Powiem tak (może zbyt dosłownie i ostro, ale tu idzie o zdrowie i życie mego taty...) Nie wiem czy tak jest wszędzie w Polsce, ale tu "bujamy się" między trzema szpitalami. Onkologia nic nie może zacząć dopóki nie ma konkretnego rozpoznania histopatologicznego z torakochirurgii. Wszyscy mówią, żeby trochę zaufać lekarzom. Jak tylko padł pomysł na tą bronchoskopię/EBUS słyszę, że to trochę bez sensu, bo nie wystarczy materiału dla histopatologów do dokładnych badań (dlatego między innymi pytałem wcześniej o to "częściowe" rozpoznanie, które zostało nazwane bodajże "serialem w odcinkach"). Znajomy lekarz dziwił się że nie robią od razu mediatinoskopii (ale jest z innego ośrodka niż oddział torako, więc nie bardzo miał jak zwrócić im uwagę, podobnie ja nie jestem jakoś uprawniony do mówienia lekarzom co powinni robić...) Tak czy inaczej pobrali komórki, histopatolodzy zrobili swoje i wczoraj się dowiaduję, że w przyszły poniedziałek będzie mediatinoskopia (którą według mnie, laika, można już było zrobić w miniony poniedziałek i zaoszczędzić w ten sposób tydzień na leczenie...) Do tego jeszcze pół dnia wczoraj wszyscy (rodzina) byliśmy przekonani, że to co jest w śródpiersiu to też przerzut (tak nam zasugerowali na torako). Dopiero wieczorem ktoś przytomnie zauważył, że "wzięli materiał do badań z pierwszej lokalizacji z brzegu", która okazała się węzłem i dlatego rozpoznanie było przerzutowe (po prostu nie dotarli do pierwotnego guza)...
Nie wiem... Może się czepiam i nazbyt emocjonalnie do tego podchodzę...
Bieżący tydzień był/jest dla taty i dla nas bardzo dramatyczny...
Po spędzeniu długiego weekendy w domu w poniedziałek tato znów trafił na torakochirurgię (aby przejść mediatinoskopię). I właśnie w poniedziałek poczuł się gorzej, ledwo zszedł po schodach (trzymając się oburącz poręczy), stwierdził też że gorzej widzi (jakby podwójnie). Anestezjolog nie zakwalifikował go do narkozy, zwiększono mu dawki leków przeciwobrzękowych, po konsultacji neurolog zlecił tomografię głowy po raz kolejny, tym razem z kontrastem.
Trzy pierwsze guzy praktycznie nie różniły się wielkością od tomografii sprzed 2,5 tygodnia (jeden nawet był ciut mniejszy), ale okazało się, że ten czwarty (który poprzedniej tomografii określono jako "najpewniej obrzęk towarzyszący zmianie ogniskowej") to: guz w prawej półkuli móżdżku i robaku móżdżku o wymiarach 41x39x27 mm (uciskający komorę IV). Dziś byłem na konsultacji neurochorurgicznej w Warszawie i jak to powiedział pan profesor "na obecnym etapie rozwoju medycyna nic nie może zrobić z tymi zmianami w mózgu poza naświetlaniem paliatywnym..."
Tato rozpoczął takie naświetlanie już dziś (został przewieziony z torakochirurgii na onkologi). Ma mieć pięć dawek radioterapii (do wtorku). Dziś od rana było już znacznie gorzej, tato dostał po raz pierwszy morfinę, bo ketanol dożylnie nie pomagał już na jego ból. Po naświetleniu wymiotował, praktycznie nie otwiera oczu, jest osłabiony, trzeba przystawiać ucho do jego ust aby zrozumieć/usłyszeć co mówi... Pani doktor twierdzi, że po drugiej/trzeciej dawce radioterapii powinno mu się poprawić (to prawda?).
Wczoraj "wypożyczyłem" także szkiełka z biopsji jego guza w śródpiersiu. Wcześniej diagnostykę robili histopatolodzy ze szpitala "ogólnego" (stwierdzając, że jest to rak niedronokomórkowy). Histopatolog z onkologii (mam tą informację na razie ustnie, jutro mam mieć na piśmie) twierdzi że to jednak nowotwór drobnokomórkowy... Pani doktor z radioterapii powiedziała, e jej to nawet pasuje z obrazu klinicznego. Na prawdę nie wiem co teraz na ten temat myśleć... Jak to jest? Zdaję sobie sprawę, że obserwowanie 16 szkiełek przez mikroskop może dać dwa różne wnioski diagnostyczne, ale żeby aż tak?
Podobno mamy duże szczęście, że stan taty nie pozwolił na zrobienie mu mediatinoskopii, bo jeśli jest to DRP, to miałoby to przykre konsekwencje... Z drugiej strony pani doktor twierdzi, że jest szansa na szybką chemię od przyszłego wtorku (tata ma wszystkie wyniki OK, w sumie to do tej pory zdrowy, silny chłop był...), zaraz po naświetlaniu. Podobno DRP tak samo szybko jak się rozwija tak ginie... Jak to z tym jest?
Jakie są w ogóle rokowania w taty przypadku? To prawda, że tygodnie, może miesiące? Toż jeszcze 25 dni temu był "całkiem zdrowy" (tak na pierwszy rzut oka...
Spędzaj z tatą jak najwięcej czasu i wspieraj go jak najmocniej. Niestetey drp choć szybko ginie po chemii, potrafi po jej odstawieniu jeszcze szybciej odrastać - tak było u mojej mamy. A przerzuty do mózgu - słyszałam, że to bardzo indywidualna sprawa, ale statystyki nie są optymistyczne:-(
Moja mamusia odeszła wczoraj, równo 2 tygodnie od rozpoznania przerzutów do OUN, byłyśmy w trakcie naświetlań:-(
Pani doktor twierdzi, że po drugiej/trzeciej dawce radioterapii powinno mu się poprawić (to prawda?).
Powinno, ale jak będzie, tego nie wiadomo.
Bialostoczanin napisał/a:
Histopatolog z onkologii (mam tą informację na razie ustnie, jutro mam mieć na piśmie) twierdzi że to jednak nowotwór drobnokomórkowy... Pani doktor z radioterapii powiedziała, e jej to nawet pasuje z obrazu klinicznego. Na prawdę nie wiem co teraz na ten temat myśleć... Jak to jest?
Obraz kliniczny faktycznie może bardziej sugerować raka drobnokom. (DRP), ale wcale nie wyklucza też raka niedrobnokom. (NDRP).
Bialostoczanin napisał/a:
Podobno DRP tak samo szybko jak się rozwija tak ginie... Jak to z tym jest?
DRP jest wrażliwy na chemioterapię, stąd zmiany w trakcie leczenia często bardzo szybko maleją bądź znikają. Jednak niestety DRP równie szybko wykształca oporność na leczenie, a więc zmiany szybko zaczynają ponownie rosnąć bądź pojawiać się nowe. Jest to nowotwór o wysokiej złośliwości.
Bialostoczanin napisał/a:
Jakie są w ogóle rokowania w taty przypadku?
Niestety przy mnogich przerzutach do mózgu, w tym do móżdżku, faktycznie można mówić o tygodniach, ewent. miesiącach. Przykro mi.
Jednak nie będziemy mieli na piśmie, że drugi histopatolog stwierdza na podstawie tych samych szkiełek, że to DRP... Mniejsza o powody/okoliczności. Mam w związku z powyższym dwa ważne/pilne pytania:
1. Czy kolejny EBUS jest jakimś zagrożeniem dla taty teraz? Zakładając, że to jednak DRP?
2. Czy chemioterapia jest znacząco odmienna w przypadku DRP i NDRP?
Mój tata około 4 tygodnie przed śmiercią stracił wzrok w jednym oku a drugim widział podwójnie,tyle że był już parę miesięcy po chemii.Po naświetlaniu kontakt był prawie zerowy.
U Was jest jeszcze szansa że tacie podadzą szybko chemię i będzie się czuł lepiej.
hej, jeżeli chodzi o kolejne badanie EBUS to zależy od stanu twojego taty. Powtórzenie badania nie powoduje przyspieszenia choroby itd, znam przypadku gdzie np. bronchoskopie 4 razy powtarzano. Jednak w przypadku badania EBUS następuje znieczulenie ogólne - a jak wiemy im mniej takich specyfików tym lepiej dla organizmu.. Dlatego też lekarze powinni zdecydować, bo na podanie znieczulenia ogólnego ma duży wpływ praca serca twojego taty. ( u mojego taty przed wykonaniem badania robili echo serca, 4 razy powtarzali ekg serca i tata był na konsultacji kardiologiem).
Co do leczenia raka DRD i NDRD są różnice.Przy NDRD w stadium podlegającym pod usunięcie chirurgiczne, chemoterapię stosuje się jako przygotowywujące do operacji ( minimalizuje wystąpienie przerzutów)>chemioterapię może by także uzupełniająca do radioterapii. w najwyższym stadium terapia ta ma na celu przedłużenie życia, zmniejszenie bólu i dyskomfortu chorego.
Stosuje sie np. chemiterapię PN - cisplatyna, winorelbina, PE - cisplatyna, etopozyd, PT - cisplatyna, palitaksen etc.
Z kolei główną metodą leczenia DRD jest chemioterapia. Zabieg chirurgiczny rzadko kiedy wchodzi w grę, ponieważ w momencie rozpoznania w większości przypadków zmiany są już rozległe. Leczenie polega na stosowaniu chemioterapii i radioterapii jeżeli rozległośc zmiany umożliwi napromienianie. Sama chemioterapia nie prowadzi do wyleczenia. Ponadto DRD charakteryzuje się dużą wrażliwością na chemię, przez co można uzyskac remisje guza nawet całkowitą. Jednak w znacznej większości przypadków choroba szybko powraca. najczęściej stosuje się chemię wg schematu PE - cisplatyna, eptopozyd, ponieważ jest najlepiej tolerowany przez chorych, nawet w skojarzeniu w radioterapią.
Przy NDRD w stadium podlegającym pod usunięcie chirurgiczne, chemoterapię stosuje się jako przygotowywujące do operacji ( minimalizuje wystąpienie przerzutów)>chemioterapię może by także uzupełniająca do radioterapii.
Chemioterapia może być też stosowana jako leczenie uzupełniające PO leczeniu chirurgicznym, nie tylko przed.
Bialostoczanin napisał/a:
Czy kolejny EBUS jest jakimś zagrożeniem dla taty teraz? Zakładając, że to jednak DRP?
Jeśli chodzi o związek z rodzajem nowotworu - nie.
Bialostoczanin napisał/a:
Czy chemioterapia jest znacząco odmienna w przypadku DRP i NDRP?
Tato dziś wyszedł ze szpitala po radioterapii... Wygląda i czuje się znacznie lepiej. Sam nie wiem czy żartuje, czy serio mówi, ale wspomina o powrocie do pracy, jeżdżeniu samochodem... Na szczęście lekarz go trochę "wyprostował"... Na 25 listopada ma wyznaczoną chemioterapię. Na razie z rozpoznaniem NDRP, z opcją zmiany na DRP (trzeci histopatolog ma przyjrzeć się szkiełkom, jak się nie da nic wyciągnąć z nich, to tato ma mieć kolejny EBUS)
Na wypisie jest taki zapis:
Radioterapia paliatywna w warunkach CO-60:
- na obszar mózgu z pól bocznych przeciwstawnych d. fr. 4 Gy do d. całk. 20Gy/ w 5 fr.
Moja prośba - aby jakoś przełożyć to na polski, żeby stało się jakoś bardziej zrozumiałe... Z góry dziękuję...
Chodzi mi bardziej o "aspekty techniczne": czy te dawki to dużo czy mało, czy w razie czego może jeszcze być w przyszłości naświetlany czy zaaplikowali dawki maksymalne itp itd...
mój tato też miał takie dawki naświetlań paliatywnych... ogólnie po naświetlaniach tato czuł się gorzej niż po chemii ale to zależy od organizmu...
Cytat:
Jakie są w ogóle rokowania w taty przypadku? To prawda, że tygodnie, może miesiące? Toż jeszcze 25 dni temu był "całkiem zdrowy" (tak na pierwszy rzut oka...
rokowania na pewno nie są pomyślne ale nie ma co "podciągać" się do statystyk, każdy organizm jest inny i inaczej reaguje...
mój tato też jeszcze 24 grudnia 2011 roku był zdrowym człowiekiem a kilka dni później okazało się że ma NDRP z przerzutami odległymi....to bardzo podstępne choróbsko..
przebywaj z tatą jak się da najwięcej, ciesz się z tych chwil, nie myśl ile tata przeżyje tylko ciesz się z tego że jest teraz. Przy tej chorobie może jednego dnia być lepiej, a następnego organizm może powiedzieć dość.Przykro mi:( Każdy organizm inaczej reaguje. po prostu bądź przy nim. Życzę wytrzymałości!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum