kazała jeść mi actimele i activie, jak powiedziałam że jem, to stwierdziła że może za dużo. Ale mam pozwolenie na ewentualne stosowanie substancji Dierol.
W ogóle była to najbardziej wkurzająca wizyta w historii. Na początku dostałam burę, że przy okazji innej wizyty u innego lekarza (dodam że nie ma w moim CO lekarza prowadzącego) prosiłam o lek EMEND ( o którym czytałam na zagranicznych stronach) ze względu na mdlości uniemożliwiające picie. Poza tym ja się panicznie boję wymiotować i jest to dla mnie duży komfort psychiczny w całym tym syfie. Tamta nie widziała żadnego problemu, spytała tylko czy decyduję się na koszta i objawy uboczne. Od drugiej lekarki dostałam lek za 3 zł metoclopramid, który jak się dowiedziałam szybciej usuwa jedzenie z żołądka. Problem w tym, że najpierw trzeba mieć to jedzenie w żołądku (plus hydroksyzyna na uspokojenie). No i za to zgarnęłam ochrzan, że kupuję lek za 300zł. Kurde co ich obchodzi na co daję pieniądze.
Najważniejsze dla mnie jest to, że lek działa. Mogę pić, zjadłam dziś dwa jogurty co do tej pory dzień po chemii było nieosiągalne. Jestem silniejsza bo mogę pić i nawet te głupie jogurty zjeść.
Druga sprawa, wyskoczył mi węzeł na szyi, tym razem po prawej stronie. Mam obserwować bo może infekcyjny, mam kurde nadzieję że infekcyjny.
udało mi się w końcu dorwać wyniki mojej biopsji szpiku sprzed pierwszej chemii. Lekarze nic mi nie powiedzieli niepokojącego na ten temat, ale jestem ciekawa może ktoś coś wie. Cytuję wynik
" Szpik średniej gęstości. Zwraca uwagę odczyn (pobudzenie?) limfocytarny z obecnością pojedynczych limfoblastów. Spotkano komórki niezróżnicowane o znacznej atypii. Pożądana dokładna ocena obrazu krwi i kontrola szpiku".
Nikt żadnej dokładnej oceny obrazu krwi nie zlecił, nie wiem nawet co to miałoby być za badanie.
mam jutro komisję w zusie....o 7.30 rano jeszcze nie doszłam do siebie po chemii, więc prawdopodobnie jutro tam spłynę. Dostałam też umiarkowany stopień niepełnosprawności na dwa lata. W sumie to na chwilę obecną nic mi to nie daje, dopiero jak zacznę pracować, czyli nie wiadomo kiedy
Połowa leczenia za mną. W tym tygodniu kontrolne TK. Zobaczymy co tam w trawie piszczy. Oby dobrze piszczało, bo mam dość.
Dostałam też umiarkowany stopień niepełnosprawności na dwa lata. W sumie to na chwilę obecną nic mi to nie daje, dopiero jak zacznę pracować, czyli nie wiadomo kiedy
pójdę się dowiedzieć w tym tygodniu o stypendium, bo jakieś słuchy mnie dochodziły, że likwidują to. Dostałam rentę socjalną na rok, z tego się cieszę bo dziurawy budżet trochę doładuję
tak dzięki, weszłam już na obroty obżarstwa komponowanie posiłków po chemii jak już dobrze się czuję jest naprawdę grube haha. Chemiczna sinusoida trwa. Raz lepiej raz gorzej. Marzę już o czerwcu i pomyślnym zakończeniu tej "przygody" Teraz staram się wypoczywać i cieszyć wiosną, bo ostatnie dwa tygodnie miałam mega zwariowane i zabiegane, no i oczywiście mocno się to odbiło na wynikach krwi. Pozdrawiam!
mam jakieś dziwne wysypki najpierw zaczęło swędzieć po lewej stronie mniej więcej na wysokości węzłów nadobojczykowych, potem prawych, dziś prawy policzek swędzi i wysypany takimi plamami dziwne jakieś bo swędzi bardzo, ale szybko przechodzi i albo nie zostawia śladów, albo (nad lewym nadobojczem) zostawia malutkie strupeczki jak po pobraniu krwi. To od chemii? od choroby? miałam tk klatki, pojutrze szyja, ale na wyniki 3 tygodnie czekania
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum