...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
Napiszcie mi proszę,czy jak mam dwa laptopy to mogę wysłać tylko jedną "5" ,bo jak chce wysyłać z drugiego laptopa,to wyświetla się komunikat o wykorzystanym limicie.
[ Dodano: 2012-10-07, 10:38 ]
Przed chwilą udało mi się wysłać głosy z jednego komputera.Jest 2320.
Jesteście Wielcy... :-)
Ja weekend spędziłem włócząc się po Bieszczadach i odwiedzając starych znajomych... Relację zdam dzisiaj jeszcze, jak tylko papiórkowe zaległości nadgonię...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
No... chwilunia czasu jest, to mogę coś opowiedzieć o mojej wyprawie w Bieszczad. Otóż starałem się odwiedzić kilkoro znajomych. Znalazłem Andrzeja Lacha, bieszczadzkiego zakapiora, który onegdaj otworzył pierwszą w Ustrzykach Górnych knajpę. (nazywała się Beskid, i to o niej Wojtek Belon napisał piosenkę "Beskidzie", to w jego kolejnej knajpie EKT Gdynia napisała piosenkę "Lej się chmielu", a piosenkowa Zosia to właśnie żona Lacha). Obecnie Andrzej rzucił knajpiane życie, siedzi pod Łopienką w baraku robotników leśnych i rzeźbi. A skąd się wziął w Bieszczadzie? Mieszkał w Szczecinie, gdzie pracował w zaopatrzeniu okrętowym. No i pewnego dnia wrócił wcześniej z delegacji, wszedł do bloku w którym mieszkał, starał się drzwi otworzyć, a tam klucz do zamka wejść nie chce - znaczy się w zamku również od wewnątrz tkwi... Dzwoni, wali pięściami - nic. Wychodzi z bloku, patrzy w okna - ciemno, wraca z powrotem pod drzwi - a te już otwarte. Przy stole siedzi żona i jakiś gość w garniturze. Andrzej wyciąga flaszkę, zakąskę, trzy kieliszki. Grzecznie polewa, zagaduje, wszka gościnność rzecz święta. I tylko jedno go denerwowało - że gościowi spod garnituru wystawał kawałek pidżamy. Lachowej zresztą... Poprosił gościa w garniturze, by mu na balkonie towarzyszył podczas palenia papierosa, no i wyrzucił go z trzeciego piętra... Położył się spać, rano wstaje, podchodzi do okna, żeby zobaczyć, czy ciało leży, a tu niespodzianka - pod balkonem leży hałda węgla sięgająca niemal pierwszego piętra (blok miał własne co i kotłownię). Na szczycie hałdy dziura i nie ma zwłok. Do drzwi zapukała milicja, zakuli Andrzeja, zawlekli na przesłuchanie, a potem na obserwację psychiatryczną, w związku z donosem żony, iż prześladuje ją fizycznie i psychicznie. Liczne odwołania, które pisał Lach - nic nie dają, na żadne nie otrzymał odpowiedzi. Wytrzymał w ośrodku kilka tygodni, w końcu uciekł z zakładu i udał się do prokuratury, by dowiedzieć się, jak jego sprawa wygląda, bo przecież nic złego nie zrobił. W prokuraturze w Szczecinie udał się od razu do "szefa prokuratorów"...
- sekretarka nie chciała mnie wpuścić, więc się siłą wdarłem. I już miałem się pytać, czego ode mnie chcą, kiedy zobaczyłem, że za biurkiem siedzi ten gość w garniturze, com go przez okno wyrzucił... No tom wsiadł na motor i przyjechałem w Bieszczady...
Były to późne lata 60...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum