Zatrzymałam mamę u siebie do wtorku. Wieczorem zawiozłam ją do niej do domu,zrobiłam zakupy ,zapasy leków, przygotowałam mieszkanie , leki na wieczór ,rano i południe. Wyszłam od niej o godz 21. Rano ok godz 9 -zadzwoniła do mnie siostra ,że u mamy pod stolikiem znalazła pustą butelkę po ćwiarteczce.Poszły po zakupy i mamuśka znowu kupiła ćwiarteczkę. Po południu do niej zadzwoniłam , i powiedziałam że przyjdę z lekarzem i pielęgniarką-i się zaczęła agresja ,poleciały epitety pod moim i lekarza adresem- a po chu.. mi oni tu potrzebni, niech spier.... Poczekałam na lekarza pod bramą, uczuliłam ,że może być niemiła i razem weszliśmy na górę. Przy lekarzu i pielęgniarce nawet dawała radę, ale jak wspomniałam o alkoholu wyskoczyła do mnie ,że jestem kapuś i że każdy ma prawo coś wypić i mi nawrzuca jak tamci wyjdą. Teraz już wiem dlaczego tak bardzo chciała iść do siebie- żeby pić to jest to co ona lubi robić najbardziej. Leki, które jej przygotowałam poprzedniego dnia - leżały na swoim miejscu ,nic nie brała- jedynie brakowało 3 ampułek pyralginu. Bierze tylko środki przeciwbólowe i zapija wódeczką. Miałam nadzieję, że skoro przez 4 miesiące będąc u mnie nie piła(taka tam odwykówka) i poznała normalne życie to może się coś zmieni, ale niestety jest jak było. Nie mam pojęcia co z nią będzie-tak bardzo się starałam jej pomóc. Jeździłam po lekarzach załatwiłam hospicjum domowe, jeździłam od apteki do apteki za lekami, troszczyłam i opiekowałam się nią najlepiej jak umiałam, włożyłam w to wszystko całe moje serce, doprowadziłam ją do takiego stanu,że już nie było wstyd wyjść z nią na ulicę i mam teraz podziękowanie. Jak obiecała tak zrobiła nawrzucała mi jak tylko lekarz zamknął za sobą drzwi. Złapałam doła, poległam..., a mój mąż ostrzegał mnie ,że tak będzie,że ta kobieta nie zasługuje na to co dla niej robię, żebym się nie angażowała bo na końcu i tak ,,kopnie mnie w du..."miał rację. Wiem jeszcze tyle,że wczoraj wieczorem mama była u mojej siostry i razem piły- tak jak było dawniej.
Odcinam się od matki i siostry niech sobie robią co chcą, ja mam swoją rodzinę (opiekując się matką trochę ich zaniedbywałam) mam o kogo się troszczyć- z ich strony przynajmniej widzę wdzięczność i miłość..
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Pelagia, uzaleznienie jest widocznie silniejsze. Jestes cudowną córka i mama to wie ale tez wie ze niewiele czasu jej pozostało więc chce przez ten ostatni czas robic to co sprawia jej przyjemność. Musi Ci byc strasznie cieżko, bo włożyłaś tyle serca, czasu, sprytu, żeby jej pomoc a ona to odrzuciła. Niestety na chwile obecna to najlepsze wyjscie odciąć się. Wybrała dawne życie :( Niestety cholernie Cię rozumiem :(
A jednak nie potrafię sie odciąć... Jetem z mamą w stałym kontakcie telefonicznym. Dzisiaj pojechałam ją odwiedzić- nie pije- chyba pieniadze sie skończyły. Zaglądnęłam do leków, widzę ,że nie bierze ich systematycznie bo niektóre powinny się juz skończyć ,a jeszcze je ma. Ogólnie mama czuje się dobrze, czasami tylko łapie gorsze doły. Jedno co mnie zmartwiło to to ,ze mama ma mocno opuchnięte nogi i dodatkowo ma mocno
opuchnięta twarz- co może byc tego powodem?, bo nigdy twarzy nie miała opuchnietej...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
pelagia, Czytając historię Twojej Mamusi zastanawiam się nad naszymi życiowymi, splątanymi relacjami...
Chciałoby się aby wszystko było proste, jasne klarowne...ale chyba nigdy tak nie było i nie będzie, bo życie potrafi zawikłać takie węzły, których żaden geniusz nie jest w stanie rozwikłać...
Bez sensu jest mówić, że każdy choć tak pobieżnie zapozna się z Twoją historią może zdobyć się jedynie na współczucie wymieszane z ogromną dawką żalu, że są ludzie, którzy do końca nie potrafią okazać że ich życie nie było porażką.
Twoja Mamusia jest pod wpływem dramatycznej choroby, przy której rak jest tylko chorobą współistniejącą, zrezygnowała z godnego życia na rzecz chwilowej ulgi, zapomnienia, chwilowej przyjemności... to jest jej wybór, to jest jej decyzja, dlatego nikt, nawet Ty nie mamy prawa oceniać jej wyboru.
pelagia, Wiem, że to co dzieje się w tej chwili z Twoją rodziną to przekracza zakres zwykłego życia, jesteś wystawiona na dramatyczną próbę swojego charakteru, myślę że wychodzisz z niej zwycięsko, pomimo bólu i bezsilności starasz się zwrócić dług zaciągnięty w dzieciństwie, niewiele jest osób zdolnych do takiego heroizmu...
Wiem że to bardzo trudne, wiem że to potrafi boleć jak najgorsza rana...ale zapewniam Cię że warto zrobić coś dla samej siebie...a w tej chwili pokazujesz, że jesteś największym sukcesem swojej Mamusi, że jej życie utopione w kieliszku nie było przegrane i że odniosła sukces, rodząc i wychowując Ciebie...
Dlatego wierzę że wytrzymasz wszystkie rozczarowania, cały ból i rozpacz odchodzenia, mimo wszystko, ukochanej osoby jaką ciągle pozostaje Twoja Mama.
Pozdrawiam serdecznie
Wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie siostra-powiedziała,że mama jest jakaś dziwna,że od 2 dni prawie cały czas śpi. Dzisiaj zajechałam do niej i rzeczywiście - mętny wzrok, bełkotliwa mowa, senność, nogi bardzo mocno opuchnięte + twarz. Mimo leków moczopędnych -mało chodzi do toalety -jakby wcale ich nie brała leków.
Ale za to ma wilczy apetyt- jak tylko się przebudzi to ,,leci" do lodówki- zje i nadal idzie spać.
Z wypróżnianiem też już nie ma problemów- dzisiaj nawet nie zdążyła do toalety- i mimo ,że minęło 3 godziny to mówiła ,że ciągle czuje ten zapach -nie ,,kupy" tylko chemii, że śmierdzi lekami- jakby się oczyszczała... I ciągle gadała o tej ,,kupie"- jakby nie było innego tematu...
Boję się ,że to początek końca. Jutro u mamy ma być pielęgniarka zobaczymy jak ona oceni stan mamy...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
U mamy wszystko sie unormowało... Był okres ,że myślałam,że to już początek końca, a tu mamusia stanęła na nogi. Są dni lepsze i gorsze. Od 3 dni mama przebywa w szpitalu ponieważ była bardzo osłabiona i lekarz zalecił wzmocnienie kroplówkami i nawodnienie organizmu, przy okazji chce zmienić leki przeciwbólowe ,bo na tamte już się uodporniła... Zdecydowanie po tych 3 dniach spedzonych w szpitalu mama lepiej sie czuje... Czasami bardzo się boje -gdy nadchodzi kryzys, ale jak wszystko wraca do normy cały strach mija i pojawia sie nadzieja ,że mamy jeszcze dla siebie trochę czasu...Cieszę się każdą chwilą spędzoną z mamą i staram się ,żeby było ich jak najwięcej...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Dzisiaj mama wyszła ze szpitala. Jednak lekarz nie zmienił leków, ponieważ organizm na nic nie reagował i mama strasznie cierpiała- wrócił do oxy continu tyle że zwiekszył dawkę- wcześniej w sumie na dobę brała 200mg teraz ma brac 300mg, a w razie bólu to ampułka pyralginy i 2*sevredole. Natomiast lekarz stwierdził,że u mamy bardziej ból siedzi w głowie niż faktycznie...np. mama była bardzo bolowa, po podaniu maksymalnej dawki leków przeciwbólowych -nadal narzekała na ból-,wtedy lekarz zlecił pielęgniarkom zrobienia zastrzyku z WODY -po pół godzinie ból minął. Oczywiscie mama nic nie wie,że to nie był dodatkowy pyralgin....
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Nie było mnie tu 3 tygodnie - po wyjsciu mamy ze szpitala przez 2 tyg było wszystko ok, później nastąpiło pogorszenie -bardzo osłabła , z kazdym dniem zmniejszał się apetyt, więcej spała (w fotelu),zmienila sie na twarzy i posmutniała. Mama cały czas chce byc samodzielna,ale juz nie daje rady- przejdzie parę metrów i musi odpoczać, nie moze się sama ubrać -trzeba jej pomagac.a wtedy strasznie się denerwuje. W tej chwili mama prawie nic nie je- ,,wszystko staje jej w gardle i nie może przełknać'' jej picie polega na zamoczeniu ust w szklance , bo inaczej wszystko wyplywa z buzi, ciagle jej sie odbija- jakby piła cos gazowanego, od 2 tyg. nie załatwiała sie- niepomagaja nawet lewatywy.Jest swiadoma ,że śmierc się zbliza i strasznie sie tego boi- niby z jednej strony mowi,ze chciałaby ,żeby to wszystko sie skonczyło,a z drugiej nawet w nocy nie kładzie sie do łóżka. tylko drzemie w fotelu,bo boi sie ,ze juz sie mie obudzi. Słabnie z dnia na dzień ,niknie w oczach , a w poniedziłek zgodziła sie juz na szpital, ale czy z niego jeszcze wyjdzie...?
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Jednym z powodów tego, że mama jest bardzo słaba jest pewnie brak składników odżywczych (skoro nic nie je). Może jakimś rozwiązaniem jest żywienie pozajelitowe/dojelitowe?
Nie jestem lekarzem i nie wiem czy to pomoże, ale znam z wizyt szpitalnych Panią, z którą było bardzo źle właśnie z powodu tego, że nie mogła jeść. W jej przypadku rozwiązaniem było żywienie dojelitowe - pomogło, postawiło ją na nogi, z 35kg dzisiaj jest około 50kg.
lekarze mogą nie podjąć się żywienia tego typu ze względu na ryzyko żywieniowe, w przypadku mojej mamy, która też nie jadła, nigdy nie podłączyli jej kroplówek itp. bo (wg lekarza) to mogłoby przyspieszysz śmierć. W konsekwencji i tak zmarła
Niesądzę ,aby w przypadku mojej mamy mozna byłoby zastosować zywienie pozajelitowe...
Jeśli chodzi o kroplówki to ostatnim razem jak leżała w szitalu to właśnie one ,,postawiły '' mame na nogi-choć wtedy nie była ,aż tak słaba jak teraz.
Jak byłam dzisiaj u niej ,to twarz miała pogodniejszą, ale nadal jest słabiutka, niewiele je ,niewiele pije, ale przynajmniej jestem spokojniejsza,że gdyby ,,cos'' sie działo to tam ma 24godzinna opiekę, a ja niestety nie mogę się nią opiekowac całodobowo.
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Mama wyszła ze szpitala,choć lekarz uważał ,że nie powinna, ale ona się uparła.
Niby po 4 dniach podawania kroplówek mama się wzmocniła,ale w następnych dniach znowu lekkie pogorszenie, (choć nie jest to taki stan jak ją zawoziłam do niego.) W szpitalu robiono jej zastrzyki przecizakrzepowe ,bo stopy miała sino-fioletowe, a od wtorku znowu zaczęły puchnąć nogi. Tym razem opuchlizna sięga już za kolana- nie mogła naciągnąć spodni choć wcześniej na niej wisiały, ciężko jest jej chodzić-po prostu powłóczy nogami. Nadal jej się odbija czymś strasznie śmierdzącym- jakby gniła od środka. Boję się o nią bo na noc zostaje sama w domu-wiem ,że dla jej bezpieczeństwa powinna zostać w szpitalu, ale ona nie chciała tam zostać...
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Jak wcześniej pisałam ,że mama dużo śpi, tak teraz wszystko się zmieniło. Od jakiś 2 tygodni mama prawie nie śpi,ani w nocy ,ani w dzień- ucina sobie tylko 5 minutowe drzemki. Lekarz z hospicjum dobierał leki wraz z psychiatrą , ale nic na mamę nie działa
Estazolam -1 tab
estazolam-2 tabl
dormicum 7,5 mg
lerivon
relanium
i dobroson 7,5 mg
Mama ma już tyle nocy nieprzespanych,że ja nie wiem jak ona jeszcze funkcjonuje...?
Zrobiła się strasznie drażliwa , agresywna i wszystko u niej jest na ,,NIE".
Prawie wcale się nie odzywa ,ale jak się ją o coś spyta to odpowiada logicznie.
Pamięta rzeczy sprzed 20, 30 lat, ale nie pamięta,że 2 min wcześniej brała tabletki.
Są momenty ,że nie kojarzy miejsc( wczoraj pojechałam z nią do marketu do apteki, na parkingu rozglądała się dookoła jakby była tam pierwszy raz, a przecież mieszka blisko i bywała tam prawie codziennie)
Może ktoś miał podobny przypadek i mi podpowie czy mogą to być przerzuty do mózgu,czy to z wyczerpania po nieprzespanych nocach...
[ Dodano: 2012-09-29, 20:13 ]
Co można jeszcze zrobić ,żeby mama w końcu trochę pospała...?
_________________ Mamusiu nie odchodź.
10.12.1954-*1.11.2012
Co można jeszcze zrobić ,żeby mama w końcu trochę pospała...?
Pelagia, można próbować podam Ci kilka sposobów ułatwiających zasypianie. Chodzi o to by wspomóc leczenie farmakologiczne i stworzyć lub poprawić istniejące warunki do spania. Czasami trzeba zrezygnować z dotychczasowych nawyków. Niektóre z tych sposobów będą zależne od samopoczucia fizycznego i aktywności Mamy...
Będą bardziej czytelne gdy wypunktuję te zalecenia, a więc zanim Mama pójdzie spać:
1. Dokładne wietrzenie i a nawet lekkie wychłodzenie sypialni. Temperatura w pokoju powinna wynieść około 20 stopni Celsjusza. Daje ona bowiem najlepsze warunki do zaśnięcia.
2. Kontrola bodźców zakłócających zasypianie czyli zniwelowanie wszelkich hałasów i innych oraz wyłączenie światła.
3. Wygodne łóżko łóżko musi być wygodne, prześcieradło bez zmarszczek, poduszki umieszczone w korzystnym położeniu.
4. Ubranie nocne powinno być w luźne, miękkie i przewiewne.
5. Ciepła kąpiel, ciepły prysznic przed pójściem do łóżka pomogą zasnąć i dobrze wypocząć.
6. Szklanka ciepłego mleka wypita na około piętnaście minut przed snem,
to wspaniały, naturalny środek nasenny, bowiem zawiera tryptofan, laktozę (cukier) i wapń.
Wapń działa uspokajająco i wzmacniają na układ nerwowy...
7. Unikanie kofeiny, tytoniu i alkoholu - bardzo zakłócają zasypianie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum