bladze, wiem, że w tak ciężkich chwilach- choć wydaje się to niemożliwe- człowiek znajduje w sobie ogromne pokłady siły. i u Was też tak jest. jak napisał pajch, jesteś bardzo dzielna.
wiem też i rozumiem, że serce pęka, kiedy ukochana osoba cierpi a my nie możemy Jej pomóc. niestety nie wszystko zależy od nas. ale jesteście przy Niej i to jest najważniejsze.
pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie...
ewelina.
Przeczytałam ten wątek i wiem na co mam być przygotowana, wiem co może się dziać.
Może moje pytanie jest straszne, ale przy kacheksji, 32 kilo wagi przy 156 cm, przy 1 Nutridrinku dziennie ile to jeszcze potrwa? Parę razy na ręce gdzie w okol.nadobojczykowej są przerzuty do węzłów były obrzęki, z ust słodkawy zapach od kilki dni, a teraz mama wstała, lepiej się czuje... jakby była zdrowa...
Mama spędziła jedną noc w Bystrej i odprawili nas do domu.
Ucieklismy z mężem, bo płakał, a mi się na płacz zbierało.
Wracając do domu wjechaliśmy do KFC zmusić się do jedzenia. Dwoje dorosłych ludzi w dużej galerii jadło płacząc...
Mama szczęśliwa, bo nie zrobią jej bronchoskopii...
Informuje wszystkich, że ma guzy, przerzuty i leczenie paliatywne i... chyba jednak to do niej nie dociera...
Ile to jeszcze potrwa?
Nikt nie udzieli KONKRETNEJ odpowiedzi "ile". Nie ze złośliwości...Po prostu nikt nie wie kiedy to nastąpi... Mogą to być godziny, a może dni...
Chłoń każdą chwilę, pytaj o rzeczy, na które niebawem może zabraknąć odpowiedzi, czerp z bliskości na zapas....Po prostu bądź.
_________________ --
Bernadeta
...nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa pieśń bez słów, która nigdy nie ustaje, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury...
Mama 08.01.2012r [*]
Tato 13.08.2013r [*]
bladze, Dasz rade...zobaczysz choc latwo nie bedzie...Spedzaj jak najwiecej czasu z Mamcia,rozmawiaj mow ze ja kochasz.....Zyj kazda dobra i zla chwila,wazne ze Mamci jest obok...
Dokładnie jak Goni pisze , bądz z mamą w tych chwilach bardzo blisko bo bardzo tego potrzebuje
Życzę dużo siły
Straszne jest jak się traktuje pacjenta, jak rodzina może traktować bliskiego...
Będę walczyła by jej nie bolało.
Dziś spałam 1,5 godziny, tak oddychała, że myślałam, że umiera, dostała strasznej duszności...Mama myśli, że spałam kilka godzin, ale udawałam, bo się denerwowała...
Czytam to forum i chwilami narasta we mnie gorycz...
Tyle ludzi dotkniętych rakiem płuc, chorobą, która choroba zbiera takie żniwo...
Tyle rodzin, które cierpią, dylematy jak rozmawiać z chorym...
Czy jest tu taki przypadek jak moja mama?
Że operacji nie będzie, chemii nie będzie, radioterapii nie będzie?
Że chory tylko czeka...
Że chory chwilami cierpi tak, że chce się, by "to" było już...
tak, moja mama tak właśnie czekała.
miała mieć operację w listopadzie - wycinane guzy, kiedy czerniak rzucił się na kości i przestała chodzić pojechałam z wynikiem do ordynatora on popatrzył tylko na wynik i powiedział: żadnej operacji nie będzie.
mamie powiedziałam że będzie operacja ale najpierw musi dojśc do siebie po chemii i musi zacząć chodzić. nie wiedziałam co mam robić, co mowic.
w lutym miała mieć leczenie w ramach badań klinicznych, tego nie doczekała niestety.
przykro mi raz jeszcze , i nie wiem co jeszcze mam Ci powiedzieć. Zgodnie z myślą tego forum Dum Spiro Spero, ale tylko cud mógł ją uratować i ja to wiedziałam. Ja wolałam wiedzieć wszystko i nie łudzić się zadną nadzieją, wolałam się przygotować i czuwać. Dlatego też moja mama odeszła w domu, spokojnie, bez krzyków, bez zatrzymwania jej.
:(
przykro mi bladze. to co możesz dać mamie to swoją obecność i poprawiać jej komfort życia teraz na bieżąco.
a bezsilność i niemoc działania i czekanie na śmierć jest niewyobrażalnym ciężarem który mnie przygniótł bardzo do ziemi.
jeśli chciałabyś prozmawiać to możesz do mnie napisać.
Bardzo Ci współczuję całej tej sytuacji. Pytałaś, czy jest jeszcze taki przypadek.. myślę, że jest ich mnóstwo. W przypadku mojej mamy również tak było - nie dostała żadnej szansy na leczenie, ani jednej chemii.
Takie "czekanie" jest naprawdę straszne :( Trzeba znaleźć w sobie naprawdę dużo siły i umieć ją przekazać osobie chorej.
nie masz za co przepraszac!
jak ja bym chciala, zebys byla moja bratowa tak troszczysz sie o mame-oni powinni Cie po rekach calowac - brak slow. Mozliwe, ze jej corka jest w szoku, moze dlatego sie tak irracjonalnie zachowuje - ciezko stwierdzic
Ty robisz wszystko co mozesz i uwierz mi ze mama to docenia Ona wie jak bardzo ja kochasz
Czekanie na nieunikniona smierc bliskiej osoby jest okrutne!
Trzymaj sie, dasz rade- do dotychczas radzisz sobie wysmienicie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum