Witam.
U mojej mamy wykryto DROBNOKOMÓRKOWEGO RAKA PŁUC Z PRZERZUTAMI DO MÓZGU.
A ja tak nie wiele wiem. Tak się boję i tak bardzo chciałabym wiedzieć więcej by móc jej pomóc jak najlepiej.
Moja MAMA ma 54 lata-jest pełna życia! Wszystkim zawsze pomagała a my teraz nie wiemy jak możemy pomóc jej.
Wczoraj mieliśmy się zgłosić do lekarza by ustalić podawanie chemii,niestety Pan doktor powiedział,że najpierw musimy czekać na radioterapię (TERMIN MAMY NA 5 listopada w GLIWICACH) a potem możemy pomyśleć o podawaniu chemii ,ponieważ organizm jest zbyt słaby by podawać chemię i naświetlać.
Guzy w mózgu znajdują się w następujących miejscach : POTYLICA (głęboko osadzony) i lewa skroń.
Co powinniśmy teraz robić? Ja nie chcę czekać ,poruszę niebo i ziemię by pomóc mojej MAMUSI!!! Zasługuje na to co najlepsze....
Witaj. Przykro mi ,że Twoją rodzinę też dotknęła ta straszna choroba. Przytocz tu wszystkie wyniki badań a napewno uzyskasz fachową poradę. Radioterapia na 5 listopada to nie jest aż tak odległy termin. Czy Mama ma jakieś objawy ze strony przerzutów? Radioterapia ma na celu zmniejszyć guzy w głowie, żeby ustąpiły dolegliwości. Musisz wiedzieć,że choroba Mamy jest już zaawansowana i prawdopodobnie możecie uzyskać tylko leczenie paliatywne.
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
owcaMarta tak mi przykro z powodu Twojej Mamy!
Musisz być teraz bardzo silna dla niej bo choć ona jest Tobie bardzo potrzebna to od teraz Ty jesteś bardziej dla niej. Nie znam się na wynikach badań - są tu bardzo mądrzy ludzie którzy Ci z pewnością doradzą co robić. Mogę tylko obiecać że zawsze przeczytam, pocieszę, będę. Trzymaj się i dużo siły życzę Mamie i Tobie w walce z tym cholerstwem.
Bardzo mi przykro że to dotknęło Waszą rodzinę. Lekarze robią to co można, by dać Twojej mamie jeszcze wiele pięknych dni. Jeśli chodzi o kwestię leczenia to nie da się nic więcej, poza radioterpaią i chemioterapią zrobić.
Chciałabym wiedzieć(chociaż tak przykro jest mówić o tym głośno) ile czasu nam zostało razem?! Jak długo możemy cieszyć się wspólną obecnością?!
Dziś mama jest taka radosna spokojna-jutro przyjeżdża brat z żonką i synusiem. Juz nie może się ich doczekać.
Powiedzcie mi proszę... Czy mama powinna jeść teraz specjalne potrawy?!
Póki co w składzie leków jest steryd... i mama wcina wszystko co koło niej się znajduje. Przytyła. Dzisiaj przywiźliśmy jej rowerek stacjonarny-w szpitalu chętnie ćwiczyła Zresztą zawsze jeździła na rowerze. Ale póki co ....w domu na niego nie siada
Ech....
owcaMarta, chyba nikt nie potrafi odpowiedziec ile czasu zostało, są statystyki ale każdy przypadek jest indywidualny. Nie martw się tym, że Mama ma ogromny apetyt po sterydach, niech zjada to na co ma ochotę. Nowotwór to bardzo wyniszczająca choroba i często jest tak, że nie zabija nowotwór tylko "wychudzenie". Tak jak napisałaś - cieszcie się swoją obecnością i korzystajcie z każdego dnia.
pozdrawiam.
_________________ Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.
Niestety stwierdzenie przerzutów odległych w DRP rokuje źle. Choroba jest w stadium zaawansowanych i o wyleczeniu nie może być mowy.
DRP dobrze reaguję na chemioterapię więc jeśli mamie zostanie podana chemioterapia to przedłuży mamie życie.
Przykro mi bardzo.
Jak dobrze , że w takich chwilach są przy Nas i inny obcy,a zarazem tacy bliscy ludzie z wielkimi sercami jak WY! Jeszcze raz dziękuję.
AWILEM-wiem wiem,że po chemii coś by się zmieniło i mam nadzieję,że na lepsze. Ale lekarz powiedział nam w środę ,że chemii teraz nie poda lecz dopiero po naświetlaniu ,dlaczego podobno powodem jest to,że organizm jest zbyt słaby na podanie chemii i naświetlanie w jednym czasie. A do Gliwic jedziemy 5 listopada... Ech...ciekawe co powiedzą nam tam...
Nie mam sił na te ciągłe czekanie...Ale cóż mogę zrobić ????!!!
MARCOPOLO- przykro mi! Wiem wiem,że TWój tata jest w podobnym wieku,czytałam. I wiem również ,że są to zdecydowanie za łodzi ludzie na czekanie na śmierć... :(
Jak Ty sobie z tym radzisz??? Bo ja z sił opadam....
BEATKO....
Dziękuję-tak wiem ! JAK NAJWIĘCEJ SIŁY W NAS....
Mama dziś znów wygląda KWITNĄCO jak na kogoś kto ma w sobie tego potwora
Ale... ja dziś gorzej się czuje. Znów dopadł mnie ten lęk i strach ... Tak się boję ,tak mi źle ,że może mi zabraknąć najukochańszej osoby!... I ta złość-nieba bym jej chciała uchylić ,gwiazdkę podarować ...a ...a nie jestem w stanie tego zrobić :( Ta bezradność jest okropna Chce mi się płakać... wiem,że nie powinnam ale łzy -one płyną same po policzku
zmień bezradność na działanie. MOżesz pomóc. Słowem, uczynkiem. Życie bliskich osób, u których wykryto chorobę nowoworową ulega zmianom. Zmianom nieodwracalnym tak jak nieodwracalna jest ta paskudna choroba. Ważne jednak jest to, że możemy pomóc naszym bliskim przez nią przejść. Taka nasza rola. Ile czasu... każdy stawia te pytanie a nikt nie zna odpowiedzi. Mój tata od diagnozy żył zaledwie 2,5 miesiąca, mamie niedługo "stuknie" 7 miesięcy, są chorzy, którzy walczą już ponad rok. Każdy przypadek jest inny. Nam jest dane doświadczać tego cierpienia naszych bliskich i to my musimy ich wspierać w tym wszystkim. Dużo siły i zdrowia życzę. Sporo się zmienia ale można i trzeba odnajdywać w tym wszystkim dobro. Jak już się tego nauczycie, będzie łatwiej.
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
Zgadzam się z Tobą w zupełności... Wciąż jestem przy mamie,gdy jestem blisko niej NIGDY nie daję poznać,że jest coś nie tak. Ciągle się śmiejemy żartujemy....Cieszymy się sobą
Możecie mi powiedzieć ile CHORY w moim przypadku mama mogła dowiedzieć się od lekarza na tamat chory?
Mnie zdaje się,że byłam przy każdej poważniejszej rozmowie...
Ale... mama nie jest osobą ,która by odpuściła. Myślę,że ona wie więcej,że więcej się dowiedziała gdy mnie nie było blisko...
Ciągle zadaję sobie pytanie ILE I CO WIE MAMA?
Marto, moja mama wie że to nowotwór i to jej wystarcza by pogrążać się w depresji którą zafundował jej mąż. Wszystko zależy tez od człowieka. Każdy indywidualnie i na swój sposób przechodzi chorobę tak straszną jaką jest nowotwór.
Niesamowitymi osobami chorymi, które poznałam na tym forum jest np JaInka i jerzozwiesz oraz wielu innych (Ich najbardziej zapamiętałam i tak chyba zostanie do końca mojego życia) To wspaniali ludzie których posty polecam jako obowiązkowa lekturę. Ich podejście do życia, ludzi, choroby i walki z nią jest niesamowite i tak bardzo ich podziwiam. Chciałabym być tak mądra życiowo, tak odważna i tak pozytywnie nastawiona do wszystkiego co mnie otacza. Tak bardzo chciałabym by choć kapka tej postawy spadła na moją mamę. Niestety mama jest osobą która całe życie była niszczona sukcesywnie i chorobę traktuje jako kolejny etap całego procesu wyniszczania, całe życie wyćwiczyła odruch zamykania się w sobie. Tyle czasu starałam się to zmienić i w momencie gdy wydawałoby się że się udało przyszła choroba która pogłębiła stan depresyjny mamy. Ciężko mi bardzo z tym, ale wiem że to ona jest ta najbardziej pokrzywdzona. Tobie Martusiu życzę by mama cały czas miała w sercu nadzieję, radość z każdego przeżytego dnia tak jak JaInka i jerzozwiesz. Ściskam mocno i pamiętaj że jak mam ochotę w duchu krzyczeć - krzyczę z Tobą - dziękuję za wiadomość na priva
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum