Po czasie siadam i pisze...
Staram się czytać wszystkie posty jakie dochodzą ale się nie udzielam... nie mam sił...
Dziś byłyśmy z mamą u neurochirurga...nie jest dobrze
W sumie to niby gorzej niż poprzednio...Guz jest teraz tak umiejscowiony,że operacja zagraża życiu...
Musimy iść do onkologa..do WCO w Gdańsku a tam ma nam onkolog dać skierowanie na naświetlania... Mamcia się ich boi bo chemię już kiedyś miała, operację na mózgu w zeszłym roku a naświetlań nie zna...
Znowu walka od nowego roku...Czy ja dam temu wszystkiemu radę?
Wiem,że temat nie dotyczy nowotworów płuc ale nie mam się gdzie wygadać