1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak oskrzelowy płuca prawego
Autor Wiadomość
billyb 
MODERATOR



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 532
Skąd: z Europy ;-)
Pomógł: 275 razy


 #16  Wysłany: 2009-10-16, 11:37  


Witaj,

chemia była zasłonięta, bo wiele chemii to sole metali (np. platyny), a te są wrażliwe na światło.

Jeden cykl chemioterapii składa się często z dwóch wlewów oddzielonych paroma (8) dniami.

Picie jest ważne, aby możliwie szybko wypłukać chemię z m.in. nerek, które zagrożone są uszkodzeniem.

pozdrawiam
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #17  Wysłany: 2009-10-16, 12:59  


aniq napisał/a:

Cieszę sie bardzo że narazie tesc czuje sie dobrze z drugiej strony jednak martwie sie, bo przychodza mi takie mysli do glowy ze moze ta chemia na niego dobrze nie dziala. Juz sama nie wiem co myslec :(
Ania.

Aniq,jeśli teść dobrze się czuje podczas chemii ,to tylko się cieszyć,wcale nie musi to oznaczać ,że chemia nie działa.
Każdy inaczej takie leczenie znosi,a objawy uboczne mogą pojawić się po paru dniach dopiero.
Pozdrawiam
 
 
aniq 


Dołączyła: 05 Paź 2009
Posty: 28
Skąd: Szczecin
Pomogła: 4 razy

 #18  Wysłany: 2009-10-16, 14:56  


billyb i jusia !!! Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Kazde słowo, kazda wskazówka jest dla mnie bardzo istotna i ważna wiele mi daje i wyjasnia.
Bedziemy obserwowac teścia i jego stan z dnia na dzien. Mam nadzieję że bedzie dobrze.

Meczy mnie strasznie ta wiedza jednak ze on nie wie o niczym mysli ze lekarze wycieli guza a tak nie jest - to lekarz mu tak powiedzial i dalej go tak utwierdza a ostatnio powiedzial ze ma 98% szans na calkowite wyleczenie.
Gdybym nie poczytala w internecie, nie trafila na to forum to tez bym to łykneła jak cieple bułeczki, myslalabym ze jak lekarz tak powiedzial to super hiper i cieszyla sie jak głupia. rzeczywistosc jest jednak inna i powiem Wam że bardzo jest mi zle z ta swiadomoscią. Staram się pocieszac meza i mowie że przeciez jest jakas szansa, zawsze przeciez tato moze byc w tym 1% ale chyba sama w to nie wierze :(
Pozdrawiam wszystkich zmagajacych sie z tą choroba i wszystkich ktorzy musza na to patrzec. Życzę duzo siły i wiary.

Ania.
 
aniq 


Dołączyła: 05 Paź 2009
Posty: 28
Skąd: Szczecin
Pomogła: 4 razy

 #19  Wysłany: 2009-10-20, 10:22  


A jednak na chemię chyba nie ma silnych. W piatek i sobotę teść czul sie fatalnie, nie chcial jesc, nie chcial pic soków, byl słaby i niedobrze mu bylo od zoladka, ale nie wymiotowal.W niedziele przyjechali do nas w odwiedziny. Samopoczucie bylo juz normalne, lepsze, zjadl sniadanie i duzy obiad.
Dalismy tesciowej siemie lniane aby robila do picia - to podobno pomaga.

Dzis tesc pojechal na trzecia chemię. Martwie sie jednak bo sam jezdzi autem. Cały czas mowi nam ze sie dobrze czuje i dlaczego mialby nie jechac. Nie wiem juz co myslec.
Zobaczymy jak bedzie sie czul po tej trzeciej chemii.
Jak uwazacie, jezeli tesc nie wymiotowal po tych poprzednich to jest szansa ze nie bedzie wymiotowal po następnych?

Ania.
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #20  Wysłany: 2009-10-21, 08:22  


Na to mądrych nie ma. Moja mama po pierwszej chemii z WC nie wychodziła. Po drugiej oprócz osłabienia nic więcej. Potrzeciej znowu WC a po czwartej oprócz silnej zgagi ( polecam Bioprazol mojej mamie pomógł ) i osłabienia nic więcej.
Pozdrawiam i życzę żeby teść przechodził chemię jak najlepiej.
_________________
Andrzej W.
 
billyb 
MODERATOR



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 532
Skąd: z Europy ;-)
Pomógł: 275 razy


 #21  Wysłany: 2009-10-21, 09:49  


nie powinien jeździć samochodem po wlewach, bo zaraz po tym jest nabuzowany lekami, a potem samopoczucie spada totalnie. W każdym wypadku nie są to stany normalne.
Po każdym wlewie jego samopoczucie będzie się pogarszać, więc musicie zagrzewać go doi walki i pomagać przez pierwsze dwa-trzy dni po wlewie. Te są najgorsze.

Sądząc po opisie, jego stanu , teść nie przechodzi chemii najgorzej (niezależnie od jego subiektywnych odczuć), tym bardziej musicie pilnować, by pomyślnie dotrwał do końca kuracji. Uwaga na krew: zawsze na parę dni przed nowym wlewem róbcie badanie krwi, bo wyniki będą coraz gorsze. Jeżeli będą poniżej minimum, nie będzie wlewek. Na deficyt leukocytów można wziąć zastrzyki. Ważne jest, by chemia odbywała się w regularnych cyklach. Poza tym sok z buraków, ewentualnie supporty. Polecam Orthomol immun pro, Specjalnie dla "chemików". Drogi, ale ma dobrą opinię. Dużo pić. Na nudności pomagają różne rzeczy, trzeba samemu próbować. Wielu pomaga wywar z korzenia imbiru na zimno i bez cukru.
 
pixi 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 24 Sty 2009
Posty: 459
Skąd: Poznań
Pomogła: 73 razy

 #22  Wysłany: 2009-10-21, 10:30  


aniq, billyb ma absolutną rację, że teść nie powinien sam jechać na chemię!
Ja jeździlam z mężem. On jest świetnym kierowcą, ale po chemii nie puszczalam go za kółko - zachowywał sie jak po - no , sama nie wiem - "nabuzowany - to chyba najwłaściwsze słowo :mrgreen:
Teraz mnie to śmieszy, ale wtedy nie bylo mi wcale do śmiechu, gdy zaparl się , ze pójdzie na pieszo 140 km. bo wkurzylo go, ze dopiero po drugim trzaśnięciu ,zamknęłam drzwi samochodowe!!!!!!!!( na szczęście, po przejściu 200m spasował - nie miał siły :uuu: ) - jechałam wolniutko za nim
A przy tym wszystkim cały cas twierdził, że czuje sie znakomicie i może spokojnie prowadzić! No i dodam, ze normalnie nigdy by sie tak nie zachowal wobec nikogo!
To chyba trochę tak , jak na "gazie" - człowiekowi wydaje sie , ze wszystko jest ok i może jechać :--: , sam nie jest w stanie ocenić wlaściwie sytuacji ;)

pozdrawiam
 
aniq 


Dołączyła: 05 Paź 2009
Posty: 28
Skąd: Szczecin
Pomogła: 4 razy

 #23  Wysłany: 2009-10-22, 08:43  


Dziękuję Wam wszystkim za pomoc i wiele przydatnych informacji. No niestety tesc jest uparty do tego stopnia, że nie jestesmy w stanie go przekonac aby nie jechal autem. Jezdzi autem nie tylko na chemie ale wogole. Tez uwazam, że nie powinien jezdzic, a szczegolnie dlatego, ze ma jakby to nazwac "ciężką nogę na gaz"

We wtorek robili mu przed chemią badania i krwi i podobno byly dobre - tak powiedzial lekarz. Tesc dostal chemię i jeszcze tego samego dnia wypisali go do domu. Nie dostal jednak tych wynikow na papierze, wlasciwie nic nie dostal. Tak sie zastanawiam czy nie wydadza mu tych wynikow czy moze w pozniejszym okresie.Jakies to trochę dziwne. Wydaje mi sie, że powinni mu je wydac ale moze sie mylę.

Wczoraj bylismy u tescia. Pytalam jak sie czuje. Powiedzial ze dobrze, ja tam na nic nie narzekam. Wydaje mi sie ze nie mowi nam wszystkiego, nie chce okazac swojej slabosci. Pozniej jak siedzielismy w pokoju to zauwazylam ze czesto trzyma rękę na piersi po prawej stronie. Po jakims czasie powiedzial ze w tym miejscu odczuwa bol, dretwienie, takie dziwne uczucie. Widzialam jednak jak np sie podnosil z kanapy jaka ma minę. Mysle ze boli go bardzo ale nie przyzna sie do tego przed nami.
Poza tym jest bardzo rozdrazniony i chyba latwo wyprowadzic go z rownowagi, szybko sie denerwuje.
Jeszcze raz chcialam wszystkim podziekowac za dobre rady, za podzielenie sie wlasnymi doswiadczeniami, spostrzezeniami.
Jakos caly czas jest we mnie nadzieja, wierze ze moze tesc z tego wyjdzie. W koncu nadzieja umiera ostatnia....

Ania.
 
pixi 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 24 Sty 2009
Posty: 459
Skąd: Poznań
Pomogła: 73 razy

 #24  Wysłany: 2009-10-22, 10:02  


Aniq, piszesz, ze teść jest uparty i ma "ciężką nogę" i nie zamierza zrezygnować z jazdy samochodem po chemii??
Może jednak spróbujcie mu to wybić z głowy - ryzykuje nie tylko swoim życiem , ale i życiem innych uzytkowników dróg. To żadna nowość -jest sporo leków, po których nie wolno prowadzić!
Choroba nie może usprawiedliwiać braku rozwagi i tutaj Wy, jako rodzina , musicie interweniować.
 
aniq 


Dołączyła: 05 Paź 2009
Posty: 28
Skąd: Szczecin
Pomogła: 4 razy

 #25  Wysłany: 2009-10-22, 10:15  


Tak, podjełam już decyzję i dzisiaj bede rozmawiala z mezem na ten temat. Musimy cos zrobic, jakos na niego wpłynąc, przekonac aby nie jezdzil. Wiem przeciez ze tutaj nie ma zartow. Myslę tez ze jego brak rozwagi w tej kwestii wynika z tego iz on nie wie ze guza mu nie wycieli, mysli ze jest wszystko ok a chemię dostaje taka lekka na doleczenie (bo tak mu lekarz powiedzial) Samochod natomiast to jego "dziecko". Uwielbia, uwielbia jezdzic. Moze jednak odpowiednie argumenty trzeba uzyc aby jego przekonac. Pixi zgadzam sie z Tobą ze to my musimy zadzialac. Bede sie starala. Musi sie udac. :)

Pozdrowionka
Ania.
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #26  Wysłany: 2009-10-22, 13:19  


Witaj Ania
Wszystko w Waszych rękach ale myślę, że argument o tym, że chemioterapia jako leczenie działa na cały organizm i nawet nie wiadomo kiedy może stracić świadomość przemówi teściowi do rozsądku. Przykre jest to że cierpi i w gruncie rzeczy będzie musiał zrezygnować z czegoś co mu sprawiało wielką radość ale cóż takie życie. Oby prędko żeby nie doszło do tragedii ( np. napad padaczkowy za kierownicą może się skończyć masakrą a jak wiesz w nowotwór płuc + leczenie onkologiczne i probemy tworzą się same )
Pozdrawiam serdecznie
_________________
Andrzej W.
 
lukaszandrzejewski 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 18 Sie 2009
Posty: 182
Skąd: Wrocław
Pomógł: 63 razy

 #27  Wysłany: 2009-10-22, 13:39  


aniq napisał/a:
Tak, podjełam już decyzję i dzisiaj bede rozmawiala z mezem na ten temat. Musimy cos zrobic, jakos na niego wpłynąc, przekonac aby nie jezdzil. Wiem przeciez ze tutaj nie ma zartow. Myslę tez ze jego brak rozwagi w tej kwestii wynika z tego iz on nie wie ze guza mu nie wycieli, mysli ze jest wszystko ok a chemię dostaje taka lekka na doleczenie (bo tak mu lekarz powiedzial) Samochod natomiast to jego "dziecko". Uwielbia, uwielbia jezdzic. Moze jednak odpowiednie argumenty trzeba uzyc aby jego przekonac. Pixi zgadzam sie z Tobą ze to my musimy zadzialac. Bede sie starala. Musi sie udac. :)


Aniq,

Tych, jak piszesz "odpowiednich argumentów", może dostarczyć sytuacja zupełnie prozaiczna - kontrolowa drogowa. Mnie pomiędzy cyklami zatrzymała policja. Najpierw sprawdzali, pewnie z racji łysej głowy i bladości, czy jestem aby pod wpływem narkotyków, a po dłuższej rozmowie policjant dość dramatycznie wyjaśnił mi, czym grożą takie "zabawy". I od tamtej pory, aż do zakończenia chemii, nie jeździłem samochodem. Może właśnie perspektywa dyscyplinującej rozmowy z policją przemówi Twojemu teściowi do wyobraźni? W sensie prawno-karnym nic mu nie zrobią z powodu prowadzenia... pod wpływem cytostastyków, ale sama taka rozmowa nie jest niczym miłym.
 
 
pixi 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 24 Sty 2009
Posty: 459
Skąd: Poznań
Pomogła: 73 razy

 #28  Wysłany: 2009-10-23, 08:16  


Aniu.trzymam kciuki za powodzenie Waszej "narady rodzinnej" :-D
 
aniq 


Dołączyła: 05 Paź 2009
Posty: 28
Skąd: Szczecin
Pomogła: 4 razy

 #29  Wysłany: 2009-10-23, 15:34  


Dziękuję wam za podpowiedzi, rozmawialam z mezem i bedziemy chcieli przekonac tescia. Napewno wykorzystam wszystkie argumenty jakie tylko sie da. Pozwolę sobie skorzystać z Waszych wskazowek, za ktore serdecznie jeszcze raz dziękuję.

Powiem Wam jednak ze jestem jakas zakrecona i juz sama nie wiem o co chodzi. Wczoraj jak rozmawialam z moim mezulem to przezylam szok. Okazuje sie ze tesc jak byl w szpitalu pytal lekarza jak z jazda samochodem po chemii. Lekarz powiedzial ze moze jechac tylko ma byc ostrozny. :?ale?: No wierzyc mi sie nie chce ze tak lekarz powiedzial. Przeciez to jakas masakra totalna. Ja tak uwazam, moje zdanie w tej kwestii wogole sie nie zmienilo i bede nadal probowala przekonac aby nie jezdzil. :shock: ale szko przezylam.

Ania.
 
aniq 


Dołączyła: 05 Paź 2009
Posty: 28
Skąd: Szczecin
Pomogła: 4 razy

 #30  Wysłany: 2009-11-06, 12:25  


Ech na nic sie zdały moje aegumenty, nic nie dociera, nic. Wazne co powiedzial lekarz. :(
Wczoraj teść wyszedl ze szpitala po 2-dniowym pobycie. Byla chemia ale wyniki spadly i to bardzo mocno. Chyba jednak nie jest az tak zle skoro chemię podali, juz sama nie wiem co myslec.

Martwi mnie jednak inna sprawa, tesc je wszystko, pije wszystko oprocz... no wlasnie sokow naturalnych z burakow i marchewki z jablkiem. Powiedzial ze odrzuca go od tych sokow i pachna dla niego chęmią. :( Pije tylko sok z pomidorow.
Lekarz natomiast powiedzial ze sok z burakow to pic nie czesciej niz 2-3 razy w tygodniu. Czy zgadzacie sie z tą opinia???

Tesc ma miec jeszcze 2 razy chęmię a potem radioterapię. Czy to dobrze??? proszę napiszcie. Myslalam ze po tej chemi bedzie przerwa a potem znowu chemia ewentualnie, pewnie jestem w błędzie... :(
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group