Nawet nie masz pojęcia jakie Was szczęście spotkało. A u mojego szwagra po operacji okazało się że nie wycieli całego Nie mieliśmy tyle szczęścia ale cieszę się Waszym.
Staraj się cieszyć każdym dniem i nie myśleć o przyszłości. Tak mi ktoś poradził i teraz czuję się lepiej.
Operacja z odpowiednim marginesem cięcia daje Wam duże szanse na wygraną. Może wreszcie doczekamy się wpisów, że jest coraz lepiej, coraz lepiej itd. Tego Wam życzę z calego serca, niech ktoś wreszcie wygra z tym kur...wem.
Aga tak się cieszę
życzę Twoim rodzicom jak najwięcej zdrówka ,
teraz Ty Skarbie zadbaj o siebie żeby podarować sobie, mężowi i rodzicom dzieciątko- czego z całego serca Ci życzę
jestescie kochani...dziekuje Wam...
boje sie cieszyc, zeby nie zapeszyc....
a narodziny beda jak mi sie uda zajsc w ciaze...co niestety jak sie okazuje nie jest takie proste...
[ Dodano: 2009-11-18, 13:15 ]
MaFi, wiesz to brzmi troche surrealistycznie: tyle mielsmy szczescia...dla rodzin, gdzie choroba nowotworowa nie dotknela nikogo, takie "szczescie" jest mocno watpliwe....Mowie Mamie, ze takie co 3-miesieczne wizyty to troche jak wrzod na tylku, Mama stwierdzila, ze tak jest lepiej (w podtekscie, ale nie wypowiedzianym - niz chorowac)...
Zmienila mnie ta choroba. Pryzmat rzeczywistosci jest inny. I to dobrze.
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
jtyle mielsmy szczescia...dla rodzin, gdzie choroba nowotworowa nie dotknela nikogo, takie "szczescie" jest mocno watpliwe....
Gdzieś Ty się uchowała? Jak nie rak, to inne świństwo, ale zawsze COŚ dotknie dowolną szczęśliwą polską rodzinę.
Za to ja wyobraziłam sobie teraz Agakata z Agakatą idących na spacer z wózkiem, w którym śpią Agakatka i z Agakatek - na obiad do babci - i zrobiło mi się śmiesznie.
Inka a Ty nie masz wrazenia, ze sa takie rodziny, gdzie sam miod i takie gdzie baczka dziegciu na co dzien? Nie zaazdroszcze nikomu zdrowia ani powodzenia, tylko czasem marze o odrobinie wiekszej rownowadze w przyrodzie ;-)
Punkt widzenia owszem zalezy od punktu siedzenia i ciezko o obiektywizm, a porownywanie sie prowadzi do pychy albo depresji...
A co do Twojej wizji wozka i obiadku u babci - to mam wrazenie, ze bedzie to wizja prorocza ))))
Caluski
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Punkt widzenia owszem zalezy od punktu siedzenia i ciezko o obiektywizm, a porownywanie sie prowadzi do pychy albo depresji...
Uważam dokładnie tak, jak jak Ma Fi. Ale...
Ale wczoraj specjalnie o tym więcej myślałam. Bo dzwoniła do mnie znajoma wyżalić się, popłakała się nawet do telefonu. Ona tak często. Ja wtedy otwieram sobie pasjansa w komputerze i mam uczucie spełniania dobrego uczynku.
Kiedy mi jest źle, kiedy w naszej rodzinie są jakieś kłopoty, to staramy się obgadywać to w domu. Do wyżalania się (wzajemnego) mam jedną psiapsiółkę- jeszcze sprzed matury. No i od dwóch lat forum (nie to, inne). Na problemy zdrowotne, a już szczególnie nowotworowe - mam to forum i warsztaty Simontona (2 psychoonkolożki + grupa wsparcia kilku osób w podobnej sytuacji).
Poza tym sporo przyjaciół i znajomych, z którymi mogę dzielić się różnymi trudnościami "na bieżąco".
Czuję się więc wygadana i zaopiekowana i wcale nie mam ochoty zwierzać się "ogólnie" i "naokolo". Ludzie wiedzą o mojej sytuacji, ale jakoś nie przyjmują jej serio. Kilka osób regularnie dzwoni do mnie i zwierza się, wyżalając na swój los, swoje choroby i ich objawy
Sporo osób mi zazdrości. To moja "wina". Zawsze lubiłam i lubię do tej pory, gdy mi się zazdrości (trenowałam to już w dzieciństwie na starszej siostrze) i tak potrafię przedstawiać własna sytuację (bez kłamstwa), że wydaje się ona atrakcyjna. Zresztą dzięki temu pewno i dla mnie staje się atrakcyjna - ja też tak ją zaczynam widzieć.
Może to zawikłane, co piszę, bo formułuję po raz pierwszy. Ale chyba ważne.
Inka, tez mam taka kolezanke, ktora dzwoni do mnie zapytac sie co slychac, jeszcze nie skoncze odpowiadac, kiedy ona zaczyna tokowac i upajac sie brzmieniem swojego glosu...czasem trwa to godzine...nie stawiam pasjansa, ale gram w buble albo rozwiazuje sudoki...
Dla mnie tutaj we Francji najblizsa osoba jest moj malz. Obgadujemy problemy, martwimy sie razem, cieszymy tez. Nie udalo mi sie tu znalezc jakiejs bratniej duszy...i brakuje mi tego....
Inka, kazda sytuacje na szczescie mozna przedstawic jako atrakcyjna...najwazniejsze, zebys wiedziala czy to Ty prawdziwa jestes czy to tylko kamuflaz i dymna zaslona...
Kiedy czytam Twoje posty to zastanawiam sie np czy Twoje podejscie do tego co sie dzieje, to wynki ciezkiej pracy nad soba czy naturalnie jestes taka osoba? Zadna to roznica oczywiscie, ale ciekawi mnie i tyle....
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Sporo osób mi zazdrości. To moja "wina". Zawsze lubiłam i lubię do tej pory, gdy mi się zazdrości (trenowałam to już w dzieciństwie na starszej siostrze) i tak potrafię przedstawiać własna sytuację (bez kłamstwa), że wydaje się ona atrakcyjna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum