no tak, nie wzięłam pod uwagę, ze przecież w Polsce wszędzie są kolejki do leczenia...
Pogadam jeszcze o tym z tatą, bo on będzie przy wypisie. Czy do poradni leczenie bólu się poprostu zgłaszamy czy czy potrzebujemy skierowanie? Bo nie pamietam z nerwów co pani dr mówiła...
Udało nam się dostac z mamą do Ursynowa, mama jest po drenażu i podaniu talku. Po tygodniu od wyjęcia drenu dostała pierwszy wlew Gemzaru.
Sam drenaż bardzo ją wymęczył. A dobę po przyjęciu gemzaru samopoczucie mamy znacznie sie pogorszyło. Miała silne bóle w okolicy 1-2 żebra po prawej stronie (raczej nie w miejscu po drenie), silny kaszel, który wzmagał ból w klatce. Tata zabrał ją na pogotowie - rtg nic nowego niepokojącego nie wykazało, EKG ok, morfologia ok, brak gorączki. Dali coś przeciwbólowego i odesłali do domu.
Próbowaliśmy różnych środków przeciwbólowych - ketonal, paracetamol, thramal. Poskutkowało połączenie ketonalu z tramalem. W ciagu dnia mama pije też efferalgan z kodeiną, na noc bierze thiocodin.
Lekarz prowadzący powiedział, że skierowanie do hospicjum mozna dostac dopiero po zakonczeniu leczenia, mamy skierowanie do poradni leczenia bólu, ale wszedzie terminy są straszne - lipiec, sierpien...
Czy mozecie mi poradzić, jak moge mamie ulżyć? Czy ja mogę ją jakoś masować, albo smarować maściami i ew. jakimi?
Mama też bardzo skarży się na "gęstą ślinę", którą musi ciągle odksztuszać i doprasza sie o leki na rozszerzenie oskrzeli, ale lekarze twierdzą, ze to nie pomoże, bo mama ma nacieki na oskrzele. Czy są jakieś leki na zmniejszenie ilosci tej wydzieliny?
Brała coś na rozrzedzenie, ale odstawiła, bo mówiła, ze wtedy ją jakby woda zalewała...
Czy ja mogę jej robić jakies inhalacje i ew jak to sie robi?
Na koniec mam pytanie, jak moge poprawić mamie apetyt, je bardzo mało, kupiłam jej nutridrinki, ale czasem wypije połowe butelki, czasem jedną całą na dzień.
Ogólnie bardzo się męczy kaszlem, odksztuszaniem, to wzmaga ból w klatce, co powoduje, ze wymeczona nie ma apetytu i słabnie.
Lekarz prowadzący powiedział, że skierowanie do hospicjum można dostac dopiero po zakonczeniu leczenia,
Nic podobnego, skierowanie do hospicjum może wypisać Ci lekarz rodzinny. Można być jednocześnie pod opieką hospicjum domowego i kontynuować leczenie. Nie daj się zbyć, bo hospicjum bardzo dużo może pomóc, lekarz dostosuje mamie program przeciwbólowy.
MammaMia napisał/a:
Czy mozecie mi poradzić, jak moge mamie ulżyć? Czy ja mogę ją jakoś masować, albo smarować maściami i ew. jakimi?
Nie powinno byc przeciwskazań do stosowania maści przeciwbólowych,w aptece jest cała ich masa. Polecam np ketoprofen.
Co do masaży to sytuacja wygląda tak że na ogół nie powinno się wykonywać jakiś "mocnych" masaży ponieważ wpływają na krążenie krwi. Jednak lekkie rozmasowanie w miejscach gdzie boli nie powinno być zastrzeżeń.
MammaMia napisał/a:
Czy są jakieś leki na zmniejszenie ilosci tej wydzieliny?
Miałam podobny problem z tatą i ela1 zasugerowała że jest lek Atropina, skopolamina ( hioscyna ) - leki cholinolityczne, które między innymi powodują zmniejszenie wydzielania śluzu z dróg oddechowych. Tak więc możecie zapytać lekarza jakie jest jego stanowisko w tym temacie i czy ewentualnie są jakieś przeciwwskazania.
MammaMia napisał/a:
jak mogę poprawić mamie apetyt,
ja na początku podałam choremu Apetizer senior - skutkowało, do tego rano na czczo siemię lniane (szklanka) oraz szklanka mięty. Możecie spróbować.
MammaMia napisał/a:
Ogólnie bardzo się męczy kaszlem, odksztuszaniem
U mnie jest podobnie, lekarz doradził aby podawać leki przeciwkaszlowe na przemian z syropami wpływającym na rozrzedzenie. Trzeba jakoś sobie to unormować, ale szczerze powiem że ciężka sprawa, bo obie dolegliwości są bardzo uciążliwe dla chorego.
dziękuję Wam bardzo za rady.
Mam jeszcze pytanie, poniewąz lekarz przepisał mamie syrop Megalię na poprawe aptetytu, ale ktoś znajomy nastraszył mnie, ze ten lek ma bardzo dużo skutków ubocznych. Teraz czytam o tym i widzę, z eto jakis syntetyczny hormon, ktorego działanie raczej chwalą przyjmujący go. Czy moge prosić o Wasza opinię o tym leku?
MammaMia, skierowanie do hospicjum mamie się należy, bo to co teraz dostaje to leczenie paliatywne, czyli nie skierowane na całkowite wyleczenie, ale mogę sie mylić, bo specjalistą nie jestem.
A niemerytorycznie powiem Ci, ze doskonale rozumiem, co czujesz. Kiedy moja mamcia została zdiagnozowana była w świetnej formie, miała leczenie radykalne, które przeszła super, nawet jej jeden włosek nie wypadł, tylko niestety było nieskuteczne. Potem druga linia chemii, też świetnie się czuła, tez brak skutku. Lekarz próbował jeszcze III linii, ale ona juz mamę załamała. Choroba zaczęła postępować bardzo szybko. Teraz kiedy patrzę na mamę, nie mogę uwierzyć, bo przecież jeszcze pól roku temu śmigała po zakupy, krzątała się po domu...
Nie pisze tego, żeby Was dobić, tylko wiem jak to jest. Patrzeć na kogoś, kto wygląda na zdrowego, czuje się dobrze i słyszeć, że nic się nie da zrobić. Moja mama do tej pory wierzy, że będzie lepiej i ja nie umiem jej odebrać tej nadzieji. Ja bardzo długo broniłam się przed hospicjum, bo kojarzyło mi się z końcem walki, ale teraz widzę, że się myliłam. Ludzie z hospicjum walczą jak lwy o każdy dzień życia mojej mamy, ale bez bólu. Zajmują się tym, czym nie zajmują sie onkolodzy, czyli objawami towarzyszącymi chorobie. Poza tym sa kopalnia wiedzy popartej ogromnym doświadczeniem, widzieli już chyba wszystko.myślę, że podpowiedzą również o co pytać onkologów.
Trzymam kciuki i będę tu zaglądać.
P.s. Spędzaj z mamą każdą wolną chwilę, ciesz się tymi chwilami. Zróbcie coś wspólnie, o czym mama marzy. Dla niej to będzie dodatkowa terapia, dla Ciebie też...
Ala dziękuję za słowa wsparcia. Dowiadywałam się w sprawie hospicjum i rzeczywiście sprawa jest dosyć prosta, dzwoniłam nawet do jednego, który świadczy opieke na nasz"rejon" i jak mamę zgłoszę, to już następnego dnia może ktoś przyjechać. Nie mam oporów przed hospicjum, chcę tylko, ze ktoś mamie ulżył, żeby widzięc jak najmniej tego bólu w jej oczach. Mama też nie ma nic przeciwko na szczęście.
Jestem już po konsultacji z naszym lekarzem z Ursynowa. Dostaliśmy leki wziewne na rozszerzenie oskrzeli, syrop na rozrzedzenie wydzieliny (mama brała wcześniej ACC, ale mówiła, ze miała po nim ogromny kaszel i zbyt dużo wodnistej wydzieliny), ketoprofen i kupiłam narazie Apetizer, ale polece dziś wypić Megalię... Powoli udało nam sie opanować ból. W przyszłym tyg pójde do lekarza rodzinnego po skierowanie do hospicjum i zgłoszę mamę.
Moja mama ma problem z dużą ilością gęstej wydzieliny, którą on nazywa "sliną", ale wychodzi to z dróg oddechowych. Lekarz przepisał mamie tussipect na rozrzedzenie wydzieliny, ma go brać rano aby łatwiej się ewakuował i rano mama ma próbowac to wykaszleć, Dopiero po południu bierze thiocodin i efferalgan z kodeiną - ten drugi bardzo sobie chwali.
Co do tych leków rozszerzających oskrzela, sprawdziłam, ze to Theospirex w tabletkach i Berotec wziewny jako inhalator. Odkąd mama je bierze, mówi, ze łatwiej jej wykasłać tą wydzielinę. Berotec inhaluje w sumie niezbyt często, jak ją poddusi i jest już zmęczona kaszlem...
[ Dodano: 2013-06-10, 22:36 ]
tussipect to własnie syrop na rozrzedzenie wydzieliny, wczesniej próbowała brać ACC w tabl ale z gęstej sliny robila sie woda, ktora ją zalewała...
[ Dodano: 2013-06-10, 22:37 ]
ewakuować ma się oczywiście slina nie syrop :-)
[ Dodano: 2013-06-10, 22:36 ]
tussipect to własnie syrop na rozrzedzenie wydzieliny, wczesniej próbowała brać ACC w tabl ale z gęstej sliny robila sie woda, ktora ją zalewała...
[ Dodano: 2013-06-10, 22:37 ]
ewakuować ma się oczywiście slina nie syrop :-)[/quote]
Witaj,
Moja mama miała podobny problem z wydzieliną,najpierw była bardzo intensywna ,mama bardzo się męczyła przy wykrztuszaniu,dodatkowo miała torsje,potem torsje ustały,wydzielina oczywiście została,ustała pod koniec życia mamy,w hospicjum dowiedziałam się dlaczego?:mama dostawała morfinę w szpitalu,ona ponoć blokuje jej wydzielanie,niestety wtedy zalega,może mieć to skutki w niedotlenieniu organizmu,mózgu.Zaproponowała mi zmianę środka przeciwbólowego,i poprosiła,żebym kupiła mamie ACC,zwróciła uwagę jak istotne jest odkrztuszanie tej wydzieliny,obawiam się,że całkowicie jej zniwelować nie można.ACC nie było mi dane kupić;(Jeśli chodzi o jedzenie,ja wszystko traktowałam blenderem,mama miała liczne zachcianki;)wiem nie łatwo jest biegać co chwilę do sklepu,ale radość ,jej radocha z tych zachciankowych produktów,bezcenne;)nutri -drinki,bleee;) też ich nie tolerowała,zastanawiałam się czy ich jakoś nie łączyć z inymi produktami,np.kaszki,pytanie czy nie tracą wtedy walorów witaminowych i etc?;)
Pozdrawiam ciepło.
trzymaj się dzielnie
Magda
Z mamą źle, nie dostała już drugiego wlewu, bo była za słaba. We worek dostała wysokiej gorączki 38,8. Która utrzymywała się mimo wzięcia paracetamolu, w nocy tata zawiózł ją do szpitala rejonowego, ale nie chcieli jej przyjąć. W środę zostala przyjęta do CO na Ursynowie. Opanowano gorączkę, ale niestety mama słabnie z każdym dniem.
Dostaje silny antybiotyk, jakies kroplówki, metocard, bo serce zaczęło wariować. Jest na stałe pod tlenem z powodu silnych duszności, założono cewnik, bo już nie miała siły wstać z łóżka, a wczoraj wieczorem nie miała już nawet siły mówić, prawie nic nie je. Jak coś chciała, to tylko pokazywała ręką. Patrzyła cały czas w jedno miejsce, jakby chciała ograniczyć wszelkie bodźce i skupić się na oddechu. To takie przykre, miałam wrażenie, ze ona nie chce na mnie spojrzeć... Siedziałam przy niej cichutko i nic nie mówiłam, tylko podawałam wodę do picia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum