Prawda jest taka,że pamięć o naszych kochanych którzy odeszli w raz z upływem czasu pozostaje tylko w naszych sercach.
Wiem na pewno, że z ludźmi, którzy tego nie przeżyli nie ma co rozmawiać. Może się boją podświadomie aby ich nic takiego nie spotkało.
Mój mąż stwierdził, że po śmierci Mamy zrobiłam się konfliktowa. Może i tak. Ale muszę mieć jakiś pancerz obronny.
Przy ludziach nie poruszam tematu Mamy. Gdy jestem sama z żalu i bólu wyję. Forum jest jedynym miejscem gdzie mogę napisać o moim smutku i tęsknocie za Mamą.
Przytulamki dla Was
dużo juz w zyciu przeszłam wydawało mi się że jestem silna i uodporniona w bojach , cierpieniu , rożnych tragicznych sytuacjach, ale oczu mojego taty nigdy nie zapomnę,
poruszają stale najbardziej czułą strunę w sercu
są jak głaz ktory przygniata do ziemi i nie pozwala oddychać
oczy kogoś, kto wie że odchodzi
oczy takie kochane i tak bardzo smutne
oczy puste
ktoś kto tego nie przezył nie zrozumie
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
niki
tak bardzo, bardzo Ci współczuję i tak bardzo rozumiem.
Ja do końca życia nie zapomnę mojego kochanego Tatulka, którego kilkanaście godzin przed odejściem nie mogłam dobudzić na kolację, w końcu jak się udało i posadziłyśmy go z siostrą, ja Go karmiłam.. jak malutkie dzieciątko, taki bezradny... oczka same mu się zamykały, nie miał sił utrzymać powiek, próbował jeść,ale nie miał sił, chciał sobie wytrzeć buzię ale nie mógł trafić ręką na buzię... opadł bez sił... mój Boże jak to wspomnę...
to właśnie jest mój obraz Niki który za każdym razem wgniata w ziemię i sprawia,że brakuje powietrza .....
ściskam Cię mocno, mam wielką nadzieję,że nasi kochani bliscy spacerują sobie po chmurkach a ich choroba jest dla nich tylko ziemskim wspomnieniem
Wiesz co powiem tak "Co nas nie zabije, to nas wzmocni".... Ja wiem że to może się wydać głupie, durne ale tak jest. Ktoś tu już wspomniał że ludzka psychika może wytrwać więcej niż nam się wyobraża. Wiadome że śmierć bliskiej osoby jest nie porównywalna z niczym innym. Ale po pewnym czasie zaczniemy na to patrzeć troszkę z innej strony. Moja mama zmarła w sierpniu. Na początku była gorycz, wielki ból, prawie że wściekłość. Cały świat obwiniałam za to co się stało no ale teraz myślę troszkę inaczej. Boli mnie to i nigdy boleć nie przestanie ale dziękuję Bogu że już nie cierpi. Powoli dociera do mnie jej strata. smutek jest nie do opisania no ale trzeba żyć dalej. Mam nadzieję że mama jest przy mnie i czuwa.
Kochane jestem z wami. Niedługo 1 listopada :( to moje pierwsze święta..... Tak bolesne
_________________ Będę pamiętać, dopóki bić będzie moje serce
Kuli,
Zgadzam się z Tobą. Też czytałam wiele wątków i myślałam zawsze, ze ja nie dam rady tak jak inni, że zwariuję, że będę w takim stanie, że będę uciekać ze szpitala by nie patrzec na cierpienie, ze nie dam rady iśc na pogrzeb i pozegnac godnie Taty, że będę tak rozpaczała, że trzeba bedzie wezwać lekarzy, że zamkna mnie w psychiatryku... bo przecież jak znieść odchodzenie i smierć ukochanej, najdroższej Osoby?
(
Też tak myślałam zawsze, ze ja to nie dam rady a już w życiu nie myślałam że będę przy mamie w chwili śmierci, ja która panicznie boi się zmarłych,a jednak byłam i uważam że to było ogromne szczęście w całej tej tragedii że mogłam trzymać Mamusie za rękę i tulić kiedy odchodziła.
Katarzynka36 napisał/a:
Szaga napisał/a:
Z perspektywy swoich przeżyć (Mamcia odeszła 31 lipca po 7-miesięcznej walce) mogę śmiało powiedzieć że przed odejściem od zmysłów i całkowitym załamaniem się uchroniło mnie bieżące działanie.
Skupiłam się na tym co tu i teraz, nie wybiegałam za bardzo w przyszłość bo świadomosć nieuchronnego końca była paraliżująca i destrukcyjna. Odbierała zdolność trzeźwego myślenia i działania.
Skupienie się na celu- bieżąca walka z cierpieniem, bycie blisko, okazywanie miłości, rozmowa, zaspokojenie potrzeb, przygotowywanie ulubionych posiłków Mamy, konsultacje z lekarzami- to były moje cele. Nie zwariowałam wtedy... Mama była najważniejsza.
Teraz, prawie 3 miesiące "po" jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów, czuję ogromny stres, ból, cierpienie.
Szaga - zacytowałam Cię - mam identycznie
Nie wierzyłam, że dam radę, widziałam, jak mnie zabieraja do psychiatryka, bo niemożliwe bylo dla mnie, że to przetrzymam...
To i ja się podpisuję pod tym bo też miałam tak samo,też skupiłam się na pomocy i to mnie jakoś trzymało. Dopiero teraz zaczyna się koszmar związany z tęsknotą,dopiero teraz dociera do mnie że już nie zobacze Mamy, a zwłaszcza teraz przed Świętem Zmarłych mam wrażenie że nie przeżyje tego dnia, że nie dam rady, nie mogę sobie tego wyobrazić że w tamtym roku wybierałam z mama wiązanke i znicze dla dziadka a teraz mam kupić dla Mamy - to jest nie do zniesienia
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
no właśnie :( w tym roku, święto zmarłych będzie troszkę inne :(
No własnie boję się tego przeokropnie.
Dodatkowo mama jest zatroskana ze grabaż nie zdązy zakryć płyty bo troche mało czasu i martwi się jak to będzie wyglądało .....
Pewnie jakoś damy radę .... Wytrwałam pogrzeb dzięki wprowadzeniu się w dziwny stan to i to zniosę, ale za to panicznym strachem napawa mnie wizja grudnia kiedy zjedzie się cala rodzina z okazji imienin Taty a potem Świąt ....
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
przed nami też ciężki grudzień- mój Tatuś 4 grudnia obchodziłby 67 urodziny a 6 grudnia imieniny-miał na imię Mikołaj:(
nawet mam w kalendarzu zaznaczone - urodziny Taty, imieniny Taty- a tu taty nie ma :(
Będzie ciężko.
Jak sobie pomysle o tych momentach to drżą mi łapki.
Zawsze planowałam swieta z małym wyprzedzeniem - w terminarzu miałam specjalną kartkę ze wszystkimi z rodziny gdzie wpisywałąm pomysły na swiateczne prezenty. Wczoraj otworzyłam tę stronę i się popłakałam.......
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Wiem, że to nie będzie łatwe, ale może własnie celebrujmy mimo wszystko te terminy. Może w dniu imienin, urodzin, świąt spotkać się w gronie rodzinnym niekoniecznie tylko najblizszym i wspominać te dobre chwile, poogladac albumy ze zdjęciami i poopowiadać śmieszne sytuacje ..... by nie rozpamiętywać jak umarli nasi bliscy ale jak żyli.
Nie wiem czy mi się to uda bo to moje piewsze dni bez Taty ale postanowiłam spróbować ....
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
izowita, słońce.... napisałaś że mama martwi się co do nagrobka, "jak to będzie wyglądało" jak to jak?????? normalnie. nie patrzcie na to jak to będzie wyglądało, co inni powiedzą. najważniejsze są wasze uczucia, to co wy czujecie i jak się z tym czujecie.... nie myślcie takimi kategoriami. Po drugie jest taki przesąd że jak jest kogoś się chowa, to żeby nic nie robić przy tym grobie przez rok. nic, żaden nowy pomnik, nawet kucie liter. no nic.... no babcia mi tak mówiła i faktycznie słyszałam jeszcze o tym od przyjaciółek. no.
Hmmm piszesz potem o tych datach, ważnych dla naszych zmarłych. Kurde nie wiem czy będę potrafić.... Powiem Ci coś ojciec mnie normalnie zastrzelił odpowiedzią.... Zapytałam się wczoraj taty co będzie z ich rocznicą ślubu. przypada ona na 18.12. No i co powiedział ojciec "a co Ty myślisz że zapomnę o tej dacie ???? Kupie jej ulubiony likier orzechowy i będę wspominać. tym razem tylko ją " wyszłam z pokoju i się poryczałam :( mieli taką tradycje że 18.12 tata kupował ten właśnie likier mama lubiła go robili wtedy coroczny przegląd albumów wspominali swoje małżeństwo, no wszystko.... a teraz co???? oj ciężko będzie....
kochane proponuje aby któraś z nas założyła 2 listopada wieczorem temat "PIERWSZE WAŻNE ŚWIĘTA ZMARŁYCH .... co Wy na to? wypiszemy sobie jak spędziłyśmy 1,2 listopada. wypiszemy się. wypłaczemy. myślę że to może pomóc
_________________ Będę pamiętać, dopóki bić będzie moje serce
"jak to będzie wyglądało" jak to jak?????? normalnie. nie patrzcie na to jak to będzie wyglądało, co inni powiedzą.
Moja mama daleka jest od tego zeby sie martwić o to co ludzie powiedzą . Ona chciala po prostu zeby to dla niej i dla Taty ładnie wygladało ( teraz przesunieta płyta i kupa piachu )
formalina napisał/a:
nic, żaden nowy pomnik, nawet kucie liter. no nic.
A to jakis przesad .. nigdy wczesniej nie słyszałam. To znaczy ze mam zostawić po prostu plastikową tabliczkę?
Miałysmy w planach dorobienie do grobu ( bo na płycie nie ma miejsca ) juz po nowym roku kamiennej tabliczki w formie księgi ....
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Po : To jakis przesąd miał byc znak zapytania ...
Chodzło mi troche o to czemu sie grobu nie rusza rok - bo nigdy wczesniej sie z tm nie spotkałam ....
_________________ Izabela
Tato 9.02.1947 - 13.10.2012 ( 15 miesięcy walki z potworem )
Tato jestem z Ciebie dumna, że tak dzielnie znosiłeś chorobę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum