fredka trzymam kciuki
wiesz,kurczę i to jest dziwne badałaś się i wszystko było niby ok mój mąż miał też dobre wyniki!ja się naprawdę boje dowiedzieć prawdy a mogę widzieć ile masz lat?nie musisz odpowiadać jak nie chcesz.pozdrawiam
Nie, to nie jest tajemnica, w październiku skończyłam 40. Z tym, że pilnowałam badań dość mocno, gdyż 4 lata wcześniej usunięto mi guza przestrzeni zaotrzewnowej 12x12x10 cm, z tym, że wtedy byl mięśniakiem.
Teraz wiem, że oprócz USG mogłam może robić RTG płuc, z drugiej strony lekarze mówią, że to może być bardzo świeże, podczas usuwania jajnika guz się trochę rozlał, to było w pażdzierniku, dokładnie 17, a TK z 15 listopada pokazało przerzuty.
Mogło też byc tak, że rosły ono bardzo długo jako przerzuty/wznowa z tego mięśniaka sprzed 4 lat, ale w maju w USG jajniki były czyste, wątroba była czysta ( USG wykonywał radiolog, który wskazywał kilkumilimetrowe torbiele an wątrobie, więc raczej nie ma mozliwości, aby czegoś nie zobaczył), płuca nie wiem.
Badaj się, wiesz przecież, że wczesne wykrycie to niekiedy 100% szansa na wyleczenie.
Ja teraz nie mogę odżałować, że nie upierałam się, aby we wrześniu, gdy poszłam usunąć polipa i taki młody lekarz mój prowadzący zasugerował, zeby zostawić polipa i zająć się jajnikiem (gdy zobaczył, że jest w nim guz), ale niestety szef kliniki w ICZMP zarządził ( nie racząc nawet zerknąć na mnie podczas USG), że skoro przyszłam na polipa, to usuwamy polipa - oni wtedy coś tam wpuszczają pod ciścieniem jakimś (jeśli dobrze zrozumiałam) i ciekawe czy wtedy mi np. nie rozsiali tych komórek. mam ochotę pójść i przypier....ć temu szefowi kliniki, panu profesorowi z tytułami, tak na wszelki wypadek - aby wiedział, ze jeśli zdecydował się leczyć ludzi, to w klinikach oferujących świadczenia w ramach ubezpieczenia powinien pracę wykonywać rzetelnie, a jak nie, to wy... ( są inne miejsca). Piętnujmy partaczy!
Słuchajcie, od jakiegoś czasu pobolewa mnie w jednym miejscu prawe udo tak w połowie wysokości,
Być może faktycznie od leżenia, ale zgłoś ten problem lekarzowi, lepiej sprawdzić niż potem żałować.
Cieszę się, że czujesz się w miarę dobrze (jak na chemię)ja podczas brania tego samego leku wyglądałam jak zwłoki przez 3-4 dni Nic jeść, nic pić, koszmar. Ale jak trzeba to trzeba!
Wiem jak boli utrata włosów, dla mnie to był szok i straszni eto przeżyłam (bardziej niż latanie do szpitalnej toalety i resztę niedogodności). Ale z czasem trzeba było się z tym pogodzić, teraz mam zupełnie inne włosy , rzekłabym lepsze, gęstsze -tej myśli się trzymaj
Mówiłam lekarzowi, powiedział, ze to nie może być nic złego, bo mięsaki nie dają przerzutów pod skóre, ale mnie boli trochę tak bliżej kości - muszę mocno nacisnąć, aby poczuć ból. Za dwa tygodnie mam tomograf - poczekać?
Ja na włosy nastawiłam się psychicznie i nie stanowi to dla mnie problemu - bardziej mi zależy, aby chemia zadziałała. Kupiłam sobie peruczkę i nawet wczoraj pielęgniareka nie poznała, tylko stwierdziłą, ze byłam u fryzjera podciąć włosy. Pozatym jest zima, więc czapeczka i do przodu.
Jeśli chodzi o chemię, to po wczorajszym wlewie nie miałam jeszcze torsji, troszkę żołądeczek dokucza, także dziś sobie poleguję, ale jem normalnie, bez problemu, zobaczymy dalej.
Już dziś lepiej, ale zaczynam się martwić, gdyż dość mocno zaczynają mnie pobolewać plecy, a konkretnie różne części kręgosłupa. Czy też mieliście takie dolegliwości podczas chemii?
Wiem jak boli utrata włosów, dla mnie to był szok i straszni eto przeżyłam (bardziej niż latanie do szpitalnej toalety i resztę niedogodności). Ale z czasem trzeba było się z tym pogodzić, teraz mam zupełnie inne włosy , rzekłabym lepsze, gęstsze
Oj ja też wiem, niestety... Moje włosy wypadły dokładnie 2 tygodnie po pierwszej chemii. Pamiętam też, że bolała mnie skóra głowy. Zawsze miałam bardzo, ale to bardzo gęste włosy, którymi zachwycali się wszyscy moi fryzjerzy i kiedy je straciłam, to był to dla mnie po prostu straszny szok. Włosy odrosły mi w sumie dość szybko, bo pamiętam, że 14 kwietnia pojechałam do Katowic na koncert i już tam ściągnęłam czapkę i miałam króciutkiego jeżyka, i od tej pory pożegnałam się z peruką do której nie mogłam się za nic przyzwyczaić. A co do tego, że włosy odrastają ładniejsze i bardzie gęste, to po sobie bym tego nie powiedziała. Cieszę się bardzo, że wogóle odrosły, ale są o wiele rzadsze niż te którymi dysponowałam przed chemią. Różnica jest taka, że przedtem miałam włosy falowane (bardzo podatne na kręcenie), a po chemii wyrosło mi na głowie baranie runo Mąż zwraca się do mnie Baranku lub Wełniaku
Kasiu, nareszcie się odezwałaś, bardzo się z tego cieszę.
Ja z włosami (ich brakiem) nie mam problemu, jakoś sobie to ułozyłam. Nigdy za bardzo nie eksperymentowałam z fryzurą, to teraz an maxa. Zastanawiam się, jak zaczną odrastać, bo miałam już sporo siwych (właściwie większość) i zawsze farbowałam na bardzo ciemny brąz, to jaki odrosną - jeśli siwe, to będzie szok!! Całe życie byłam szatynką z ciemną oprawą. ale nic to.
Kasiu - przytaczam to, co napisałam w Twoim wątku - czy moglabyś odpowiedzieć?
[i]Przeczytałam jeszcze raz Twoją historię i w sumie, to mam podobny wynik, z tym, że u mnie niestety jest jeszcze przerzut do kości. Z tego, co zrozumiałam, to miałaś tylko jeden rzut chemioterapii. Jakie miałaś wyniki po tej chemii? Czy "zabiła" wszystko to, co miała zabić, bo nie miałaś dalszego leczenia?[/i]
Kasiu - przytaczam to, co napisałam w Twoim wątku - czy moglabyś odpowiedzieć?
Przeczytałam jeszcze raz Twoją historię i w sumie, to mam podobny wynik, z tym, że u mnie niestety jest jeszcze przerzut do kości. Z tego, co zrozumiałam, to miałaś tylko jeden rzut chemioterapii. Jakie miałaś wyniki po tej chemii? Czy "zabiła" wszystko to, co miała zabić, bo nie miałaś dalszego leczenia?
Ależ oczywiście, że bym mogła
Tak, miałam jeden cykl chemii - 6 kursów co 21 dni i na razie, Bogu dzięki, to wszystko.
Wyniki jak do tej pory były w porządku. Nie powstały nowe przerzuty ani ogniska LMS. Czyli wychodzi na to, że chemia podziałała . Mam jednak świadomość, że większość LMS ma wznowę ok. 2 lata po rozpoznaniu, choć oczywiście nie zawsze i nie u wszystkich więc jestem dobrej myśli
Jutro jadę na kolejną chemię, więc wynik TK musi być jakkolwiek nie patrząc - pozytywny, gdyz w przeciwnym wypadku nie otrzymałabym dalej tej chemii, tylko inny schemat, więc cieszę się jak szalona.
A o szczegółach opowiem Wam jutro po rozmowie z lekarzem i po otrzymaniu wyniku TK do ręki. Pewnie już nie będzie tak optymistycznie, ale choć teraz jestem przeszczęśliwa.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wspierają mnie dobrą myślą i modliwą - wiem i wierzę, że pozytywne myśli od ludzi działają jak dobra energia, która także ma swój wpływ na naszą walkę z chorobą.
Także bardzo prosze także w dniu jutrzejszym o pozytywne myśli w moim kierunku - aby chemia była skuteczna i wybiła wszystko co złe do ostatniej najmniejszej komórki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum