Witam serdecznie
Zwracam się do Was z prośbą o odpowiedź na pytanie czy jest jakiś ratunek dla mojej mamy...
Mama ma 60 lat. W 2003 zachorowała był to anaplastyczny płuca prawego z przerzutem do mozdzku. Przeszła dwie operacje wycięcia zajętego płata płuca oraz usunięcie guza mozdzku. Przeszła chemio i radioterapie.
Minęło 13 lat i w lipcu tego roku odkryli guza na płucu lewym, który uciska na tętnice przez co puchna i bolą ja nogi. Guz jest nieoperowalny. Diagnoza CIV cT3N3M1. Rak gruczolowy rozsiany do węzłów chłonnych srodpiersia, nadobojczykowych i nadnercza. Obecnie mama jest po 2 kursie 2 dawki chemioterapii paliatywnej. Od lipca do teraz miała plastry fenantyl teraz plastry kazali odstawic i przepisali tramadol z paracetamolem.
Moje pytanie do Was...
Czy są szanse że mama pokona chorobę...?-
Czy istnieje jakiś sposób by móc ulżyć jej w bólu bo jak do tej pory żadne leki nie działają dłużej niż kilka godzin.
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
motylek_nc,
W tym stadium nie ma szans na wyleczenie.
motylek_nc napisał/a:
Czy istnieje jakiś sposób by móc ulżyć jej w bólu bo jak do tej pory żadne leki nie działają dłużej niż kilka godzin.
Dlaczego odstawiono plastry i zmieniono na słabszy lek? Plastry były skuteczne?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Plastry były zmieniane co 72 godziny i mieszane z innymi lekami. Jedyne połączenie które pozwalało mamie wstać i funkcjonować za dnia (bo wieczorem ból wracał) to plaster, tramal na noc i aponaproxen rano. Niestety lekarz prowadzący stwierdził że to za dużo. A skoro same plastry nie pomagały to kazał postawić. Od środy mama jest bez nich i praktycznie nie wstaje z łóżka.
Skoro nie ma szans na wyleczenie czy są jakiś przybliżone rokowania ile mamie zostało...?
Niestety lekarz prowadzący stwierdził że to za dużo.
Przepraszam, ale to bzdura. Natychmiast zmień lekarza. Mama nie może cierpieć. Jeśli macie jeszcze leki to szybko wróć do poprzedniego leczenia i w tym czasie szukaj pomocy hospicjum domowego. Jaka to była dawka i jakiego plastra?
Cytat:
czy są jakiś przybliżone rokowania ile mamie zostało...?
Trudno jest określić rokowanie, nie wiadomo jeszcze, ile kursów chemii Mama dostanie i jak na nią odpowie.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Plastry Fentanyl Actavis 50 mcg.
Dziś się jeszcze okazało, że nie wiadomo czy mama będzie brać jeszcze chemie, bo po ostatniej dawce nastąpiło swędzenie i pieczenie ręki, co zostało zbagatelizowane przez pielęgniarkę. Teraz mama ma rękę cała w czerwonych plamach, która ją boli. Przepisano maść z heparyna i mamy się zgłosić pod koniec września w wyznaczonym terminie na chemie, wtedy podejmą decyzje.
Na pewno pokonanie choroby nie jest możliwe jak już napisała Madzia70. Można tylko przedłużyć pozostały jej czas jeżeli leczenie zadziała.
Ale trzeba wszystko zrobić żeby poprawić komfort życia mamy. Zminimalizować ból przede wszystkim.
Pozdrawiam i życzę wiele siły
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
motylek_nc,
Walczcie o przywrócenie leczenia bólu plastrami. Dawka wcale nie jest ogromna. Warto Mamie pomóc - to możesz i powinnaś zrobić.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Daliśmy mamie plaster i jest odrobinę lepiej. Niepokoi mnie to, że mamę powoli ból atakować na całym ciele. Już nie tylko łydki i ręka alle także kolana, plecy i ogólnie mówi o bólu w kościach. Lekarz prowadzący nie reaguje, mówi że już tak będzie. Czy naprawdę nie da się już z tym nic zrobić?
Da się. Na razie poczekaj, działanie plastra musi się z powrotem rozwinąć. Można zwiększyć dawkę plastra lub dołączyć inne leki.
Naprawdę polecam opiekę Hospicjum Domowego...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Jeśli chodzi o hospicjum domowe to na razie nie wchodzi w grę. Tata chce sam się zająć mamą i nawet nie podejmuje tematu. Wciąż ma nadzieję, że może i tym razem się uda...
Jeśli chodzi o hospicjum domowe to na razie nie wchodzi w grę.
A to dlaczego! Sa to wspaniali ludzie i naprawde zapanuja nad leczeniem p.bolowym, skoro lekarz stwierdzil ze Mama musi cierpiec bo tak to juz bedzie to szukaj pomocy gdzies indziej, a wlasnie HD jest w stanie opanowac bole.
Jest to lekarz z pielegniarka, podobnie jakbys zlecila wizyte domowa, i Mama po zadnych lekarzach nie bedzie musiala chodzic i stac w drakonskich kolejkach.
motylek_nc napisał/a:
Wciąż ma nadzieję, że może i tym razem się uda...
Nadzieje trzeba miec, bo ta umiera ostatnia, wielokroc Madzia70, pisala ze ma pacjetow ktorym pomaga kilka lat.
Objecie przez HD nie dyswalifikuje was do kontynuacji chemioterapi, ta bedzie kontynuowana jak do tej pory jezeli oczywiscie jezeli wyniki krwi na to pozwola.
Jedyne co w tej chwili mozecie zrobic to sprawic aby Mama nie cierpiala.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Jeśli chodzi o hospicjum domowe to na razie nie wchodzi w grę. Tata chce sam się zająć mamą i nawet nie podejmuje tematu. Wciąż ma nadzieję, że może i tym razem się uda...
Jak już napisano wcześniej, HD nie oznacza, że chory nie może być równolegle leczony paliatywnie.
Rozumiem, że opieka hospicjum Was przeraża, bo kojarzy się jednoznacznie, ale to nie "umieralnia" i jestem pewna, że wystarczy jedna wizyta lekarza/pielęgniarki i nie będziecie żałować, że jesteście pod ich opieką. Będziecie mieć kogoś, kto NAJLEPIEJ zna się na leczeniu przeciwbólowym chorych onkologicznie i do kogo w razie wątpliwości będziecie mogli zadzwonić w środku nocy i w weekend.
A lekarza, który stwierdził, że "tak już musi być", skopałabym po tyłku.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2016-09-16, 18:03 ] Ok, Spineczko, ja go przytrzymam...
W tym akurat nikt Taty nie zamierza wyręczać... Natomiast myślę, że dobre rady i recepty na skuteczne leki, bez stania w kolejkach mogą się przydać.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie liczcie za bardzo na pomoc lekarza rodzinnego bo On czasami ma stracha jak jest pacjent onkologiczny, nie wszyscy ale często i nie liczcie na pogotowie jak z mamą będzie się coś niedobrego działo. Owszem przyjadą, nawet coś dadzą doraźnie ale od razu zakomunikują, że chyba macie pojęcie z jaką chorobą się mama zmaga. I tak jak napisali poprzednicy, lekarz/pielęgniarka są kiedy Ich potrzebujemy, nawet telefonicznie potrafią udzielić pomocy. I tak tato będzie się opiekował mamą, Oni tylko przyjadą, zbadają, pogadają, wypiszą recepty, zmodyfikują leki jeśli będzie taka potrzeba, doradzą, wysłuchają. Zapewniam, że po pierwszej wizycie i mama i tata będą bardzo szczęśliwi, że ktoś poświęca Im czas i dba o Ich komfort.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum