to mimo wszystko leci w dół, poza brzuchem to skóra i kości. Coś strasznego.
Dziś teściowa bardziej słaba niż wczoraj, jakby podsypiala. Mówi, ale słabo i co chwila zamyka oczy.
Od dziś będzie zakładany pampers oraz ma materac przeciwodleżynowy.
Straszne jest to co w ciągu tych kilku ostatnich dni zrobiła z niej choroba, jest taka podstepna i nie do zatrzymania.
Tu już nie ma mowy o cudzie...
Dla nas, bliskich- pomagających przez to przejść, jest to trudne do zaakceptowania.
Crayzy, to dobrze, że teściowa spokojnie leży, wiesz, że są różne przypadki.
Uważajcie na podnoszenie i poprawianie jej na materacu ze względu na malutką wagę. A jak z bólami?
To racja, Jeżeli chodzi o leżenie to jest ok. Nie wieści się nie kombinuje. Nie ma też na to siły...
Jeśli chodzi o leki przeciwbólowe, to nie jest źle. Bardzo się braliśmy że ból będzie nie do opanowania, ale w tej chwili nie ma plastrów tylko od wczoraj bierze Dorete i to jej wystarcza, trzy razy dziennie po 1 tabletce. Cały czas mówi że nie chce być zaćpana, choć wydaje mi się że pogarszajaca się stan i te tabletki już nie robią na niej większej różnicy. Teściowa robi się obojetna...
Straszne jest to że my musimy być twardzi patrząc jak ona powoli odchodzi...tu już nie ma nadzieji...Ona już dawno wymknela się po cichu zostawiając nas samych z tą okrutną chorobą
Siedzę i zastanawiam się co napisać.
Ogarnia mnie niemoc, ból, przerażenie.
Z jednej strony wiem, że już może zasnąć, bo nie będzie cierpieć. Bo zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Dziś były u niej wnóczki ( które jej nie poznaly), był ksiądz, wczoraj brat.
Z drugiej strony taki strach jak to będzie bez....
Już praktycznie śpi, odpowiada machajac głową, drugi dzień nie je. Tylko pije.
I znów pustka w głowie, niemoc, lęk i nie wiadomo co pisać.
To trudne chwile dla Ciebie i rodziny, musisz być dzielna. Jest to moment dla bliskich zawsze najcięższy, pełen wątpliwości i obaw. Pamiętaj też ze to koniec cierpienia dla chorego. Jestem z Tobą myślami i modlitwą.
_________________ 13.10.2016 - Tego dnia odeszłaś, ale wierze że jesteś przy nas... każdego dnia
Crayzy, doceniajcie te chwile... że jest w domu, spokojna, zaopatrzona lekowo, że nie jest w szpitalu, w takiej sytuacji jaka teraz panuje.
Ta cisza jest straszna, ale trzymaj się!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum