Witam,
mój ojciec 3 tygodnie temu powinien otrzymać dolewkę II serii chemioterapii, niestety ze względu na złe wyniki badań krwi i infekcji do tej pory jej nie otrzymał i w najbliższych dniach nie otrzyma. Czy takie opóźnienie niesie ze sobą poważne skutki? Czy może znacznie pogorszyć efekt działania chemii?
I czy to normalne przy chemioterapii, że ojciec jest bardzo osłabiony? W zasadzie większość czasu leży, nie umie przejść kilkudziesięciu metrów.
[ Dodano: 2012-10-25, 22:27 ]
Dodam, że u ojca stwierdzono raka płaskonabłonkowego płuca prawego i jest leczony chemią wg schematu PN.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2012-10-25, 22:35 ] Masz już swój wątek na Forum - w nim umieszczaj wszystkie informacje i pytania dot. choroby, leczenia taty.
Wątki scalone.
Czy takie opóźnienie niesie ze sobą poważne skutki? Czy może znacznie pogorszyć efekt działania chemii?
Tydzień opóźnienia nie robi jeszcze aż tak dużej różnicy, każde większe opóźnienie niestety może nieco pogorszyć efekt leczenia z racji możliwości uodpornienia się kom. nowotworowych na leczenie.
Nie jest to jednak reguła, że przy opóźnieniu chemii efekty leczenia są gorsze - bywa różnie.
Na pewno jednak gorszym wyjściem byłoby podanie pacjentowi chemii mimo wyników na to nie pozwalających.
Anik77 napisał/a:
I czy to normalne przy chemioterapii, że ojciec jest bardzo osłabiony?
Ojca wypisano do domu. Na wypisie napisane ma, iż zaprzestano chemioterapii :( Ma też stwierdzoną niedokrwistość i pobrano mu jakieś próbki do badań mykologicznych. Przepisano antybiotyk, ale w żaden sposób nie jest już leczony na sam nowotwór :( Tata jest jeszcze słabszy niż był, nie przechodzi dalej niż do łazienki. Zdarza mu się także coraz częściej mówić od rzeczy. Powiedziano nam, że to po plastrach przeciwbólowych, ale bierze je od dłuższego czasu, a dopiero teraz taki dają efekt. Ale najgorsze, że odmawia jedzenia :( nie chce jeść i denerwuje się kiedy go namawiamy. Jest bardzo wychudzony :( Bardzo się boję, że to początek końca. Co jeszcze możemy zrobić?
Zapisanie pacjenta do hospicjum nie oznacza, że za chwilę on umrze.
Może spróbuj porozmawiać z mamą i wytłumaczyć jej, że dzięki opiece hospicjum macie poczucie bezpieczeństwa, bo w każdej chwili do dyspozycji jest lekarz lub pielęgniarka, którzy mogą przyjechać do chorego, podać mu leki, zbadać go. Nie będziecie wówczas ze wszystkim sami.
Spróbuję z nią jeszcze pogadać. Nie wiem też jak na to zareagowałby tata. W większości jest świadomy i bardzo chce wyzdrowieć. Boję się, że po pierwsze nie zgodzi się na hospicjum a po drugie źle psychicznie wpłynie to na niego. Czy aby się zapisać do hospicjum trzeba mieć jakieś skierowanie?
Może spróbuj porozmawiać z mamą i wytłumaczyć jej, że dzięki opiece hospicjum macie poczucie bezpieczeństwa, bo w każdej chwili do dyspozycji jest lekarz lub pielęgniarka, którzy mogą przyjechać do chorego, podać mu leki, zbadać go. Nie będziecie wówczas ze wszystkim sami.
sama swojemu tacie wytłumaczyłam, że hospicjum to lepsze życie, bardziej komfortowe i bezpieczne
hospicjum nie oznacza że to koniec ale to początek czegoś lepszego, tata od razu się zainteresował czy może mieć koncentrator tlenu (bał się że będzie mu coraz trudniej oddychać)
dzięki hospicjum było nam wszystkim bezpieczniej
nie pytałam o zdanie mamy, to tata podjął decyzję
było warto, za ta pomoc będę im wdzięczna zawsze
spróbuj nakreślić pozytywne aspekty takiej decyzji
własnie teraz, kiedy tata jest w miarę jeszcze sprawny i nie myśli o śmierci, a przynajmniej nie w najbliższym czasie - wtedy jest łatwiej
pozdrawiam
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Dzisiaj w końcu załatwiliśmy dla taty hospicjum domowe, mama długo się wahała czy to nie za wcześnie, a tym czasem w hospicjum powiedziano nam, że już dawno powinniśmy się do nich zgłosić. I że to wina lekarzy, że nam tego nie zasugerowali. W ogóle mam wrażenie, że lekarze spisali już ojca na straty :( radziliśmy się kilku, dzwoniliśmy do szpitala i na pogotowie i wszędzie odprawiają nas z kwitkiem :( Ojciec jest bardzo słaby i niestety zupełnie już stracił logiczny kontakt ze światem. Mówi zupełnie od rzeczy i ten stan nie mija już w ogóle.
Lekarka z domowego hospicjum poleciła nam jednak zrobić tomografię. Ojciec był kilka dni w szpitalu, m.in. przetoczono mu krew. Dziś wrócił. Niestety TK wykazała przerzuty na obu półkulach :( mamy skierowanie do Poradni Radioterapii, ale nie wiemy co robić, czy ma to jeszcze jakiś sens. Ojciec już się nie podnosi z łóżka, musi być nawet karmiony. Nie ma z nim już żadnego kontaktu logicznego, mówi zupełnie bez sensu. Czy naświetlania są jeszcze w stanie wrócić mu chociaż skrawki świadomości? I o ile mogą mu przedłużyć życie? Czy to są tygodnie, czy miesiące?
Czy naświetlania są jeszcze w stanie wrócić mu chociaż skrawki świadomości?
Naświetlania - o ile mowa o paliatywnym naświetlaniu całego mózgowia - mają za zadanie zniwelować objawy wynikające z przerzutów, nieco zmniejszyć obrzęk mózgu, ale nie jest to dawka, która zadziała na zasadzie długotrwałego zmniejszenia masy przerzutów.
Przede wszystkim mają poprawiać jakość życia.
Czy zatem warto rozpoczynać te naświetlania? Ojca bardzo męczy każda podróż do szpitala, trzeba oczywiście transportować go karetką. Bardzo źle znosi szpitale, denerwuje się i złości a w jego stanie nie da mu się wytłumaczyć konieczności pobytu w szpitalu. Miotamy się, nie wiemy co robić... :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum