1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Znalezionych wyników: 12
DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Guz trzuski
lukkam

Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 5902

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2015-11-19, 14:39   Temat: Guz trzuski
Protezowanie odbywalo sie w szpitalu w Starachowicach. Po pierwszym zabiegu w grudniu 2014 zasugerowano babci wizyte w szpitalu onkologicznym w Kielcach i wypisano do domu.
W Kielcach po obejrzeniu badan ze Starachowic swierdzono, ze to nie jest sprawa oknologiczna, kazano wracac do Starachowic, ale zalecono stawic sie do kontroli za 3 miesiace. Po ponownych badaniach wykluczono proces rozrostowy.
Przy kolejnych protezowaniach w Starachowicach wypisano juz babci skierowanie do onkologa.
Od skierowania w maju tego roku byly wykonane badania jw.

Dziekuje za zainteresowanie sprawa.
  Temat: Guz trzuski
lukkam

Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 5902

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2015-11-18, 22:09   Temat: Guz trzuski
Dziekuje za blyskawiczna odpowiedz.
Dopytam o reszte i zaraz dopisze.

[ Dodano: 2015-11-18, 23:08 ]
Znalazlem epiryze z pobytu w szpitalu zaraz po pierwszym ataku zoltaczki.
  Temat: Guz trzuski
lukkam

Odpowiedzi: 5
Wyświetleń: 5902

PostDział: Nowotwory przewodu pokarmowego   Wysłany: 2015-11-18, 19:49   Temat: Guz trzuski
Witam,

Chcialbym sie Was poprosic o interpreacje wynikow badan i mozliwe drogi postepowania.
Sprawa dotyczy mojej babci
wiek - 82 lata,
W grudniu zeszlego roku trafila do szpitala z zoltaczka. Lekarze protezowali drogi zolciowe i wysylali do domu. SYtuacja powtarzala sie co 5, 6 tygodni. Po kilku miesiacach zasugerowano, ze to zmiany o charakterze rozrostowym sa przyczyna niedroznosci.
Od czerwcu babcia babcia jest pod konrola szpitala onkologicznego w Kielcach. Stawiala sie tam co kilka miesiecy na badania. Dzis, majac 3 badania robione co 3 miesiace, stwierdzono, ze faktycznie zmiana sie powieksza i trzeba operowac (usunac trzustke). Babcia kategorycznie sie sprzeciwila i podpisala stosowne dokumenty. Lekarz zasugerowal, zeby zglosic sie do niego za trzy miesiace.

Rozumiem, ze to dosc wczesne stadium choroby i mozna by cos z tym zrobic.
Czy istnieja inne radykalne metody procz operacji? Cyberknife?

Z gory dziekuje za Wasze odpowiedzi?









  Temat: Moja mama umiera
lukkam

Odpowiedzi: 114
Wyświetleń: 67867

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2013-06-10, 13:00   Temat: Moja mama umiera
qume - jeszcze nie jedna nieprzespana noc przed Toba.
I jeszcze bedziesz pewnie pytal wiele razy 'dlaczego?'.
Nie ma madrego, co by Ci na to odpowiedzial.
To jest czesc zycia, lekcja - ktora tez trzeba odrobic.
Jedni z tej lekcji sa odpytywani bardzo wczesnie, teraz Twoja kolej do tablicy.
Trzymaj sie dzielnie
  Temat: Rak płuc - genetyczny?
lukkam

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 8062

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2013-03-17, 18:36   Temat: Rak płuc - genetyczny?
Absenteeism, Majkelek,
WIELKIE dzieki za Wasze odpowiedzi.
Coz, trzeba bedzie za Wasza rada pilnowac badan kontrolnych i co ma byc to bedzie.

Majkelek,
Mama miala raka plaskonablonkowego i pewnie cale dziecinstwo byla biernym palaczem.

Dzieki serdeczne
Lukasz
PS. Pojecia nie mialem, ze ziemniak zostal tak dokladnie przebadany. :shock:
  Temat: Rak płuc - genetyczny?
lukkam

Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 8062

PostDział: Choroba nowotworowa / pacjent onkologiczny   Wysłany: 2013-03-15, 12:51   Temat: Rak płuc - genetyczny?
absenteeism - Rozumiem, ze brak dowodow jednak nie wyklucza dziedzicznosci.
U mnie w rodzinie dziadek (namietny palacz) zmarl na raka pluc majac 57 lat.
Jego corka, moja mama (nigdy nie palila) zmarla tez na raka pluc w wieku 53 lat.
Wybacz moja ingnorancje, ale zy istnieje taka mozliwosc, ze nasze organizmy (mojej rodziny) sa tak "zaprogramowane", ze po kilkudziesieciu latach komorki w plucach mutuja sie do postaci raka?
Do 50-tki zostalo mi jeszcze kilkanascie lat. Czy Twoim zdaniem powinienem badac sie czesciej i jakie badania sa wskazane?
Dzieki z gory za odpowiedz?
  Temat: CARCINOMA ANAPLASTICUM MICROCELLULARE
lukkam

Odpowiedzi: 46
Wyświetleń: 26107

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2013-03-14, 14:03   Temat: CARCINOMA ANAPLASTICUM MICROCELLULARE
Dzielnie odprowadziles mame na tamten swiat.
Pewnie juz sie z lekkim sercem zabrala za prace na nowej niebianskiej dzialce.
  Temat: Guz płuca prawego - przerzuty do mózgu
lukkam

Odpowiedzi: 29
Wyświetleń: 18841

PostDział: Nowotwory płuca i opłucnej   Wysłany: 2013-03-06, 15:04   Temat: Guz płuca prawego - przerzuty do mózgu
martyna83,
Wiem co czujesz, sam przez to przechodzilem w zeszlym roku. Moja mama miala raka pluc z przezutami do mozgu. Po radioterapii nie zastosowano zadnego innego leczenia ze wzgledu na jej stan (byla bardzo slaba). Lekarze powiedzieli, ze gdyby stan byl dobry to po radioterapii mogliby sie nawet pokusic o usuniecie guza z pluc.
Co do mowienia prawdy u nas to wygladalo tak, ze wszyscy podejrzewali przezuty do mozgu. Gdy dowiedzielismy sie najgorszego, nie wiedzielismy jak to mamie przekazac.
Skonczylo sie tak, ze lekarz walnal diagnoza prosto z mostu i o dziwo wszystko sie uspokoilo.
Decyzje z ktorymi wzlekala podjela w pare chwil. Wziela slub ze swoim facetem i napisala testament.
Zycze Ci spokoju i odwagi.
  Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;(
lukkam

Odpowiedzi: 94
Wyświetleń: 64120

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2013-01-21, 23:27   Temat: Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy? ;(
Dzis Dzien Babci i nie maja dzieciaki do kogo zadzwonic z zyczeniami. Pare zdrowasiek powiedzialy i poszly sie dalej bawic, a czlowiekowi ciezko na sercu. To juz 6 tygodni jak mama odeszla. W czasie jej choroby myslalem, ze jestem chyba najnieszczesliwyszym czlowiekem na swiecie, ze nikt nie ma pojecia jak ja z tego powodu cierpie. Teraz mysle, ze fakt odeszla duzo za wczesnie, ale juz nie cierpi i miala swoje piec minut na tym swiecie.
Z reszta, czym jest moje cierpienie po stracie ukochanej mamy w porownaniu z koszmarem jaki przezywaja rodzicie, ktorzy odprowadzaja na tamten swiat swoje dzieci.
  Temat: Jak rozmawiac o nieuniknionym?
lukkam

Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 6538

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-12-24, 15:34   Temat: Jak rozmawiac o nieuniknionym?
Dzieki Wam wszystkim za dobre slowo.
To dzieki temu forum wiedzialem sie na co sie przygotowac i jak to moze wygladac. Tylko tutaj sie o tym dowiedzialem. Ani rodzina, ani lekarze nie byliby taka pomoca jak Wy i Wasze historie.
WIELKIE DZIEKI
Jedna rzecz zawalilem - nie potrafilem sprawic, zeby mama spojrzala na kazdy dzien zycia z choroba jako na "jeszcze jeden nowy dzien", a nie jak czekanie na wyrok.
Mama zachowywala sie jak powiedziala sara, nie chciala mnie w to wciagac za gleboko i przez to grala twarda. Ale wiedzialem od innych, ze bardzo sie boi. Nawet w czasie ogladania telewizji, gdy pojawial sie temat smierci kazala sobie przelaczac na inny program. Moze za duzo w niej bylo checi zycia, zeby pogodzic sie z losem. Nie wiem. Teraz moge sie tylko domyslac.
Jeszcze raz serdeczne dzieki i zdrowia zycze.
  Temat: Jak rozmawiac o nieuniknionym?
lukkam

Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 6538

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-12-23, 09:51   Temat: Jak rozmawiac o nieuniknionym?
Dzieki Wam wszystkim za odpowiedzi. Wszystkie Wasze historie sa o tym samym, a jednak kazda inna i przezywana na inny sposob.
Mama odeszla 7 grudnia w piatek rano.
We wtorek rano dostalem telefon, ze mama nie chce/ nie ma sily, zeby jechac do poradni radiologicznej. W poludnie juz lecialem do PL, ale pakujac sie nie wzialem ze soba zadnych czarnych ubran. Dzieki Waszym historiom wiedzialem, ze to juz ta chwila, ale nie przyjmowalem tego. Mowilem sobie, ze nie jade na pogrzeb, ze musi byc lepiej.
Mama byla w domu. Na poczatku mnie nie poznala. Miala duze problemy z mowieniem.
Byla zacewnikowana. Chwile swiadome przeplataly sie z dziwnym zachowaniem (np. gdy ja karmilem, nagle odrzucala lyzke i zaczynala ssac kciuc jak male dziecko). Wygladala bardzo zle. Miala przezuty do skory. Miala otwarte guzy na glowie i boku, nogi spuchniete.
Codziennie przychodzila pielegniarka z hospicjum - aniol kobieta. W czwartek wieczorem moja zona (w 8miesiacu ciazy) mowila do mamy przez skype'a, ze jest najlpesza babcia i tesciowa, ze bardzo ja kocha. Mamie lzy plynely ciurkiem.
Przez cala noc z czwartku na piatek nie spala. Siedzielismy przy niej ja, babcia (jej mama) i jej swiezo poslubiony maz. Mama nagle powiedziala "Ja juz tam ide"
Od wieczora torba od cewnika sie juz nie napelniala, okolo polnocy mama nie mogla juz pic, wiec zwilzalem jej usta. Okolo 3 nad ranem zaczela coraz szybciej i plycej oddychac.
Trzymalem ja za reke i mowilem, zeby przychodzila do nas jak czesto sie da. Ze czeka na nia juz jej tata i jej coreczka (moja siostra) z gumkami w reczkach, zeby zapletla jej kucyki. Babcia mnie opieprzyla, ze gadam takie rzeczy.
Mama oddychala coraz plycej i plycej, az przestala oddychac.
  Temat: Jak rozmawiac o nieuniknionym?
lukkam

Odpowiedzi: 12
Wyświetleń: 6538

PostDział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej   Wysłany: 2012-11-09, 14:51   Temat: Jak rozmawiac o nieuniknionym?
Moj pierwszy post. Pozwolę sobie dołączyć do Waszego forum ze swoją historią.
W lutym tego roku mame zaczęła boleć głowa. Po paru dniach wybrała sie do lekarza, ktory stwierdził zapalenie zatok. Po antybiotykach i środkach przeciwbòlowych troche się poprawiło. Ale głowa ciągle bolała. Znajomy radiolog zrobił TK i nic nie znalazł. Zaczęła sie tułaczka od specjalisty do specjalisty (neurolog, okulista, endokrynolog itd. nawet dentysta byl podejrzany o uszkodzenie jakiegos nerwu podczas leczenia kanałowego). W maju bòl sie nasilił. Więc I poszukiwania sie nasiliły. Odbierając wyniki krwi, mama została poinformowana przez panią w okienku, że ma stare, nieodebrane zdjęcie rtg i że na nim widać guza na płucach. Wystraszona ‘pobiegła’ do onkologa, ktòry stwierdził, że źle to wygląda, zalecił bronchoskopie i PET. Bronchoskopia nic nie wykazała, a PET pokazało cos na płucu, nerce i w głowie. Po dokładnym badaniu, stwierdzono, że w glowie, to powiększona przysadka, ale to nic grożnego, na nerce jakiś tłuszczak, a na płuco zlecono biopsje. Czas sie dłużył, a mamie zaczęła opadać powieka. Wyniki z biopsji potwierdziły nowotwòr płaskonabłonkowy. We wrześniu zaplanowano operacje usunięcia płata płuca na koniec pażdziernika. W międzyczasie mamie całkowiecie zamknęła sie się powieka i unieruchomiła gałka oczna. Bòl głowy taki, ze bez ketanolu nie da się funkcjonować. Szybkie TK i okazało sie, że są mnogie przerzuty do OUN. Operacja odwołana, zamiast niej radioterapia paliatywna głowy. Teraz czekanie na chemioterapie.

Tak wygląda sytuacja z zewnątrz.

Od wewnątrz za to – mama zawsze była i jest silną psychicznie kobietą. Dostawała od życia ciężkie baty, ale podnosiła się i walczyła. Mòj ‘tatuś-burak’ poniżał i bił, a ona kochała. Aż w końcu odszedł I zostawił z długami. Ale też się pozbierała. Po paru latach poznała faceta. Mama rozkwitła. Zamieszkali razem, zeczeli snuć plany na przyszłość. Postanowili, że zbudują dom, o ktòrym mama marzyła całe życie. Kupili działke. I zaczęła mame boleć głowa.

Mieszkam za granicą – żona , dwoje dzieci, trzecie w drodze. Wszystkie informacje, jakie do nas docierały były dość przefiltrowane, żeby nie denerwować ciężarnej.
Gdy dowiedziałem się, że nie bedzie operacji, wsiadłem w samolot i do szpitala.
Niby widzieliśmy się codziennie przez internet, ale rzeczywistość okazała się dużo bardziej brutalna. Mama ledwo sie poruszała, cała przesiąknięta środkami przeciwbòlowymi. Na noc jeżdziłem do rodziny, a tam wszyscy mi wmawiali, żeby być twardym i nie rozkleić sie przy mamie. Mama też grała twardą i cały czas twierdziła, że z tego wyjdzie, że najpierw, radio, potem chemia, a potem wytnie sie kawałek płuca i bedzie OK. Lekarz powiedział mi, że w tym stanie prognozowanie, to jak wròżenie z fusòw.
W dzień mojego wyjazdu, jadąc do mamy cały czas układałem sobie w głowie naszą rozmowe. Wydaje mi się, że jesteśmy sobie bliscy, ale nigdy w mojej rodzinie się uczuć nie okazywało, ani się o nich nie mòwiło. Chciałem jej powiedzieć jak bardzo ją kocham.
Całą droge pociągiem do szpitala płakałem jak dziecko. Juz w szpitalu nie wiedziałem jak mam zacząć. Mama też była jakaś bardziej rozmowna. Dopiero gdy powiedziałem, że za chwile muszę jechać, odpowiedziała, że w sumie gadamy o samych pierdołach zamiast o ważnych rzeczach. Siadła na łòżku, ja się rozryczałem, położylem jej głowe na kolanach, ona mnie głaskała i mòwiła, że ona wie, że z tego nie wyjdzie, że sie boi, ale żebym się o nią nie martwił, tylko żebym dbał o żone I wychował dzieci na pożadnych ludzi. Ja ją błagałem, żeby walczyła z całych sił, że można żyć z tą chorobą. Gdy wyszedłem ze szpitala, otworzyła okno, krzyczała za mną i mi machała (na dworze śnieg). Ja stałem na przystanku I płakałem widząc ją w oknie (może po raz ostatni w życiu).

Uff – cieżko nawet o tym pisać.

Wydawało mi się, że jestem już dość uodporniony na takie rzeczy. Widziałem pare śmierci w życiu, sam nawet odebrałem poròd (nie zdążyliśmy z żoną do szpitala ).
Najgorsze wydaje mie sie to, że mama jest w pełni świadoma nieuniknionego I BARDZO sie tego boi.

Z drugiej strony mama walczy I chce czerpać ile sie jeszcze da. Jutro bierze ślub ze swoim facetem. Ze względu na jej stan urzędnicy załatwili wszystkie formalności w jeden dzień.

Jak Wy rozmawiacie z bliskimi o rzeczach nieuniknionych, a o ktòrych strach nawet myśleć?
 
Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group