Pytasz, co mnie tu sprowadza... Tata ma guza w płucu. Kilka dni temu usłyszałam ten wyrok. Ma 69 lat. A pół roku temu moja Mama umarła. Wczoraj byłam u onkologa, ale póki co- wydolność płuc nie pozwala na operacje. Tata ma liczne zmiany rozedmowe. Na razie nie podejmują wobec niego żadnego leczenia. Tata czuje się dobrze, nic mu nie dokucza- tylko psychicznie jest podłamany. Pozdrawiam Cię anka1. Trzymam kciuki za Was.
tessa przykro mi moja Mama tez umarla na to paskudztwo tez bylam przy niej tez bylo mi ciezko ale wlczylysmy do konca.... pozdrawiam Cie serdecznie dziekuje za odp tez zycze duzo sily nawet nie wiem co napisac ta choroba jest paskudna okropna az brak slow.....
[ Dodano: 2011-09-01, 16:23 ]
asereT dzwonilam p.pielegniarka powiedziala ze nic nie pomoga ze to na pewno wezly ale bedzie gorzej choroba postepuje przykro mi ze tez zmagacie sie z ta choroba zycze duzo sily pozdrawiam goraco dzieki za podpowiedz to jest dla mnie bardzo wazne ze nie jestem sama tylko mam WAS
Pytasz, co mnie tu sprowadza... Tata ma guza w płucu. Kilka dni temu usłyszałam ten wyrok. Ma 69 lat. A pół roku temu moja Mama umarła
U mnie było podobnie mamusia zmarła 1 maja a tato dowiedział się 23 maja(czyli za 23 dni )że ma również ten sam rodzaj raka żył z tym dwa lata ................
Niestety choroba pokonała...............................
p.pielegniarka powiedziala ze nic nie pomoga ze to na pewno wezly ale bedzie gorzej choroba postepuje
Nam zalecili przykładać gazik namoczony w spirytusie czyli robić kompresy 2-3 razy dziennie. Węzły się wchłonęły, przestały boleć ale wiadomo, choroba nie cofnęła się.
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Jestem załamana jest mi przykro,smutno ,żle Mąż nie wie co robi odkręca gaz,muszę go pilnować na każdym kroku On się denerwuje że go pilnuje coś chce ale nie umie powiedzieć co wkurza się przeklina co nigdy nie przeklinał jak był zdrowy ,jest mi ciężko bo mam oprócz męża chorą córkę nie mogę wyjść na dwór z córką bo muszę męża pilnować nie mogę Go samego zostawić ale dam rade bo BARDZO KOCHAM mojego mężulka DZIĘKI WAM za to FORUM
Szczerze współczuję i rozumiem. Najgorsza jest chyba bezradność wobec cierpienia najbliższych. Nam się dotąd wydawało, że miłość wszystko pokona- a tu niestety nie. Nasza miłość nie uzdrawia, nie poprawia wyników TK, nie powstrzymuje przerzutów. Ale nasza miłość daje ukojenie- nawet jak chory tego nie okazuje. Nasza miłość jest balsamem i pocieszeniem. Twoja miłość do męża i córki sprawia, że stajesz się dla nich swoistym aniołem stróżem. Trwaj więc w tej miłości. Oni ją czują. Jestem o tym przekonana.
Ale nasza miłość daje ukojenie- nawet jak chory tego nie okazuje. Nasza miłość jest balsamem i pocieszeniem. Twoja miłość do męża i córki sprawia, że stajesz się dla nich swoistym aniołem stróżem. Trwaj więc w tej miłości. Oni ją czują. Jestem o tym przekonana.
Do tego jeszcze mogę dodać, że miłość, obecność, bliskość bliskich osób jest nie do przecenienia. Również może dawać motywację. Może nie wszyscy to wyrażamy, bo często o uczuciach trudno mówić, ale my chorzy czujemy Waszą miłość, bardzo doceniamy Waszą troskę i opiekę, to daje nam siłę.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
tess JustynaS1975 dziękuję z całego serduszka za te słowa . Jestem załamana dziś w nocy mąż nie mógł wstać na nogi ma takie bezwładne dziś rano znów chciał wstać i nie możę nic już nie mówi jest jak by obecny a nie jest nie wiem co mam robic umieram ze strachu boję się proszę o POMOCCC
[ Dodano: 2011-09-04, 08:05 ]
Justynko życze Ci dużo siły wiary przekazuje Ci siły od siebie pozdrawiam
anka1 dzwoń do lekarza, po pogotowie, bierz taxi i wieź męża nawet do szpitala... próbuj ratować ... bo sama się też załamiesz totalnie..
Jak z moim mężem było bardzo źle - po chemioterapii, i kilkakrotne wzywanie pogotowie nie dało skutku w postaci przyjazdu takowego, bo ciągle słyszałam ,że są sami ratownicy, nie ma wśród nich lekarza i do onkologicznie chorego nie przyjadą - to ja z pierwszego piętra na własnych plecach targałam męża ( a nie jestem ani wysoka, ani "szeroka" - czyli przy kości) i wsadzałam do taxi, a pot mi oczy zalewał równo ze łzami... Przez 20 miesięcy choroby męża, mój organizm postarzał się o 15 lat.... ale cieszę się, że jest wśród nas... teraz przed nami od poniedziałku WBRT paliatywne głowy - właśniue3 dziś w nocy wyruszamy do COI w Warszawie... też boję się, boję się jak ch....a, serce bije raz szybciej, raz wolniej, czasem wywija "fikołki"...ale ja dla świata, dla mojego otoczenia, a przede wszystkim dla męża trzymam ""twarz", mój wymuszony ale dla patrzących z boku naturalny uśmiech rozświetla twarz, choć mięsnie twarzy bolą i serce krwawi..
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Nie wiem co się dzieje co mam o tym myśleć POMOCY maż cały czas śpi jak się przebudzi podnosi się walczy sam ze sobą bo chce wstać a nie może i opada na poduch i znowu zasypia co mam robić przerażona
Ania, ja bym skonsultowała to z pomocą paliatywną. czytałam we wcześniejszych postach, że masz kontakt? Nie ma co czekać jeśli budzi coś niepokój. Trzymaj się mimo wszystko dzielnie - bo kto jesli nie Ty../aga
_________________ czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija, nawet mnie to dotyczy.
aga dziekuje dzwonilam do pielegniarki paliatywnej kazala odstawic dexamethazon podawac jedynie morfine i relanium na uspokojenie powiedziala ze tak jest w tej chorobie mąż moze usnac i sie juz nie obudzic jeny Boze nie dam rady........
aga dziekuje dzwonilam do pielegniarki paliatywnej kazala odstawic dexamethazon podawac jedynie morfine i relanium na uspokojenie powiedziala ze tak jest w tej chorobie mąż moze usnac i sie juz nie obudzic jeny Boze nie dam rady........
anka1 trzymaj jakoś dziewczyno..teraz my Ciebie pocieszamy i wspieramy....lecz i my - ja też kiedyś będę potrzebowała czyjegoś wsparcia
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
jeśli Mąż ma przerzuty do móżgu, to niestety moga być takie objawy - totalna agresja, skołowanie, oszołomienie, paraliże, straszne pobudzenie na zmiane z sennością...
Ja też - podobnie jak Asere - też bym wzywała pomoc. MOże pomoga Mężowi, alboi chociaż powiedzą co masz/możesz zrobić...
Boję się jednak, że taki stan splątania i pobudzenia to znak, że...TO już blisko:(:(
Obym sie myliła...
Anka 1 postaraj się wezwać lekarza z opieki paliatywnej. Czy może jest koło Ciebie ktoś z rodziny ktoś kto moze Ci pomóc lub byc chociaż z Toba? Po objawach mozna sadzić że Twój Mąż niestety odchodzi. Bardzo, bardzo mi przykro. Trzymaj się..Postaraj się kogos poprosić o pomoc
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum