Hej! Tata nie idzie na 3 cykl chemii ponieważ jest za słaby. Miałam mieć wizytę w hospicjum 21 października ale na szczęście dla nas, a na nieszczęście innych Pani Doktor była u nas szybciej. Wielu pacjentów odeszło i miała wolne terminy
W ten sposób mamy już materac przeciwodleżynowy i Tatulek jest od wczoraj na jakimś roztworze morfiny. Ma być ona na ból i duszności. Tatulek dostaje ją co 4h po łyżce stołowej.
W końcu mój brat się wykazał. Przyjechał w tygodniu i wykąpał tatę ponieważ on się mnie wstydzi. Na dzień dzisiejszy walczę z opuchniętymi jak balony nogami. Pielęgniarka,która przyjeżdża do nas z hospicjum powiedziała mi,że tata nie dożyje listopada. I... chyba ma rację
Z tatusia ucieka życie. Staram się ich wszystkich trzymać jakoś na duchu ale sama dziś wymiękłam. Tata powiedział mi dziś,że mnie kocha i musiałam bardzo się starać żeby przy nim się nie poryczeć. Ale dałam radę. O nie jest osobą wylewną i słyszałam te słowa po kilku latach. Ja też go bardzo kocham
[ Dodano: 2010-10-08, 20:49 ]
Zapomniałam dodać,że tata nie chce iść na toczenie krwi do szpitala. Chce być w domu. Pani Doktor z hospicjum powiedziałą,że mam na razie wsytrzymać się z tym toczeniem do poniedziałku. W poniedziałek przyjedzie pielęgniarka i pobierze tacie krew żeby sprawdzić poziom HGB. Najwyżej wtedy mamy iść na toczenie. Pani Doktor twierdzi,że nie mam niepotrzebnie taty męczyć bo HGB może podskoczyć. Kazała pić tacie wino rozcieńczone z wodą-pół kieliszka przed posiłkiem. Dodatkowo od poniedziałku zauważyłam z mamą,że tata ma omamy. Widział ostatnio kota pod wanną-a my kota nie mamy:( Dzisiaj przyznał się,że śnią mu się koszmary-jakieś potwory i dlatego się budzi w nocy. Czytałam i zreszta to samo powiedziała P. Dr z hospicjum,że to może być wpływ tak długiego stosowania Tramalu(150mg).
[ Dodano: 2010-10-09, 13:46 ]
U nas tragedia. Taty żywot powoli dobiega końca,ale dla mnie to i tak za szybko. Dzisiaj wezwałam rano karetkę bo tata się od 2-ej w nocy dusił. Pani Doktor która przyjechała nie odessała tacie flegmy bo uznała,ę to nic nie da. Bardzo "kulturalnie"mnie poinformowała,że tata już umiera. Teraz ma sine ręcę i nie chce wogóle spać.Cały czas musi ktoś z nib być a jak zostaje sam to tylko 5minut wytrzyma. Widzę strach w jego oczach. Mama się już załamała ale siedzi przy nim i stara się przy nim nie płakać. Ja sama nie wiem jak się trzymam,łzy cisną mi się do oczu ale wiem,że muszę być teraz silna. Nie mam zamiaru trzymać go na siłe na tym świecie. Modle się tylko o to,żeby odszedł we śnie,żeby nic go nie bolało. Czy aby napewno zrobiłam wszystko co możliwe żeby było mu lepiej?