A mam pytanie odnośnie oddychania, bo bardzo narzeka że nie może tak głębiej oddychać, wyniki z morfologii ma dobre, czy to ta depresja, czy może ten guz jej tak przekadza? Jak guz to czy mozna jej jakoś pomóc tzn. wiem że sa jakies sprzęty do oddychania tylko nie wiem jakie?
Jeśli to kwestia guza, to i tak konieczna jest wizyta lekarza by móc to stwierdzić - rozumiem, że masz na myśli koncentrator tlenu (jako "sprzęt do oddychania"), jednak nie u każdego pacjenta jest on wbrew pozorom wskazany. Dlatego najlepiej byłoby jednak wezwać lekarza by choćby osłuchał mamę. Ewent. zrobić badania obrazowe.
Lekarz osłuchując może orientacyjnie sprawdzić, czy nie ma zaburzeń funkcji oddychania z racji jakiejś przeszkody, czy w jakimś miejscu nie są np. zaburzone szmery etc. Aczkolwiek na pewno polegając tylko na osłuchaniu nie stwierdzi tego w 100%.
Dziękuję za odpowiedź, lekarz który przyszedł do mamy w ubiegłym tygodniu powiedział że przecież Pani wie na co Pani choruje, więc domyślam się że to przez ten guz mam nie może dobrze oddychać. Ale mam pytanie mama dopiero w niedzielę skończyła antybiotyk w zastrzykach wzięła ich razem 20 sztuk, wcześniej wzięła z cztery paczki innych antybiotyków, natomiast cały czas ma stan podgorączkowy ok.37,8 i z tego co wiem chemioterapię nie ma co jechać bo jej nie przyjmą. Lekarza rodzinnego tata nie chce wzywać bo znowu jej da antybiotyk, a jest bardzo słaba, do kogo jechać?
Rodzice mieszkają w 40 km. od Olsztyna, ale tam na oddział wewnetrzny to się trzeba zapisywać, a jak byli w grudniu to na nich nakrzyczeli i żeby jechali do Szczytna do szpitala powiatowego gdzie nawet nie ma onkologa i tak naprawdę ten szpital pozostawia wiele do życzenia. Czy naprawdę funkcjonuje jeszcze rejonizacja szpitali?
Czy my możemy z mamą iść do przychodni onkologicznej żeby ją zbadali i powiedzieli co jej jest?
Nic ją nie boli, nie bierze żadnych środków przeciwbólowych jest tylko ten stan podgoraczkowy no i problemy z oddychaniem czy nie można jej jakoś pomóc? strasznie się boję , bo ona twierdzi że umrze z powodu uduszenia.
[ Dodano: 2013-01-22, 10:26 ]
Nie wiemy do jakiego lekarza iść.
dziękuję bardzo za odpowiedź, tata był wczoraj u lekarza który prowadzi mamę na chemioterapii i w związku z tym ze od chemii ostatniej minęło 2 miesiące, pani doktor kazała mamę zapisać do przychodni onkologicznej i tam zdecydują co dalej robić.
Natomiast wczoraj mi mama pokazała guza wielkości śliwki węgierki umiejscowionego na głowie za skronią, tata nawet bedąc wczoraj u lekarza o tym nie wiedział bo to jest schowane pod włosami, urosło w ciągu miesiąca, jak dotykałam to jest twarde, co to może być?
Czy to może być przerzut ?
Denerwuję się, może można czymś posmarować, żelem Altacet ?
Stłuczenie to raczej nie jest bo mama nie kojarzy żeby się uderzyła, w ogóle prze przypadek się dotknęła z boku głowy i poczuła że coś jest. Mama bierze środki przeciw wysokiemu ciśnieniu ( ale to leczy od 30 lat) i dodatkowo metocard - tabletki od wysokiego pulsu, lekarz powiedział że od zmian nowotworowych może być wysoki puls i trzeba go zbijać, mama ma tak ok 110 - puls, i tak myślę że to może jakiś wylew jest, ale to jest bardzo duże i twarde wielkości poziomej jajka. Mama nie chce pokazać lekarzowi, bo boi się że odeśle nas z kwitkiem - jak to się mówi, tzn.że już nic nam nie pomoże, bo powie że już jest tak choroba zaawansowana że już tylko czekać na śmierć a ja się cieszę z każdego jej dnia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum