mufasa83 mam do CIebie pytanie: jak mozna wyleczyc sie z jakilkolwiek choroby, nie tylko z nowotworu nie wierzac , ze sie z niej wyleczy?
Zwyczajnie, po prostu, za pomocą osiągnięć współczesnej medycyny. Pacjent, którego na ogół można wyleczyć nie musi wierzyć, żeby zostać wyleczonym. Pozostaje jednak kwestia jego stanu psychicznego. Każdy normalny chory będzie wierzył i chciał, żeby zostać wyleczonym.
miećhaka_na_raka napisał/a:
Poza tym w ogole nie rozumiem terminu "zludna nadzieja", nadzieja jest albo jej nie ma, nie ma zludnych, czy falszywych nadziei
A jakim terminem określić twierdzenia "wszystko będzie dobrze, wyjdziesz z tego" mówione do chorego, który nie rokuje wyleczenia? Jak określić wiarę takiego chorego w swoje wyleczenie budowaną na podstawie zapewnień bliskich, rodziny, pomimo stanu, który spowoduje w ciągu kilku kolejnych tygodni, miesięcy jego śmierć?
miećhaka_na_raka napisał/a:
a dwa dlaczego uzurpujesz sobie prawo do wypowiadania sie w imieniu wszystkich chorych na na raka i na dodatek sugerujac, ze sa niezdolni do oceny swojej sytuacji, że juz nie wspomne o "odbieraniu szansy na zalatwienie swoich spraw?"
Nic takiego w wypowiedziach mufaso83 nie dostrzegam. Ocena swojej sytuacji następuje na podstawie wyników badań, rozmów z lekarzami. Czy można ocenić swoją sytuację właściwie, kiedy rodzina w źle pojmowanej "dobrej wierze" chowa wszystkie wyniki i zapobiega jakiemukolwiek kontaktowi z lekarzem? Nieraz wręcz zabrania lekarzowi mówienia o diagnozie co zakrawa na paranoję!
miećhaka_na_raka napisał/a:
myslisz, ze to jakies bezmozgie istoty, ktorym trzeba mowic co i jak maja myslec?
W sytuacji, gdzie 70% społeczeństwa zdaje się przejawiać cechy bezmózgich istot to stwierdzenie może mieć w sobie wiele prawdy
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
mufaso, ale warto też poznać ludzi, którym udało się pokonać na długi czas nowotwór. To też daje nadzieję.
Mój mąż jest onkologiem, ostatnio opowiadał mi o pacjencie, który ,,zadziwił" wszystkich lekarzy tym, że już długi czas jest w remisji, a lekarze nie dawali mu szans, niedługo będzie uznany za wyleczonego.
Nie mogę podać więcej szczegółów, ze względu na pewną obietnicę, którą złożyłam mężowi.
Gdyby kiedykolwiek to przeczytał, a ja bym szczegółowo opisała przypadek, zadowolony by nie był, wręcz przeciwnie.
chyba nie przeczytalas ze zrozumieniem, tego co napisalam. można miec nadzieje, ale nie wiare w cuda niepoparte medycyna.
co do poziomu forumowiczow mysle ze takie stwierdzenia z Twojej strony sa zbedne i zanizaja pewiem poziom dyskusji polegającej na szacunku do zdania innych ludzi a nie narzucania bezwglednie swoich racji. Ponadto widze, ze nie potrafisz postawic sie na miejscu kogos innego, gdzie bez urazy dla nikogo, ale nie wszyscy maja ukonczone studia i często chwytaja sie każdej nadziei.
Uwazasz, ze nie mam prawa wypowiadać sie o chorych czy w ich imieniu, pamietaj tylko ze to dziala w dwie strony. Ja natomiast uwazam, ze nie masz prawa mowic ludziom z zaawansowanym rakiem ze zostana na pewno wyleczeni. Bo to jest zludna nadzieja
i co do wypowiedzi gdynianki oczywiscie, my tu caly czas mówimy, ze można zyc wiele lat w remisji ale nie zostac uleczonym calkowicie z raka IV stopnia. zbytnio szanuje medycyne i jej osiagniecia.
uwazam, ze mam prawo wypowiedzieć sie w tej kwestii dlatego, ze moja przyjaciolka miala zaawansowany nowotwor. oczywiscie leczyla sie ale...uwierzyla w tego typu rzeczy i w obliczu smierci miala ogromny zal o to do ludzi, ktorzy wlasnie taka zludna nadzieje jej dali, bo przezylaby ostatnie miesiace inaczej, załatwiłaby sprawy doczesne. nigdy nie zapomnę tych lez bolu, rozgoryczenia i zalu
_________________ Omnia tempus habent
Mamcia 03.07.1955 - 14.12.2015
chyba nie przeczytalas ze zrozumieniem, tego co napisalam. można miec nadzieje, ale nie wiare w cuda niepoparte medycyna.
a gdzie napisalam o wierze w cuda niepoparte medycyna? Slyszalas o efekcie placebo?
Juz sama wiara pacjenta ze podaje mu sie lek, ktory go uzdrowi, powoduje zmiany biochemiczne i fizjologiczne w organizmie sprawiajace, ze nastepuje zdrowienie. Niektorzy naukowcy twierdza, ze w rzeczywistosci efekt placebo w 70 % jest odpowiedzialny za zdrowienia a tylko w 30 % same leki.
Dziala to tez w druga stronę, jest efekt nocebo, czyli przeswiadczenie pacjenta ze jest chory i juz sam ten fakt powoduje symptomy choroby pomimo tego,ze de facto pacjent jest calkowicie zdrowy.
Cytat:
co do poziomu forumowiczow mysle ze takie stwierdzenia z Twojej strony sa zbedne i zanizaja pewiem poziom dyskusji polegającej na szacunku do zdania innych ludzi a nie narzucania bezwglednie swoich racj
i.
o jakie stwierdzenia Ci chodzi , bo serio nie rozumiem
Cytat:
Ponadto widze, ze nie potrafisz postawic sie na miejscu kogos innego, gdzie bez urazy dla nikogo, ale nie wszyscy maja ukonczone studia i często chwytaja sie każdej nadziei.
No tego to juz kompletnie nie rozumiem, co ma ukonczenie studiow do nadzei?
Poza tym nie rozumiem, co w tym zlego ze ktos chwyta sie kazdej nadzei, jesli to robi to jest to jego wybor i jego sprawa i jego prawo!
Cytat:
Uwazasz, ze nie mam prawa wypowiadać sie o chorych czy w ich imieniu, pamietaj tylko ze to dziala w dwie strony. Ja natomiast uwazam, ze nie masz prawa mowic ludziom z zaawansowanym rakiem ze zostana na pewno wyleczeni. Bo to jest zludna nadzieja
A gdzie napisalam, ze zostana na pewno wyleczeni? Nie przypisuj mi czegos czego nie powiedzialam, albo robisz to celowo i nie wiem z jakich pobudek, albo to nie ja a Ty masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem.
Cytat:
co do wypowiedzi gdynianki oczywiscie, my tu caly czas mówimy, ze można zyc wiele lat w remisji ale nie zostac uleczonym calkowicie z raka IV stopnia. zbytnio szanuje medycyne i jej osiagniecia
.
Jesli tak szanujesz medycyne i jej osiagniecia to przeczytaj sobie jeszce raz poczatek tego watku, gdzie wyraznie podalam, ze owszem mozna zostac uleczonym z raka IV stopnia.
Cytat:
uwazam, ze mam prawo wypowiedzieć sie w tej kwestii dlatego, ze moja przyjaciolka miala zaawansowany nowotwor. oczywiscie leczyla sie ale...uwierzyla w tego typu rzeczy i w obliczu smierci miala ogromny zal o to do ludzi, ktorzy wlasnie taka zludna nadzieje jej dali, bo przezylaby ostatnie miesiace inaczej, załatwiłaby sprawy doczesne. nigdy nie zapomnę tych lez bolu, rozgoryczenia i zalu[/
Wiesz co? nadzei nikt nikomu nigdy nie daje, bo to nie towar ze sklepu, to chory musi miec ja sam.
A tak na marginesie to mysle sobie, ze wolalbym zyc 2 miesiace w nadziei ze sie wylecze, cieszac sie zyciem niz rok w przeswiadczeniu ze umrę i nie ma dla mnie nadzei.
Jest też druga strona takiej sytuacji: często samo leczenie jest wyniszczające i bolesne. Znam osoby, które na samym końcu wiedząc, że nadziei i szans już nie ma, rezygnowały z leczenia. I zamiast w bólu, cierpieniu, samotności i złudnej nadziei w warunkach szpitalnych dożywały swoje ostatnie miesiące w domu, z rodziną, ciesząc się i rozkoszując każdym danym im dniem (oczywiście pod opieką hospicjum). I te osoby odchodziły pogodzone z sytuacją i dużo szczęśliwsze, bo mogły się pożegnać i zrobić jeszcze coś dla siebie lub rodziny. Pacjent ma prawo znać prawdę.
Co by nie pisać pozytywne myślenie bardzo pomaga nie tylko mnie ale też i moim bliskim. Piszę w swoim imieniu. Jestem na co dzień osobą pogodną i życzliwą ludziom. Ludzie to często odwzajemniają, choć tego nie oczekuję ale klimat wokół jest sprzyjający, ciepły, miły. I o jeden stres mniej...
Z zainteresowaniem przeczytałam artykuł o pozytywnym myśleniu - pani psycholog Iwona Majewska Opiełka napisała m.in.:
Cytat:
Rola psychiki w walce z ciężką chorobą jest bardzo duża. Często może pomóc przezwyciężyć strach, zmobilizować, a wreszcie pomóc wygrać walkę
Może pomóc i to jest bardzo istotne w procesie leczenia.
Dalej napisała:
Cytat:
Iwona Majewska-Opiełka: Człowiekiem zawiaduje mózg. To on jest kierownikiem wszystkich procesów, zarówno fizjologicznych jak i psychologicznych. Myśl także ma wymiar chemiczny: jest ona często powodem zmiany ciśnienia, ale także uwalniania się konkretnych substancji. Wiadomo choćby, że pozytywne myślenie, pogodne i pełne wartościowych celów życie powoduje wzrost poziomu endorfin. Te zaś działają uodparniająco oraz uśmierzają ból.
Jest też druga strona takiej sytuacji: często samo leczenie jest wyniszczające i bolesne. Znam osoby, które na samym końcu wiedząc, że nadziei i szans już nie ma, rezygnowały z leczenia. I zamiast w bólu, cierpieniu, samotności i złudnej nadziei w warunkach szpitalnych dożywały swoje ostatnie miesiące w domu, z rodziną, ciesząc się i rozkoszując każdym danym im dniem (oczywiście pod opieką hospicjum). I te osoby odchodziły pogodzone z sytuacją i dużo szczęśliwsze, bo mogły się pożegnać i zrobić jeszcze coś dla siebie lub rodziny. Pacjent ma prawo znać prawdę.
Zgadzam sie w 100 procentach, kazdy sam musi wybrac co dla niego najlepsze, kazdy sam rowniez decyduje o swoim leczeniu. Lekarz moze tylko podac jakie sa mozliwosci, opcje itd, ale to pacjent jest panem swojego zycia i smierci, nie rodzina, przyjaciele, znajomi czy personel medyczny .
Zawsze podczas mojego leczenia bardzo irytowala mnie postawa lekarzy, wszystkowiedzacy guru nakazajacy mi co mam robic, wielu onkologow zapomina ze pacjent jest podmiotem , a nie przedmiotem , bezwolnym przypadkiem chorobowym.
Jolana swietny artykuł, bardzo do mnie przemawia, pozdrawiam serdecznie:)
Wracam do swoich aktywnosci, odezwe sie za 2 lata by juz bezdyskusyjnie udowodnic, ze rak IV stopnia jest uleczalny:)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
Zawsze podczas mojego leczenia bardzo irytowala mnie postawa lekarzy, wszystkowiedzacy guru nakazajacy mi co mam robic, wielu onkologow zapomina ze pacjent jest podmiotem , a nie przedmiotem , bezwolnym przypadkiem chorobowym.
miećhaka_na_raka, ale TY też masz taką samą postawę wszechwiedzącą. I... trafiła kosa na kamień.
W chorobach onkologicznych każdy powinien byc traktowany indywidualnie, bo to co dobre dla jednego, dla drugiego może nie byc dobrem, ale wręcz przeciwnie.
Komunikacja, sposób komunikacji się kłania.
Zamiast mówić ,że przypadek jest beznadziejny i za 6 miesięcy nastąpi zgon można uczciwie powiedzieć, jak trudna jest sytuacja, ale że medycyna zna przypadki długotrwałych remisji i pacjent często umiera na inne schorzenia, a nie na raka. Można dać wskazówki.
Nie spotykam też lekarzy ( nie tylko o onkologicznych mowa), którzy kładłby nacisk na zdrowe odżywiania, zdrowy styl życia. Tak jakby to nie miała najmniejszego znaczenia. Nie wspomnę już o wsparciu psychologicznym.
Za bardzo współczesną medycyna jest oparta na przepisywaniu tabletek a jak te tabletki wywołają skutki uboczne to kolejnych itp itd. Bo przecież przebadane, udowodnione. To jednak jest efekt zaślepienia. A przecież są już wyniki badań ( choć nie jest ich wiele, bo takie badania są b. drogie),że zdrowy styl życia podnosi komfort, wydłuża remisje. Podnosi po prostu standart.
Jednak istniejących na rynku oszołomów, którzy twierdzą ,że na 100 % są w stanie uzdrowić raka, a takich nie brakuje, ścigałabym z urzędu. Widziałam gdzieś fora gdzie ludzie dopytują się czy powiększone węzły chłonne lub wyciek z brodawki podczas stosowania diety dr. Budwig to kryzys ozdrowieńczy i są utrzymywani w przekonaniu,że tak właśnie jest!!! Nawet nie pójdą do lekarza tych węzłów sobie zbadać, bo by się pewnie przekonali,że rozwija się tam przerzut. To jest straszne i jest to niezły biznes. Ludzie są w stanie wydać fortunę na leczenie i chętnie kupią książki opisujące cud przypadki.
.
Czy medycyna zna przypadki uzdrowień w przypadku raka piersi z przerzutami?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-08-01, 20:04 ] Proszę nie zakładać kolejnych wątków. Na pewno pytanie dot. waszej choroby i niech zostanie w Twoim wątku. Na pewno na takie pytanie ktoś kto ma wiedzę/doświadczenie odpowie.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2016-10-11, 17:32 ] Dyskusja została wydzielona do odpowiedniego wątku.
Na Twoje proste pytanie, odpowiedź zajęłaby z 200 stron albo i więcej.
Mówi się, że każdego raka się "zalecza" bo nawet po "wyleczeniu" zdarzają się nawroty nawet po 30 latach.
Poza tym, nie ten dział. W tym dziale opisuje się "swój" przypadek, a nie zaczyna się debatę, na którą nikt nie zna odpowiedzi.
Z poważaniem Kasia
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-08-01, 20:04 ] Usunięto podwójny post.
_________________ Co Cie nie zabije to Cie wk....zdenerwuje...
Napisz dokładnie (a najlepiej przepisz lub załącz wyniki badań obrazowych) gdzie i jak duże są przerzuty, podpowiem Ci co i jak, ale decyzję i tak musi podjąć chora.
KasiaKasiaKasia, gdybym chciał otrzymać odpowiedź na 200 stron to zadałbym pytanie otwarte. Zadałem pytanie zamknięte na które możliwe są 2 odpowiedzi: "TAK" lub "NIE". Przypominam, że na tym forum postuluję się "based on fact medicine". Pytam więc o fakty - jak nie znasz odpowiedzi to nie odpowiadaj.
A ja przypominam, że podstawową zasadą tego forum jest szacunek dla innych jego użytkowników i nie zaśmiecanie wątków merytorycznych. Jeśli chcesz założyć wątek zagadkowy, możesz to uczynić w Hyde Park. Pojedynczy strzał ostrzegawczy.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum