Gorączka już spadła.
Luna morfologia jest ok.Ale tatulo cały czas czuję się jak na grype i od wczoraj zaczął bardzo dużo posypiać.Tak bardzo się martwie ta bezradność z mojej strony mnie dobija
Dzięki dziewczyny.
Dziś tatulo jak ręką odjął,sam stwierdził że wrócił do żywych po telefonie do rodziców jak usłyszałam głos mamci radosny i tatulo z zapyatniem czego znowu chciałam to sie lżej na sercu zrobiło
Wyniki tomografii mamy pod koniec tygodnia,
No to fajnie, że Rodzice mają się lepiej
Na problemy fizyczne związane z chorobą zawsze nakładają się jeszcze problemy z kręgu psychologicznych, więc to posypianie Twojego Taty mogło być związane z "dołkiem" psychicznym. Najgorsze jest to, że nigdy nie wiemy do końca i to wprowadza dodatkowy niepokój. Kółko się w ten sposób zamyka.
Trzymajcie się ciepło
Mam wynik prosiłabym was o wytłumaczenie.
wynik z 18 stycznia
W prawej wnęce wyraż
nie mniejsza masa o wym.65-45-75mm.Zmiana znika do srodpiersia na poziomie okna aortalna-8.W oknie aortalnym plucnym przytchawicze po stronie prawej podostrogowe i w srodpiersiu przednim po stronie prawej kilka wezlow kulistych do JK24mm.Skupiska zmian wloknistych w os.6.3prawego pluca zrosty os.3 i u podstawy prawego pluca.Lewe pluco bez zmian ogniskowych.W prawym placie watroby mnogie ogniska meta 10-80mm Zmiany wzmacniaja sie w brzeznie co musi byc spowodowane zmianami martwiczymi w centrum.Nadnercza nie powiekszona kosci w badanym zakresie bez cech meta.
Teraz dzisiejszy wynik
W prawej wnęce nadal widoczna masa o wymiarach ok.72-60-70mm.
Zmiana wnika do okna aortalnopłucnego gdzie prawdopodobnie zrasta się z węzłami,poza tym w śródpiersiu węzly do 30mm.
Widoczne również w śródpiersiu po stronie lewej do 17mm.W wątrobie mniejsze niż poprzednio ognisko meta do 50mm.Płuca bez cech rozsiewu.Nadnercze nie powiększone ,kości w badanym zakresie bez cech meta.
Zmiana w prawej wnęce niestety powiększyła się, tak samo węzły śródpiersia. W wątrobie pozostało jedno ognisko 50mm, tak więc tutaj można zauważyć pewną poprawę. W lewym płucu, nadnerczach i kościach brak zmian nowotworowych.
Dziękuje.
Anelio tatulo na dzień dzisiejszy to czuję się dobrze,gdyby nie skutki po chemii to by wogóle po nim choroby nie było widać.
Elu lekarz widział wynik wczoraj ale mam wrażenie.że zbył rodziców,iż tatulo spytał mu się czy już go chowją a lekarz powiedział że nie jest tak żle.Że wynik nie jest najgorszy i to mnie martwi bo moja mamcia wpadła w euforie że jest lepiej,i wogóle nie idzie jej wybić z tego stanu że jest inaczej.Tatulo też zadowolony a mi serce pęka bo przecież jest inaczej...............Ogólnie wczoraj była już ostatnia chemia i na 22 kwietnia mają się jeszcze zgłosić na oddział braychoterapii i tam lekarz ma zadecydować co dalej.Boję się strasznie że to będzie koniec leczenia i co wtedy tyle pytań mi krąży po głowie.Mam wrażenie że opętał mnie strach z rozpaczą.Wszyscy mówią żeby teraz wykorzystywać teraz ten czas co nam został ale ja tak nie potrafię
Dziś tatulo w miare teraz do syropu robionego na kaszel ma dopisaną pyralgine i od 2 dni brak apetytu nawet bidulkowi chleb nie smakuje a o nutro drinkach słyszeć nie chce.
Boję się strasznie że to będzie koniec leczenia i co wtedy tyle pytań mi krąży po głowie
Ja też się lepiej czułam, gdy miało miejsce leczenie, bo wtedy czułam, że " coś się dzieję". A bałam się, że później będzie mi towarzyszył strach, że każdego dnia będzie coraz gorzej.
Ale jednak, żyliśmy bez obsesyjnych myśli, o tym, że się pogarsza. Rozmowy z mamą takie były, ze musimy być przygotowane na taki stan. Że te nasze problemy z tym, ze Tata myli coś albo, że dwa razy suę pyta o to samo, albo, że sztywnieją mu palce i nie może sobie zapiąć guzików to nic w porównaniu z tym co moze być za jakiś czas.
Ale starałyśmy się żyć chwilą dniem codziennym cieszyć się jak było lepiej. Też postaraj się przemóc. Będzie wtedy łatwiej.
I po wizycie u lekarza,tatulo od 5 maja zaczyna lampy dostał ich 12,śmiał się że najpierw dali mu w żyłe a teraz oferują mu solarium.Jak dobrze się patrzy jak jest taki wesoły.
I po Świętach było bardzo wesoło,choć chwilami tatulo miał dosyc hałasu.Na imieninki zrobiłyśmy mu z siochą mały żarcik i dostał od nas pół litra pepsi i w pudełku po papierosach marchewke,bylo bardzo wesoło.Tatulo zaczął podjadać,nigdy bym nie pomyślała że to może być taka radość.
Tylko zmartwiłam się jednym na rączce tam gdzie miał wbity welflon zrobił się taki brzydki czerwony plac,od czego to może być?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum