Mam pytanie odnośnie operacji , czy mogę mamie pomóc się do niej przygotowac i jak jej pomóc już po . Wiem, że szpital to jedno a pomoc najbliższych to drugie .
Nie bardzo. Wiadomo, że po operacji mama będzie obolała, słaba - po prostu bądź z nią i staraj się jak najlepiej ulżyć w tym trudnym czasie.
Blizkość i miłość drugiej osoby działa cuda.Szybkiego powrotu do zdrowia dla mamusi,a dla ciebie sił i nigdy nie można się załamywać.Będzie dobrze.Trzymajcie się.
Dziękuję bardzo za miłe słowa To forum przywraca wiarę w człowieka , dobrego człowieka . Dopóki mama nie trafiła do Wrocławia byłam załamana ... lekarze nie spisali się jako ludzie... Wynik hist-pat odbierałyśmy w prosektorium ( tam pracuje histopatolog , potrzebowałyśmy wynik wcześniej niż wydawano w szpitalu ) a o prawdopodobieństwie leczenia paliatywnym lekarz poinformował nas na korytarzu ... w biegu . Wiem , że nie wszędzie tak jest , że standardy się podnoszą , ale każda ignorancja, zniecierpliwienie czy brak dobrego słowa bardzo bolą chorego i jego bliskich , którzy im towarzysza w tych trudnych chwilach ... Jeszcze raz dzięki za siłę, jaką dajecie !
Pozdrawiam i ściskam wszystkich forumowiczów
[ Dodano: 2011-03-18, 14:06 ]
Właśnie dzwoniłam do mamy , operacja przesunięta z pon. na środę powodem jest dodatkowe wykonanie bronchoplastyki . Bardzo proszę o informację co to oznacza ? Czy to coś poważnego ?
Madzia_b78, przykro mi z powodu choroby Twojej Mamusi.
Dobra wiadomość to planowana operacja- daje szansę.
Bądź przy Mamie, wspieraj Ją niech czuje, że nie jest sama. Trudny czas przed Wami ale razem powinno być łatwiej, zwłaszcza Mamusi.
Trzymajcie się.
Coś mi się wydaje, że nie chodzi tu dosłownie o tzw. bronchoplastykę, ponieważ pod tym określeniem rozumie się raczej resekcje klinowe samego oskrzela, z zaoszczędzeniem miąższu płucnego. Ten rodzaj zabiegu stosuje się z powodzeniem w rakowiaku:
Cytat:
Z uwagi na odmienność przebiegu i rokowania rakowiaka oskrzela w porównaniu z rakiem płuca (niski stopień złośliwości, powolny wzrost, minimalny stopień naciekania okolicznych struktur), leczenie tego nowotworu planuje się tak, aby maksymalnie oszczędzić miąższ płuca przy zachowaniu radykalności onkologicznej. Operacja bronchoplastyczna wykonywana u chorego na nowotwór złośliwy, jako alternatywa operacji wycięcia płuca, pozwala na oszczędzenie miąższu, tj. zminimalizowanie strat powierzchni oddechowej.
W powyższym rozumieniu bronchoplastyka byłaby nie wskazana (chyba, że nie mamy do czynienia z rakiem płuca (?), w którym tzw. złotym standardem jest lobektomia).
Być może chodzi o wykonanie lobektomii mankietowej?
Cytat:
Lobektomia mankietowa („sleeve” resection)
Rodzaj lobektomii, podczas której wraz z płatem usuwany jest fragment drzewa oskrzelowego proksymalnie i dystalnie od ujścia płatowego („mankiet”), a pozostałe oskrzela zespala się z oskrzelem głównym.
Lobektomia mankietowa pozwala na uniknięcie wykonania pneumonektomii i oszczędzenie miąższu płuca.
DSS - dziękuję bardzo za wyjaśnienie - to forum jest niesamowite .
Dziewczyny , słowa otuchy są bardzo pomocne , rozumiecie więcej , można na Was liczyc - w realu nie zawsze :(
Nika2 - bardzo mi przykro, że również chorujesz , dziękuję za radę - postaram się nie pocieszac na siłę ... A co do malowania paznokci to trafiłaś w 10-tkę , jestem kosmetyczką więc zrobię mamę na bóstwo Na dzień dzisiejszy walczymy a pozniej będziemy cieszyc się życiem - bardzo w to wierzę .
Jutro rano operacja . Wzięłam wolne i z samego rana jedziemy z siostrą do Wrocławia koczowac pod drzwiami . Zważywszy, że od niedawna mam prawko wyprawa za kółkiem ponad 120 km zakrawa na skrajną głupotę , ale dla swoich bliskich jestem w stanie pokonywac kolejne przeszkody . Mam tylko nadzieję, że nie stworzę na drodze zagrożenia dla innych kierowców
Trzymajcie kciuki za powodzenie operacji , już bym chciała by było po wszystkim ... mam nadzieję, że wszystko si uda ...
Madziu
ja też mam nadzieje, że wszytsko pójdzie dobrze:)
Życzę Wam tego!
Mam może być po operacji bardzo oslabiona i obolała. Moga was też nie wpuścić na Oddział, bo zazwyczaj po tej operacji leży się na takim specjalnie nadzorowanym oddziale, gdzie wpuszczaja niechętnie.
Nie przeraź się jakby Mama mowiła troszkę od rzeczy. ja się przeraziłam jak zobaczyłam i usłyszałam mojego Tatę po operacji - ale potem okazało sie, że dostał morfinę, więc zachowywał się jakby po kilku drinkach i odpływał co chwilkę...
mama obolała , słabiutka, ale daje radę . Jak tylko wybudzona została przewieziona na salę pooperacyjną mogłyśmy z siostrą przy niej posiedziec Byłyśmy tam prawie 5 godz ( oczywiście z przerwą na kawkę i rozmowę z lekarzem ) . Mama nie mogła mówic , ale pisała nam wiadomości na kartce
Teraz najważniejsze ... Usunięte zostało całe lewe płuco , lekarz powiedział , że miał nadzieję na zachowanie 1 płata , ale zajęte były żyły , tętnice (?)- nie wiem czy dobrze zapamiętałam :( i musiał dokonac całkowitej resekcji . Poinformował również o swoim zdziwieniu, że makroskopowo węzły były czyste , że wyciął kilka do badania , ale były to tylko drobiazgi . Teraz pozostaje nam czekac na wynik linii cięcia na kikucie i węzłów .
Mam obawy czy tak radykalna operacja nie osłabi mamy ...
I jeszcze jedno , przeraziłam się dzisiaj ilością zabiegów i chorych :(
Mam obawy czy tak radykalna operacja nie osłabi mamy ...
napewno tak będzie, bo to poważny zabieg. Znam jednak osoby w moim otoczeniu, które żyją już długie lata bez jednego płuca. Taka operacja będzie miała bardzo duży wpływ na życie Mamy, zmianę Jej przyzwyczajeń, ale przy Waszej pomocy Mama dojdzie do siebie.
Dobrze, że już po zabiegu...jeden strach za Wami. Teraz najważniejsze, żeby Mama nabierała sił, a wszystko się ułoży- czego z całego serca życzę
Z tymi zabiegami na oddziałach chirurgi płuc też byłam w szoku....tak wielu chorych i jak to jeden z lekarzy powiedział:" stoły nie stygną".....
Właśnie rozmawiałam z mama przez tel , dosłownie 2 minutki ... Czuje się dobrze, ból do wytrzymania , dreny i cewnik usunięte godzinę temu , oczywiście nadal ma leżec a właściwie prawie siedziec , była rehabilitowana ( cw. oddechowe ) i zajada jogurt ( oczywiście za przyzwoleniem lekarza ) .
Mam pytanie . Przecież tak radykalna operacja jak usunięcie całego płuca jest bardzo poważną sprawą a ja mam wrażenie , że uruchamianie przebiega błyskawicznie i czy nie będzie to miało negatywnego wpływu na organizm bez jednego płuca ? Czy nie lepiej po prostu "wyleżec" te kilka dni ?
Może wyolbrzymiam, ale żyję tym rakiem od lutego i nie potrafię już funkcjonowac bez strachu i niepokoju o moją ukochaną mamę :(
Usunięcie płuca to bardzo ciężka operacja. Ok. 1,5-2% pacjentów umiera w wyniku powikłań.
Tym niemniej nie ma to najmniejszego wpływu na tempo "uruchamiania" chorych. Dzisiejsza medycyna dobrze radzi sobie z niebezpieczeństwami pooperacyjnymi. Chorych stawia się szybko na nogi, ponieważ jednym z największych niebezpieczeństw czyhających na nich są trombozy, czyli powstające zakrzepy, w wyniku których wielu chorych umiera, albo popada w poważne powikłania. Tymczasem to właśnie leżenie w łóżku bardzo sprzyja powstawaniu zakrzepów. Największą przeszkodą w mobilizacji chorych mogą być charakterystyczne, bardzo silne bóle po tej operacji. Dlatego trzeba w takim wypadku terroryzować personel szpitalny, by chorzy byli wolni od bólów pooperacyjnych. Najlepiej przez automatyczny dozownik.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum