Też cały czas tu jestem i podziwiam.... również byłam sama gdy moja mamusia odchodziła,ale to było nie spodziewanie dlatego strasznie Cię podziwiam,spędź spokojnie i pięknie teraz te chwile z mężem,bądź spokojna a jemu też będzie lżej,te chwile się nie powtórzą dlatego najlepiej spędzić je w spokoju,miłości i pewnego rodzaju szczęściu...
Bardzo współczuję..
Współczuję Ci. Widać,że choroba w Waszym przypadku postepuje bardzo szybko. Mój Tatko miał operowany mózdzek w listopadzie. mamy koniec lipca i jest z nami.
Rodziną się nie przejmuj powiadomiłaś ich i tak jak napisała madzia to kwestia ich sumienia.
Modlę się do Boga w intencji wszystkich chorych. Jestem przy Tobie myślami.
Lopenko, kochana! Czytajac twojego posta od pociatku balam sie dotrzec do ostatniej strony.Ale ucieszylam sie ze Tatus Twoj zyje i wszystko sie udalo. Tez myslalam skoro On mial operacje w listopadzie to nas z mezem czeka troche zycia razem.A tu strasznie wszystko sie potoczylo... Zycze Twojemu Tatusiowi ,jak tu napisac? duzo sil i checi zycia,bo wiara tez pomaga. Moj widocznie w pewnym momencie sie zalamal...
A o siostrze meza...Bóg jej sędzią
od kiedy pierwszy raz przeczytałam Twoje wpisy to cały czas myślę o Tobie i Twoim mężu. chyba nigdy nie zrozumiemy zachowania siostry męża, nie zawracaj sobie teraz tym głowy. bądź przy mężu
Ze spokojnej nocy nici. Polozylam sie b.pozno. Okolo pierwszej w nocy. Nasluchiwalam oddech meza. To gleboki,to bezdech. W pewnym momencie chyba sie wylaczylam.Ale nie spal spokojnie.Wlasciwie od 2.30 czuwalam nad nim.To usta przecieralam.To poprawialam rece bo caly czas nimi ruszal. I tak do czwartej. Znowu probowalam zasnac.Poderwalam sie bo podniosl rece. Podbieglam do niego. Cos tam probowal powiedziec. Oczy otwarte! A do tego momentu nie otwieral. I cos szepcze. Nie rozumialam nic a nic. Pozniej mowi "co jest?co jest?"i tak kilka razy.Uspokoilam, mowilam swoje. Ze kocham,ze jestem,ze dbam i nie opuszcze.Uspokoil sie.Zasnal. Ja poszlam sie polozyc. I znowu ruch,i znowu na nogi,podalam morfine bo krzywil sie i probowal dotknac swojej glowy. Okolo siódmej chcial zerwac "motylka". podskoczylam i uspokoilam,przykleilam plastry na wklucie. Prosil pic,ale tylko zwilzylam mu usta.
Umylam meza. Wlasciwe przetarlam myjka cialo. Zsikal sie mocno.Pamres jest caly mokry. Czekam nakogos kto pomoze mi meza przebrac. Moze to byc kolega,ktory byl wczoraj,moze kolezanka,ktora jedzie do mnie zPoznania,a moze pielegniarka.
Dzien deszczowy i pochmurny.W sercu niepokoj i straszna bezradnosc...
Witaj Lenko KOchana!
Przykro mi, że noc znowu niespokojna:(:(:(
Mam nadzieję, że lada moment będzie u Ciebie przyjaciółka z Poznania i będziesz miała ogromn wsparcie i pomoc, bo dla jednej oosby to jednak za duże obciązenie fizyczne i psychicznie, mimo, że wiem, że wyjatkowo dzielna z Ciebie KObietka...
Mam też nadzieję, że rzyjdzie dziś lekarz...
Spokoju Leno, spokoju na cały dzień... Lepiej niech Mąz śpi, niż będzie niespokojny...
Najważniejsze, że nie cierpi i ma koło siebie tak kochającą i oddaną całym sercem Żonę...
Myslę o Was Lenko cały czas... przesyłam uściski i przytulam do serduszka...
Przyjechala kolezanka.Byla Pani pielegniarka.Przewinelysmy meza.A on znowu teraz sie zsikal .Ciezki jest okropnie,we dwojke nie da rady Go przewinac,a co dopiero samemu.Niestety jest co raz sztywniejszy Podalam mu leki.Pielegniarka podlaczyla glukoze. Spi... .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum