Ja myśle że brak wpisów ocalałych z wojny z rakiem na forach wiąże się ze strachem .Ludzie boją się mówić o sobie wygrałem z rakiem ,bo nie chcą zaklinać szczęscia.Boją się że jak głośno o tym powiedzą to zły los to usłyszy i wróci.I wcale się im nie dziwie, przecież mówi się: "powidział coś w złą godzine...." Tak jakby słowa mogły wywoływać wilka z lasu. A co najważniejsze Tobie Gutku życze zdrowia, mój tata też ma raka .Walczymy !!! Trzymam za Ciebie kciuki, bo masz jeszcze dużo do zrobienia na tym swiecie!!!!!!!!!!
poszukując wszelkich informacji o DRP natknąłem się na artykuł dotyczący pacjenta z Łodzi, który od rozpoznania DRP postać LD w chwili pisania artykułu (chyba 2 lata temu) przeżył 10 lat. od ostatniej chemii 6 kursów PE (pierwsze dwa KE) przez 10 lat miał spokój, potem pojawiły się guzy w mózgu. myślę, że jest to ciekawa sprawa i choć od informacji gutka minęło tyle czasu chciałbym podjąć ten wątek na nowe.
czy ktoś zna podobne długie przeżycia z DRP? dajmy sobie wzajmnie nadzieję.
Mimo, że moja mama przegrała walkę po 10 miesiącach od diagnozy, to takie posty są strasznie ważne i też jestem za postach ku pokrzepieniu serc.
Gdyby mama nie zachorowała na raka płuc, to mogłabym po cichu też odtrąbić sukces - w 2005 r. zachorowała na raka macicy, z przerzutami do węzłów. Po histerektomii, radio i chemioterapii ten rak już nie wrócił i przez kolejne blisko 5 lat żyła spokojnie.
Po 5 latach, pojawił się nowy nowotwór i już po mamie.
Ale i tak jeśli jest jakaś Opatrzność, to dziękuję za te 5 lat po I raku i za te 10 miesięcy od diagnozy przy IV stadium drugiego raka.
Ps. szkoda, że nie wiemy co u Gutka. Może udaje mu się walczyć "po amerykańsku",
takie posty są strasznie ważne i też jestem za postach ku pokrzepieniu serc.
mike, Funia dziękuję.
Leczę się od ponad 3 lat na OBS. I pomimo tego, że w ciągu tych trzech lat były trudne okresy, to te trzy lata to też przepiękny czas, przepiękne chwile.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Właściwie pierwszy raz od 15 miesięcy od ostatniego wpisu. Od tamtego czasu właściwie tu nie zaglądałem. Uważam że za bardzo przeważa tu nastrój przygnębienia i mało kto daje nadzieje.Jednak ze względu na zapytanie Funi co u mnie mogę podzielić się garścią informacji.
Otóż 2 miesiące w 2010 leczyłem się w Finlandii ( sierpień, wrzesień-leczenie wirusami). Niestety nie dało to jakiś super rezultatów.
Później od lutego do maja 2011 leczyłem się w Getyndze w Niemczech tzw .immunoterapia. Nie wiadomo czy coś pomogło?
Później okazało się po zbadaniu histopatologicznym że mam rak niedrobnokomórkowy.
Jednak lekarze stwierdzili że to niewiele zmienia w moim przypadku.Tylko ja się pytam to znaczy że do tej pory leczyli mnie nie na tego raka?
Ale jakoś nikt nie pali sie do odpowiedzi
Od maja 2011 dojeżdżam na chemioterapie w Bydgoszczy.
_________________ "...Są dni których nie powinno być"
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. To nie miłość - lecz choroba bliskiej osoby
"Życie jest trudną lekcją, której nie można się nauczyć. Trzeba ją przeżyć" Stefan Żeromski
asereT
Wypowiedzi dotyczące metod "niekonwencjonalnych" zostały ukryte (zgodnie z Regulaminem Forum).
gutek, dobrze, że się odezwałeś
Mógłbyś napisać coś więcej na temat rozpoznania? Czy masz możliwość przytoczenia wyników obydwu badań mikroskopowych (pierwszego oraz drugiego, odmiennie klasyfikującego rodzaj histologiczny nowotworu)?
pozdrawiam ciepło.
Witam !
Może najpierw odpowiem mikowi. Jesli chodzi o postęp choroby nie wiem czy jest bo tak naprawdę nie chcę wiedzieć. Może to jest trochę lekkomyślna filozofia. Jednak dobrze jest mi tkwić w niewiedzy. Poza tym zraziłem się do wszystkich tomografów i PEtów bo za każdym razem była progresja.
Teraz też podejrzewam że by była progresja ale wolę nie wiedzieć.
Czuję się średnio bo chodzę na chemię cisplatynę 50 mg ambulatoryjnie.
Pozytywne są jednak wyniki krwi bo prawie w normie.
Jeśli chodzi o Niemcy to podam adres:http://www.immuntherapie.org/cms/98/?i=1.0.0.0.98...
pozdrawiam
[ Dodano: 2011-08-21, 11:42 ]
Witam !
Teraz odpowiadam dla DSS . Ewentualnie można to pozmieniać na inne mój wątek. To są zdjęcia z różnych badań histopatologicznych.
gutek, Trzymaj sie,miej nadzieje i przenigdy nie poddawaj!!!
Moj Tatulo ma niedrobnokomorkowego plaskonablonkowego nowotwora prawego pluca.Walczymy juz ponad 10 mieisecy,za chwile bedzie 11 miesiecy.Jak narazie jest ok.Dla mnie nie licza sie statystyki,bo u nas wg postepujacej choroby:pluco prawe,wezel obojczykowy,wezel chlonny w gardle..Tatulo swietnie sie trzyma i na dodatek bez bolu.Dla mnie to juz jest to niesamowite!!! Nawet lekarze oczy przecieraja ze zdiwienia.
Pozdrowienia
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
Czytałam o przypadku z 1979roku, mężczyzna z rozsianym nowotworem drobnokomórkowym płuca po serii chemi żył 20lat i umarł z zupełnie innej przyczyny. Tego się trzymam, tym sama się pocieszam i tego tobie też życzę.
poszukując wszelkich informacji o DRP natknąłem się na artykuł dotyczący pacjenta z Łodzi, który od rozpoznania DRP postać LD w chwili pisania artykułu (chyba 2 lata temu) przeżył 10 lat. od ostatniej chemii 6 kursów PE (pierwsze dwa KE) przez 10 lat miał spokój, potem pojawiły się guzy w mózgu.
malagosia napisał/a:
Czytałam o przypadku z 1979roku, mężczyzna z rozsianym nowotworem drobnokomórkowym płuca po serii chemi żył 20lat i umarł z zupełnie innej przyczyny.
Przytaczając takie przykłady proponuję podawać link do źródła - doniesienia naukowego. W przeciwnym wypadku ten wątek nie będzie wartościowy merytorycznie i będzie jedynie zawierał szum informacyjny składający się z tego co ktoś "słyszał" a nie z informacji wiarygodnych.
mike, opis przypadku, o którym wspomniałeś znajduje się tutaj:
10-letnie przeżycie pacjenta z postacią ograniczoną raka drobnokomórkowego płuca - opis przypadku
Dotyczy on pacjenta chorego na postać ograniczoną DRP (o czym wspomniałeś), jednak warto tu zaznaczyć, że leczonego jednoczasową chemioradioterapią.
Wśród chorych leczonych j.w. nawet 30% może liczyć na wieloletnie przeżycie równoznaczne z wyleczeniem.
Podkreślam jednak ponownie, że DRP LD musi być leczony równocześnie chemioterapią i radioterapią radykalną by na taki efekt terapeutyczny można było liczyć.
W przytoczonej publikacji mówi się o wznowie procesu nowotworowego po 10 latach, co nie jest określeniem precyzyjnym. Obecnie bowiem po 2 latach od zakończenia leczenia radykalnego raka płuca nowe ognisko w tkance płucnej (które może rzecz jasna przyczynić się do powstania przerzutów odległych) traktuje się jako nowego (niezależnego), pierwotnego raka płuca.
Pacjent o którym wspomina w/w doniesienie najpewniej zatem został wyleczony, a po 10 latach pojawił się inny, niezależny proces nowotworowy (najprawdopodobniej znowu DRP, choć nie ma pewności - nie pobrano wycinka do badania histpat.).
Pomimo, że leczenie DRP LD (limited disease - czyli postaci ograniczonej) jednoczasową chemioradioterapią może przyczynić się do wyleczenia aż 30% chorych - wyleczonych jest niewielu ze względu na fakt, że DRP najczęściej diagnozuje się w postaci ED (extensive disease - postaci rozległej). Wynika to z natury histologicznej tego niezwykle groźnego nowotworu i jego wyjątkowej skłonności do szybkiego rozsiewu.
Niestety wśród pacjentów z postacią rozległą, lub postacią ograniczoną, ale leczonych wyłącznie chemioterapią - długoletnich przeżyć nie odnotowuje się.
Porażkę niestety przyniosły również wszelkie próby leczenia celowanego tego typu nowotworu (w przeciwieństwie do NDRP, gdzie w niektórych rodzajach histologicznych można włączyć terapię celowaną).
W DRP nadal więc podstawą leczenia pozostaje chemioterapia i radioterapia.
Kiedyś wyleczenie tego typu nowotworu w ogóle nie było możliwe, nie mówiąc o tym, że bez włączenia leczenia chemioterapią przeciętne przeżycie chorego od momentu postawienia diagnozy sięgało ok. 6-12 tygodni.
Samodzielnie zastosowana chemioterapia wydłuża czas przeżycia do ok. 8-14 miesięcy, a 2 lata ma szansę przeżyć ok. 2-3% chorych. Niestety długoletnich przeżyć wśród leczonych CHTH nie odnotowuje się.
Nowe, skuteczne leki w przypadku DRP to kwestia przyszłości. Oby nie bardzo odległej, choć przełomu trudno spodziewać się w krótkim okresie (np. najbliższych kilku lat).
Najważniejsze to obecnie staranne wyselekcjonowanie grupy chorych w stadium LD, którzy mogą być leczeni chemioradioterapią i mogą liczyć na wyleczenie. Ci pacjenci powinni trafić do wysokospecjalistycznych ośrodków.
Małe ośrodki nie są w stanie przeprowadzić leczenia jednoczasową chemioradioterapią i czasami (o zgrozo) przetrzymują tych chorych na samej chemioterapii - co nie jest leczeniem radykalnym i odbiera tym pacjentom szansę na wyleczenie.
Witam !!
Jak zwykle DSS nie popisuje się optymizmem bo z tego co napisane to nie owijając w bawełnę śmierć zbliża się do mnie wielkimi krokami. Natomiast to że za chwilę znajdę się w 2% ludzi którzy przeżyli 2 lata to nie wiem chyba powód do radości i może na tę okazję wypiję sobie dobre piwo
Jednak nie mam pretensji bo to jest posługiwanie się statystykami a jak powiedział ktoś mądry ze statystykami się nie dyskutuje bo one po prostu są.
Ja tylko jeśli można wkleję fotkę z innego forum gazety wyborczej.Jeśli to nie łamie regulaminu to chciałem pokazać jakich wiadomości poszukuje.Owszem jest to trudne do sprawdzenia czy te wiadomości są faktami jednak mam też głęboką wiarę że ludzie nie wypisują zmyśleń bo po co mieli by to robić? Po za tym może trochę tym samym podniosę poziom optymizmu na tym forum
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum