Witam może ktoś mi powie co jest z tym choróbskiem.
Tata odkąd nie podlega chemioterapii dostał morfinę w tabletkach i plastry przeciwbólowe i od tamtej pory nic mu nie dolega. Owszem ma ból w ręce oraz płytki oddech jak na taką jednak wydolność z jednym płucem to i tak super. Właściwie robi WSZYSTKO. Pomaga, jak mu sie chce oczywiście, mamie na dziełce i w domu i wogóle funkcjonuje jak zawsze!!!!
Czy to nie powinno być tak (szczerze na tą wersję się szykowałam) że odkąd nie dostaje chemii-bo pomimo tego rak sie powiększał, powinien miec straszne problemy z oddychaniem a właściwie nie powinien już oddychać!
Na początku kwietnia guz w jedynym płucu miał (chyba-bo zrobiono RTG) około 4,5cm!!!!!
Rozsiew zauważono we wrześniu wtedy guz miałm 2cm, w grudniu 3cm i tak sobie rośnie powoli. A może przestał już rosnąć i tak juz zostanie?????
Tata odkąd nie podlega chemioterapii dostał morfinę w tabletkach i plastry przeciwbólowe i od tamtej pory nic mu nie dolega.
To oznacza po prostu, że leczenie p/bólowe jest efektywne. Na mój gust należy się z tego tylko cieszyć
bafi80 napisał/a:
Czy to nie powinno być tak (szczerze na tą wersję się szykowałam) że odkąd nie dostaje chemii-bo pomimo tego rak sie powiększał, powinien miec straszne problemy z oddychaniem a właściwie nie powinien już oddychać!
Nie, dlaczego - guz rośnie, ale powoli.
bafi80 napisał/a:
Na początku kwietnia guz w jedynym płucu miał (chyba-bo zrobiono RTG) około 4,5cm!!!!!
Aga, do lekarza trafiają nieraz pacjenci z kaszelkiem, który pojawił się 2-3 tyg. wcześniej i nie minął po antybiotyku (poza tym żadnych innych dolegliwości), a po wykonaniu RTG okazuje się, że mają 7 cm guza!
bafi80 napisał/a:
Rozsiew zauważono we wrześniu wtedy guz miałm 2cm, w grudniu 3cm i tak sobie rośnie powoli. A może przestał już rosnąć i tak juz zostanie?????
Niestety nie. Na to nie licz. Pogorszenie z czasem przyjdzie, teraz natomiast radzę się cieszyć stanem w jakim jest tata i oby ten stan potrwał jeszcze.
Te nagłe, ostre pogorszenia, które opisywałaś - wynikały zapewne z zakażeń (zap. oskrzeli / płuc), które stosunkowo często towarzyszą rakowi płuca. Pewnie stan taki bywał leczony m.in. antybiotykiem a następnie następowało polepszenie? Zgadza się?
W chwili obecnej trwa powolna progresja. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy da o sobie poważnie znać.
Nie niepokój się tym, że jest dobrze, nie patrz na kalendarz i zegarek - żyj dniem dzisiejszym, szkoda czasu na wyczekiwanie i nerwowość.
Leczenie onkologiczne podarowało Wam dodatkowy czas w takim stanie, w jakim tata jest teraz - wykorzystajcie go! A w zasadzie tata go wykorzystuje (żyje normalnie), więc moja rada skierowana jest przede wszystkim dla Ciebie
Dzięki wielkie za, mimo późnej pory, szybka odpowiedź.
Otóż u taty jeśli chodzi o jego stan a raczej zachowanie, to z tym jest różnie. Ja nie mieszkam z nim ale mama strasznie się skarzy że jest opryskliwy nieznośny dokucza jej, dogaduje itp. Strasznie mi jej żal bo nie dość że sie poświęciła jemu do reszty (nie pracuje) to właściwie każdy chumorek taty sie na niej kumuluje.
Sam sie odgraża że się spakuje i wyjedzie....w żartach oczywiście bo kto jak kto ale ona Taty nigdy nie zostawi.
Ostatnio mieli 33 rocznicę ślubu!!!!
Poradx czy zły chumor i złośliwość to norma?
A co do pogorszonego stanu zdrowia to niestety nie masz racji
Były stany juz prawie alarmowe, mama dzwoniła do mnie w nocy co ma robic i w ogóle, tata nie oddychał prawie, dusił sie i wył (współczuję mamie). Ale udawało mu sie odchrząknąć flegmę z gardła i sytuacja zmnieniała sie diametralnie, jak ręką odjął. Nie wim co jest przyczyn tych ataków tata twierdzi że stres, a ja wiem że choroba robi swoje.
Raz sie zdarzyło że mama zrobiła wcześniej budyn i tata go zjadł a po tym mógł odkaszlnąć i tera ztwierdzi że budyn mu pomógł!!!
Rozumiecie cioś z tego?
kisiel tez bardzo dobrze sie sprawdza osłanowo jakgdyby na całe drzewo oskrzelowe.
Moze pomyslałabys o załatwieniu koncentratora tlenowego ?wspaniała sprawa chocby tylko w sytuacjach kryzysowych ,kiedy brakowało by mu powietrza?
Trzymam kciuki
A co do pogorszonego stanu zdrowia to niestety nie masz racji
Były stany juz prawie alarmowe, mama dzwoniła do mnie w nocy co ma robic i w ogóle, tata nie oddychał prawie, dusił sie i wył (współczuję mamie).
W tej sytuacji (skoro to stany nagłe) mogą to być okresowe obrzęki nasilające problem z odksztuszaniem wydzieliny (która zalega za zwężeniem światła oskrzela spowodowanym przez naciek) - mogłoby pomóc doraźne podanie sterydu (np podskórnie) - może warto byłoby porozmawiać z lekarzem o występowaniu takich sytuacji i doraźnym metodom łagodzenia ich farmakologicznie.
Koncentrator tlenu najprawdopodobniej niewiele by tu wniósł - jeśli duszność wynika z obrzęku i problemu z odksztuszeniem.
bafi80 napisał/a:
Poradx czy zły chumor i złośliwość to norma?
Z tym może być różnie. Może być to efekt długotrwałego leczenia onkologicznego (myślę tu głównie o skutkach chemioterapii i jej wpływie na układ nerwowy), mogą to być też pierwsze oznaki zmian ogniskowych w ośrodkowym układzie nerwowym (mózgu).
W tej ostatniej sytuacji jednym z najczęściej pojawiających się objawów jest właśnie zmiana osobowości chorego.
pozdrawiam ciepło.
Witam ponownie po 2 tygodniach właściwie ogólnego spokoju.
Z tatą na dzień dzisiejszy jest "dobrze". Nie ma totalnego pogorszenia zdrowia, złośliwości też ustąpiły, tylko przenikliwy ból lewej ręki. Podejrzewam że może to być przeżut, nie pomagają nawet leki przeciwbólowe.
Strasznie mi żal taty bo nie myśli o niczym innym tak boli.
Pytanie czy mozna coś na to poradzić, czy wogóle mozna coś poradzić.
Na dzień dzisiejszy tata znajduje się w domu, na lodówce jest kupka leków różnej "maści" od przeciwbólowych tabletek, plastrów po wziewne sterydy itp. Zakładam że to jest to leczenie paliatywne, ale czy mamy zaniechać witzyt w szpitalu??
Nikt właściwie nie powiedział nam dokładnie kiedy ani po co mamy się zjawić w CO.
Czy podlegamy jeszcze pod program leczenia onkologicznego, czy dla nas już "dzrzwi się zamknęły"?
Tata coś wspomina o naświetlaniu że lekarze proponowali mu na pod koniec czerwca ale czy nie był to termin zbyt odległy i lekaże już w kwietniu załozyli że i tak nie dożyje czerwca?
Poradżcie co z tą ręką, tata nie może spać przez ból.
[ Dodano: 2009-05-26, 02:40 ]
Jeszcze jedno.
Tata dostał leki p.bólowe: Sevredol i Durogesic ale także uspokajające Hydroksizinum. Moje pytanie: jak stosować tą komdinację aby nie zachodziła interakcja między lekami(podobno tata musi zrezygnować z czegoś tz. albo stosuje leki na uspokojenie albo na ból).
Wybrał na uspokojenie, może dlatego go tak boli ta ręka?
Czy może stosować wszystkie leki jednocześnie?
Aga, tata odstawił leki p/bólowe?... Na rzecz hydroksyziny?..
Ogromny błąd.
Należałoby wrócić do leczenia p/bólowego a hydroksyzinę -podejrzewam- najkorzystniej byłoby zastąpić lekami p/depresyjnymi (tu potrzebna konsultacja u lekarza - jednak jeśli o lekarzy chodzi to zaczęłabym bezwzględnie od onkologa).
Leki p/depresyjne "uspokajają" nie otumaniając (jak hydroksyzina) a działając przeciwlękowo i stabilizując nastrój. Ponadto, co istotne w leczeniu onkologicznym - wspomagają leczenie p/bólowe! (klinicznie potwierdzono korzystny wpływ stosowania leków p/depresyjnych w leczeniu bólu onkologicznego).
Konsultacja w CO jak najbardziej tacie przysługuje (należałoby postarać się umówić taką wizytę jak najszybciej) ponieważ leczenie onkologiczne niekoniecznie musi być zakończone - naświetlania klatki piersiowej trudno powiedzieć czy będą miały miejsce,
jeśli jednak RTG bolącej ręki (które należy wykonać natychmiast) wykazałoby naciek/przerzut kostny - to najskuteczniejszym leczeniem p/bólowym byłoby paliatywne naświetlanie tego miejsca. Często stosowane rozwiązanie przy bólu związanym np. z pojedynczym z przerzutem raka płuca do kości!
Nie zwlekajcie - bo jeśli ręka boli z tego właśnie powodu, to bez pilnego leczenia będzie już tylko gorzej i ból stanie się nie do zniesienia.
Witam,
przepraszam najmocniej że nie pisałam ani nie odwiedzałam ale tak się zajęłam pracą że nie miałam kiedy.
A poza tym u nas było wszystko świetnie!!!!
Przynajmniej do tej pory.
Tata ostatnio w lipcu, miał robione RTG klatki i nie stwierdzono wzrostu guza-POZYTYW.
czuje się jak na jego zaawansowanie choroby świetnie-POZYTYW.
czasami podjedzie do mnie żeby mi pomóc w przypilnowaniu córeczki-SUPER.
Co prawda jest słaby, był u onkologa który mu przepisał antybiotyk (miał zawroty głowy, okropne bóle, właściwie przewracał nam się), dwa dni temu wystąpiły delikatne plamienia z przełyku i przy smarkaniu nosa też i nie wiem czy się martwic czy nie. Zeszło się to z przyjmowaniem antybiotyku CITROPLO więc jakby ktoś coś wiedział na ten temat to będę wdzięczna.
Witam,
zacznę może od początku.
Tata w czwartek źle się czuł więc w piątek z samego rana mama zadzwoniła po pogotowie.
Tata nie mógł złapać tchu, jego wydolność oddechowa spadła.
Pogotowie niestety podało jakiś zaszczyk po którym miało mu przejść i pojechali......
Ich zdaniem nie było z nim na tyle źle by zabierać go do szpitala!
Około południa zdobyliśmy skierowanie na oddział od rodzinnego i zaczęliśmy działać. Po przewiezieniu taty do szpitala okazało się że ma zapalenie oskrzeli podano mu jakieś leki i tata poszedł spać.
W sobotę było bardzo dobrze.
Tata zjadł z apetytem rosołek który mu ugotowałam, siedział żartował, co prawda nadal miał problemy z oddechem ale siediał na łóżku i z nami rozmawiał.
O 18 jego stan się pogorszył ponieważ coraz trudniej było mu oddychać.
Lekarka podała jakiś lek na polepszenie i później juź podawała coraz częściej.
Byłam u taty do godziny 20.30. Kazał mnie i mamie iść do domu bo on chce sobie pospać i odpocząć.
Podobno oddychanie było coraz trudniejsze, lekarka i pielęgniarki podawały mu cały czas jakieś lekarstwa ( co dokładnie dowiem się jak dostaniemy epi.... cośtam) i tak tata dotrwał do 00.10 kiedy tak mi się wydaje jego serce przestało pracować. Ale to tylko przypuszczenia jakie wysówam z opowieści pacjenta z którym tata leżał na sali.
Nie wiem co było przyczyną i dlaczego tata odszedł tak nagle, ale wydaje mi się że wyjaśnienie iż jego stan w momencie przywiezeinia go do szpitala był agonalny- tak się wyraziła lekarka która nawet go nie widziała bo przyszła dziś rano i nie wie nawet jak tata wyglądał, jest niewystarczające.
Nadmienię iż po odmówieniu przez pogotowie przewiezienia taty do szpitala tata o własnych nogach wszedł do szpitala i wyjechał wi8ndą na piętro.
Pani doktor powiedziała "no co się panstwo dziwicie, wiecie na co chorował.
Ale czy to jest wyjaśnienie. Pomijam fakt że w momencie pogorszenie stanu chyba dobrze by było zadzwonić do rodziny że to już tuż tuż żeby się pożegnać.
Wyszłam od taty bo jego stan wydawał mi się stabilny.
A tu z rana taka wiadomość............
Nie wiem czy ma prawo dopytywać się jaki był powód zgonu, skoro jak wiadomo to musiało nastąpić????????
Nie weim czemu tak się stało......
Tata odszedł będąc sam w szpitalu, może tak chciał żebyśmy nie oglądali jak się męczy i nie umierali ze strachu. Bardzo bał się o mamę. Może tak miałao być.
TO JUŻ KONIEC TATY CIERPIEŃ.
NIECH SPOCZYWA W POKOJU.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum