Ale to się u Ciebie tasuje, raz lepiej , więcej razy gorzej, współczuję Ci i powiem, że Twoja mama ma trochę racji twierdząc, że zbyt wiele bierzesz na swoje barki. Z drugiej jednak strony rozumiem Cię doskonale, łatwo otoczeniu doradzać, odpocznij, wyluzuj, pomyśl o sobie, ale do jasnej cho....y jak to zrobić skoro ci doradzający mają wszystko głęboko w d.....e, nie da się patrzeć na cierpienie chorego potrzebującego człowieka i biegamy, załatwiamy, pomagamy same nie wiedząc skąd bierzemy na to siły.Wiesz czasami zazdroszczę tym doradcom ich bezduszności, grubej skóry, ale jak uda mi się złapać chwilę oddechu i przez moment odpocznę, to im normalnie współczuję, oni kiedyś potraktowani zostaną tak samo i będą się dziwić dlaczego.
Trzymaj się dzielna dziewczyno, mam jedynego syna i chciałabym dla niego takiej żony, a dla siebie takiej synowej, mam nadzieję, że dokona w życiu właściwego wyboru
Wiesz ja wcale nie czuję sie taka doskonała, może to i dobrze bo bym obrosła w piórka.Wydaje mi sie , że bliscy teściowej też nie doceniają tego, po prostu mają dobrze bo ja głupia mam tak wspaniały charakter. Czasami dobrze mieć twarde serce a co inne miękkie, no ale nie do końca...Moje młodsze dzieciątko dało mi trochę popalić, leczona na epilepsję była 2 lata, potem grypa i zapalenie mięśni, złamany obojczyk, szyte kolano, znowu zapalenie mięśni, potem klejony paluszek i tak co trochę mam czym sie martwić. A tu teraz teściowa tak mocno chora. Czasami sama sie dziwie sobie z kąd czerpię tą moc. A ile jeszcze mi jej zostało. Latka lecą, i tej siły niestety coraz mniej.
A co do syna mam córkę 19 letnią
Pozdrawiam,
Dzisiaj mama bardzo słaba. Nawet problem z ubraniem sie był.
Bóle kości i wątroby są coraz częstsze, jutro będę dzwonić do pielegniarki. Mam nadzieję, zę otrzymamy skierowanie na usg brzucha. Mama dzisiaj mało jadła.
Wczoraj obrala grzybki nawet dosć dobrze wyglądała, a dzisiaj słaba. Hb wzrasta, jeszcze trochę przekroczy normę, czy to jest dobrze?
Boję sie mysleć, zę to mogą być przerzuty, a tak może być w tej chorobie.
Jestem sama z myslami, problemami, chyba nie ma już na kogo liczyć. A czy kiedykolwiek mogłam? Byłam dzisiaj w kościółku , właściwie obok, usiadłam tak żeby słyszeć mszę a być sama ze swoimi myslami. Prosiłam o siłę bo ją tracę.
Dziś pół nocy nie przespałam, męczył mnie kaszel, świsty w oskrzelach, może mam początki astmy. Nie mam czasu dla siebie, a może siły. Jest mi smutno, dwa lata poświęcam sie tesciowej, nie mam czasu dla siebie, dla męża. Popadam w jakąś paranoje. A wszystko to dzięki rodzince, wspaniałej zresztą. Dziś mama dzwonila do córki, słyszałam przyjedziesz? Ale niestety były ważniejsze problemy.
Piszę i łzy mi sie cisną, bezradność mnie ogarnia i przemęczenie. CZY dam radę?
Może sama popadnę w jakąś chorobę. Tu na tym forum mam przyjaciół, bliższych niż rodzina, to tu czerpię wiedzę. Dzięki Wam mama jest z nami, bo sama nie wiele bym potrafiła.
Pozdrawiam i miłych snów życzę.
Jeszcze nie raz poczujesz się jak na karuzeli, której chwilowo zablokowały się hamulce, bo tak można określić Twój stan.
Jedno jest pewne, nie wiem wprawdzie jak? bo z tego co piszesz - brak chęci do współpracy ze strony pozostałych członków rodziny ... ale musisz odrobinę przystopować!
Postaraj się nabrać dystansu.
Jesteś wspaniałym człowiekiem - ale sama wszystkiego nie ogarniesz, a masz oprócz siebie, jeszcze męża i dzieci, i to co najgorsze jeżeli chodzi o chorobę Mamy przed sobą ...
Zrób wreszcie "krótki proces" i porozstawiaj swoje szwagierki tudzież pozostałych członów po kątach!
Trzymam kciuki za powodzenie powyższej "operacji" dasz radę!
No i niezmiennie spokoju i wytrwałości Ci życzę, i jak najlepszej kondycji fizycznej i psychicznej dla Teściowej.
ja mojemu mężowi, gdy " migał się " od pomocy albo mówił ,ze się boi waliłam prawdę - " to jest twoja matka. Ona nie mnie potrzebuje , ale ciebie" Skutkowało. Huknij na szwagrostwo. . Goń do roboty. Jak przychodzą , to zlecaj pracę, obowiązki i wychodź. W końcu to nie tylko twój obowiązek. Każ odwiedzać matkę, bądź upierdliwa. Wykorzystują cię trochę, wiesz?
Wiem, nawet mocno. A ja sie dałam od początku. Trochę spuścilam z tonu. Choc to nic nie dalo. Bo jak przyjechała noga na nogę odpękała swoje i do domu, a tu bałagan.
Moja siorka przechodziła to z teściem a ja z teściową. Ta sama sytuacja, tylko ona nie mieszkała z nim. I tu miała troszkę lepiej.
Pozdrawiam.
Misiak
Kierując się własnym doświadczeniem ze swojej strony doradzam Tobie, abyś odpuściła sobie rodzinkę, to nic nie da, człowiek, albo jest człowiekiem, albo nie i nic na to nie poradzisz, moze być tak, że jak będziesz za bardzo upierdliwa, to Cię zaatakują, wtedy wpadniesz w jeszcze większy dół, tak było w moim przypadku, dasz radę, siła kiedy jest potrzebna przychodzi nie wiadomo skąd. Ze swojej strony zasugerowałabym Tobie wyjście z domu, niech się wali niech się pali idż i koniec, zrób sobie małą, albo wielką przyjemność, kino, spacer, babskie spotkanie przy winie, albo kolacja z męzem poza domem. Wierz mi to pomaga, od soboty, kiedy byliśmy z męzem na pięknym koncercie symfonicznym póżniej na kolacji, poczułam się jak nowo narodzona, zauważyłam, ze świat nie stanął w miejscu, że życie toczy się nadal, chyba zaakceptowałam choroby w mojej rodzinie i przyjęłam je jako część życia.
Ściskam i pozdrawiam
Barbara
Właśnie gotuję obiadek, sosik i kluseczki śląskie.
Mama już sama nie wiem, tu słaba a za chwile chciała przebierać pościel.
Wydaje mi sie, ze chce troszkę zwrócić uwagę na siebie. Wiem jest chora i ma prawo zle sie czuć. Tylko czy mnie sie ktoś spyta jak ja sie czuje?
Ja mam mieć zawsze siłę, być wypoczęta, a reszta pracuje i są zmęczeni a ja? Mnie nie ma, jestem robotem któremu baterie wysiadają.
A jeśli wysiądą całkiem Mama też wysiądzie.
Misiak dlatego właśnie potrzebne jest wsparcie i pomoc pozostałych członków rodziny
Ja tego na szczęście nie znam, bo moja Mamcia do samego końca "przepraszała" że jest chora i trzeba jej pomagać ...
Z siostrą też rozumiemy się bez słów ...
Dlatego nie mogę ogarnąć tego co przedstawiasz
Co do Twojej teściowej, to myślę, że postęp choroby, zmiany w mózgu, a do tego całkiem jeszcze "normalne" funkcjonowanie przeplatają się, i ona bidulka jest tak zagubiona ...
A jeszcze jak widzi, że tylko jedna osoba - Ty, się nią nad wyraz interesujesz, pomagasz... to jej chyba doskwiera ... że dlaczego nie oni, nie wszyscy ?
I skupia się to na Tobie, nie zdziw się, kiedy się Tobie od Niej "oberwie" za coś, niesłusznie ... Ale na pewno nie będzie to personalnie skierowane do Ciebie.
Byłoby łatwiej gdyby wszyscy "zdrowi" ( cyt. " nie ma zdrowych ludzi, są tylko nie zdiagnozowani" ) wyznawali zasadę że :
każdy powinien chorego traktować tak, jakby sam chciałby być traktowany ...
Trzymaj się, i porozstawiaj w końcu wszystkich po kątach, zanim sama gdzieś w kącie polegniesz...
misiak, ja jednak myślę, że ciężko Ci będzie dać samej temu wszystkiemu radę - masz zbyt dużo obowiązków. Oczywiście, trzeba robić tak, abyśmy byli w zgodzie sami ze sobą i bardzo się cieszę, że mogłam poznać tutaj na forum tak mądrą i dobrą osobę jak Ty, o takich wspaniałych etycznie zasadach i priorytetach, ale myślę, że obowiązków będzie coraz więcej i rodzina powinna się włączyć.
Może warto wypisać na kartce wszystkich członków rodziny, tj. Teścia, rodzeństwo Mamy, jej Dzieci, Wnuczęta i każdemu z nich przypisać jakiś obowiązek. W rozmowie z nimi trzeba być twardym, walić prawdę prosto z mostu, jak będzie trzeba to i rozpłakać się, a na koniec powiedzieć, aby zastanowili się, czy nie będą im dokuczać potem wyrzuty sumienia, że nie byli przy Mamie, kiedy ich najbardziej potrzebowała.
Pamiętaj, tak naprawdę takie rozdzielenie obowiązków będzie służyło przede wszystkim im i Mamie. Oni lepiej się dzięki temu będą czuli a Mama wreszcie poczuje, że zależy na niej nie tylko Tobie, ale i reszcie rodziny.
Tak więc naprawdę, nie będzie to z Twojej strony akt egoizmu tylko najlepiej pojętego altruizmu - działania w interesie Mamy i reszty rodziny.
Oj kobitki moje kochane...
Cieszę sie, zę jesteście tutaj.
Dziś sobie popłakałam z mamą-teściową. Wyżaliłam sie, ze nie daję rady choć może to ją troszkę zabolało, ale już nie wytrzymałam. Powiedziałam, ze potrzebna mi jest pomoc, że oczekuję od niej właśnie żeby powiedziała to co wydaje mi sie że powinna.
Czyli słowa skierowane do swoich dzieci o wsparcie, potrzymanie za rękę, przytulenie, bo to one powinny to robić nie ja. Mama sie rozpłakała. Powiedziałam, ze po to sie ma dzieci, zeby w takiej chwili jak ta spędzali z nią czas, miły czas, rodzinny.
Ale ona im tego nie powie, a ja ? W tej chwili już też chyba nie. Dokończę to co zaczęłam a potem, a potem wypowiem sie krótko i na temat. Zeby to sumienie gryzło choć tyle ile ja poświęciłam sie dla ich matki. Dam radę, bo to co zaczęlam muszę skończyć. Z waszą pomocą. Dziękuję.
Chociaż ja mam inny charakter i gotuje się we mnie czasem jak czytam, to jednak gdzieś w głębi duszy Cię rozumiem ....
Staram się zrozumieć, co Tobą kieruje i dlaczego.
Chociaż ja w wielu sytuacjach pewnie zachowałabym się inaczej niż Ty czy też setki innych ludzi, to zawsze staram się zrozumieć tą drugą stronę i wziąć jej racje pod uwagę.
Bo zdaję sobie sprawę że wszystkich rozumów nie skonsumowałam i nie ma ludzi nieomylnych, albo z gruntu złych.
Jesteś dobrym człowiekiem masz wielkie serce, mnóstwo wyrozumiałości i ciepła.
I za to trzeba Cię szanować i podziwiać.
A czyste sumienie ... rozumiem, popieram, lubię mieć i polecam każdemu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum