Witam,
zalecenia komisji z października 2010: nie wymaga chemioterapii, zakwalifikowano do radioterapii + hormonoterapii Tamoxifen i Zoladex w zależnosci od poziomu estradiolu.
wynik badania estradiol 86, FSH 6
W listopadzie udałam się do chemioterapeuty, który uznał, że wystarczy mi Tamoxifen 20mg 1 x dziennie, który nie pozwala na połączenie komórek rakowych z komórkami nowotworowymi. Bardzo się ucieszyłam.
W listopadzie i grudniu przeszłam radioterapię 42,5Gy na pierś i 12 Gy na lożę po guzie.
Podczas wizyt kontrolnych radioterapeuta pytał się czy biorę Zoladex i na moją odpowiedź, że nie, polecał konsultować się z innym chemioterapeutą. Nie zrobiłam tego.
Minęły prawie trzy miesiące na Tamoxifenie, udałam się w minionym tygodniu na pierwszą wizytę kontrolną po radioterapii i znów pytanie o Zoladex. Lekarka namieszała mi w głowie, mówiąc, że choć jestem w grupie niskiego ryzyka nawrotu (T1b N0 M0 G1, wiek powyżej 35 lat), to jednak jest to rak i abym skonsultowała się tu wymieniła z imienia i nazwiska lekarzem chemioterapeutą. Skończyło się tak, że dałam sobie zrobić zastrzyk Lucrin Depot 11,25 mg. Wyznaczono mi wizytę za 3 miesiące na kolejny zastrzyk.
Już po wyjściu z CO byłam zła na siebie, że dałam się tak zakręcić.
Proszę o informacje od osób, u których stwierdzono guza hormonozależnego i są w grupie niskiego ryzyka nawrotu o informacje jaką hormonoterapię stosują.
Jeszcze nie zrobiłam badania estradiolu, ale podejrzewam, że mogę mieć ten sam dylemat, względnie bezproblemowe życie z estrogenami kontra ryzyko wznowy lub przerzutu z jakiś pojedynczych komórek rakowych podkarmionych hormonami. Biofanko apeluję podaj jakieś podstawy teoretyczne czy taki średni poziom estradiolu tylko przyśpiesza rozwój guza, czy też może go stymulować (inicjować). Guzy usunięte, ryzyko niby niskie, ale ciągle zalecają coś uciążliwego (żeby ograniczyć ryzyko) i czegoś zabraniają (bo może zaszkodzić).
jestem w takiej samej sytuacji T1bN0M0 mam tamoxifen 5 lat i lucrin depot 11,25 co 3 mies jestem przed radioterapia chemii na szczescie nie bylo narazie jest ok 2 tyg temu zastrzyk i leki oby tak dalej
[ Dodano: 2011-01-23, 23:23 ]
przepraszam moj wynik to T1NO MO guzek mial 7 mm i G2 hormonozalezny reszta sie zgadza wyzej
Izadora,
z powodu G2 jesteś w pośredniej grupie ryzyka.
Ja zastanawiam się, czy w moim przypadku nie jest to obstawienie lekami na wyrost, które przecież mają skutki uboczne. W zaleceniach postępowania diagnostyczno-terapeutycznego przy niskim ryzyku jest: TAM lub obserwacja, lub aLHRH. Nie ma mowy o stosowaniu tych dwóch leków jednocześnie.
Nie rozumiem postępowania lekarzy z tego samego ośrodka. Co lekarz to inne zdanie, a pacjent ma mętlik w głowie i zamiast spokojnie dochodzić do sił po operacji i radioterapii, to nie wie jak postąpić.
Ja raczej jestem skłonna nie brać drugiego zastrzyku. Ale chciałam się zorientować, jak się mają zalecenia postępowania do praktyk lekarzy w rzeczywistości, dlatego dalej proszę o odpowiedzi.
Witam,
ponownie proszę o informacje w sprawie leczenia hormonalnego w raku piersi przy niskim ryzyku nawrotu. Zalecenia na 2009 rok znam. Lekarze na pewno też znają a leczą różnie.
Jakie leczenie jest stosowane w praktyce?
Witam,
ponownie proszę o informacje w sprawie leczenia hormonalnego w raku piersi przy niskim ryzyku nawrotu. Zalecenia na 2009 rok znam. Lekarze na pewno też znają a leczą różnie.
Jakie leczenie jest stosowane w praktyce?
Jestem po operacji oszczędzającej z identycznym wynikiem histopatologicznym jak Ty.
Po radioterapii zalecono mi hormonoterapię Tamoxifen 5 lat + Zoladex 2 lata. To standard warszawskiego centrum onkologii.
Witaj Iwa
ja jestem po operacji radykalnej usunięcie guza i dwóch węzłów wartowników G1 jestem tylko na tamoxifenie 2 rok a ma być 5 lat , musiałam również usunąć macicę z przydatkami takie było zalecenie lekarza onkologa , ponieważ miałam bardzo obfite i długie miesiączki , pani onkolog stwierdziła że w takiej sytuacji występuje ryzyko hormonoterapii tamoxifenem ze względu na to , że mogą wystąpić duże krwotoki i nie będzie mi mogła wdrożyć żadnego leczenia hormonalnego , zdecydowałam się na zabieg chociaż nie była to łatwa decyzja , na dzień dzisiejszy czuję się dobrze i nie wymagam innych leków .
Pozdrawiam cieplutko
[ Dodano: 2011-01-27, 21:47 ]
sory Iwa operacja była oszczędzająca z rekonstrukcją piersi , źle napisałam za pierwszym razem
Jeszcze nie zrobiłam badania estradiolu, ale podejrzewam, że mogę mieć ten sam dylemat, względnie bezproblemowe życie z estrogenami kontra ryzyko wznowy lub przerzutu z jakiś pojedynczych komórek rakowych podkarmionych hormonami. Biofanko apeluję podaj jakieś podstawy teoretyczne czy taki średni poziom estradiolu tylko przyśpiesza rozwój guza, czy też może go stymulować (inicjować). Guzy usunięte, ryzyko niby niskie, ale ciągle zalecają coś uciążliwego (żeby ograniczyć ryzyko) i czegoś zabraniają (bo może zaszkodzić).
Gabi,
Jesli na to pytanie mam odpowiedzieć z biologicznego punktu widzenia estradiol wywołuje zwiększoną proliferację komórek nabłonka, będących komórkami docelowymi dla zmian nowotworowych. Generalnie w patogenezie tego typu nowotworów istotna jest koleracja pomiędzymy trzema czynnikami genetycznymi, hormonalnymi, a także środowiskowymi.Nie ma jednak wątpliwości co do wzrostu ryzyka( powstanie zmmian nowotworowych )przez stosowanie hormonów egzogennych u osób w grupie ryzyka u których zaistniały także czynniki genetyczne..Jaka dawka byłaby by bezpieczna trudno mi odpowiedzieć jakoś intuicja podpowiada mi ,że nie ma takiej w tym konkretnym przypadku.
Pozdrawiam,
Co do konieczności stosowania uzupełniającego leczenia hormonalnego nie ma wątpliwości.
Tamoxifen jest lekiem zlecanym do stosowania przy guzach hormonowrażliwych we wszystkich grupach ryzyka przez 5 lat.
Znalazłam artykuł lek. Anny Niwińskiej. W zaleceniach odnośnie uzupełniającego leczenia hormonalnego pisze:
"Według ekspertów tamoksyfen stanowi standardowe leczenie uzupełniające u kobiet przed menopauzą, u których istnieją wskazania do stosowania jedynie hormonoterapii (chore z małym ryzykiem i część chorych ze średnim ryzykiem). W razie nietolerancji tamoksyfenu można w tych grupach ryzyka zastosować alternatywnie supresję czynności jajników."
Zdaję sobie sprawę, że trzeba się zająć moimi estrogenami, ale czy ich supresja nie jest metodą "tak na wszelki wypadek"?
Nie jestem osobą bardzo młodą, po 5 latach brania Tamoksyfenu powoli zacznę wchodzić w menopauzę albo już będę i wtedy można rozważyć co z tym fantem zrobić albo już nie będzie problemu.
Ja po prostu nie mogę zrozumieć po co te wszystkie zalecenia, publikacje skoro wiekszośc lekarzy ich nie stosuje.
W cytowanej przez Ciebie publikacji jest tez napisane" Ablacja lub supresja jajników bez chemioterapi znacząco poprawia przezycie u chorych przed 50 rokiem zycia. Stosowana łącznie z tamoksifenem wskazuje porównywalny efekt do chemioterapi."
Dlatego oprócz tamoksifenu zalecny jest Lucrin albo Zoladex.
Ale ja na przykład jestem 12 lat po menopauzie i teraz się okazało że moje jajniki jeszcze produkują hormony ( Iwa nie licz że szybko się pozbędziesz problemu), tego żadne opracowania nie uwzględniają i dlatego usiłuję zgłębić temat od strony teoretycznej. No i mam fajną zabawę przy oznaczeniu poziomu estradiolu, normalnie oznacza się w określonej fazie cyklu, a po czym ja mam się zorientować?
Ale ja na przykład jestem 12 lat po menopauzie i teraz się okazało że moje jajniki jeszcze produkują hormony ( Iwa nie licz że szybko się pozbędziesz problemu), tego żadne opracowania nie uwzględniają i dlatego usiłuję zgłębić temat od strony teoretycznej. No i mam fajną zabawę przy oznaczeniu poziomu estradiolu, normalnie oznacza się w określonej fazie cyklu, a po czym ja mam się zorientować?
Po menopauzie większość krążącego estradiolu jest zastąpiona przez estron, powstający w obwodowej konwersji z androstendionu, będącego prekursorem testosteronu. Większość androgenów po menopauzie pochodzi z kory nadnerczy. Wszystkie hormony steroidowe wywodzą się z cholesterolu, który po serii reakcji przekształcany jest albo w hormony jajnika, albo nadnerczy. Stwierdzono także, że niektóre nowotwory piersi same mają zdolność produkcji estrogenów poprzez tzw aromatazę śródścienną. Obserwuje się szczególnie wysoką ekspresję aromatazy w tkankach otaczających guz, która odpowiedzialna jest za obecność estrogenów w obrębie guza . Po menopauzie te pozajajnikowe źródła estrogenów mogą odgrywać istotną patomorfologicznie rolę w rozwoju raka jest jednak tezą kontrowersyjną, aczkolwiek w kilku badaniach stwierdzono, że zmniejszenie liczby kalorii, a przede wszystkim ilości tłuszczów nasyconych może przekładać się na obserwowane stężenie estrogenów we krwi.
W cytowanej przez Ciebie publikacji jest tez napisane" Ablacja lub supresja jajników bez chemioterapi znacząco poprawia przezycie u chorych przed 50 rokiem zycia. Stosowana łącznie z tamoksifenem wskazuje porównywalny efekt do chemioterapi."
Dlatego oprócz tamoksifenu zalecny jest Lucrin albo Zoladex.
Nie przeoczyłam tego fragmentu. Aby dojść do powyższego wniosku badania musiały być przeprowadzone na grupie kobiet wymagających chemioterapii. Inaczej nie można porównać skuteczności tych metod.
W publikacji jest podanych dużo badań i wniosków z nich płynących. Interesujące jest to, że tamoksyfen w ilości 20mg dziennie przez 5 lat u chorych z rakiem piersi z ekspresją receptora ER przed 50 rokiem życia powodował względną redukcję ryzyka nawrotu i zgonu odpowiednio o 45 i 32%.
Natomiast w grupie chorych bez przerzutów do węzłów chłonnych (co jeszcze nie mówi o grupie ryzyka) w której porównywano skuteczność ablacji (nie supresji) jako jedynej metody leczenia w stosunku do obserwacji bez leczenia uzupełniającego, stwierdzono różnicę na korzyść ablacji w przeżyciu bezobjawowym 8% i całkowitym 6%.
W artykule jest także napisane: "Problem właściwego zastosowania ablacji lub supresji jajników jest bardziej kontrowersyjny". (w stosunku do tamoksyfenu - mój przypisek)
Pod koniec artykułu są zalecenia odnośnie leczenia, które przytoczyłam we wcześniejszej wiadomości.
Na końcu artykułu są wnioski, a w pkt. 5: "U chorych przed menopauzą stosuje się tamoksyfen, ablację/supresję czynności jajników lub obydwie metody łącznie".
Pytanie, co i u kogo?
Zdawałoby się, że odpowiedzi znajdują się w zaleceniach. Nie tylko w tym artykule.
Trzeba czytając literaturę brać pod uwagę jedną rzecz, w czasach kiedy powstawały obserwacje do tych artykułów wykrywano znikomą ilość guzów poniżej 1 cm, nie ma odrębnych opracowań dla małych guzów, jest to wszystko szacowane razem, gorzej bo i wytyczne terapeutyczne są w zasadzie takie same dla wszystkich guzów poniżej 2 cm, a przecież masa guza (a więc i wszystkie jego oddziaływania i ilość komórek) 2 cm jest 8 razy większa niż 1 cm i 64 razy większa niż guza 5 mm. To chyba robi jakąś różnicę?
Gaba, nawet kryteria klasyfikacji do grupy ryzyka zmieniają się.
Kiedyś (2003?) aby być w grupie niskiego ryzyka średnica guza musiała być poniżej 1 cm
http://www.puo.pl/pdf/rak_piersi.pdf (strona 127)
W zleceniach na 2009 jest to już poniżej 2cm. (zalecenia wydrukowałam sobie, a jaka była to strona, nie zapisałam). Ale chyba widziałam te zalecenia w bibliotece na forum. Teraz nie mogę znaleźć.
Znalazłam jeszcze jedne opracowanie, zawierające wskazówki dotyczące leczenia raka piersi uwzględniające różne kryteria doboru chorych do zastosowanej metody.
http://napierala.info/wyklad/wyklad_20080927.pdf
W moim przypadku tylko utwierdzam się, że Tamoksyfen jest wystarczający aż nadto.
Ja nie jestem lekarzem, tylko pacjentem szukającym odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Po co badania, publikacje, zalecenia skoro nie stosuje się ich w praktyce.
Przecież także chemię można podać na zapas. Tylko spodziewany zysk jest mniejszy od skutków ubocznych.
[ Komentarz dodany przez: Richelieu: 2011-01-29, 10:24 ] Iwo, dziękuję za cenny link do wykładu "Leczenie systemowe raka piersi".
Zakładam, że nie sprzeciwisz się, bym umieścił go w Bibliotece tego działu. Pozdrawiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum