A propos Zofranu (kopia tego co wpisalam kiedys w watku Ka(j)i):
Cytat:
Zofran, by dzialal, powinien byc podawany w nastepujacy sposob:
Chemioterapia wysokiego ryzyka -
Zofran 24 mg (trzy (3) 8 mg tabletki) na 30 minutes przed chemioterapia.
Chemoterapia sredniego ryzyka:
Zofran 8 mg 2 razy dziennie.
Pierwsza doza na 30 minutes przed chemoterapia, 2 doza powinna byc przyjeta w 8 godzin po pierwszej. Nalezy KONTYNUOWAC przyjmowanie Zofranu 2 razy na dobe (co 12 godzin) przez 1 do 2 dni po chemioterapii.
Sa tez tabletki zwane ODT czyli takie, ktore rozpuszczaja sie w ustach, przeznaczone dla chorych, ktorzy nie sa w stanie polknac pigulki popijajac ja plynem.
Cola bez babelkow (popijana drobnymi lykami) jest rzeczywiscie stosowana jako antyemetyk (podawanie jej po operacji migdalkow zalecali w szwajcarsich szpitalach lat temu 30). Babcia moze tez sprobowac imbiru.
Cytat:
A przez to stwierdza, że skoro ma się tak czuć po każdej po chemii, to ona bardzo dziękuje, woli sobie pożyć pół roku ale w jako takiej formie niż tak się czując
Powiem Ci, ze ja, jako osoba dla ktorej rzyganie jest absolutnym no-no (ostani raz puscilam pawia 45 lat temu), doskonale tutaj Babcie rozumiem. Jakosc zycia takze sie liczy!
Pozdrawiam serdecznie,
Zosia
Zosiu, to jesteśmy podobne pod względem rzygania :) natomiast Babcia raczej problemów z tym nie ma, a do tego nie było jeszcze żadnego wymiotowania po chemii - tylko ją mdliło i to ją najbardziej denerwowało.
Co do Zofranu - też czytałam o tym sposobie podawania, ale lekarka nigdy o nim nie wspominała.. Co prawda nie wiem, co Babcia dostaje w iniekcjach tuż przed chemią, bo coś przeciwwymiotnego, ale wg lekarki Zofran należy braź max. tydzień od ostatniego wlewu. Tak też Babcia go skończyła i w sumie żadnych mdłości od tej pory nie ma. Zapobiegawczo dostała Metoclopramid.
Chwilowo martwią nas jednak te płytki i leukocyty - są jakieś sposoby na podniesienie? Ecomer już zakupiony. Babcia teraz leży z kroplówką z antybiotykiem, Neupogen pewnie podniesie białe kr., ale co z płytkami? Nie chcemy zbyt mocno odwlekać drugiej chemii.
Babcię dziś wypisano ze szpitala - dziwi mnie tylko, że dostała jedynie 4 zastrzyki Neupogenu, normą nie jest 5? Co prawda podobno morfologia dobra (leukocyty ok. 11, płytki chyba skoczyły do 130), ale i tak jestem zdziwiona.W szpitalu dostawała antybiotyk, teraz też dostała jeszcze jeden, więc z infekcjami nie powinno być problemów, no ale druga chemia przesunięta na 7 grudnia.
Włoski już zaczęły niestety wypadać, więc troszkę się Babcia zdołowała, ale poza tym [ i poza problemami z tętnem i RR po Dexavenie] wszystko ok :)
Udało się, wyniki dziś podobno bardzo dobre i Babcia trafiła na 2 cykl chemii :) w czwartek wreszcie kontrola na radio i może będziemy coś wiedzieć o ewentualnych naświetlaniach, chociaż już lekarka mówiła, że przez naciek na t. płucną trzeba będzie poczekać aż może chemia zmniejszy guza...
No ale na razie cieszymy się w miarę dobrym samopoczuciem Babci i dalszym leczeniem :)
To ja tylko tak pełna zadowolenia dodam, że Babcia jak na razie zero skutków ubocznych, humorek i apetyt dopisują, chwilowo najbardziej zajęta jest szukaniem fajnej peruki :) wychodzi już jutro, widocznie brakuje im łóżek na oddziale. No i profilaktycznie ma już dostawać Neupogen, ale na szczęście zastrzyki może robić pielęgniarka z rejonu.
Martwi mnie tylko, że nie można włączyć radioterapii przy chemii, ale nawet nie wiem, czy przy wieku babci (71) i POChP w ogóle by to rozważali, niezależnie od nacieku na tętnicę... No ale na razie trzymamy kciuki, żeby w kontrolnym TK po 3-4 cyklu wyszły same dobre rzeczy :)
U nas mały kryzys, babcia wczoraj bardzo kiepsko się czuła, tak ogólnie, łącznie z samopoczuciem. Mdliło ją mimo Zofranu, ale sama stwierdziła, że najadła się dzień wcześniej kotletów mielonych z kapustą, to może dlatego :D oby był to tylko chwilowy kryzys.
Babcia bierze już Neupogen, w związku z czym mam pytanie - czy on faktycznie może powodować bóle w okolicy krzyża związane ze zwiększoną produkcją szpiku (tak powiedziała nam lekarka)? I czy połączenie Neupogen + czas po chemii może sprzyjać jakby nasileniu skutków ubocznych, w sensie złego samopoczucia, mdłości, osłabienia etc.?
TK - klatka piersiowa z kontrastem - 2 fazy: W lewej wnęce płucnej widoczna rozległa masa patologiczna obrastająca wokół i zwężająca lewą t. płucną oraz t. płatową dolną. Naciek wrasta do płata dolnego (25x22mm) i rozrasta się również w śródpiersiu tylnym (59x57mm). Również lita tkanka patologiczna przy bocznej ścianie klatki piersiowej o wym. 30x22mm, podopłucnowo w segmencie 9 widoczna drobna zmiana o wym. 10x16mm z drobnym zwapnieniem, w lewym kącie przeponowo-żebrowym kolejna zmiana o wym. 12x22mm. W śródpiersiu widoczne pakiety powiększonych ww. chłonnych w okolicy przytchawiczej po stronie prawejm w oknie aortalno-płucnym oraz nad i pod rozwidleniem tchawicy. Prawe płuco bez zmian ogniskowych. Tarczyca powiększona, schodzi poniżej mostka, z obecnością w obu płatach guzków, najw. w lewym płacie o wym. 14x22mm. Narządy jamy brzusznej w zakresie widoczności bez zmian. Wnioski: Tu pulmonis sin cum meta.
Bronchoskopia: Krtań: szpara głośni szeroka, fałdy głosowe ruchome prawidłowo.
Tchawica: ustawiona w osi długiej, drożna, ruchoma oddechowo.
Ostroga główna: ostra, ustawiona pionowo, prawidłowo ruchoma.
Oskrzela strony prawej: drożne, bez zmian w świetle.
Oskrzela strony lewej: naciek śródścienny obejmujący oskrzela górnopłatowe z zachowaniem drożności oskrzeli. Naciek schodzi poniżej na oskrzele dolnopłatowe. Poszerzone ostrogi podziału oskrzela głównego i górnopłatowego. W świetle autofluorescencyjnym bez ewidentnych zmian patologicznych.
Pobrano: Bronchoaspirat na cytologię, wycinki ze ściany oskrzeli po stronie lewej - okolica ostrógpodziału o. głównego i górnopłatowego.
Wnioski: Tu pulmonis sin
absenteeism napisał/a:
(...) zainteresowała mnie jedna rzecz i niech mnie oczywiście ktoś poprawi, bo się na tym nie znam i pewnie się mylę - DSS pisała już po wynikach CT, że jeśli to DRP, to ED. Ja ostatnio w jakiejś publikacji znalazłam informację:
Cytat:
"Ograniczona postać choroby [drobnokomórkowego raka płuc] oznacza nowotwór, który nie przekracza jednej połowy klatki piersiowej, z możliwością zajęcia wnękowych węzłów chłonnych po stronie zmiany oraz węzłów śródpiersiowych i nadobojczykowych po obu stronach, a także występowania wysięku nowotworowego w jamie opłucnej po stronie guza. Obecność ognisk nowotworu poza tym obszarem oznacza rozpoznanie postaci uogólnionej."
Drobnokomórkowy rak płuca. Zalecenia diagnostyczno-terapeutyczne Polskiej Grupy Raka Płuca
A w CT mieliśmy info o guzie w lewej wnęce płucnej, nacieku wrastającym do płata dolnego i śródpiersiu tylnym, guzie w bocznej ścianie kl. piersiowej i guzie położonym podopłucnowo w segm. 9. i kolejnym w lewym kącie przeponowo-żebrowym. Powiększone węzły chłonne były w śródpiersiu w okolicy przytchawiczej po stronie prawej w oknie aortalno-płucnym oraz nad i pod rozwidleniem tchawicy.
Czy o postaci ED u nas decyduje to, że to węzły w okolicy przytchawiczej są powiększone po stronie prawej, a nie te wymienione w cytacie? Bo poza tym nowotwór nie przekracza chyba lewej strony klatki. Jeśli się mylę, to mnie poprawcie, chodzi mi tylko o to, żeby mieć świadomość czemu taka a nie inna diagnoza, jak wiem z czym dokładnie walczymy to mi łatwiej
Ok, absenteeism, przyłapałaś mnie na myśleniu na skróty
DRP to mój 'konik' od dawna, chyba nie ma źródeł, których bym nie 'zaliczyła' na ten temat - pisząc na ten temat niemal machinalnie automatycznie sama sobie wyciągam pewne wnioski co nie zawsze może być zrozumiałe
Otóż: 'stara' klasyfikacja zaliczała do postaci LD guza bez przerzutów do innych płatów chorego płuca, oraz zmienionych węzłów po przeciwnej stronie klatki piersiowej.
Zmieniono ją na możliwość zajęcia całego płuca chorego oraz węzłów chłonnych śródpiersiowych i nadobojczykowych po stronie przeciwnej, plus możliwości wystąpienia płynu w jamie opłucnej płuca chorego z jednego względu: okazało się bowiem, że ta 'poszerzona' o w/w zmiany postać DRP i tak lepiej rokuje niż przypadki z dalszym i szerzej zakrojonym rozsiewem. Za "lepsze rokowanie" uważa się w medycynie każdy przypadek gdy randomizowane badania wykazały znaczącą różnicę 'na plus' w medianie przeżycia całkowitego lub przeżycia bez objawów choroby.
W tym przypadku 'znaczące' okazały się .. 2-4 miesiące życia.
W nowej klasyfikacji zaawansowania DRP bowiem mediana przeżycia (od momentu postawienia diagnozy) w postaci ED wynosi 7-9 miesięcy, natomiast w 'poszerzonym' LD (czyli z przerzutami do pozostałych płatów chorego płuca i/lub zajęciem węzłów nadobojczykowych po chorej bądź przeciwnej stronie klatki piersiowej i/lub wysiękiem wopłucnej) mediana całkowitego przeżycia to ok. 12 m-cy.
Praktyka leczenia jednak pozostała przy 'starej' klasyfikacji.
Otóż: leczenie radykalne (tj. chemioterapia /schemat PE/ + naświetlania/dawka radykalna tj.ok. 60 Gy,rozpoczęte najpóźniej po 2 cyklu chemioterapii/ można przeprowadzić wyłącznie gdy:
guz pierwotny oraz węzły chłonne (wnęki) można objąć jednym polem wlotowym - tylko wtedy jest bowiem możliwość intensyfikacji dawki naświetlania, uwzględniając, że dawka całkowita na całe płuco nie może przekroczyć ok 60 Gy (a mniejsze dawki na guza nie przynoszą efektu wyleczenia)
brak wysięku w jamie opłucnej (chorego płuca)
brak przerzutów do węzłów nadobojczykowych po którejkolwiek stronie.
'Oficjalne' zasady leczenia radykalnego DRP nie wspominają o węzłach chłonnych śródpiersia, jednak owe węzły, zajęte masywnie lub po przeciwnej stronie klatki piersiowej zazwyczaj decydują o braku możliwości leczenia ich naświetlaniem w dawce radykalnej.
Przy DRP jest jeszcze 'niepisana' zasada, którą bierze po uwagę każdy onkolog: rak ten 'lubi' rozsiew drobnoprosówkowy, a więc b.często 'sieje' bez koncentracji ogniskowej - nie sposób tego wykryć w badaniach obrazowych. badania autopsyjne chorych na DRP wykazały, że w końcowej fazie choroby chorzy Ci mieli zajęty niemal każdy narząd (agresji DRP dorównuje chyba jedynie rozsiany czerniak).
Stąd prosty wniosek: jeśli w chwili diagnozy obraz TK pokazuje guza znacznych rozmiarów (który ma w największym wymiarze ponad 2-3 cm) lub doszło do miejscowego rozsiewu - można śmiało założyć, że doszło do dalszego rozsiewu, którego mało czuła TK nie pokazuje. Generalnie należy przyjąć, że choroba jest zawsze bardziej zaawansowana niż pokazują to badania obrazowe.
W przypadku planowania leczenia radykalnego należy w miarę możliwości wykluczyć możliwość istnienia ognisk, które spowodują jego nieefektywność (radykalne leczenie skojarzone w formie jednoczesnej chemio-radioterapii jest bardzo toksyczne i kompletnie nie ma sensu obciążać nim chorego, którego i tak nie da rady w ten sposób wyleczyć). U Twojej babci nie podjęto takich czynności - obraz klatki piersiowej w TK pokazuje bowiem sytuację nie nadającą się do leczenia radykalnego (rozsiew w całym płucu) ponadto b.duże prawdopodobieństwo zajęcia drugiej strony klatki piersiowej bądź istnienia przerzutu/ów do kośćca lub przełyku. BOWIEM ogromna masa guza schodzi aż do tylnego śródpiersia, co oznacza, że nacieka struktury POZA płucem. Tam mamy kręgosłup oraz przełyk. Tam również jest granica : pomiędzy jedną a drugą stroną klatki piersiowej. Radiolog nie opisał, czy granica ta została przekroczona - obraz był niejednoznaczny. W tej sytuacji, gdyby planowano leczenie radykalne powinno się zlecić wykonanie PET, które jest badaniem znacznie czulszym niż TK (w zakresie obrazowania zaawansowania zmian nowotworowych w klatce piersiowej). Można by było wtedy dokładniej ocenić inwazję guza w okolicy tylnego śródpiersia.
Opierając się na wieloletnich obserwacjach przebiegu DRP i studiując wyniki wielu randomizowanych badań - od razu założyłam, że zajęta jest już druga połowa klatki piersiowej (przy takim rozsiewie i takiej masie guza nie spotyka się niestety 'miłych' rozczarowań).
To, że wpisano w karcie 'LD' w sumie mnie nie dziwi - obowiązującej zasadzie klasyfikacji stało się zadość, bez 'drążenia' tematu (co uczyniono by na pewno np. w Stanach, gdzie na wykonywaniu badań obrazowych -gdy ktoś jest ubezpieczony- się nie oszczędza).
A nie drążono tematu ze względu na fakt, że założono od razu brak możliwości leczenia radykalnego (czyli stwierdzono 'dawne' ED, ponadto schorzenia współistniejące u pacjentki, które stanowiłyby najprawdopodobniej przeciwwskazanie do agresywnej radiochemioterapii.). Moim zdaniem, prócz żenującego braku możliwości porządnej i dogłębnej diagnostyki (ale to nie wina lekarzy), postąpiono słusznie.
I tak - ostatecznie mamy 'nowe' (poszerzone) LD, stwierdzone na podstawie słabych i niepewnych przesłanek i leczenie paliatywne (jak przy ED).
Dla mnie nowa klasyfikacja jest tak sobie zasadna - LD oznaczać bowiem może i postać DRP nadającą się do leczenia radykalnego, i postać DRP która rokuje jedynie o 2-4 miesiące dłuższe życie niż u pacjenta z ED.
Myślę, że z czasem ta klasyfikacja zostanie poszerzona.
pozdrawiam ciepło.
[ Dodano: 2009-12-12, 20:57 ]
absenteeism napisał/a:
Babcia bierze już Neupogen, w związku z czym mam pytanie - czy on faktycznie może powodować bóle w okolicy krzyża związane ze zwiększoną produkcją szpiku (tak powiedziała nam lekarka)?
Tak, może.
absenteeism napisał/a:
czy połączenie Neupogen + czas po chemii może sprzyjać jakby nasileniu skutków ubocznych, w sensie złego samopoczucia, mdłości, osłabienia etc.?
Tak, ale bardziej prawdopodobne jest to, że gorsze samopoczucie wynika z zaawansowania leczenia chemicznego (im dalszy cykl, tym gorzej tolerowany).
Dzięki DSS za dokładne objaśnienie sprawy.
Nie powiem, zdołowało mnie lekko... bo obserwując obecny stan babci i całkiem dobre znoszenie chemii to jednak gdzieś tam miałam nadzieję, że może to takie prawdziwe LD i nie będzie tak źle... Czytam inne historie na forum i wiem, że stan pacjenta może się zmienić w ciągu godzin lub dni, ale "na swoim podwórku" już się na to nie patrzy tak racjonalnie i obiektywnie.
Ale cóż. Nawet jeśli takie "fake'owane" LD ma dać babci te 2-3 miesiące życia dodatkowo [oby we w miarę dobrym stanie], to i tak dobrze :)
Mimo wszystko trochę mnie dziwi, że lekarz nie objaśnia chociażby rodzinie tego wszystkiego, co piszesz, DSS. Że to faktycznie leczenie paliatywne a nie radykalne, że jednak wysyła na konsultację radioterapeutyczną chociaż wie, że nie ma szans na jednoczesne naświetlania, że nie mamy za dużo czasu etc. Mnie np. są potrzebne takie informacje, żebym mogła się do tego wszystkiego jakoś przygotować, no i przygotować moją mamę i babcię na to, co nieuniknione.
Spróbuję porozmawiać z lekarką na osobności, kiedy pojedziemy na 3 cykl chemii, poproszę od razu o skierowanie na kontrolne TK chociaż w tej sytuacji, kiedy mama i babcia czekają na to TK jak na zbawienie, mając nadzieję że zmiany się cofną, to aż sama nie wiem czy to dobry pomysł :/
Bardzo mi przykro , ze Twoja babcia zmaga sie z ta straszna choroba.
Moja mama rowniez miala DRP. W momencie diagnozy w lipcu 2008 r. miala 70 lat. Palila przez 25 lat, ale rzucila w 1992 r. Niestety mama zmarla w gurdniu 2008 r. Walka rwala niespelna 5 miesiecy.
Mama bardzo dobrze znosila chemioterapie, wprawdzie stracila wlosy, ale dopisywal jej apetyt i czula sie bardzo dobrze. Az trudno bylo uwierzyc, ze jest smiertelnie chora. Mialam nadzieje, a raczej ludzilam sie, ze jakos jej sie uda. Chemia bardzo dobrze zadzialala i guz zmiejszyl sie o kilkadziesiat procent. W styczniu mama miala rozpoczac radioterapie.
Na 6 tygodni przed smiercia mama odbyla 800 km. prodroz (w obie strony) i czula sie dobrze.
W polowie listopada stan zdrowia mamy nagle sie pogorszyl. Mama zaczela slabnac z dnia na dzien. Guz zaczal odrastac w piorunujacym tempie i wystapil zespol zyly gornej glownej. Pojawila sie opuchlizna na twarzy i rekach. Mama otrzymala jeszcze 5 paliatywnych naswietlan klatki piersiowej, opuchlizna zeszla, ale w kilkanascie dni po zakonczonej radioterapii mama zmarla.
Pisze Ci to wszystko po to, abys miala swiadomosc jak bardzo podstepna jest ta choroba.
Spedzaj z Babcia jak najwiecej czasu....
Znam jedak przypadki osob, ktore zyly z DRP nawet prawie dwa lata. Oto przyklad:
Mama dziewczyny z niemieckojezycznego forum w momencie diagnozy DRP w marcu 2008 r. miala przerzuty do watroby. W styczniu 2009 r. miala przerzuty do mozgu, ktore byly naswitalane. Czula sie w miare dobrze, az do sieprnia 2009 r. Zmarla we wrzesniu 2009 r.
Jej rokowania byly o wiele gorsze niz u mojej mamy, ale zyla znacznie dluzej. Byc moze mlodszy organizm (w momencie diagnozy miala 56 lat) byl silniejszy. Nie ma regul
DSS (lub ktoś inny, kto się na tym dobrze zna) - po ilu cyklach chemii babcia powinna mieć zrobione kontrolne TK klatki? W poniedziałek (o ile wyniki pozwolą) jedzie na 3 cykl, a lekarka mówiła że kontrola będzie "w okolicach 3-4 cyklu" - czy już powinniśmy załatwiać skierowanie?
Dodam, że babcia oprócz osłabienia, szybkiego męczenia się, czasem bólu nóg (uczucie takiej "słabości w nogach") czuje się całkiem nieźle. Neupogen podawany od razu po chemii działa, nie było problemów z leukocytami. Wczoraj mówiła, że może teraz wziąć taki głęboki wdech, czego dawno nie mogła. Minęło jej też takie "smyranie" w gardle, o którym lekarka mówiła, że pewnie jest spowodowane przez guza. No ale wiem, czym jest DRP i spodziewam się, że tak dobrze to za długo nie będzie...
Ale wracając do tematu - czy TK powinniśmy zrobić po 3 czy 4 cyklu? Czy trzeba je zrobić w jakimś konkretnym dniu od zakończenia wlewów, lepiej tuż przed kolejnym cyklem czy jakoś w środku przerwy? Czy jeszcze jakieś badania powinny być zrobione?
Czy jeśli guz zmniejszy naciek na tętnicę, to wskazane jest staranie się o rozpoczęcie radioterapii? Wiem, że najlepiej działa jednoczesna chemio i radioterapia, i jakoś nie wydaje mi się, żeby oddzielanie jednego od drugiego akurat w DRP działało dobrze, ale lekarka przebąkiwała kiedyś, że może jak guz się zmniejszy i będzie mniej naciekał na tętnicę, to postaramy się o radio...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum