Rozumiem, bo rak z przerzutami rzeczywiście daje słabe szanse, tylko tu jest wciąż problem, że nie znamy rodzaju raka i nawet tacie nie można pomóc, dając Mu chemię paliatywną bo nie wiadomo jaką? na przerzuty do kości do OUN można zastosować radioterapię. Można to zrobić jeżeli tato jest w dobrym stanie, jeżeli stan taty jest słaby, wyniki kiepskie to lepiej opieka hospicjum i leczenie objawowe i nie ma sensu taty męczyć wyjazdami, badaniami czy trudnym nie dającym wiele szans leczeniem.
malina2000 napisał/a:
Pisze juz calkiem bez emocji...nie wiem co mi sie stalo.
Chwilowe wypalenie, wyparcie, jeszcze najprawdopodobniej dopadną Cię różne stany.
malina2000 napisał/a:
Mam swiadomosc tez ze jestem bardzo obciazona genetycznie bo to byl 3 rak pluc w rodzinie. Nic mnie juz nie obchodzi.
Nie mów tak i nie dołuj się więcej, masz już dość nieszczęścia wokół. Każdy z nas tutaj jest obciążony. W mojej rodzinie nikt nie umiera inaczej tylko na raka, wszyscy ale nie możemy tak myśleć, że jest nam to obojętne i tak się stanie to co ma się stać i może być, że i my w każdej chwili zachorujemy ale nie mamy na to wpływu, nie możemy jednocześnie się tym zadręczać.
Życzę Ci dużo sił, bo na pewno przed Tobą trudny czas
Dzisiaj ojca przeniesiono do szpitala domowego. Lekarz przy przyjeciu zapytał: czy konsultowalismy się z innymi lekarzami??????!!!!!!!!!!!! odpowiedzielismy że nie, na to on że w sumie wsyzstko jest jasne....
Miałam pełne zaufanie do lekarzy na pulmunologii, ordynator twierdział ze sie konultują z warszawa.
Zastanawiam sie czy napewno zrobilismy wzystko co mozemy?
Czy mieli prawo zrezygnowac z biopsji ponieważ pacjent nie rokował a chemia by go zabiła?
Czy teraz będąc w szpitalu domowym mogę jeszcze coś odwrócić?
A co to jest szpital domowy?, hospicjum?, oddział paliatywny?
malina2000 napisał/a:
Zastanawiam sie czy napewno zrobilismy wzystko co mozemy?
Co mogliście to zrobiliście. Jedyne co mogli lekarze przyśpieszyć to diagnostykę, jak nie wychodziło nic z bronchoskopii to powinni wybrać inną metodę diagnostyki. Teraz już nie ma sensu taty męczyć kolejnymi badaniami bo to i tak nic już nie wniesie do leczenia, tato nie byłby w stanie przejść jakiejkolwiek chemioterapię a nawet gdyby to choroba jest już tak zaawansowana, że leczenie nie przyniosłoby żadnego pożytku a jedynie taty cierpienie ze względu na skutki uboczne, lepiej Mu tego darować i zadbać o leczenie objawowe i godne życie bez dodatkowych "atrakcji".
malina2000 napisał/a:
Czy mieli prawo zrezygnowac z biopsji ponieważ pacjent nie rokował a chemia by go zabiła?
Nikt nie rezygnował, tato miał pobierany materiał do badań, tylko wyniki nie wychodziły takie jak powinny a to się niestety zdarza, nie zawsze trafi się w miejsce zaatakowane przez raka. Stan taty jak napisałam był bardzo słaby i rzeczywiście mógł tato nie nadawać się na przyjęcie chemii. Wbrew pozorom , mimo choroby pacjent musi być w dobrym stanie i kondycji żeby chemię przyjąć.
Cytat:
Czy teraz będąc w szpitalu domowym mogę jeszcze coś odwrócić?
Uważam, że powinnaś dać tacie w spokoju dotrwać do Jego ostatnich dni już bez męczenia, co byś nie robiła taty choroby już nie zatrzymasz i taty czas na prawdę nie jest już długi, przykro mi.
Wlasnie wracam z warszawy z konsultacji z prof. Szczylikiem. Zalecil bezwzglednie radioterapie mozgu i biodra. Wiadomo ze ojca juz nie uratujemy ale bez radio umrze b. Szybko bo guz w mozgu wywiera cisnienie. Jade prosto do szpitala domowego z tymi zaleceniami. Zobaczymy co zrobia.
Dzisiaj przyjeżdżam do hospicjum, lekarz ojca przekazuje nam informację, że kontaktował się z dr.Szczylikiem, który zalecił konsultację w Warszawie z radiologiem w związku z możliwościa podjęcia radioterapii paliatywnej u ojca. Lekarz ojca już nawet zarejestrował go na 2 listopadada w centrum onkologi w celu zbadania pacjenta i ewntualnych naslwietlań. Czy to nie jest dziwnee?
do tej pory twierdził że nic juz sie nie da zrobić, że nie nadaje się ani na chemię ani na radioterapię a wystarczyła jedna wizyta u guru onkologiznego i jednak cos sie da zrobić? lekarz ojca stwierdził że mozna go przewieżźć do warszawy (nawet zwyklym samochodem, nie musi byc karetka).
Jestem wsciekla że nie szukalismy pomocy i slepo zawierzyliśmy jednemu lekarzowi....stracilismy miesiąc najpierw na 2 nieudane bronchoskopie , potem oczekiwanie na tomograf by usłyszeć ze leczenia już nie ma! Przeniesli go od razu do hospicjum! To klamstwo, że ojca nie wyleczymy to wiem, ale oklamali nas że na nic się już nie nadaje ( po 60-ce, nie rokuje dlugiego przezycia po co wiec marnować piniądze i go leczyc?)
Teraz z innej beczki- jak wyglada radioterapia paliatywna? czy o jednorazowe naswietlania czy seria? W jakich odstepach?
[ Dodano: 2017-10-26, 19:34 ]
dodam ze ojciec jak na taka chorobe ma się dobrze, wypija 2 litry sokow dziennie, dobrze się odzywia ma apetyt,
gdyby nie bol w kosciach chodzilby i nikt by ni widzial ze ma raka w płucu, mózgu!
jak wyglada radioterapia paliatywna? czy o jednorazowe naswietlania czy seria? W jakich odstepach?
Cytat:
Radioterapia
Wartościową metodą paliatywnego leczenia chorych na zaawansowanego NDRP z dolegliwościami
ze strony klatki piersiowej jest RTH stosowana w różnych schematach (np.
20 Gy w 5 frakcjach w ciągu 5 dni, 30 Gy w 10 frakcjach w ciągu 12 dni lub 16 Gy w 2
frakcjach po 8 Gy w odstępie tygodniowym) — zawsze przy użyciu wiązki megawoltowej,
z objęciem guza pierwotnego i zajętych przerzutami węzłów chłonnych.
Wskazaniem do paliatywnej RTH są także objawowe przerzuty w ośrodkowym układzie
nerwowym (OUN) lub kościach
Natomiast w DRP zależy wszystko od stanu pacjenta, od tego co było wcześniej, bo tutaj główne leczenie to chemioterapia połączona z radioterapią u taty nic z tych rzeczy nie było więc trzeba podejść do tego indywidualnie.
Mój ojciec przewbywa na leczeniu paliatywnym w Mazowieckim Centrum Onkologii. Przyjmuje tam radioterapię paliatywną. Bronchoskopia w poprzednim szpitalu nie dała wyników dlatego nie moga zastosowac chemioterapii. Lekarze nie chcą wykonac bronchoskopii- twierdzą, że najpierw beda musieli go wypisać z oddziału. Ktoś mi to wytłumaczy?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2017-11-03, 13:37 ] Proszę nie zakładać nowych wątków tylko zgodnie z Regulaminem, o wszystko pytać w swoim wątku żeby była zachowana kolejność zdarzeń i wszystkie niezbędne do oceny informacje.
Ojciec od wczoraj przebywa w mazowieckim centrum onkologii na radioterapi paliatywnej. został tam zawieziony karetka z miejscowsci oddalonej o ok 180 km, bez nawet zwyklego koca i na siedząco! I za to mam zaplacic 1800 zł? Czy mam sie na to zgodzić? Myslalam ze jak placę za karetkę to zostanie potraktowany jak nalezy inaczej by miał sto razy wygoniej w moim samochodzie! Jestem bardzo sfrustrowana i zniesmaczona
Po przyjezdzie Lekarz swierdziła ze byłaby mozliwosc zastosowania chemiii (!!!!!) gdyby bronchoskopia dała wynik. Twierdzi ze nie może jej wykonac obecnie, musialaby wypisac pacjenta ze spzitala. Co to za procedury>?
Od ponad miesiaca odbijamy sie od drzwi do drzwi, bez rozpoznania i konkretnej diagnozy i wychodzi na to chodzi o kasę...Ojciec dziś skarzył się na zimną nogę....
Po przyjezdzie Lekarz swierdziła ze byłaby mozliwosc zastosowania chemiii (!!!!!) gdyby bronchoskopia dała wynik. Twierdzi ze nie może jej wykonac obecnie, musialaby wypisac pacjenta ze spzitala. Co to za procedury>?
Bez wyniku to logiczne, że nie wiadomo jaką podać chemię. To znaczy, że wypisać i musi tato udać się do innego szpitala żeby zrobiono bronchoskopię, bo nie rozumiem?, oni tam nie robią, nie chcą zrobić, nie dopytałaś?
malina2000 napisał/a:
Ktoś mi to wytłumaczy?
Jak są jakieś niewiadome to zawsze należy dopytywać lekarza, my nie zawsze wiemy co dany lekarz miał na myśli.
Może w tym szpitalu w którym tato przebywa nie robią takich badań, może chodzi o kartę DILO, trzeba pytać lekarza.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum