1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Anelia - komentarze
Autor Wiadomość
grabina2 


Dołączyła: 19 Lut 2011
Posty: 46
Pomogła: 3 razy

 #226  Wysłany: 2011-09-18, 20:16  


:tull:
_________________
grabina2
 
 
agni5 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 21 Kwi 2009
Posty: 784
Skąd: Szczecin
Pomogła: 146 razy

 #227  Wysłany: 2011-09-18, 21:26  


:tull:
_________________
agni5
 
aneri 


Dołączyła: 29 Mar 2011
Posty: 121
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 9 razy

 #228  Wysłany: 2011-09-19, 08:01  


:tull:
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #229  Wysłany: 2011-09-24, 21:58  


Witajcie kochani.
I znowu postanowiłam napisać w Swoim wątku :-(

Jakiś czas już myślałam, że przyzwyczajam się powoli żyć z tym co się stało, wszędzie mam zdjęcia tatusia na które patrzałam, wspominałam, często o nim myślałam. Łzy pojawiały się sporadyczniej ale smutek i tęsknota ciągle jest.
Jednak od kilku dni zdjęcia unikam wzrokiem, myśli, wspomnienia wracają a ja staram się czymś zająć aby przestać o tym myśleć, zaczynam strasznie płakać a w środku we mnie pojawia się to co było bo śmierci czyli czuję taki ścisk, trudny do opisania :-(
Dziś pojechałam do taty mieszkania. Usiadłam i popłakałam się :cry: Pusto tam bez Niego. Uciekłam z tamtąd , wsiadłam do auta ale nie tak szybo ruszyłam z miejsca, ponieważ nie mogłam zapanować nad łzami :cry: Chyba już tak szybko tam nie pojadę :cry: Ale wielkimi krokami zbliża się grudzień i święta, będę musiała się jakoś przełamać i wrócić tam. Zapewne będą to najsmutniejsze święta w moim życiu. Nie będzie taty, który przemawiał życzenia dla wszystkich, który jako głowa rodziny dzielił się opłatkiem. Przecież tatko życzył głośno abyśmy za rok spotkali się w takim samym gronie, aby nikogo nie zabrakło , dlaczego akurat Jego zabrakło :cry:
DLACZEGO?!!

Od kilku dni zaczynam bardzo często zastanawiać się co się ze mną dzieje, przecież już "tak dobrze" potrafiłam nad sobą zapanować aż tu nagle "bum"....
Doszłam do wniosku, że żyłam cały czas w takiej fazie szoku, wszystko tak szybko się potoczyło, że do końca (chyba do teraz) nie wierzyłam w to co się tak na prawdę stało. Cały czas wmawiałam sobie, że tatko jest zdrowy i że pracuje i dlatego nie widujemy się. To pozwalało mi byle jak ale jednak jakoś funkcjonować. Teraz chyba ta faza szoku minęła i nadszedł nowy etap, etap bardzo ciężki dla mnie :cry: Etap w którym zaczynam uświadamiać sobie, co się stało, że tata umarł, że nie jest w pracy :cry: , że już się nie zobaczymy :cry:
Czuję się tak jakby ktoś przebił balon pełen emocji. Jest mi ciężej niż przez te ostatnie tygodnie. Teraz kiedy ukradkiem spoglądam na zdjęcie zalewam się łzami, wystarczy jedna myśl "tata" a ja nie panuję nad sobą. Unikam wzrokiem grup taty przyjaciół, którzy się spotykają, ponieważ szukam tam taty i smutno mi jest ogromnie, ponieważ brakuje mi go tam.
Boże kochany ale mi jest zle.
W środę tatuś będzie miał postawiony nagrobek. Ładny, prosty. Kupiłam dla taty aniołka, który stoi jeszcze u mnie na szafce. Patrzę na Niego i wyję :cry: !!!
Ale ja chcę do taty :cry:
Za chwilkę miną 3 miesiące a ja coraz bardziej tęsknię. Ta tęsknota mnie zżera od środka :cry:
Tata już na zawsze pozostanie w moim serduszku w tym samym miejscu ale co z tego, skoro nie możemy już porozmawiać, wymienić się spojrzeniami, uśmiechnąć się do siebie...
Jak żyć z tym bólem skoro mimo prób zorganizowania się, odnalezienia celu w życiu on ciągle powraca z dwojoną siłą ?!
Ja chyba nie potrafię :cry: :cry: :cry:
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
tessa 



Dołączyła: 26 Sie 2011
Posty: 244
Skąd: Bielsk Podlaski
Pomogła: 20 razy

 #230  Wysłany: 2011-09-24, 22:33  


Daj sobie czas na przeżycie żałoby. Pamiętaj, że masz prawo cierpieć, płakać, być niepozbierana. Każdy człowiek potrzebuje właściwą dla siebie ilość czasu. Nie można powiedzieć, że "już powinien mijać ból", albo "już kończy się żałoba". Pewnie nieraz już to słyszałaś, ale to wielka mądrość, więc ją powtórzę. Czas zagoi ranę, nadal będzie bolało, ale już inaczej. Przytulam CIę, rozumiem Twój ból. Ja też przeżywam nadal moją żałobę po Mamie.
_________________
Agnieszka
 
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #231  Wysłany: 2011-09-28, 21:59  


Tatuś ma postawiony nagrobek. Taki "ładny" , jeżeli tak można wogóle o nagrobku powiedzieć, prosty. Postawiłam tacie aniołka, którego od dawna szukałam, bukiet różno-kolorowych kwiatków, zapaliłam znicz (znicze zapalam od 3 miesięcy codzień).
Kiedy patrzę na nagrobek i na zdjęcie uśmiechniętego tatusia, które jest na nim nie wierzę, po prostu nie pojmuję, że to miejsce jest taty :cry:
Mój tatuś tam nie pasuje :cry..: :cry..: :cry..:
Boże kochany jaki ten czas, czas walki z samym sobą, ze Swoimi emocjami i życiem z tęsknotą bez końca jest ciężki :cry..:

Kochani brak mi słów, myśli szaleją, w głowie panuje totalny chaos ...
Muszę jakoś wziąść się w garść, przełamać się i mimo ogromnego bólu odnaleść cel w życiu do którgo będę dążyć...

Kochani zdaję sobie sprawę, że są osoby wśród Was, których nie podnoszę na duchu, wręcz dołuję Swoimi wpisami. Przepraszam
Tylko Tu mogę podzielić się Swoimi uczuciami, emocjami jakie we mnie gdzieć głęboko siędzą , z których na codzień nie mogę z siebie wyrzucić, nie ma wśród mojego otoczenia osób, które zapytałyby lub chciałby posiedzieć ze mną, porozmawiać, zapytać czy wysłuchać...
Muszę sama sobie jakoś dać radę.
Tylko Wy wiecie jak się czuję, jak mi ciężko, jak sobie radzę i czy wogóle sobie radzę, jak płaczę. Tu znalazłam taki Swój kącik gdzie mogę z siebie wyrzucić jakąś cząstkę mnie, tu znalazłam ciepło i wsparcie, którego nie znam już w realnym świecie.

Kochani walczcie ,nie dołujcie się moimi wpisami, siedzę, płaczę i myślę co napisać aby część z Was wątek zrozumiało inaczej aby dodatkowo moim cierpieniem nikogo nie urazić i doszłam do wniosku aby napisać, abyście dbali, pielęgnowali , cieszyli się każdą chwilą, każdą sekundą bycia z Waszymi bliskimi. Każda wspólnie spędzona chwila jest piękna, bo jeszcze jest.
Ja już tego nie mam ale część z Was walczy, wiele oddałabym aby cofnąć czas i część życia przeszłego przeżyć inaczej ...
Mimo iż moje wpisy, zdaję sobie sprawe z tego, są smutne to wyciągnijcie wniosek, że warto cieszyć się każdą chwilą...
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
Katarzynka36 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Cze 2010
Posty: 2253
Skąd: Poznań
Pomogła: 393 razy

 #232  Wysłany: 2011-09-28, 22:11  


:/pociesza:/ ::thnx::
_________________
Katarzynka36
 
 
aneri 


Dołączyła: 29 Mar 2011
Posty: 121
Skąd: Bydgoszcz
Pomogła: 9 razy

 #233  Wysłany: 2011-09-29, 07:17  


Anelia napisał/a:
Tylko Tu mogę podzielić się Swoimi uczuciami, emocjami jakie we mnie gdzieć głęboko siędzą , z których na codzień nie mogę z siebie wyrzucić, nie ma wśród mojego otoczenia osób, które zapytałyby lub chciałby posiedzieć ze mną, porozmawiać, zapytać czy wysłuchać...


Ja mam podobnie też mi łatwiej wypowiadać się na forum, bo tutaj naprawdę spotyka się osoby , które rozumieją co czujemy.
I chociaż mojego Taty nie ma juz od 4 miesięcy podobnie jak Ty zaglądam na forum codziennie bo tutaj znalazłam bratnie dusze.
Więc pisz Anelio kiedy tylko masz ochotę się wygadać, powspominać....

Anelia napisał/a:
Muszę sama sobie jakoś dać radę.


I napewno dasz sobie radę, mocno w to wierzę !!!.
Wszyscy, którzy stracilismy najbliższych musimy dać sobie jakoś radę bo z pewnością tego by chciały osoby, które odeszły.

pozdrawiam i ściskam gorąco

:tull:
 
sylvia 



Dołączyła: 24 Sie 2011
Posty: 46
Skąd: lodz /uk
Pomogła: 7 razy

 #234  Wysłany: 2011-09-29, 09:22  


Anelio :/pociesza:/
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #235  Wysłany: 2011-09-29, 09:47  


"Każda wspólnie spędzona chwila jest piękna, bo jeszcze jest." |uscisk|

I teraz musimy znaleźć w sobie dużo siły, aby być z tymi, którzy są, żyją i starać się, aby każda chwila z nimi też była piękna, żeby w przyszłości znowu nie chcieć cofać czasu...
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
marysiax 



Dołączyła: 06 Sie 2011
Posty: 85
Pomogła: 19 razy

 #236  Wysłany: 2011-10-24, 18:40  


Młoda Wspaniała Kobieto

Życie doświadczyło Cię niemiłosiernie
Jesteś dzielna, walczyłaś wspaniale o życie swojego młodego Taty, jesteś wspaniałą córką również dla mamy. Już dawno chciałam Ci to powiedzieć.
Cieszę się, że pozostałaś na forum aby wspierać innych. Pisz często - dla siebie samej i dla innych.

Mam córkę mniej więcej w Twoim wieku :)
Pozdrawiam Cię ciepło

[ Dodano: 2011-10-24, 19:46 ]
PS.
Dziękuję za róże dla mojego taty na moim wątku
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #237  Wysłany: 2011-10-29, 20:24  


Moderatorzy po raz kolejny bardzo przepraszam za wpis.

(takie usprawiedliwienie, po pierwsze)
"Mój" wątek ciągnę , ponieważ jest to taki "mój" cichy kącik, w którym jest wiele moich emocji, które nadal we mnie siedzą, o których nikt nie wie, w otaczającym mnie świecie nie pyta, a które (kiedy już sytuacja mnie zmusza, ponieważ się nagromadziły) muszą gdzieś, jakoś wypłynąć ...
" bo cóż warte jest własne zdanie, kiedy nie ma się z kim słowa zamienić ? " -czyż nie ? A tutaj właśnie mogę kilka słów z kimś zamienić i nawet kiedy nikt nic nie napisze to każdy zrozumie a ja mam świadomość, że mogłam komuś o tym powiedzieć. Robi się ciut lżej.

(po drugie i najważniejsze)
Wątek dalej prowadzę : Ku pamięci mojego tatulka

Dziś byłam na wieczornej mszy św. (o 18-stej), dziś też (o 18-stej) minął 4 miesiąc kiedy mój tatuś zasnął na wieki. W kościele siedząc sama w jednej z ławeczek większość mszy cichutko przepłakałam, jakoś tak smutno mi ...

Nie tak dawno przeczytałam gdzieś słowa, które chyba do mnie pasują:
"Życie ludzkie jest jak bieg po okręgu, człowiek uciekając przed samotnością, chroni się w ramiona ludzi, po czym poznając ich obłudę i zło, ucieka spowrotem w samotność."-Agnieszka Lisak.
W moim przypadku jednak słowa "obłudę i zło" mogę zamienić na: brak zrozumienia, brak ciepła, brak rozmów. Nie do końca obwiniam ludzi o to jacy są, bo każdy ma prawo być takim jakim chce jednak przydało by się więcej zrozumienia i ciepła. (staram się ich też zrozumieć)

Bez przerwy zastanawiam się dlaczego musiał odejść mój tatko ? Tatko, który niczego nie oczekiwał od życia, który prócz tego, że za wszelką cenę starał się abyśmy miały zawsze co zjeść - który chciał tylko codzień widzieć uśmiech na Naszych twarzach musiał już odejść.
Czy to jest ta sprawiedliwość ?

Zbliża się dzień święta zmarłych, kolejny smutny dzień a dziś mijają 4 miesiące od śmierci taty - Osoby, która sprawiła, że ja jestem, która uczyła mnie stawiać pierwsze kroczki, która uczyła mnie żyć na tym pełnym niespodzianek świecie, która zawsze była blisko, na wyciągnięcie ręki... a teraz tej najważniejszej osoby nie ma. Jestem ja i ta pustka połączona z przeogromnym, bezgranicznym bólem.

Jeszcze rok temu razem z tatą jezdziłam na rodzinne groby. Zapalaliśmy znicze, modliliśmy się wspólnie, wspominaliśmy a teraz na groby pojadę sama, już bez taty. Właśnie smutna jest ta świadomość, że już nie z tatą a na grób taty pojadę.
Boże kochany jakie to życie jest pełne niespodzianek, jakie ciosy potrafi zadawać przed, którymi nie możemy się obronić. W jednej chwili mamy wszystko a po chwili "bum" i nie mamy nic. Jeszcze rok temu byłam z tatą na grobach a dziś ....
Szkoda, że życie to nie film, który możnaby przewinąć do odpwiedniego momentu, zatrzymać i przeżyć raz jeszcze to co było ...

Obecnie czuję się tak jakbym właśnie od nowa stawiała kroku, tyle tylko że tym razem jestem zdana sama na siebie.
Kiedy upadam muszę umieć sama stanąć spowrotem na nogi. Jestem już dość dorosła ale czuję się jak dziecko. Nie potrafię ciągle się odnaleść. Jestem, bo jestem ale już nie ta sama Aga, która była kilka miesięcy temu.... to nie ja.
Na zewnątrz wychodzę z takim "przyklejonym, sztucznym uśmiechem" jednak w środku jest ciągle zranione, płaczące serce , które niszczy mnie od środka, o którym ludzie dookoła mnie nie wiedzą.

Jakiś czas temu próbowałam się przełamać i wyjechać. Ból towarzyszył mi na każdym kroku wzmażając tęsknotę. Wyjechałam...lecz po tygodniu wróciłam. Wróciłam do szarej rzeczywistości, do codziennych odwiedzin taty grobu.
Po kilku dniach postanowiłam, że zrobię krok dalej, przełamię się i pojadę do Poznania. Pomyślałam, że może głupie zakupy przeniosą mnie na chwilkę gdzieś indziej (głupie co nie ?), a może chciałam się sprawdzić czy dam radę wrócić do tego miasta, w którym ostatnio byłam z tatą ?
Jednak nie był to dobry pomysł. :-(


Przejeżdzałam najpierw około Lutyciej gdzie tatko znalazł się na początku choroby, nie spojrzałam w stronę szpitala, nie mogłam. To miejsce kojarzy mi się z wyrokiem jaki dostał mój tatuś. Ale pojawiły mi się też miłe wspomnienia, bo przecież wtedy jeszcze żył!
Następnie znalazłam się tuż obok szpitala na Szamarzewskiego, kącikiem oka zerknęłam w tamtą stronę, odwróciłam się i więcej nie spojrzałam. Oczy były pełne łez. Przypomniały mi się chwile ale te dobre, bo tatko tam zawsze był taki uśmiechnięty. Przypomniał mi się automat przy którym z tatą piliśmy nasz ulubiony napój : kawę, jak czekaliśmy w kolejkach, jak spacerowaliśmy, jak razem siedzieliśmy na łóżku a tatko pił kawe z ulubionego kubka, na którym było napisane: Agnieszka a kiedy już wsiadałam do auta aby odjechać tatko stał na górze w oknie oddziału i machał mi na pożegnanie .... niby takie małe wspomnienia a jednak wzruszają do tego stopnia, że nie mogę tam się znajdować, ponieważ jednocześnie nie mogę nad sobą zapanować.
Dojechałam do sklepu zapłakana. Weszłam i natychmiast wyszłam. Podróż przez te wszystkie miejsca tyle mnie kosztowała, że kiedy weszłam do sklepu czułam się jak obca osoba, taka smutna, zapłakana nie wiedząca do końca jaki był cel mojego przyjazdu w to miejsce...wróciłam do domu. Poszłam do tatusia na grób, zapaliłam znicz, pocałowałam jego zdjecie i wróciłam do domu...
:cry..:


Nie wiem dlaczego ale od kilku tygodni ciągle mam przed oczyma obraz tatusia leżącego na łóżku, kiedy w jednej chwili zrobił się sino-czerwony, wzrokiem prosząc mnie o pomoc. Ta okropna myśl nie odsępuje mnie na krok, ciągle mam to przed oczyma.
Ile to jeszcze potrwa ? I czy kiedykolwiek wogóle się skończy ? Jak z tym bólem żyć ?


Przeogromnie mocno tęsknię. Najgorsze, to nauczyć się teraz z tym żyć, żyć już do końca moich dni.
Tak bardzo mocno chciałabym tatę zobaczyć, poczuć Jego obecność, Jego głos, pożartować tak jak to często robiliśmy. Chciłabym móc uśmiechnąc się tak szczerze, prawdziwnie...
Mam nadzieję, że to cierpienie, to jak walczę sama ze sobą zrobi mnie kiedyś silniejszą osobą...bo tego bardzo potrzebuję. Być silną.
Tatko chyba mnie widzi i czuje moje pytania, ponieważ przyśnił mi się raz chcąc pokazać, że on ciągle wśród Nas jest http://www.forum-onkologi...33,45.htm#77432


Często zadaję sobie dziwne pytania. Jak to było (tatusiu) ? Czy bardzo bolało (tatusiu)? Gdzie teraz jesteś i czy jesteś sam ?
Tyle chwil miało być przed Nami. Tyle słów. A teraz ? Pustka, cisza, ból, łzy. Teraz tylko mogę postawić płomień w szklanym naczyniu na taty nagrobku i dziękować za życie, że byłeś, kochałeś, że jesteś i czuwasz.
Chciałabym Cię mieć spowrotem blisko, bo wtedy czułam się bezpieczna. Ja zawsze byłam Twoją "córeczką tatusia".
Słowa nie mogą wyjaśnić ile dla mnie znaczysz. Jesteś moim tatą, moim i tylko moim...
Tatusiu chciałam Cię obronić, chciałam ustrzec od zła lecz w obliczu choroby stanęłam bezradna i medycyna ma też niestety Swoje granice ale pamiętaj moja miłość takich granic nie ma !
Tak bardzo się modliłam lecz Ty umarłeś zanim zdążyłam uzdrowienie dla Ciebie wyprosić. Moja modlitwa jak pieśń została w połowie urwana ;-(

Codziennie stoję nad Twoim grobem myśląc o Tobie. Smutno mi, bo myślę o zimie, śniegu i świętach, myślę o wiosnie, kiedy ptaki zaśpiewają, pózniej lato - tak, tak pierwsze i nie ostatnie lato bez Ciebie tato. Kwiaty zakwitną bez Twojego wzroku.
Ty byłeś dla mnie całym światem: wiosną, zimą, jesienią i latem.
W wątku piszę o sobie ale piszę też dla Ciebie, "choć Twój nowy adres jest już w niebie. Podczas snu czekam odwiedzin Twoich by zatrzymać Twą postać w oczach moich. Gwiazdy na niebie utworzyły korytarze a ta jedna,najważniejsza drogę Ci wskaże. Twój nowy świat jest tak bardzo daleki.... niech Cię Pan Bóg swoją miłością otoczy -na wieki."
:cry..: :cry..: :cry..:
Do dziś nie mogę uwierzyć, że to już jest Twoje miejsce. Odwiedzam to miejsce lecz Twojej obecności tam nie czuję, Twoją obecność czuję ciągle w domu. Czuję Cię w domu ale nie mogę ujrzeć ;-(




Kochani, Ci którzy walczycie przepraszam za moje wpisy- cieszcie się każdą wspólnie spędzoną sekundą, cieszcie się tym co jest teraz a nie tym co będzie pózniej, bo to właśnie będzie pózniej, kiedyś tam (każdego z Nas to czeka) a to "teraz" jest teraz i jeszcze jest.
Mimo tej okropnej choroby spędzcie ze Swoimi bliskimi wspaniałe chwile przepłnione po brzegi miłością! Modlę się o siłę dla Was.

Kochani, Ci którzy mnie rozumieją i którzy przeżyli to co ja- nie muszę chyba nic napisać, bo wiem że mnie zrozumiecie i dziękuję Wam za to. Macie przeogromne serca. Życzę Wam abyście te dni bez bliskich czuli ich obecność i aby otaczali Was sami dobrzy ludzie. Codzień modlę się również za dusze Waszych bliskich, którzy tak jak i mój tatko musieli odejść. Lista tych dusz z forum zrobiła się długa ;-(

Kochani, administratorzy i moderatorzy przepraszam za moje wpisy i po raz kolejny dziękuję za forum, za Wasze zrozumienie, że serca przepełnione chęcią pomocy innym potrzebującym.
Życzę Wam z całego serca wszystkiego dobrego i aby pomocnych dłoni Wam przybyło, ponieważ w szybkim tempie przybywa na forum chorych .......

Dziękuję za forum. Dziękuję za Was.
Przepraszam za smutne wpisy, za to jak się rozpisałam.
Dziękuję za pomoc w leczeniu taty, po raz kolejny. Dziękuję ponieważ jestem pełna podziwu jak obcy mi ludzie pomagali Nam walczyć a rodzina Nam tak nie pomagała. W moim sercu jesteście i pozostaniecie w szczególnym miejscu.

Kocham Cię tatko, poznaliśmy tu wspaniałe dobre duszyczki, które Nam pomagały a które teraz mi pomagają !!!

[ Dodano: 2011-10-29, 21:32 ]
:cry..: :cry..: :cry..:
bardzo mi smutno !!!!!!!!!!!
:cry..: :cry..: :cry..:
Nie mogę uwierzyć.....
:cry..: :cry..: :cry..:

[ Dodano: 2011-10-29, 21:33 ]
Tatko bądz blisko mnie tak blisko jak ja jestem sercem i myślami przy Tobie.
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
maja12 


Dołączyła: 12 Lip 2009
Posty: 39
Pomogła: 7 razy

 #238  Wysłany: 2011-10-29, 21:57  


Anelia napisał/a:
Nie wiem dlaczego ale od kilku tygodni ciągle mam przed oczyma obraz tatusia leżącego na łóżku, kiedy w jednej chwili zrobił się sino-czerwony, wzrokiem prosząc mnie o pomoc. Ta okropna myśl nie odsępuje mnie na krok, ciągle mam to przed oczyma.
Ile to jeszcze potrwa ? I czy kiedykolwiek wogóle się skończy ? Jak z tym bólem żyć ?

Nie zapomnisz, wspomnienia zbledną,nie będą wywoływać takiego bólu, ale pamiętać będziesz, tego nie da się zapomnieć- tak usłyszałam od mojej cioci która była przy śmierci swojego dziadka- i to prawda.
Poza tym obserwując Twoje posty i wpisy mam wrażenie że Twoja żałoba Anelio idzie w złym kierunku, powinnaś chyba poszukać wsparcia psychologa, lub kogoś kto pomoże się uporać z tym bólem. Wiem co mowię, choroba mojej mamy i stres z nią związany wywołała we mnie chorobę autoimmunologiczną, w tej chwili nie mogę pracować, nawet dobrze zająć się domem nie mogę, a minęło już ponad dwa lata. To naprawdę może się żle skończyć. Przepraszam że tak piszę, ale mi bardzo pomogło kiedy usłyszałam od bliskiej mi osoby, że niestety, ale taka jest kolej rzeczy- po to się rodzimy aby umrzeć- nie ma niestety innej drogi.
 
Anelia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 27 Gru 2010
Posty: 2959
Skąd: Wlkp
Pomogła: 466 razy

 #239  Wysłany: 2011-10-31, 12:05  


:cry..:
Jak ciężko, smutno w wogóle do d....
W jednej chwili jest niby dobrze a po chwili ni stąd ni z owąd hamuję płacz po czym nie wytrzymuję i wybucham płaczem :cry..:
Co się dzieje ze mną ?!
Dlaczego w głowie pojawiają mi się ciągle i bez przerwy te smutne wspomnienia ? Dlaczego nie pojawiają się te dobre, które wywołałyby u mnie uśmiech ?

-Kilka tyg. mam sinego tatę przed oczami, który miał duszności i ten wzrok proszący mnie o pomoc.
-następnie słowa taty: "czuję się niepotrzebny"
-następnie obrazy to tata przywiązany do łóżka szpitalnego ;-(
-następnie pojawiają się obrazy jak tydzień przed śmiercią tata leżał w szpitalu, był w ciężkim stanie i PROSIŁ mnie abym zabrała go do domu a ja uparcie mówiłam, że nie, że lekarze chcą mu pomóc. Do tego myślę sobie: Boże kochany ten człowiek był już uwięziony od łóżka, nie mógł sam chodzić, jedyną jego prośbą było to abym zabrała go do domu a ja tego nie zrobiłam
, on tak bardzo na mnie tylko liczył-tylko na mnie a ja go zawiodłam i pozwoliłam na to aby spędził te ostatnie dni w szpitalu. Tylko jeden dzień tatko był w domu i umarł . :cry..:
-obraz kiedy leżałam przy tacie na łóżku a on walczył o każdy oddech i ta taty ostatnia łza

...............itd ja nie daję rady, staram się o tym nie myśleć ale to wszystko pojawia się całkiem niespodziewanie :cry..: :cry..: :cry..: :cry..:

Cholernie mi ciężko :cry..:
_________________
Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
 
AdArk 
PRZYJACIEL Forum


Dołączył: 30 Sie 2011
Posty: 372
Pomógł: 66 razy

 #240  Wysłany: 2011-10-31, 16:37  


Anelio dobrze, że piszesz o swoich emocjach.
Dziękuję Ci za te posty. Bardzo bolesne, pełne łez :cry: Myślę, że sa potrzebne, nie tylko Tobie...

Każdy z nas ma inną wrażliwość, inne doświadczenia jednak bardzo wiele nas łączy. Nas osieroconych, tych którym rak zabrał najbliższych.
Wiele Twoich uczuć jest zbieżnych z moimi. Musimy jakoś wytrzymać, przeżyć żałobę, potrzebujemy czasu, wiele czasu...

Jesteś silną osobą, pełną miłości i poświęcenia. Dawałaś temu wyraz wtedy i teraz.
Zrobiłaś wszystko co mogłaś. Proszę nie zarzucaj sobie niczego. Powiedz kto był? Kto pomagał? Kto poświęcił się? Kto oddałby wszystko za życie Taty?

Anelio nikt i nic nie mogło zatrzymać choroby, dobrze o tym wiesz.
Gdzie tu Twoja wina?
Twój Tato umarł w domu. Byłaś z Tatą w chorobie i godzinie śmierci, byłaś do ostatniego oddechu i ostatniej łzy... :-[ :/pociesza:/
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group