W trakcie mszy żałobnej mojej mamy ksiądz przeczytał:
"Człowiek nie żyje dla siebie, człowiek nie umiera dla siebie."
Pozostaje nam silnie wierzyć, że przez krzyż choroby nasze mamy doznają teraz szczęścia, którego my nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.
I jak rzekł Paweł z Tarsu:
"Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość."
Ta matczyna miłość, Kasiu, która nigdy się nie kończy, pozostanie na zawsze źródłem energii na resztę naszych dni.