Marku, wiem, co czujesz....gdy lekarze nam powiedzieli "do widzenia, u pani tatu zakończono leczenie, proszę odebrać skierowanie do poradni paliatywnej" świat mi się zawalił..żeby choć lekarze mieli odrobinę taktu i mówili to delikatnie i bez udziału chorego...jeszcze bym to zniosła. Ale u nas tato bardzo się załamał po tych słowach. Teraz tylko bądź przy tacie i wspieraj Go..nie wiem co więcej napisać, bo sama nie wiem czasem jakiego pocieszenia potrzebuję
Pozdrawiam i życzę dużo sił
Okazało się, że w brzuchu nie ma żadnych zmian. Wątrobowe wyniki ok itp. W płucach jak było tak jest. Tata sam już siada, je bo ma apetyt i pije kawę, ale takie wstawanie to już wysiłek lekki. W płucach nic się nie dzieje a mimo to gorączka i lekki kaszel nie przechodzi. Zbijają ją, ale w nocy znów powraca. Wczoraj morfologia poprawiła się. W poniedziałek wyniki posiewu krwi w celu zobaczenia czy tata nie ma bakterii. Jak siedzi to nie wyglą jak pacjent hospitalowany Nie wierzę, że już nic nie można zrobić. Onkolog powiedziała wczoraj, że jak stan taty się poprawi to może wróci do leczenia tabletkami. Nie wiem czy to ściema pani doktor, czy tak można............ jak tata będzie w domu już nie wiem czy nie spróbować leczenia metodami opisanymi w internecie. Czy to coś da.....jak w ogóle wyjdzie ze szpitala........ale ja już zwątpiłem on też już zrezygnował widać z walki. Mało się odzywa i patrzy się tylko w okno.
dlatego trzeba szuakć lekarza, który ma w sobie trochę empatii i trochę ludzkich cech. Przy sprawach nowotworowych powinno sie być ostrożnym w słowach, by chory sie nie załamał.
mój ojciec się załamał już dawno. Mało je, jest coraz chudszy. Chociaż wyniki-morfologia ma dobre to widać, że rak go zżera
[ Dodano: 2015-01-12, 00:25 ]
19 stycznia ma wizytę u onkolog. Została 2 i 3 linia leczenia, ale ojciec ledwo chodzi, prawie ciągle leży..........nie wiem co ta Pani doktor wykombinuje....
Niestety tata już nie nadaje się do leczenia. Nie chodzi już od wczoraj tylko leży, śpi i majaczy. Nie chce już nic jeść. To już chyba ostatnie chwile życia teraz tylko chciałbym aby odszedł szybko i nie cierpiał. Także ja nie wierzę, że z rakiem nerki można wygrać. A całe nowoczesne leczenie tabletkami u mojego taty nie zadziałało.
Wygląda na to że koniec zbliża się nieubłaganie...mój tato kilka godzin przed śmiercią odmawiał jedzenia a dobę przed przestał pić. Życzę wiele siły i cierpliwości
_________________ Tatuś walczył 3 tygodnie - diagnoza DRP z przerzutami do kręgosłupa i wątroby 05.12.2014r. - 26.12.2014r. (*)
Marku - jedziemy na tym samym wózku. U nas koszmar. Zatrzymał się mocz, straszne rozwolnienie, bez jedzenia i tylko cierpienie.
Trzymaj się dzielnie do końca.
Marku, u nas od świąt BN Tato przestał rozumieć świat..był bardzo pobudzony, kłócił się z tv, myślał, że skacze na skoczni..kazał co chwilę robić nam dziwne rzeczy typu zerwać firankę i zrobić z niej kulę i to miała być kobieta..no to było strasznie smutne i po paru dniach zaczęło się..rzucanie jedzeniem, kłócenie aż do płaczu bo nie mogłyśmy z mamą Go zrozumieć. W Sylwestra jeszcze był w miarę "obecny" tzn nie spał, jadł ale już mniej. Widziałam że z trudnością przychodziło mu przełykanie czy to jedzenia czy picia. Potem stan bardzo się pogorszył, w sobote 10 stycznia już nie był świadomy (na swój sposób, bo coś mówił, majaczył), zaczął się kaszel, nic już nie jadł, bo w piątek zjadł małą kanapkę i zupe ogórkową. W niedzielę nie był w stanie nawet przełknąć wody. Lekarz kazał nam zawinąć łyżeczkę bandażem i maczać w wodzie i tak podawać do ssania..ale Tato bardzo się krztusił. W sumie nie umiał nawet połknąć tej wody. o 13 w niedzielę już zmarł.
Jedno co mogę Ci napisać to to, żebyś był przy Tacie, trzymał Go za rękę i się modlił. I strasznie mi przykro, że to już nadeszło. Wiem dobrze jak się czujesz, co czujesz w tych chwilach. Trzymaj się
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum