basha,
Prowadzone leczenie jest leczeniem paliatywnym - jako takie nie powinno skutkami ubocznymi przewyższać ewentualnych korzyści terapeutycznych. Jakość życia naprawdę jest niezmiernie ważna, ciężką grzybicę trzeba zdecydowanie leczyć. Jeżeli lekarz prowadzący nie zajął się tym problemem to trzeba szukać pomocy gdzie indziej, zacznijcie w POZ.
Missy, Tamburyn, zdaję sobie sprawę, że jest paliatywne, ale biorąc pod uwagę że była znaczna poprawa na początku leczenia daje to ogromną nadzieję na doprowdzenie do stanu umożliwiającego operację, dlatego to takie istotne.
Grzybica stóp jest w stpniu umiarkowanym kilka punktów bolesnych przy chodzeniu. Szczerze powiedziawszy lepsza opcją byłaby full dawka i dobry dermatolog, gdyż jesteśmy o krok od celu. Szkoda by było żeby zmiejszenie dawki doprowadziło do regresu.
Nie wiemy jak wygląda reszta wyników, czy grzybica jest wynikiem osłabienia (czy bardziej pecha a dopiero później osłabienia). Temat choć mogło by się wydawać prosty, w cale taki nie jest. Przeciętnemu zdrowemu człowiekowi, na grzybicę stóp wystarczy kilka dni pobytu nad polskim morzem, słona woda, piasek, słońce - grzybica znika. Ale chory onkologiczny w trakcie leczenia ... nie jest przeciętnym zdrowym człowiekiem.
Mam nadzieję że rozumiesz, ten pseudo medyczny wywód.
Pozdrawiam.
basha,
Rozumiem Twoją ogromną chęć pomocy teściowi.
Ale to lekarz prowadzący leczenie ocenia całość objawów oraz wyników i to on ma wiedzę pozwalającą na modyfikowanie prowadzonego leczenia. Ani Ty, ani my( jako nie-lekarze) nie możemy bez cienia wątpliwości powiedzieć, że leczenie bardziej ofensywne byłoby obecnie lepsze dla pacjenta.
Możesz się natomiast skonsultować w innym ośrodku, z innym specjalistą. To nigdy nie zaszkodzi.
Właśnie konsultacja z innym onkologiem byłaby wskazana, bo teść nie ma lekarza prowadzącego. Na każdej wizycie bada go inny onkolog. Leczy sie na hirszfelda we wrocławiu. Tutaj tak to właśnie wygląda. Niby jest stabilizacja , nie jest źle, ale ja się już boję, że stabilizacja to o krok do regresu
witajcie, melduję, ze u teścia nadal stabilizacja, bierze niezmiennie sutent, ma ciągle te pęcherze na stopach i okazuje się, że to nie grzybica, lecz zmiany wirusowe (wskutek osłabienia, skutek uboczny leku). Ma tez bóle mięśni, dość przykrą zgagę i skoki ciśnienia, ale jest dzielny, psychicznie i fizycznie silny, a to najważniejsze. Jutro kolejny rezonans. Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum