Dziękuję Wam za słowa wsparcia. To forum daje dużo siły, naprawdę. Mam czasem wrażenie, że znajomi to już nawet nie chcą pytać, co słychać, bo wiedzą, że nie powiem niczego radosnego. Ludzie boją się mówić o raku, o uczuciach towarzyszących tej chorobie i o codziennych zmaganiach. Nie tak to wszystko planowałam. Miało być dziecko, na które z takim utęsknieniem czekam (a zegar biologiczny tyka|bezradny| ), miało być szczęście, radość- a są choroby i teraz to nie mam nawet czasu, żeby pomyśleć o czymkolwiek innym niż o nutridrnikach, morfinie, wizycie lekarza z HD, terminie tomografii i itd. Mój mąż jest jedynakiem (o zgrozo!!![krzyk] ), więc opieka nad jego Mamą spada na mnie. Zresztą nie wyobrażam sobie, żeby miało być inaczej.
Trzymaj się Kochana.Jesteś bardzo dzielna.
Wiem doskonale co czujesz bo tez jestem jedna i opieka nad mamą była tylko moim zadaniem.Walczyłam z jej chorobami 11 lat.Raz z raka piersi udało mi się ją wyrwać.Przeszłyśmy razem jej próbę samobójczą.Depresje itd itd.Pokonał nas rak płuc.Przed mamy chorobami pochowałam tatę.Zginął w wypadku samochodowym.
Też czasem zadaję sobie pytanie czemu ja.I wtedy myśle o moich dziecach.Są kochane i zdrowe.I dziękuję za to Bogu.I jak patrze i słucham że umierają na raka dzieci, chorują młodzi ludzie to myśle sobie że u mnie wcale nie jest tak najgożej i że są ludzie w gorszej sytuacji.
Pozdrawiam Cię serdecznie.Trzeba wieżyć że wszystko się jakoś poukłada.
Jusuna
tessa, mojej mamie diagnoze przerzutów do mózgu postawili 7 stycznia a naświetlania wyznaczyli dopiero na 1 marca.
W tym momencie mama jest w takim stanie, ze naswietlania to chyba by nie mialy sensu.
Nawet nie wiem czy mama doczeka tego 1 marca...
Przykro mi podobnie jak Tobie, że leczenie radykalne nie ma juz miejsca i pozostaje tylko paliatywne
Jednak z tą choroba sie nie wygra i leczeniem radykalnym można by było przedłużyć pacjentowi życie ale pewnie kosztem jego zdrowia. Pytanie czy warto? Ciężko zrozumieć granice przejścia z radykal. na paliat. najbardziej nam najbliższym.
Wiem jakie mysli chodza Tobie teraz po glowie, mi takie same chodzily dwa miesiace temu.
Ja mialem zal do onkologa ze sie w "Boga" bawi i decyduje komu poda chemie a komu nie, niestety stadium choroby ktore osiagnol wtedy Tesc bylo bardzo zaawansowane i chemia nic by juz nie dala, rak niedrobnokomorkowy to odporna bestia nawet na pochodne gazu musztardowego...
"Nie ma sensu juz wyniszczac organizmu chemia sam pan widzi co ona daje" do tego gest machniecia reka nie pozostawia zludzen.
Postaraj sie spedzic jak najwiecej czasu z Tata, to bardzo wazne szczegolnie kiedy jeszcze jest w formie, a ta forma potrafi szybko mijac...
Jestem z Toba myslami i sercem, pamietaj o zadbanie zabezpieczenia przeciwbolowego.
Obiecie pacjeta opieka HD nie dyskwalifikuje do opieki w poradni onkologicznej, mowia tak aby nie podcinac szkrzydel choremu, kondycja psychiczna jest bardzo wazna.
Ja do konca mowilem Tesciowi ze to nie sa panie z Hospicium tylko panie ktore pomagaja kiedy boli, pilnuja aby choroba nie zaczela postepowac... aby na czas wrocic na chemie...
Trzymaj sie, dasz rade my wszyscy dajemy, pamietaj ze jestesmy z wami i wspieramy Was w tych trudnych chwilach
tessa, jesteś niesamowicie silną osobą, los wciąż wystawia Cię na ciężkie próby: najpierw Twoja mama, następnie zaczęłaś walkę z chorobą taty, a teraz teściowa...
Nie poddawaj się, po deszczu zawsze zaświeci słońce, a po nocy nadchodzi dzień.
Wierzę, że los się w końcu do Ciebie uśmiechnie i wynagrodzi Ci te smutki, cierpienie.
"Choroba to nie kara ale sprawdzian z miłości i człowieczeństwa"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum