Witajcie, strasznie głupio mi zakładać wątek przed diagnoza ale niedługo oszaleje a NFZ mnie załamuje, żeby w Polsce usunąć coś prędko i nieodpłatnie trzeba mieć nerwy że stali a że historia naszej kochanej babci zmobilizować mnie do predkiego działania tym głośniej odbiłam się od ściany. Ale do rzeczy,
2 lata temu byłam u dermatologa z pieprzykiem który wtedy jeszcze płaski ale już wzbudził mój niepokój, Pani dr zaproponowała laser prywatnie, a jak nie to obserwacja.
Minęły 2 lata, znamię rośnie, zrobiło się wypukłe, swędzi chociaż go nie podrażniam i co najgorsze ostatnio zauważyłam wysiek taki jakby surowicy.
byłam z córką u dermatolozki, tej samej co kiedyś że sobą, zapytałam czy jeśliby dostała skierowanie można jakoś szybko dostać się na wizytę, Pani dr prychnela i powiedziała :"po co na cito skoro ma Pani tego pieprzyka od zawsze". Powiedziałam, że się zmienia ale reakcja była bardzo olewajaca, więc internistę poprosiłam o skierowanie do chirurga od razu, nawet nie spojrzał, ale wpisał. Wykonałam że 30 telefonów, najszybszy termin był w ubiegłym tygodniu, o ironio do chirurga babci.
Wcisnal mnie na usunięcie na... 11 marca. Zapisałam się ale tak bardzo mi to nie daje spokoju, że przy okazji grypy w piątek byłam u internisty znów i zapytałam o to, czy nie trzeba usunąć tego szybciej niż w marcu. powiedział że jeśli znajdę krotszy termin, to wpisze mi skierowanie jeszcze raz, niestety nie znalazłam i w akcie desperacji zapisałam się prywatnie na usunięcie koniecznie z hispat em, chociaż finansowo będzie to bardzo obciążające. Ale chyba nie ma wyjścia.
Dodaje foto pod ocenę czy panikuję czy coś jest na rzeczy. Od góry zdjęcie z dziś, od dołu z grudnia, widzę zmianę a zrobiłam zdjęcie bo jest na lopatce i ciezko mi je obejrzeć w ogóle, ma ok 5 mm, poza tym że w ogóle rośnie i swędzi, zmieniło się po zeszlotygodniowym wysieku. Może to nadgorliwe z mojej strony ale wydaje mi się że znamię spełnia niepokojące kryteria, dodatkowo nie mogłam nigdy opalac się, bo bardzo niewiele potrzeba bym się od razu poparzyla, skóra schodzi i dalej jestem blada, słońca unikam.