Hejka
ja juz miesiac po pozbyciu sie kolejnego paskudztwa.. tym razem skonczylo sie na jednorazowym usunieciu
fakt, ze do teraz mi sie goi, gdyz bylo to na stopie, pomiedzy kostka a pieta i niestety mimo sporej ilosci szwow zalozonych zapobiegawczo rozlazlo sie wszystko...
po niecalych dwoch tyg musialam isc powyciagac te szwy, bo rana byla otwarta, nitki poszarpaly skore, bo przy chodzeniu jednak wszystko sie naciagalo i tyle... chetnie nie chodzilabym nawet i miesiac, gdybym tylko mogla, ale pracowac trzeba haha
w kazdym razie chodzilam co kilka dni na zmiane opatrunku z antybiotykiem, by zamknelo sie samo... teraz mam strupek juz i ogolnie wyglada tak, jakby nie bylo nigdy szyte... ale to nie jest istotne w ogole
rtg-y wszystkie w miare wyszly, cos tam mam maly problem z biodrami, ale nie jest to kwestia onkologiczna tylko typowo ortopedyczna, jak pojde pokazac, to zobaczymy czy cos z tym sie da zrobic czy zostawiamy
pluca czyste, to chyba najwazniejsze, z krwi tez jedno troszke ponad norme, ale nieznacznie, markery w normie
takze ze zdrowiem fizycznym wszystko ok...troche psychika ostatnio mi kuleje, ale namnozylo mi sie problemow rodzinnych i tak jakos ciezko mi z tym
Mama przed wyjazdem ode mnie przyznala sie, ze cytologia wyszla jej tym razem III i troche sie martwie co dalej, juz nawet pisalam w tematach ginekologicznych o porade...bo lekarz, ktory robil cytologie wg mnie naciaga ja teraz na niepotrzebne PLATNE badania, zamiast wyslac na kolposkopie- bezplatna, po ktorej wszystko bedzie jasne
mam nadzieje, ze u Was wszystko ok, zreszta zaraz zobacze, bo ostatnio nie mialam czasu nawet poczytac
buziakuje Was mocno