Marku, wielu z nas podczytuje Twój wątek. Los Twojego Taty jest dla nas bardzo ważny, choć nie umiem Tobie pomóc.
Tak jak napisała Marysia5, jesteśmy z Tobą!
Marku,
Czekamy na wieści. Trzymaj się. Myślimy o Tobie ciepło...
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
krwawi nie ten w pniu mózgu tylko ten czołowy guz, więc lekarz powiedział ze jednak nie jest źle. Jutro zdjęcie rezonansu obejrzą w Warszawie w cetrum Gamma Knife i zobaczymy dalej.
W płucach guz jakie były takie są.Wyniki krwi wszystkie OK, inne też OK.
Na razie dostaje leki przeciw obrzękom i przeciw krwawieniu i lekarz powiedział ze jest OK narazie. Ale nie wiem czy się cieszyć, czy płakać w takiej sytuacji, i tak choroba wygra wcześniej czy później
oj jesteśmy z tobą. Przykro mi niezmiernie bardzo, wiem co przeżywasz. Podobno Gamma Knife to najlepsze centru w polsce zajmujące sie nowotworami głowy i szyi więc może będzie dobrze. Przynajmniej tata jest pod okiem najlepszych specjalistów.
Płytka z rezonansem głowy trafiła do lekarzy z Gamma Knife w Warszawie. O godz. 15.00 zadzwonili do mojej mamy z informacją, iż po obejrzeniu obrazu lekarze stwierdzili że wynik jest bardzo dobry po 2 miesiącach od zabiegu laserem. I wyznaczyli na listopad kolejny rezonans w Warszawie. Dzisiaj tata czuje się lepiej, oczy już nie opadają, ma duży apetyt itp.
Nie wiem już sam co myśleć............czemu tak się poczuł, że wylądował w szpitalu? W gamma knife nie wspomnieli o krwawieniu nawet nic, dziwne, może tylko naczynko jakieś pękło przez rozpadanie się tego guza w płacie czołowym. Guz w pniu mózgu został opisany jako zmiana naroślowa a nie meta. Może po laserach guz tak zamarł, że nie wykazuje charakteru meta już. Sytuacja niby dobra, lekarze w szpitalu nastraszyli ze tata umrze po szybkiej TK głowy na SORZE, a teraz się okazuje że jest bardzo dobrze po rezonansie głowy? Dostaje ciągle leki dożylnie i widać, że czuje się coraz lepiej. Nie wiem co o tym sądzić? Czyżby lekarze sami nie wiedzieli skąd te pogorszenie się stanu u ojca? Może te guzy spowodowały obrzęk po tych laserach, nikt ni e wie. Co dalej z tatą nie wiadomo....na razie leży do niedzieli.
Marek1980 - ogromna radość z takiej wiadomości. Wierzę, że było chwilowo źle, ale tylko dlatego, aby teraz było już tylko lepiej. Przecież ktoś musi zwyciężyć i niech to będzie Marku Twój Tato. Cieszcie się razem, a my będziemy Wam dopingować. Pozdrawiam serdecznie.
Tata jest już dzisiaj w domu. Oczy ma już lepsze, samopoczucie chyba też trochę się poprawiło. Leki od obrzęków musi brać jeszcze przez 3 tygodnie i obserwacja.
Trochę niepokojące jest to, iż młoda stażystka lekarka powiedziała dzisiaj po opisie TK i po wypisie, że obrzęk nie miną (II stopień).
Mama poszła spytać się ordynatora, a ten że uległo wszystko poprawie.
W ogóle lekarze, opieka i jedzenie było pod psem. Najpierw, że pacjent będzie umierał a teraz, że się poprawiło i że to krwawienie było ponoć od pęknięcia naczynka które uszkodził zmniejszający się guz po Gamma Knife.
Powiem tak.............jakie Państwo taka służba zdrowia. Żeby nie moja mam starsza pielęgniarka to nie wiem co by z tym ojcem tak zrobili, ona trzymała rękę na pulsie i wszystkiego pilnowała.
Tata siedzi sobie i ogląda swój ulubiony TV:-) za tydzień zaczyna chemię.......w sumie od dzisiaj powinien zaczynać Sutent, ale onkolog kazała zaczekać jeszcze 7 dni, żeby ojciec nabrał trochę sił, bo jest słaby.
Grunt, że żyje jakoś i cieszę, że jakoś tam funkcjonuje przynajmniej na razie. Bo umówmy się wszystko do czasu przy tej chorobie. Ale jest jak jest. Pozdrawiam wszystkich.
Odetchnęłam... Niestety, ta paskudna choroba to życie na bombie, ale cieszę się bardzo, że jest mała poprawa i krok do przodu w leczeniu Taty.
Trzymaj się i oczywiście daj znać jak Tata. Pozdrawiam serdecznie!
Przeczytałam cały wątek Marku..jestem ciekawa jak Twój tato? mój tato również rak nerki z przerzutami do kości, wątroby, płuc i węzłów chłonnych. W grudniu 2013 r miał operację usunięcia guza i nerki a od lutego brał Pazopanib. Brał go 2 miesiące, poprawy nie było..dostał lek everolimus. Nastąpił progres choroby. Lekarze się dziwili że leki choć nie zatrzymały choroby a wręcz guzy podwoiły swoją objętość..Od sierpnia tato jest bez leczenia, pani doktor wystawiła skierowanie na oddział paliatywny i kazała zgłosić się do hospicjum domowego. W międzyczasie tato był 5 dni na radioterapii ponieważ kości bardzo go bolą. Dostaje leki przeciwbólowe, ale w chwili obecnej one już nie pomagają i czekamy aż łaskawie lekarz zleci zastrzyk..te bóle lędżwiowe są nie do opisania, nie wiem ile człowiek jest w stanie znieść, jak mocno trzeba krzyczeć i błagać o pomoc i ratunek ? a lekarz załamuje ręce i twierdzi,że to histeria bo po podaniu tabletek na uspokojenie tato zasypia. A ponoć gdyby bóle były tak silne jak okazuje tato to po tych lekach na uspokojenie nie mógłby zasnąć. Tato niestety już leży przykuty do łóżka bo ma ucisk na nerwy i tak: noga niewładna, cewnik założony już ten z jonami srebra bo na stałe:/ i problem straszny z wypróżnianiem..nie wiem czy też w okolicach kiszki się coś nie zrobiło..
ta choroba to przekleństwo.
Marku napisz co u Taty.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze..
Witam.
Tata mój dostaje teraz leki na obrzęk mózgu, zaczął od 2 tygodniu brać Sutent.
Wszystko miało być lepiej, wyniki głowy ok, guzy się zmniejszają.
Niestety taka jest cały spuchnięty na buzi, nogi również. Wszystko ponoć od leku na obrzęk-czyli sterydy. Od 2 dni nie da rady chodzić, leży lub trochę siedzi na łóżku. Nie wiem co się stało miało być lepiej,a jest gorzej.
Widzę po ojcu, że się chyba już poddaje chorobie, wczoraj kazał przywieść wnuka bo dawno już go nie widział, niestety drugiego nie mógł zobaczyć (ponieważ jest chory obecnie).
Coś czuje, że chyba zbliża się koniec. Ale mówi, że czuje się dobrze tylko słaby bardzo jest i nie da rady chodzić. Myślę, że tata mnie oszukuję, ale nic już nie zrobię. Za tydzień TK płuc i brzucha oraz za 3 tygodnie rezonans w centrum Gamma Knife w Warszawie. Nie wiem jak on tam dotrze, na chwilę obecną jest to nie możliwe. Chyba choroba wygrywa niestety. Pozdrawiam wszystkich ciepło i trzymajcie się.
Mój tata już zakończył leczenie dostał skierowanie do hospicjum. Wczoraj znów w przeciągu 3 tygodni poszły wszystkie wyniki w dół, wątrobowe itp. Wczoraj zabrała, go karetka do szpitala w celu zlikwidowania zapalenia płuc i przetoczenia krwi. Kur.......jeszcze nie tak dawno było dobrze,a tu rach ciach i po zawodach. Jestem bezradny, jakiś taki zmieszany, zagubiony Tata już nie chodzi, nogi ma strasznie chude i ręce. Jedynie brzuch ma normalny i twarz. Ma apetyt jeszcze chociaż to jest pocieszające w tej sytuacji.
Tata wczoraj już wiedział, że jego walka się skończyła, spojrzał tylko na obraz Boskiej i spuścił głowę.
Teraz pozostaje tylko czekanie na odejście. Nie wiem jak to będzie, zaraz święta, urodziny moich dzieci............a tata leży i wie, że umiera Czemu nikt nie może znaleźć leku na tego raka!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum