No tak, ale skoro była już operacja i główne ogniwo zostało wycięte a teraz trzeba wypalić ewentualne resztki z okolicy. A chemia na "wszelki wypadek" jest bez sensu, kiedyś może być faktycznie potrzebna tak jak u nas ale póki co radioterapia radykalna powinna być wystarczająca.
No tak, ale skoro była już operacja i główne ogniwo zostało wycięte a teraz trzeba wypalić ewentualne resztki z okolicy. A chemia na "wszelki wypadek" jest bez sensu, kiedyś może być faktycznie potrzebna tak jak u nas ale póki co radioterapia radykalna powinna być wystarczająca.
Potwierdzam, radioterapia radykalna służy do napromieniowania miejsca w celu zabicia resztek komórek nowotworowych nie kalecząc przy tym narządów zdrowych. W przypadku mojego taty była potrzebna radio- i chemio-terapia.
Cytat:
Radioterapia radykalna ma na celu uzyskanie trwałego miejscowego wyleczenia przy możliwie najmniejszym ryzyku powikłań popromiennych obniżających jakość życia i powodujących trwałe kalectwo lub zagrażających życiu. Do radykalnej radioterapii kwalifikowani są chorzy, u których typ nowotworu, jego budowa histologiczna, lokalizacja, zaawansowanie i sąsiedztwo zdrowych narządów krytycznych stwarzają wysokie prawdopodobieństwo osiągnięcia celu leczenia. Cel ten można osiągnąć w przypadku nowotworów o wysokiej lub miernej promieniowrażliwości i promieniouleczalności.
Po TK.. po USG ... po PET ... po markerach w krwi o ile się nie myle.
Nie chce być oschły, ale mam wrażenie po przeczytaniu całego tematu, że nie masz kompletnie bladego pojęcia z czym wam przyszło się mierzyć i chcesz usłyszeć (przeczytać), że bliska Ci osoba na 100 % z tego wyjdzie.
Niestety muszę Cię zmartwić - tej pewności Ci nie da nikt. Możesz mieć jedynie nadzieję, że będzie dobrze, że to co lekarze zastosują do leczenia pomoże i więcej się to nie pojawi. Możesz wspierać najbliższa Ci osobę i mieć dużo siły w sobie by nie okazać tego, że coś jest nie tak. Możesz pokazać, że da się z tym żyć i nie poddawać się. W końcu MUSI być dobrze.
Witaj, mogę napisać Ci jak to było u na, może to trochę naświetli Ci obraz. Jednak, każdy chory to przypadek indywidualny i z każdym jest inaczej. U as diagnoza to rak języka, G3, z przerzutami do węzłów chłonnych.
Leczenie mama przechodziła w tych samych ośrodkach w których Wy się leczycie. Po operacji usunięcia guza, po wyleczeniu rany miała radioterapię (35 naświetlań) i chemię (3 razy). Dlatego radioterapię, ze radioterapia na ten rodzaj raka działa najbardziej, chemia mniej. Chemia to tak bardziej na wszelki wypadek i na ewentualne przerzuty odległe. Większe szanse na wyleczenie daje najpierw operacja, później radio i chemioterapia, nie odwrotnie. Z różnych przyczyn, często po radioterapii rana nie chce się goić, są powikłania itp. Tak nam tłumaczono.
A skąd wiedzą, czy są przerzuty ? Z badań (TK, USG, RTG...), z objawów, które się mogą pojawić i takie tam... Nie martw się czy do 28 mama wyjdzie ze szpitala, to jeszcze kawał czasu. Zresztą co ma być to będzie i zamartwianie się tak na wszelki wypadek nic nie daje. Postarajcie się być tego dnia, bo jak najszybsze podjęcie kroków w kierunku dalszego leczenie jest bardzo ważne.
Większe szanse na wyleczenie daje najpierw operacja, później radio i chemioterapia, nie odwrotnie
Dokładnie tak. Np gdyby najpierw była radioterapia to operacja w tym miejscu byłaby ciężka do przeprowadzenia, o ile nie możliwa właśnie dlatego, że radio pali skórę a taka nie chce się goić. Poza tym radioterapii też nie można wykonywać ile razy się chce. Mój tata po przerzutach musiał mieć radio paliatywną ponieważ radykalna nie wchodziła w grę gdyż rok temu ją miał a nie można tak bardzo naświetlać i teraz jeśli w końcu lekarze zdecydują podadzą tacie chemię dopiero bo tylko takie rozwiązanie nam pozostaje.
Witam ponownie, mam już od 2 dni w domu :-). Czuję się dobrze jedynie co ją denerwuje to strasznie twarda skóra pod brodą .
W wtorek jedziemy po wynik histopatologiczny z wyciętej krtani (pewnie będzie więcej nam wiadomo po tym wyniku). 28 listopada do Gliwic (zakłada radioterapii) na konsultację, jestem ciekaw kiedy zostanie wykonane 1 naświetlenie aby to nie trwało kolejne 2 miesiące .
Co do mówienia to wydaje mi się że mamę jest lepiej zrozumieć niż przed zabiegiem...
Witam ponownie, mam już od 2 dni w domu :-). Czuję się dobrze jedynie co ją denerwuje to strasznie twarda skóra pod brodą .
W wtorek jedziemy po wynik histopatologiczny z wyciętej krtani (pewnie będzie więcej nam wiadomo po tym wyniku). 28 listopada do Gliwic (zakłada radioterapii) na konsultację, jestem ciekaw kiedy zostanie wykonane 1 naświetlenie aby to nie trwało kolejne 2 miesiące .
Co do mówienia to wydaje mi się że mamę jest lepiej zrozumieć niż przed zabiegiem...
Witaj twarda skóra pod brodą może zanikać po kilku latach (2ch) lub wcale i może zostać tak do końca. Co do radioterapii w Bydgoskiej onkologii okres oczekiwania na miejsce na oddziale wynosi około 2ch do 3ch miesięcy. Nie wiem jak jest w Gliwicach niestety kolejki są straszne i jeszcze dochodzi koniec roku.
W Katowicach na Raciborskiej powinny byc mniejsze kolejki.
Popieram w 100% ja w Katowicach na Raciborskiej od momentu konsultacji lekarskiej 7.11.2013 do pierwszych "promyków" 18.11.2013 czekałam łącznie 11 dni.
pzdr. ciepło
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum