1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Rak płuca z przerzutami do mózgu u mojego kochanego taty
Autor Wiadomość
lemonnka 



Dołączyła: 29 Lip 2009
Posty: 28

 #1  Wysłany: 2009-07-30, 09:09  Rak płuca z przerzutami do mózgu u mojego kochanego taty


Witam wszystkich
Dwa dni temu dowiedziałam się że mój kochany tata ma raka płuc (7cm) z przerzutami w mózgu - 3 ogniska. Dokładnie nie wiem jaki to rodzaj raka, bo maja dopiero robic biopsje. Tata jeszcze nie wie, że ma przerzuty, mama mu tylko powiedziala ze ma guza na płucu. Mama strasznie to przeżywa, nerwy ma na wykonczeniu, zwłaszcza po wizycie u Pani ordynator, która prosto z mostu powiedziała ze nie ma szans na operowanie mózgu. Zdecydowałam ze lece do Polski (mieszkam w Irl.Półn) we wtorek z moim synkiem, zeby byc z tata i mama, wesprzec ich, chociaz nie wiem czy bede miała siły, ryczę co chwile i nie moze to do mnie dotrzec. Nie mam pojecia jak tata zareaguje, gdy w koncu sie dowie jak źle jest. Na razie podobno czuje sie dobrze, śmieje sie, ma apetyt,wygląda normalnie.Objawy jakie miał, które sklonily do wizyty w szpitalu to zaburzenia ruchu, widzenia, bóle głowy. Może ktos wie, jaki to rodzaj raka, z tomografii wyszlo cos ze struktuta obraczkowata z ogniskami palcowatymi. Nie wyobrażam sobie ze mój kochany tata może odejśc, nie teraz kiedy tak sie ucieszył ze ma wnuczka ...
 
amberka 


Dołączyła: 13 Lut 2009
Posty: 53
Skąd: Niemcy
Pomogła: 11 razy

 #2  Wysłany: 2009-07-30, 11:29  


Witaj

Bardzo mi przkro, ze tata ma raka pluc. Niestety los plata nam rozne figle.
Ja bylam w 7 miesiacu ciazy , gdy u mojej mamy stwierdzono najzlosliwszy typ raka pluc. A tak badzo chciala zostac babcia i rozpieszczac wnuczke.

Bez wynikow biopsji trudno powiedziec jaki to typ raka. Niestety przezuty do mozgu wykluczaja pelne wyleczenie. Zastosowane leczenie bedzie mialo na celu przedluzenie i polepszenie komfortu zycia Twojego taty.

Pamietaj jednak, ze kazdy organizm jest inny i inaczej reaguje na leczenie. Czasami zdarza sie, ze osoby, u ktorych rokowania byla bardzo pomysle umieraly w krotkim czasie, a pacjenci bez mozliwosci wyleczenia zadziwiali lekarzy i zyli jeszcze bardzo dlugo ze swoja choroba.

Pozdrawiam
 
awilem 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 23 Cze 2009
Posty: 1503
Skąd: Toruń
Pomógł: 371 razy

 #3  Wysłany: 2009-07-30, 21:59  


Witam w gronie walczących z tym paskudnym choróbskiem.
Tak jak napisała amberka bez dokładniejszych wyników trudno powiedzieć cokolwiek ( jaki rak w płucach, jaka zmiana w mózgu - czy przerzut, czy inne ognisko )
Jeśli w mózgu jest to przerzut raka płuc to można domniemywać, że choroba jest w stadium zaawansowanym.
Ale walczyć trzeba bez znaczenia.
Pozdrawiam i życzę dużo sił.
_________________
Andrzej W.
 
harieta 


Dołączyła: 26 Cze 2009
Posty: 95
Skąd: Canterbury UK
Pomogła: 13 razy

 #4  Wysłany: 2009-07-31, 16:53  


Witaj lemonnka,
Bardzo mi przykro ze i Was to spotyka.
Niestety okolicznosci w jakich sie spotykamy sa malo przyjemne, ale badz pewna ze jesli potrzebujesz wsparcia duchowego lub po prostu sie wykrzyczec to tu jest miejsce doskonale.
Kazdy z nas ma swoja historie walki wiec wiemy co przezywasz.
Informuj na biezaco o wynikach badan taty i jego samopoczuciu.
Zycze sil i jestem z Toba...
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #5  Wysłany: 2009-07-31, 19:29  


lemonnka napisał/a:
Może ktos wie, jaki to rodzaj raka, z tomografii wyszlo cos ze struktuta obraczkowata z ogniskami palcowatymi

Lemonnka,niestety nie znam sie na tym,ale na pewno wkrótce ktoś fachowo Ci wytłumaczy co to znaczy.Teraz jest czas urlopów,więc i tu mniej nas zagląda i nasi fachowcy odpoczywają.
Pozdrawiam!
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
billyb 
MODERATOR



Dołączył: 02 Mar 2009
Posty: 532
Skąd: z Europy ;-)
Pomógł: 275 razy


 #6  Wysłany: 2009-08-01, 13:30  


Cokolwiek to jest, to rozsiane do mózgu nie daje niemal z pewnością żadnych szans na wyleczenie. Zostało Wam mało czasu, dlatego decyzja o przylocie do Polski jest słuszna.

Przykro mi, że nie mam Ci nic lepszego do zakomunikowania.
 
lemonnka 



Dołączyła: 29 Lip 2009
Posty: 28

 #7  Wysłany: 2009-08-04, 11:10  


Witam,
Dziekuje wszystkim za odpowiedz. Nie mam za bardzo czasu nawet odpisywac, bo musze sie zajmowac synkiem, który ma roczek, mama chodzi do pracy, a po 8 godzinach do taty do szpitala. Tata miał dzis pobrany wycinek z płuca do zbadania, az boje sie myslec jakie beda wyniki. Od tygodnia nie boli go juz głowa i nie ma zaburzen widzenia, bo dostaje jakies zastrzyki, ale nadal ma zaburzenia ruchu, podczas chodzenia chwilami chwije sie na boki, no i do tego ma lewą noge całą ścierpniętą. Ciagle z mamą mamy nadzieje ze bedzie dobrze, ale lekarze nie dają zadnych złudzeń, prawdopodobnie bedzie chemia i radioterapia, ale czy to pomoże, niewiadomo... ale nie poddamy sie, bedziemy tate wspierac, musi byc silny i nie dac za wygraną. Pozdrawiam wszystkich i odezwe sie jak bedzie cos wiadomo
 
lemonnka 



Dołączyła: 29 Lip 2009
Posty: 28

 #8  Wysłany: 2010-05-13, 13:11  co dalej?


Witam,
JUż kiedyś pisałam na tym forum odnosnie mojego taty, u którego wykryto niedrobnokomórkowego nowotwora płuca z przerzutami do mózgu. Juz prawie rok się leczy, miał naświetlanie głowy i chemioterapie, która zniósł nadzwyczaj dobrze. Po niej okazało sie ze guz sie zmniejszył, ze pozostaly tylko fragmenty, co nas podnioslo na duchu. Niestety kilka dni temu okazalo sie ze sa przerzuty na wątrobie i chyba to dobiło tate, zdenerwował sie tym i nastepnego dnia zaczał miec problemy z koordynacją ruchową, wywrócił sie i ma niedowład ręki oraz problemy z wymowa. Strasznie nas to przybiło bo do tej pory tata normalnie funkcjonował, a wiadomosc o przerzucie zdenerwowała go i zmartwiła, bo juz tak dobrze było. W szpitalu dostal jakies leki i troche lepiej sie czuje, ale nadal ma problemy z poruszaniem sie. Jestem załamana, nie wiemy co bedzie dalej, lekarze tylko leczą go paliatywnie. Najgorsze jest to ze mieszkam za granicą i do Polski sie wybieram na poczatku czerwca, dobrze ze za kilka dni siostra leci do Rzeszowa, to bedzie podpora dla niego i mamy. Co robic dalej? Lekarze chyba juz tate skreślili ... jestem załamana
 
lemonnka 



Dołączyła: 29 Lip 2009
Posty: 28

 #9  Wysłany: 2010-05-13, 13:29  lek Tarceva


Witam,

Ktos tutaj wspomniał o leku Tarceva, który jest tylko na recepte. Chciałabym sie dowiedziec czy lek ten jest refundowany a jesli nie to jakie bylby koszty leczania tym preparatem? Mój kochany tata ma niedrobnokomórkowego raka płuc z przerzutami do mózgu i wątroby. Po chemioterapii zostały tylko fragmenty na płucu, ale ostatnio okazalo sie ze jest przerzut do wątroby. Wczoraj tata wylądował w szpitalu, (dzien po tym jak sie dowiedział o wątrobie), z zaburzeniami ruchowymi, niedowładem ręki i zaburzeniami mowy. Nie wiem czy to na skutek tej wiadomosci o przerzucie tak sie stało, ale do tej pory tata funkcjonował zupełnie normalnie, a tu dosłownie w ciagu kilku godzin taka zmiana. Nie wiem czy dopytywac sie lekarza o ten lek, bo nie wiem czy lekarz bedzie brał go wogóle pod uwage. Bardzo prosze o jakies informacje odnosnie tego preparatu

Pozdrawiam
Monika


[ Dodano: 2010-05-13, 23:43 ]
chyba jednak leczenie preparatem Tarceva nie bedzie mozliwe, bo tata jest za słaby, płytki krwi ma niskie, poza tym na tym etapie to najbardziej nas martwią te objawy ucisku w mózgu, teraz w miare można sie z nim dogadac, ale ma chwilami takie napady agresji, złości, ze np nie moze telefonu utrzymac w rece. Tak bardzo go kocham i obie z siostra jestesmy strasznie przywiązane do niego, trudno mi sie z tym pogodzic ze tak dzielnie przeszedł chemie i radioterapie a teraz leży w łózku i nie może sam pojsc do toalety. Wiem ze teraz trzeba byc przygotowanym na najgorsze, ale miałam nadzieje ze bedzie nam dane jeszcze miec go przy sobie kolejny rok. Nie wiem jak sobie poradzic z tą bezradnościa i jak to bedzie jak polece do Polski i sie z nim spotkam, łzy mi płyna nieustannie, to takie niesprawiedliwe...

[ Dodano: 2010-05-14, 11:13 ]
Cos nie moge znalezc wsparcia tutaj, dobrego słowa, że może jednak bedzie lepiej... moze ktos mi podpowie jak rozmawiac z osobą, ktora chwilami nie wie co sie do niej mówi i ma napady złości, ściska mnie w gardle i chce mi sie wyć, serce mnie boli, że tak bliska osoba musi przez to przechodzic ...
 
ania007 


Dołączyła: 25 Kwi 2010
Posty: 40
Pomogła: 3 razy

 #10  Wysłany: 2010-05-14, 15:51  


Wiem co czujesz i jest mi tak bardzo przykro że Ty też musisz patrzeć na cierpienia swojego taty.Przyjeżdżaj więc do taty jak najszybciej bo z tą chorobą trudno jest wygrać. Oto nr. gg 11938532 jeżeli będziesz miała tylko ochotę na rozmowę. Bądź silna i bądźcie z tatą bo bardzo teraz tego potrzebuje, wiem coś o tym.
 
kruszynka 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 23 Sty 2010
Posty: 254
Pomogła: 41 razy

 #11  Wysłany: 2010-05-14, 17:08  


Myślę , że mimo trudności z porozumieniem się z Tatą , sama Twoja obecność przy nim będzie dla niego bardzo ważna.
Dla Taty trzeba mieć teraz dużo miłości i cierpliwości, złość i agresja to nie jego wina.

Bądź silną , kochającą i wspierającą córką.

Pozdrawiam.
 
lemonnka 



Dołączyła: 29 Lip 2009
Posty: 28

 #12  Wysłany: 2010-05-15, 00:07  


Dziekuje za odpowiedzi, zmieniłam juz date wylotu na srode 19 maja, rozmawiałam z mama, mowila lekarzowi ze siostra ma ślub w pazdzierniku, a on na to ze tato nie doczeka ... nawet nie chce myslec ze to moze byc prawda, ciagle mamy nadzieje ze jednak bedzie nam dane miec go troche dłuzej z nami :( pozdrawiam i bede pisac co i jak z tatą
 
monika30 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 02 Gru 2009
Posty: 410
Pomogła: 77 razy

 #13  Wysłany: 2010-05-15, 21:01  


Witaj lemonnka,
ogromnie mnie cieszy że mimo faktycznego stanu zdrowia Twojego Taty nadal jest w Tobie nadzieja....to super....nawet nie wiesz jak jest to ważne....wiarą i nadzieją w wyzdrowienie naszych Tatusiów możemy góry przenosić...tak więc nie trać nigdy tej nadziei. Podobnie jak u wszystkich chorych również i Twoj Tatuś bedzie miał słabsze dni ale pamiętaj.....po burzy zawsze wychodzi słonko....tak będzie i u Was.

Pozdrawiam Cie serdecznie....

Pisz koniecznie co u Was....19 maja juz niebawem...
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #14  Wysłany: 2010-05-15, 21:22  


lemonnka, przykro mi, ale niestety obawiam się, że lekarz ma rację.
Nie chcę Cię tu odzierać z nadziei, ale sama wiesz jak ta choroba potrafi być podstępna i galopująca.
Dobrze, że zmieniłaś termin przylotu.
Wiem, to straszne patrzeć na schorowaną bliską nam osobę.
Te ataki złości i gorsze chwile to nie wina Twojego Tatusia - pamiętaj, że On nadal jest tym samym wspaniałym człowiekiem.
lemonnka napisał/a:
moze ktos mi podpowie jak rozmawiac z osobą, ktora chwilami nie wie co sie do niej mówi i ma napady złości,

Mów do Taty z uczuciem ogromnej miłości.
Niech ciągle czuje, że jest kochany i że nie jest sam w tych ciężkich chwilach.
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
lemonnka 



Dołączyła: 29 Lip 2009
Posty: 28

 #15  Wysłany: 2010-05-15, 23:45  


Dziekuje Wam bardzo za słowa otuchy, dobrze mieć Was tu wszystkich, mieć z kim porozmawiac i wiedziec ze nie jest sie samemu w tej walce o ukochaną osobę. Dzis zamieniłam kilka słów z tatą przez telefon, dosłownie pare minut, zeby go nie męczyc, dało sie wyczuć w jego głosie ze jest wzruszony i jednoczesnie przybity, tym co sie z nim dzieje. Wiem ze bardzo sie cieszy, ze obie z siostra przylecimy do Polski (siostra jutro, ja w srode z synkiem) i przy tym chyba zaczyna sobie zdawac sprawe ze jednak nie jest dobrze. Bedąc tu za granicą ciągle nie dociera do mnie ze jest gorzej, boje sie strasznie tego spotkania z nim, bo wiem ze sie rozkleję, bo tak strasznie mi przykro i jednoczesnie jestem zła, że to cholerstwo nie daje za wygraną i chce mi odebrac kochanego tatusia ... planowo miałam leciec w czerwcu, byly plany wspólnego wyjazdu do domku letniskowego i nad zalew z wnusiem, spacery z dziadziem, tak sie tata cieszył, jeszcze tydzien temu

Pozdrawiam wszystkich

Bede pisac na bieżaco, co i jak
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group