Witam, bardzo proszę o pomoc w interpretacji wyniku biopsji wątroby mojego taty. Lekarze z przychodni onkologicznej nic nie powiedzieli, jedynie że nie da się leczyć.
Tata jest diagnozowany od stycznia br. Było robione rtg klatki piersiowej, usg jamy brzusznej oraz TK. 24 lutego przeprowadzona została biopsja gruboigłowa wątroby wałeczek tkankowy dł 20mm.
Badanie TK klp, jamy brzusznej i miednicy:
W miąższu płuc obustronnie liczne zlewające się ogniska meta, największy konglomerat zmian przywnękowo w płucu lewym 63x35 mm, w płucu prawym do 24 mm. Węzły chłonne śródpiersia niepowiększone.
W wątrobie zmiany o charakterze meta, największe 96x81 mm.
Nerka prawa prawidłowej wielkości, bez złogów i zastoju,z torbielami do 47 mm. Nerka lewa mała marska o wym. 43x13 mm, ze zwapnieniem, złogiem (?) o wym 22x7 mm. Nadnercza niepowiększone, śledziona niepowiększona. Śledziona dodatkowa 13mm . Pozostałe narządy jamy brzusznej i miednicy w granicach normy.
USG jamy brzusznej:
Wątroba miernie powiększona, w płacie prawym przy brzegu przednim bocznie od pęcherzyka niejednorodny obszar (TU - widoczny przez powłoki bez badania) 64x94 mm, podobny mniejszy (14x21 mm) w płacie ogoniastym - konieczna pilna diagnostyka.
Pęcherzyk żółciowy bez złogów, przewód żółciowy wspólny wąski, wolny. Nerka prawa z torbielą korową 40-43 mm, bez widocznych złogów i poszerzenia UKM, nerki lewej nie znalazłem w miejscu typowym. Trzustka, śledziona i przestrzeń zaotrzewnowa bez widocznej patologii.
Tata był w miarę dobrej kondycji, nie miał problemów z jedzeniem, nie uskarżał się że go coś boli, problemem był lekki niedowład lewej strony, w związku z czym utrudnione było chodzenie. Zmiana samopoczucia taty nastąpiła jakieś 3 dni temu. W tym momencie jest bardzo słaby, ma wielkie problemy z chodzeniem, jedzeniem.
Onkologia jedyne co to zaproponowała nam hospicjum domowe, lecz widząc tatę nie mogę w to uwierzyć że nie da się nic zrobić. Bardzo proszę o pomoc.
Praktycznie cały organizm Twojego taty objęty jest ogniskami nowotworu, którego punkt wyjścia nie jest znany. Absolutnym priorytetem jest teraz zgłoszenie chorego do hospicjum domowego i podjęcie próby uporania się z poważnymi dolegliwościami, uniemożliwiającymi jakiekolwiek egzystowanie. Prawie pewne jest, że nie istnieje w chwili obecnej możliwość podjęcia jakiegokolwiek leczenia stricte onkologicznego - po prostu choroba jest tak zaawansowana, że możliwe korzyści będą niewspółmierne do strat, których wystąpienie również jest (niestety) częścią leczenia systemowego. Niestety, musisz być przygotowana na nadejście najgorszego i to w stosunkowo krótkim czasie - tak wygląda to z opisu, który przedstawiłaś.
Bardzo mi przykro, że nie mogę przekazać Ci lepszych wiadomości.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
serdecznie dziękuję za wiadomość, tak bardzo nie mogę w to uwierzyć. W zeszłym tyg umówiłam hospicjum domowe, czekamy na kontakt z ich strony, mamy także zaprzyjaźnionego lekarza, który obiecał że w razie potrzeby pomoże. Nie mogę uwierzyć że taki silny chłop tak podupadł na zdrowiu. Tak ogromną miałam nadzieję że da się to wyciąć, podać chemię. 15 lat temu zmarła moja mama także na nowotwór, a ja głupia myślałam że po 15 latach jest taki postęp medycyny że tym razem nam pomogą.
Był u nas dzisiaj lekarz z hospicjum domowego. lekarz onkolog radioterapeuta. Po badaniu taty zasugerował nam że jest jeszcze szansa na leczenie, że najpierw musimy wzmocnić tatę i udać się do chemioterapeuty. Boje się myśleć że obudził w nas nadzieję a nic z tego nie będzie. Mówi że nowotwór który tata ma dobrze leczy się chemią, jeśli ktoś miał do czynienia z podobnym przypadkiem bardzo proszę o poradę.
To bardzo rozsądne, że zgłosiłaś tatę do hospicjum. Dzięki temu mógł tatę zobaczyć lekarz specjalista, otrzymaliście, mam nadzieje, leczenie przeciwbólowe i dalsze zalecenia?
Nadzieja na leczenie Twojego taty jest - ale musisz pamiętać, że nie będzie to leczenie z założeniem radykalnym. Jego celem może być wydłużenie życia chorego i (co najważniejsze) poprawa komfortu tego życia w obliczu choroby. Nie warto za wszelką cenę dążyć do rozpoczęcia leczenia, dla spokoju własnego sumienia - nie tędy droga. Ale trzeba rozpocząć leczenie, jeśli stan Twojego taty (w niedalekiej przyszłości) na to pozwoli. Celem jest maksymalnie dobry komfort życia - niekoniecznie jak najdłuższe życie - może być nawet w katuszach. To drugie jest pozbawione sensu i jakiejkolwiek logiki.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Tata dostał rózne leki i zalecenia. Nie zapeszając tata od kilku dni bardzo dobrze się czuje i ma więcej siły, ma siłę samodzielnie chodzić a było już naprawdę ciężko
lekarz onkolog z hospicjum domowego skierował nas do chemioterapeuty w celu ustalenia leczenia chemią, lecz najpierw ma odbyć się ponownie konsylium. Mam do Was takie pytanie, ponieważ dzisiaj (i już kiedyś inny lekarz) lekarz zasugerował że ognisko pierwotne może być w jelitach, w związku z tym czy na badaniu TK nie wyszło by? oraz tata nie ma objawów takiego raka. Nie było badania kolonoskopii. Kiedyś znowu inny lekarz powiedział że zródłem pierwotnym mogą być płuca. Już nie wiem komu wierzyć. Dowiedziałam się także że chemia w naszym przypadku nie przedłuży życia a jedynie poprawi jego komfort. Tata nie ma bólów, jego stan ogólny na dzień dzisiejszy jest naprawdę dobry. Samodzielnie się porusza.
Mam do Was pytanie, w nicy i nad ranem tata miał krwotok z ust i nosa, z buzi leciały mu skrzepy ciemne, w dość dużej ilości. Tata od 3 tyg boryka się z chrypą, ostatnio brał wziewy na tę chrypę, powiedzcie mi proszę czy to może być skutek tych leków czy to raczej w tej krwi płuca były?? tata czuje się dośc dobrze, dziisaj większość dnia odpoczywa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum