Dziwnie dużo. Wg zaleceń DHAPu podaje się 2-4 cykle, chemię wysokodawkowaną i przeszczep. Tutaj jdst spore ryzyko uszkodzenia (supresji) szpiku. Czy mąż ma kontrolowaną morfologię? Wątpliwości lekarzy rzeszowskich są słuszne.
Mam nadzieję,że się skonsultują i będzie mniej dawek chemii. Tak ma, w poniedziałek ma zrobić morfologię.Teraz podam zastosowane leczenie:
- Cisplatyna 60 mg 1-3 dzień
- Cytosar 3640 2-3 dzień
- Mabthera 683 mg 1 dzień
- Dexaven 40 mg
Chemia troszkę inna niż pierwsza.No i mąż gorzej przechodzi
Tzn. tak, chemia jest dokładnie ta sama.
Natomiast nie mam pojęcia, dlaczego w Rzeszowie jest tak niska dawka cisplatyny, skoro nie było nefrotoksyczności ani uszkodzenia szpiku.
Standardowo protokół przewiduje 100 mg/m2 powierzchni ciała. W Wawie było podane 180 mg (czyli tak jakby mąż miał powierzchnię ok. 1,8 m2 ciała, to jest różnie liczone wg różnych ośrodków). W Rzeszowie jest podana 1/3 dawki tej cisplatyny. Nie wiem, czy takie ograniczenia dawek dadzą dobrą odpowiedź...
[ Dodano: 2014-10-01, 17:54 ]
Natomiast dawka drugiego cytostatyku, Ara-C (czyli cytarabiny), jest dokładnie prawie ta sama, dla powierzchni ok. 1,8 m2...
Mąż kaszle,sucho,nie chce słyszeć o żadnym antybiotyku,a mnie chyba coś trafi
Jest ciut lepiej,tylko nie może bardzo jeść,bo nie czuje smaku,wkurza się bardzo,tu by chciał zjeść a nie może
No to trzeba, żeby ktoś Męża osłuchał. Mimo wszystko, no i bezwzględnie kontrola morfologii, można też zrobić CRP.
Utrata smaku po cisplatynie jest rzeczą absolutnie normalną. Te zmiany są odwracalne, z czasem, jak nabłonek się zregeneruje, odczuwanie smaku wróci. Można próbować rzeczy "wyraziste" smakowo, doprawione, kwaśne jak mąż ma ochotę, jakieś przyprawy w większych ilościach, ale to nie zawsze pomaga (o ile, oczywiście, nie ma uszkodzonych śluzówek, jakichś owrzodzeń w jamie ustnej).
Mąż właśnie jest w szpitalu, kończy czwarty kurs chemii. W poniedziałek ma jechać do W-wy już chyba na ten autoprzeszczep .Bardzo się boję,bo nie wiem dokładnie jak to przebiega ,i jak długo mąż będzie leżał w szpitalu. On też jest podłamany ,bo myślał, że będzie dłużej troszkę w domu po chemii, i boi się też nawet wyczułam w głosie łzy
Teraz, uzupełniając jeszcze te linki zaproponowane przez Justynę, a będące takim praktycznym opisem, Mąż zapewne będzie miał zebrane komórki do przeszczepu. Jeśli jest taka możliwość, przeszczepia się dość szybko, żeby zabić wszystkie ewentualnie pozostałe złe komórki chłoniaka. A jak z odpowiedzią na ten DHAP? Zmiany się cofają?
No i bardzo dobrze. Przeszczep ma największe szanse trwałego wyleczenia (albo najdłuższego wydłużenia życia pacjenta), kiedy jest wykonany w remisji całkowitej. A jeśli zmian nie ma, to należy podejrzewać, że wszystko idzie prawidłowo i w dobrą stronę. Ta chemia jest bardzo agresywna (może nie bardzo, ale agresywniejsza od poprzedniej). Głowa do góry. Nie Wy pierwsi przechodzicie przez przeszczep.
Wiem, ale bardzo się boimy, mąż mówi, że bardzo za nami tęskni. A do W-wy mamy 4-5 godz, jazdy, ja do pracy także mąż będzie jakiś czas sam-samotny Boję się, tego że w razie "w" to kawał drogi
[ Dodano: 2014-11-22, 17:05 ]
Mąż dziś jest bardzo słaby Mówi,że nie wie jak dojedzie odo W-wy i jak to wszystko przeżyje, jak ma się czuć jeszcze gorzej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum