Chciałam co tydzień pisać jak przebiega leczenie taty i chociaż zaglądam na forum/czytam regularnie to brakowało mi sił.
Po pierwszym tygodniu naświetlań u taty guz 3 cm na migdale zniknął. Onkolog prowadząca chodziła koło taty, oglądała, dotykała i co chwilę powtarzała "to niemożliwe". Drugi tydzień naświetlania był ciężki dla taty z powodu dalszych problemów z jelitami, gazami, ogromną zgagą. Po dwóch tygodniach miał wykonane badania krwi, które wyszły bardzo złe - strasznie wysoka kreatynina. Wiec trzeci tydzień raditerapii tata dodatkowo dostawał 6 kroplówek dziennie - czuł się po nich bardzo dobrze, jadł , pił. Przytył troszkę. W sobotę już bez kroplówki też czuł się bardzo dobrze. W nocy pojawił się u niego straszny ból jamy ustnej, "chodził po ścianach z bólu"
W niedzielę nadal czuł się tragicznie, łykał co jakiś czas ketanol - i wieczorem umierał z bólu jamy ustnej i żołądka.
W poniedziałek miał mieć chemię i radio, wszystko ma wstrzymane. Ma odczyn popromienny, ogromną grzybicę jamy ustnej
Codziennie jeździmy na kroplówki bo tata od niedzieli nic nie je i nie pije. Nie może dotknąć językiem podniebienia. Słabo mówi
Dostał plastry przeciwbólowe i tabletki z morfiną ale nic mu nie pomaga. Chwilową ulgę przynosi mu kroplówka ale tata mówi, że tylko tyle czasu czuje ulgę ile kroplówka przeciwbólowa trwa. wtedy stara się wypić trochę wody bo tylko wtedy może przełknąć.
Dodatkowo tata nie może spać
już ok 2 miesiące. Po tabletce nasennej śpi 3-4 godziny i dalej nie może
Widać po nim bardzo, że jest wyczerpany