Brodawka większa (Vatera) dwunastnicy - nowotwór złośliwy
Witam serdecznie,
zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o pomoc w zinterpretowaniu wyników szpitalnych. Choroba spadła na nas jak przysłowiowy grom z nieba...Do przełomu listopada i grudnia br. nie działo się nic. Zupełnie nagle pojawiły się bóle brzucha i z każdym dniem pojawiało się coraz większe zażółcenie skóry. Wizyta u lekarza POZ, skierowanie do szpitala na początku grudnia i 2 tygodnoiwy w nim pobyt, gdzie przeprowadzono diagnostykę. Wypisano na święta do domu, w dniu wczorajszym ponownie przyjety do szpitala, dziś przeprowadzony zabieg wyprowadzenia żółci na zewnątrz organizmu. Galopująca utrata masy ciała. Bardzo proszę o wytłumaczenie wyników tak po ludzku, bez ogródek. Lekarze kręcą głową. Czy naprawdę jest aż tak niedobrze? Bardzo dziękuję za pomoc.
poli34,
Witaj na forum.
Przykro mi, że musiałaś dołączyć...
Czy to wszystkie wyniki? Usg, tomografia, endoskopia? Była może biopsja? Jest rozpoznanie rodzaju nowotworu?
To, co zamieściłaś mówi o nowotworze złośliwym trzustki ( dokładnie brodawki Vatera) z przerzutami do wątroby. Oznacza to najwyższe zaawansowanie choroby nowotworowej. W przypadku raka jedynym możliwym sposobem powstrzymania jego rozwoju ( ale nie wyleczenia) mogłaby być chemioterapia paliatywna. Niestety obecne wyniki biochemii nie pozwalają na jej wprowadzenie - chodzi o nieprawidłowe poziomy enzymów wątrobowych, bilirubiny. Być może odbarczenie przyniesie efekt w postaci cofnięcia się żółtaczki, wyniki ulegną poprawie i uda się ruszyć z chemią.
Niemniej obecnie sytuacja wygląda źle, jest również prawdopodobne, że leczenie przyczynowe ( przeciwnowotworowe) nie będzie możliwe.
Jaki jest stan ogólny chorego/chorej? Czy oprócz utraty wagi i żółtaczki są obecne inne dolegliwości?
[ Dodano: 2016-12-29, 00:22 ]
Bardzo dziękuję za tak szybką odpowiedż. Chory to mężczyzna, lat 72. Obecna waga to 50 kg, ogólnie słaby, brak apetytu. Dołączyłam te wyniki, jakie posiadam na dzień dzisiejszy.
poli34,
Faktycznie stwierdzono raka ( gruczolakoraka) o wysokim stopniu złoślwości (G3 w skali od G1-G3).
Czyli - jeśli uda się odprowadzić skutecznie żółć i uzyskać normalizację wyników to być może lekarze zdecydują się na chemioterapię.
Bez względu jednak na to czy tak się stanie czy nie, warto teraz zadbać o opiekę paliatywną - najlepiej hospicjum domowe. Dolegliwości wynikające z postępującej choroby nowotworowej muszą być opanowywanie przez specjalistów medycyny paliatywnej, zwykły szpital w tym nie pomoże.
Pozdrawiam ciepło, trzymaj się.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za szybką odpowiedź. Smutna , to prawda, ale trzeba szybko pozbierać mysli i zacząć działać. Nie tracę nadziei, że jeszcze spędzimy wiele wspólnych chwil, choć wiem, że może okazać się to trudne. Czy jest Pani w stanie określić, jak wiele oczywiście uśredniając, czasu w takich przypadkach pozostaje?
poli34,
Trochę uporządkuję wiedzę (poprawiłam też tytuł wątku) - rak brodawki Vatera nie jest rakiem trzustki, tylko dwunastnicy. Konkretnie tego miejsca, gdzie uchodzą do niej przewody trzustkowy i wątrobowy. Obecnie jest tam tak duży naciek, że nie udało się udrożnić ujścia - dlatego do przewodu pokarmowego nie może przedostać się żółć (stąd żółtaczka) ani soki trzustkowe.
Trzeba się przygotować na to, ze ujścia nie da się udrożnić. Rak ma złośliwość G3, czyli największą = "rośnie w oczach" - dlatego należy się jednak liczyć z tym, że przy obecnym czasie oczekiwania na przyjęcie do hospicjum i przy - niestety - bardzo złych wynikach badań obrazowych i biochemicznych - chory może nie dożyć okresu opieki :( Może spróbuj powiedzieć w hospicjum, że stan jest bardzo ciężki...
Przykro mi, że nie mam lepszych wiadomości
Myślę ciepło...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Bardzo dziękuję za zainteresowanie i pomoc. Świadomość sytuacji i stanu pozwoli podjąć odpowiednie przygotowania. Nie sądziliśmy, że jest aż tak źle...Wiem, że czeka nas bardzo trudny okres i dziękuję za słowa otuchy. To wiele dla mnie znaczy.
poli34 bardzo mi przykro że i wy musicie walczyć z taka ciężką chorobą. Starajcie się jak najszybciej o hospicjum domowe.
Inaczej będzie wam ciężko ogarnąć wszystko we własnymi siłami.
Trzymaj się
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Świadomość sytuacji i stanu pozwoli podjąć odpowiednie przygotowania.
W taty stanie i z tak zaawansowaną chorobą to nie można czekać nawet dnia, tylko już powinniście udać się do lekarza rodzinnego i poprosić o skierowanie do hospicjum. W hospicjum musicie powiedzieć to co napisała Madzia70,
Madzia70 napisał/a:
że stan jest bardzo ciężki...
bo niestety do objęcia opieką przez tą instytucję bywają kolejki i to nie małe a tacie potrzebna jest pomoc już. Sami nie dacie rady a na pomoc szpitala czy pogotowia bym nie liczyła za bardzo.
Potraktujcie te nasze rady, koleżanek i moje jako priorytetowe bo trzeba zrobić wszystko żeby tato nie cierpiał a niestety może i to bardzo.
Niestety...sprawy przybrały obrót najgorszy z możliwych. Sytuacja wujka jest beznadziejna. Odebraliśmy Go ze szpitala, przy wypisie usłyszeliśmy, że medycyna w tym przypadku jest bezsilna...Jakby wszystkiego było mało. wyszły guzy w nadnerczach. Żółtaczka nie cofnie się zupełnie, bo zespolenie jest "niekompletne"- część żółci ciągle sączy się do organizmu. Nie będzie chemii, tym bardziej żadnej operacji. Nikt nie zawalczy. Wujek sam też nie da rady. Nie ma siły, kadego dnia jest coraz słabszy. Nie chce i nie ma siły jeść. Większość czasu leży. Doszedł ból pleców, ale od czego - nie mam pojęcia. Ciocia nie chce słyszeć o HD...uparła się , że wszystko będzie robić sama. Widzę jak cierpi, ale jak do niej dotrzeć, że sama wszystkiemu nie da rady?
Ciocia nie chce słyszeć o HD...uparła się , że wszystko będzie robić sama. Widzę jak cierpi, ale jak do niej dotrzeć, że sama wszystkiemu nie da rady?
Ciocia i tak by wszystko robiła sama, HD to pomoc w postaci lekarza, pielęgniarki, którzy przyjdą do domu, zbadają chorego, wypiszą recepty, pomogą przejść tą trudną drogę, zadbają żeby nie bolało, zadbają żeby pacjent nie cierpiał.
Co ciocia zrobi jak coś się będzie działo, wujek będzie cierpiał? wezwie pogotowie, które pomoże doraźnie i nic więcej nie zrobi. Mając opiekę HD mamy jakieś zabezpieczenie medyczne. To na prawdę jest wielka pomoc dla chorego i rodziny.
Wujek jest w bardzo złym stanie i niestety ale chyba zbliża się do końca drogi.
poli34 popieram całkowicie to co napisała marzena66.
Wytłumacz cioci że nie jest lekarzem i może będzie wszystko robiła sama ale nie zaaplikuje lekarstwa, nie poda kroplówki nie zawalczy odpowiednio z bólem.
Słowem - może oporządzi męża ale w cierpieniu nie pomoże. A tu na pewno chciałaby mu pomóc.
Trzymaj się
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum