Hej,
w domu fajnie,tyle, że źle się czułam,rzygałam i bardzo głowa bolała w pierwszy dzień
I niestety w domu zaatakowały mnie pleśniawki i problemy z przełykaniem, ratowałam się jakość, ale bez większego skutku.
Powrót też trudny, znowu rozstanie.
Takie powroty na krótko mają plusy i minusy.
Jak wróciłam do szpitala to dostałam leki i kroplówkę i najgorsze minęło.
Ale w poniedziałek ledwo co mówiłam
Teraz jest naprawdę ok.
W poniedziałek niestety chemia,na szczęście ostatnia, pewnie odchoruje,oby jak najmniej.
Dobra wiadomość jest taka, że regresja na dzień dzisiejszy to 100%
Powiedzcie mi jeszcze taką rzecz, bo różne są opinie, znajomi planują wczasy nad morzem,a że też mają dzieci to do tej pory wypoczywaliśmy razem, ale tu Panie mnie straszą, że po lampach nad morze nie bardzo. Sprawa też jest dyskusyjna co do choroby i zmian klimatu.
Lekarz mówi, że mogę korzystać z życia, ale nie na 100%, że nie powinno się leżeć na słońcu i narażać miejsca naświetlane.
Szczerze mówiąc ja nigdy się specjalnie nie opalałam, zawsze pod parasolem siedziałam, ale wiadomo, że chodząc zawsze jakieś promienie nas dopadną.
Już planuje zakup kapelusza
Powiedzcie co myślicie, wiecie, jakie macie doświadczenie w tym temacie?
Najważniejsza jest ochrona skóry w trakcie naświetlań.
Co do wyjazdu nad morze kilka miesięcy po leczeniu - mnie lekarka radioterapeutka odradziła wyjazd.
Zdecydowanie nie wolno opalać skóry naświetlanej co najmniej rok od zakończenia naświetlań. Kapelusz, krem z dobrym filtrem pomagają jakoś przetrwać to pierwsze lato
Skórę póki co smaruje oliwką, na razie jakoś tak mi troszkę pociemniała,co dziwne wokół ust też. Mam też RadioSun ale mówią, żeby z nim zaczekać jak zacznie się coś pojawiać, swędzieć itp.
Blussy mi skóra po naświetlaniach na zawsze została ciemniejsza, A ponieważ naswietlaną miałam pachę to tez zafundowano mi wieczną depilację więc troche to smiesznie wyglada. Za kilka miesięcy w/g mnie nad morze musisz jechac kup krem z faktorem 40 do 60 a promienie Cię omina, unikaj przeziębień i nie siedz na otwartym słońcu.Gratulacje z wyników bardzo się cieszę
Bluesy, dziewczyna, która leżała w tym czasie co i ja pojechała z dziećmi na tydzień nad morze, 2 miesiące po zakończeniu kuracji. Smarowała się na gęsto wysokimi filtrami, siedziała przeważnie pod parasolem i wróciła cała i zdrowa do domu
Jak Twoje leczenie, dobrze się czujesz? Nie powinnaś mieć większych kłopotów ze skórą, zauważyłam to w trakcie mojego pobytu. Jeśli skóra po naświetlaniach ciemniała, nie działo się nic złego, zaczynała się po prostu później złuszczać.Mnie natomiast robiła się coraz bardziej czerwona - wyglądałam jak oparzony prosiaczek - no i musiałam mieć przerwę w naświetlaniach.
Pozdrawiam.
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Hej dziewczyny,
niestety padł mi komp, pisze od koleżanki z oddziału.
U mnie jakoś leci, chociaż mam już trochę dość.
Trochę buzia boli i problemy z przełykaniem są, ale do zniesienia.
W poniedziałek miałam ostatnią chemie, wczoraj trochę ściskałam się z wc,ale podali leki i jest okej.
Szyję mam faktycznie zabrązowioną i trochę zaczyna swędzieć, ale smaruje i jestem dobrej myśli.
Zostało mi jeszcze 11 lamp. Bliżej niż dalej także odliczam, chociaż wiem, że zazwyczaj po lampach jeszcze trzymają w zależności od stanu i wyników, oby jak najkrócej.
Ale tez nie sztuką jest wrócić do domu i się męczyć, lepiej jeszcze te kilka dni zostać i pozwolić lekarzom się podleczyć.
Wyjdę akurat jak mi się urlop macierzyński skończy, chociaż z urlopem macierzyńskim niewiele ten okres miał wspólnego :(
Ale nadrobię to!!
Witajcie,
we środę kończę naświetlania
Poprzedni tydzień miałam mały kryzys, ale na szczęście już minął.
Jeszcze boli buzia i z przełykaniem problem, ale daje rade, lekarz też twierdzi, że odczyn mam mały. Drażni mnie zbierająca się ciągle w ustach gęsta ślina.
Wiadomo, mam kroplówkę przeciwbólową i nawadniającą, mieszanki do płukania:dexaven i A+D3 i przeciwbólową. Jakoś daje radę. W sumie diety nie zmieniałam, bo na te rozdrobnioną patrzeć nie mogłam, a jakoś z łykaniem sobie radzę.
Fakt, że schudłam z 6kg, bo miałam nudności po chemii, ale miałam z czego, również po ciąży, wiec wagę w sumie mam teraz adekwatną do wzrostu.
Myślę, że wyjdę w najbliższym tygodniu, a najdalej po następnej niedzieli.
Mam nadzieje, że dolegliwości szybką miną i będę mogla cieszyć się rodziną i wiosną!
pozdrawiam
[ Dodano: 2011-04-03, 18:12 ]
Aha, jeszcze szyja, skóra trochę zeszła, ale ładnie i z tym sobie poradziłam i do wyjścia nie powinno już być śladu
Najważniejsze 100% regresji
Teraz chce wierzyć, że to była jednorazowa "przygoda"...
Bluesy tak sie ciesze .Bardzo dobrze, ze skutki uboczne az tak bardzo Ci nie dokuczajĂĄ.Jeszcze nie tak dawno zaczynals a dzis jestes juz...prawie na mecie. Teraz to juz pikus Koncz z tym czym predzej i wracaj do domciu. Pozdrawiam Cie cieplutko
Bluesy przyłączam się do Oli123 i cieszę się, że to już koniec leczenia:). Przy samym końcu leczenia mojej siostry skóra na szyi schodziła, pielęgniarki robiły jej na to jakieś okłady. W miejscu brązowej skóry pojawiły się czerwone placki i to bolało. Później szyja była smarowana specjalną maścią zrobioną tylko dla niej. Po wyjściu ze szpitala dostałyśmy na receptę przepis na tę maść. Jakiś składnik w niej nie był refundowany i maść kosztowała ponad 100 zł. Na szczęście pomogła 1 porcja. Zanim wypiszą Cię ze szpitala może warto przyjrzeć się temu jak jest u Ciebie. Co prawda siostra dostała maksymalną ilość lamp, bo aż 39. Może u Ciebie nie jest aż tak źle. Szyja z zewnątrz zgoiła się najszybciej, gorzej wewnątrz.
A co do jedzenia to czy pijesz nutridrinki? Gdybyś miała dylemat co jeszcze możesz jeść lub pić to proszę zaglądnij znowu do mojego wątku. Dzisiaj sama go przeglądałam i jest tam mnóstwo porad na ten temat, za które jestem do dzisiaj wdzięczna.
Czytałam niedawno cały Twój wątek. Widzę, że w CO Gliwice jest bardzo dobra opieka, w trakcie leczenia są robione badania. Popatrz chociaż macie z siostrą ten sam rodzaj nowotworu to jednak leczenie jest trochę inne. Pomimo całej życzliwości opolskiego CO brakowało nam tych słów, które Ty usłyszałaś: 100% regresji. Wiedzieliśmy, że guz maleje, ale dopiero zrobiony w listopadzie tomograf dał nadzieję, którą nie otrzymaliśmy wtedy od lekarzy, że pokonaliśmy chorobę.
Ewo niech te słowa "100 % regresji" dobrze zapiszą Ci się w pamięci i przypomną w chwilach kiedy po powrocie do domu będziesz walczyła ze skutkami ubocznymi leczenia. Życzę Ci wraz z siostrą oby tych skutków ubocznych było jak najmniej.
Pozdrawiam Iza-55
Dziękuje za wszystko,
na szczęście z moją szyją jest, śmiem nawet powiedzieć super,myślę, że do wyjścia nie będzie śladu.Używałam RADIOSUN i AQUA STOP Ziołoleku.
W buzi nie jest dobrze, ale też myślę, że nie jest najgorzej, jem co dają, nie dużo,ale jem.
Boli przy przełykaniu, ale daje radę. Mam tylko nadzieje, że nie będzie gorzej.
Lampy kończę we środę, dzisiaj ustaliłam z lekarzem, że wyjdę w poniedziałek, teoretycznie mogłabym już we czwartek, ale doszliśmy do wniosku, że lepiej tu się trochę podkurować niż w domu zostać samą płaczącą.
Pocieszcie mnie tylko, że po zakończeniu lamp i powrocie do domu będzie już tylko lepiej.
Hej,
skończyłam już lampy, ale coraz bardziej męczy mnie ból w buzi,może macie jeszcze jakieś rady jak go łagodzić, szpitalną pulę leków już wyczerpałam.
Może macie jakieś doświadczenie z maściami na takie miejscowe już leczenie w samej buzi.
Ewa, ja płukałam bardzo długo jamę ustną mieszanką stosowaną w szpitalu, czyli witamina A+D3 z gliceryną i miętą. Receptę na pewno dostałaś, może Ci też przepisać lekarz rodzinny.Niestety, to są skutki uboczne terapii i trzeba je po prostu przetrzymać. Ja mam do tej pory dyskomfort a jestem już 10 miesięcy po radioterapii. Z leków p/bólowych mogłam stosować tylko diclofenac, po innych miałam sensacje - może spróbuj,jeśli nie jesteś uczulona. Trochę później lekarka z poradni p/bólowej doradziła mi płukankę o nazwie Glimbax, można ją dostać bez recepty i też jest oparta na diclofenacu,działa p/bólowo.
Ewuniu, cierpliwości, dieta bez ostrych przypraw, raczej płynna i na pewno to wszystko minie.
Powodzenia
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Ewo, nie wiem czy zajrzałaś do wątku Zoi, wczoraj DSS wstawiła parę linków i jest tam artykuł o radioterapii http://www.forum-onkologi...serostomia4.pdf i podanych jest kilka leków, może coś z tego Ci pomoże. Myślę, że dopóki jesteś w szpitalu to pytaj dużo lekarzy, bo jak wrócisz do domu to będzie trudniej. Rozmawiałam z siostrą i ona oprócz robionych maści do buzi, nystatyny itp. to brała przeciwbólowy tramal. Zoja 62 miała diclofenac, ale siostra jeszcze w szpitalu brała tramal i tak już zostało. Po powrocie do domu ze szpitala w nocy musiała poprawiać dawkę bo bolało, ale po kilku dniach wystarczył 1 kieliszek z paroma kropelkami zmieszanymi w wodą.
Pisałaś, że w środę wychodzisz ze szpitala. Wykorzystaj ten czas w szpitalu i pomęcz trochę lekarzy. Pamiętam, że ja ciągle powtarzałam siostrze, że ma o wszystkim mówić lekarzom, im więcej informacji tym lepiej pomogą.
Nie martw się, będzie dobrze, to wszystko da się przejść. Moja siostra przeszła, Zoja przeszła, Zoi przeszła .... można by wymieniać, Ty też musisz to przejść i już. Alleluja i do przodu!!! (to chyba hasło Rydzyka, a niech tam, grunt że pasuje:D)
Pozdrawiam i ściskam mocno. Iza-55
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum