Weź coś dziewczyno na uspokojenie najlepiej jakąś hydroxyzinum i odpocznij, zaśniesz po tym leku. Mama śpi, Ona najprawdopodobniej już jest w jakimś swoim oddalonym świecie a Ty musisz żyć. Gorzka prawda ale prawda, Ty musisz żyć dalej, przed Tobą jeszcze dużo obowiązków i też niestety bardzo wyczerpujących. Niech ktoś przy mamie poczuwa a Ty odpocznij. Uwierz koleżanko tak jak Ty czuwałam i opiekowałam się mamą sama to co było ze mną w trakcie i potem to jeden wrak człowieka, nie dopuść do tego stanu bo ja do dziś nie mogę nabrać sił.
Może weź jakiś lek na uspokojenie, mi bardzo to pomoglo.
Lekarz zaordynował mi w tej ciężkiej chwili dość dużą dawkę, dzięki temu mogłam być przy Nim.
Pamiętaj, że Mama czuje Twój strach, zdenerwowanie , rozpacz i ciężko Jej odejść.
Okropny to czas dla Ciebie , ale również i dla tych , którzy odchodzą.
Przetrwasz ten czas bo jesteś silną kobieta.
To milość pozwala nam przejść przez to.
Niech Mama odchodzi w poczuciu ,że sobie poradzisz.
Mów do Niej spokojnie , lub tylko siedź cichutko ,żeby czuła twój spokój i milość.
Na rozpacz , ból przyjdzie jeszcze czas .
BEATASO, rozumiem że cięzko odpoczywać z myślą że kochana Mamusia powoli gaśnie ale musisz odpocząć,musisz zadbać o swoje zdrowie, chociaż trochę postaraj się uwolnić umysł i przespać.
Dziewczyny zacznę może tak że każda z nas ( Terlawa, Tęcza, Asia333, Marzena 66, Iskra07 itd.) przeżyła już podobną sytuację i podobnie jak Beataso nie wiedziały co mają robić. Zdalysmy się na intuicje, pomoc rodziny bądź przyjaciół z tego właśnie forum(w moim przypadku było to forum) jak postępować , co robić, jak się zachować. Beataso czytając twoje posty od kilku dni jestem przekonana że twoja mama nie może odejść w spokoju bo ty jej na to nie pozwalasz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ważny jest komfort umierania. Czytałam na ten temat przed śmiercią mojego taty i postepowalam (wbrew sobie) właśnie tak dzięki temu tata odszedł spokojnie tylko przy mamie (bardzo chciałam z nim być) bez niepotrzebnego "tłoku".Opanuj się dziewczyno , wyjdź z domu a najlepiej idź do kościoła dziś przecież niedziela. Przepraszam za ostre słowa ale to wszystko w dobrej wierze piszę.
_________________ Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
Jestem tego samego zdania co Karina Święch, ale nie miałem odwagi tego napisać.
Lekko wyluzuj, bo się wykończysz.
Pozwól Mamie umrzeć po swojemu, a nie tak jak Ty byś chciała.
Weź głęboki oddech, idź do Kościoła, na spacer. Pobądź chwilę z mężem i dziećmi.
Wiem, że łatwo się mówi. Sam się za bardzo wkręcam i osoby stojące z boku każą mi się zdystansować.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Karina ma racje, ale z drugiej strony moze jeszcze nie "przyszedl jej czas"? Moja mama "spala" od srody do soboty rana. Byc moze Twoja mama jeszcze troche "pospi". Skup sie na tym zeby nie cierpiala i nie meczyla sie. Jak przyjdzie jej pora- odejdzie. Trzeba zyc dalej, gotowac obiady, sprzatac, zajmowac sie dziecmi itd. Nie czekaj na smierc, ona sama wybierze odpowiednia pore bez wzgledu na to jak bardzo czekamy na nia. Nie da sie tego zaplanowac...
Wiem, ze serce rozrywa, ze czlowiek miejsca sobie znalezc nie umie, wiem jaki to trudny czas, ale tutaj nic nie mozesz zrobic, bo zycie nie jest takie "zerojedynkowe".
Tak wiec zadbaj troche o siebie, wez goraca kapiel, naloz maseczke na twarz, zrob sobie paznokcie albo idz z rodzina na spacer. Zrob cokolwiek, bo nie masz na nic wplywu...
Przytulam wirtualnie i myslami jestem z Toba
Beataso, moja mamusia też odchodzi.... ciężko mi ją zostawiać w szpitalu ale mam dziecko i niedołężną babcie którą w zasadzie osieraca mama bo jest jak dziecko a razem mieszkały. Zawsze ktoś jest przy mamie żebym ja mogła załatwić różne rzeczy pękło mi serducho jak zostawiłam ją na noc i pęknięcie się coraz bardziej pogłębia, odepchnęła moją rękę jak chciałam ją za rękę taką malutką zimną trzymać. Chyba chce odejść a ja jej nieświadomie niepozwalam nie wiem. Wiem że cierpisz tak jak ja i dlatego przytulam mocno i biorę następną tabletkę na uspokojenie inaczej nie dałam bym rady i lecę do mamy.
Każdy z nas przeżywa rozstanie na swój sposób, dlatego trudno coś doradzić, ale dziewczyny mają rację-uważaj na siebie, bo jesteś teraz w wielkim stresie. Myślę o Was
Z mamą został tato i mój mąż. Tyle się naczytałam, że trzeba siedzieć trzymać za rękę i mówić, aż mi chyba odbiło. Teraz jestem z dziećmi w domu. Trochę dzisiaj wyluzowalam dzięki Wam. Wzięłam sobie do serca słowa mamy z wczoraj, że musi usunąć sama. Powiedziała mi papa i tego będę się trzymać.
I tak trzymać kochana a jak się dzieci ucieszyły że z nimi jesteś. Jeszcze tylko nie wydzwaniaj do męża (zapewne to robisz) jak sobie radzi. Jestem z Ciebie dumna Beataso.
_________________ Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
Mam wrażenie że coś źle zrobiłam, że moja mama nie może odejść. Że nie mogę jej odprowadzić trzymając za rękę.
Ale ktoś tu dobrze napisał że to ona musi odejść po swojemu a nie tak jak ja bym chciała. Tylko to poczucie winy gdzieś we mnie tkwi. W sumie przez całą chorobę mamy i teraz dalej wydaje mi się że coś źle robie.
[ Dodano: 2015-09-27, 19:33 ]
Tabletki na uspokojenie nie mogę wziąść bo w razie czego muszę wsiąść w samochód i dojechać te 20 km do mamy. A coś czuje że przydałaby się
Czy będziemy robić "cuda wianki" to i tak niewiele z tego osiągniemy na pewno nie uzdrowimy naszych kochanych, nie wyrwiemy ich śmierci a przecież to byśmy właśnie chcieli. Możemy zrobić jedno dać godnie odejść w poczuciu spokoju, miłości i przeprowadzić na drugą stronę.
Odpocznij, wyluzuj na tyle ile można, pooddychaj innym powietrzem, nawet parę godzin w innym otoczeniu to już jakaś regeneracja organizmu. Może mama nie chcę odejść przy Tobie i też to trzeba zaakceptować. Daj czas tacie i mężowi, to mama sobie wybierze kiedy..... a Ty się regeneruj. Z jednej strony chcemy w tym momencie być z drugiej jak nie dajemy rady możemy odejść i co tu zrobić? trudne pytania, trudna decyzja i nigdy prawidłowa odpowiedź.
Beatko będziesz wiedziała ja trzymałam za rękę głaskałam mówiłam "idź już kochana odpoczywaj, ja sobie poradzę" tak przez godzinę. A gdy rozmawiałam z ciocią siedzącą obok dalej trzymając ją za rękę przestała tak po prostu oddychać, tak spokojnie i cichutko. Dziękuję za takie jej odejście, teraz jestem spokojna a zasoby łezjuż wyczerpała. Kiedy trzeba będziesz silna ja to wiem. Tulę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum