Witam niedzielnie
Zazwyczaj jest tak, że po dobrych dniach przychodzą trochę mniej dobre dni...
Dopadło mnie jakieś paskudne zapalenie gardła, paskudny ból przełyku, był tylko jednym z objawów, doszła temperatura i paskudne osłabienie, tak, że wczoraj leżałem jak skóra z diabła, zupełnie bezużyteczny....
Dzięki interwencji lekarza rodzinnego, otrzymałem antybiotyk i inne leki, które zaczynają przywracać mnie do formy, temperatura z 39st wróciła prawie do normy a siły też zaczynają wyrównywać się na poziomie do przyjęcia dla słabszych Herkulesów...
Praktycznie każdy z chemików ma świadomość, że nasza odporność na wszelkiego rodzaju infekcje jest wręcz zabawna, ale jednak zawsze będzie stanowiła zaskoczenie i niefajny przerywnik w naszej codzienności.
Ni ma innego wyjścia, trzeba sobie radzić z takimi niespodziankami
Cieszę się, że poziom dobrego samopoczucia ustawia się na właściwym miejscu i znów będę mógł psuć i ewentualnie naprawiać to co poleci mi najwyższa władza domowa, zwłaszcza, że od poniedziałku zostawia mnie na pastwę losu, sama wracając do pracy zawodowej, trochę zazdroszczę jej tej możliwości...
To jednak jest niezwykle cenne móc oderwać się od obowiązków domowych, niekiedy ciężkiej atmosfery i braku motywacji do zwykłego nudnego życia.
Pomijam tu kwestię finansową, na pewno emerytura nie spełnia oczekiwań finansowych żadnego człowieka, (są wyjątki), ale bez względu na efekty finansowe, praca jest naprawdę dobrem bezdyskusyjnym...
[b]Zosiu[/b] Umiejętność cieszenia się z tego co oferuje nam życie jest jedną z najcenniejszych cech naszej osobowości, dlatego rozumiem i cieszę się z Twojej postawy i możliwości nic nie robienia, skoro taki układ odpowiada Ci najbardziej... tak trzymaj...
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich
Zazwyczaj jest tak, że po dobrych dniach przychodzą trochę mniej dobre dni..
Zgadzam się z tym stwierdzeniem w zupełności i jak jest dobrze to wiem, że gdzieś zaraz zza rogu wyskoczy jakaś zmora, która przez jakiś czas będzie mnie męczyć. I kiedy już do tego dochodzi to po raz enty jestem zaskoczona, no ale właściwie czym? przecież spodziewałam się tego, a jednak.......
Dobrze, że po tych mniej dobrych dniach jest nadzieja na powrót tych lepszych.
roman1130 napisał/a:
Dzięki interwencji lekarza rodzinnego, otrzymałem antybiotyk i inne leki, które zaczynają przywracać mnie do formy, temperatura z 39st wróciła prawie do normy a siły też zaczynają wyrównywać się na poziomie do przyjęcia dla słabszych Herkulesów
Cieszy mnie, że wracasz do formy słabszego Herkulesa", ale to zawsze Herkules- sama nazwa o czymś świadczy i jest zobowiązująca
roman1130 napisał/a:
Cieszę się, że poziom dobrego samopoczucia ustawia się na właściwym miejscu i znów będę mógł psuć i ewentualnie naprawiać to co poleci mi najwyższa władza domowa,
roman1130 napisał/a:
zostawia mnie na pastwę losu, sama wracając do pracy zawodowej, trochę zazdroszczę jej tej możliwości...
Również zazdroszczę( chociaż to brzydko zazdrościć, ale co mi tam i tak zazdroszczę )
Na spotkaniu z Justynką poruszyłam tę sprawę jako bardzo nurtującą mnie. Jestem realistką i wiem, że w obecnych czasach osobą z takim rozpoznaniem jest ciężko- co innego jak po tych złych czasach maja gdzie wrócić, gorzej z takimi osobami, które maja pozamykane drzwi i zacznie się pukanie do nich z nadzieją, że gdzieś znajdzie się ktoś życzliwy i pozwoli nam rozpocząć pracę. Boje się tego pukania...
Koniec marudzenia.
Życzę miłej niedzieli.
Miłego poniedziałku, o ile jest to mozliwe . Mam nadzieję, że czujesz się w miarę dobrze . A propos przetworów, otóż u nasz w domu to ja jestem ten podkuchenny od czarnej roboty - oberanie, drylowanie i inne, a chłop robi dżemiki, konfitury i galaretki .
Pozdrawiamy Ciebie Romku i Twoją Panią oraz innych czlonków Rodzinki .
Mógłbym powiedzieć, że przetworów ciąg dalszy, ale jakoś znalazłem chwilkę dla innych zajęć, zwłaszcza, że w dalszym ciągu nie czuję się nazbyt rewelacyjnie.
Temperatura została opanowana, ale w dalszym ciągu biorę antybiotyk, tak że z piwkiem muszę jeszcze poczekać.... trudno
Małgosiu, stara zasada mówi że najlepiej ma ten, który za nic nie odpowiada, ale ma swój udział w każdym dobrym dziele, a spieprzył sprawę wiadomo kto...
Brzoskwiń zostało mi jeszcze na dwa dni, myślę ze nie będę się spieszyć i poczekam ze dwa dni aby doszły do lepszej formy, nie będzie potrzeba tyle cukru.
Została mi reszta ogórków i pomidorów, do przecieru ogórkowego nie przywiązuję się za bardzo, bo nawet ja nauczyłem się jak to się robi....
malin zostało mi tyle co garstka do zjedzenia każdego dnia.
Winogron chyba w tym roku też skończy na talerzu nie będę robić wina, skoro jestem sam do picia....nie ma sensu bawić się w nastawianie kolejnych roczników, a sprzętu do robienia "brandy" jakoś się nie dorobiłem...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Przepraszam, ze sie nie odzywam. Probuje sie odnalezc w calkowicie dla mnie nowej rzeczywistosci ( milej, nawet bardzo milej... ale na razie cicho sza, byla i tak dla mnie duzym zaskoczeniem )
Nie pisze na forum, ale czytam Ciebie i chcialam dzis cos zostawic dla Ciebie. Jakis slad, bo zadzwonic nie wiem czy moge, czy dasz rade.. wiec pamietaj jestem tu i mysle o Tobie.
iwka3219,
Witaj serdecznie po dosyć długim urlopie.
Zadzwonić zawsze możesz, gorzej z pogadaniem, mój głos przestał być praktycznie słyszalny, zamiast zwykłego buczenia jest tylko cichy szept, ale spróbować zawsze można coś ze mnie wydusić, Telefonu jeszcze nie oddałem...ale praktycznie to nie jest mi już niezbędny...
Kochani witam wieczornie
małgosia_43,
Pamiętaj czekam na uroczystą dekorację u Gazdy.
Staram się zasłużyć na obiad, inaczej wiesz jak jest odstawka od łoża nie byłaby taka bolesna, ale od stołu bolałoby okropnie...
Pomimo braku smaku jem dosyć dużo kilka posiłków dziennie, choćby to miała być tylko przekąska, owoc. ale stosunkowo często. ale obiad w dalszym ciągu jest centralnym posiłkiem...
Martwię się że wkrótce zabraknie mi drobnych robót ogrodowych i zostaną tylko te najcięższe...
Muszę wykopać jedną starą brzoskwinię, skopać działkę podsypując kompost, poprawić na razie jedną komorę kompostownika, czyli wytynkować ją i zabezpieczyć jakimś preparatem wodoodpornym.
Same dosyć proste czynności... ale rozkładane w czasie mogą trwać i trwać w nieskończoność...
A niestety sił mi raczej ostatnio nie przybywa.
JustynaS1975,
Nawet gdy liczę na cud uzdrowienia, zawsze zadaję sobie pytanie: Niby czym miałbym sobie zasłużyć na cud? Dlaczego miałby ten cud dotyczyć właśnie mnie, gdy dookoła mnie jest tyle osób, które bardziej zasługują na niego...
Niemniej jednak dziękuję Ci wróżko za dobre chęci i Twoją pomoc....Pozdrawiam serdecznie
JustynaS1975,
Nawet gdy liczę na cud uzdrowienia, zawsze zadaję sobie pytanie: Niby czym miałbym sobie zasłużyć na cud? Dlaczego miałby ten cud dotyczyć właśnie mnie, gdy dookoła mnie jest tyle osób, które bardziej zasługują na niego...
Podpisuję się pod Justynką rękami i nogami..... a dlaczego nie? Przecież jesteś jedyny i niepowtarzalny, pokaż mi drugiego człowieka na świecie choćby z takim samym kodem DNA......nie ma!
A na cud zasługuje każdy z nas i nie my o tym decydujemy!
Pozdrawiam i to, że się nie odzywam to nie znaczy, że nie czytam
coś ostatnio nie lubię gadać, z czego - chyba - jest zadowolony PiW.
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum